Wyszliście z chatki i skierowaliście się w stronę centrum Ponyville, a dokładnie do Sugarcube Cornera. Po drodze jednak kątem oka mogłeś zauważyć dziwne światła dobiegające z lasu.
Wzdycham po czym wstaje.
- Przepraszam cię, ale tak musi być. Dziękuje ci za te wszystkie chwile i za miłość jak i przyjaciół, lecz tak po prostu musi być...
Sałatka kusiła was swoim lekkim i aromatycznym zapachem jeszcze mokrych warzyw i owoców. Gdy wpatrywaliście się na nią czuliście tylko większy głód i zachwyt.
Po jakimś, niedługim czasie Tree wróciła z dwoma kubkami gorącej herbaty, które niosła na głowie.
- To dla ciebie - powiedziała szybkim ruchem kładąc je na blacie.
Przerwałem pocałunek i popatrzyłem się w podłogę.
- Applejack... ja... nie wiem czy możemy to dłużej ciągnąć... czuje się jakbym tutaj się nie nadawał... myślę, że najlepiej jeśli wyruszę w dalszą drogę... Ja... nawet nie zdołałem ciebie uratować przed nimi...