-
Zawartość
4953 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Wizio
-
- Apple Bloom dostrzegła jak Cheerilee na ciebie się patrzy. Czy nie zachowuje się trochę dziwnie gdy jesteście w pokoju nauczycielskim?
-
< Pierdoli**? :not_sure: > Najpierw sprawdziłem ilu stało, gdy już to zrobiłem zacząłem szukać czegokolwiek do ogłuszenia, lub w ostateczności zabicia ich...
-
< Jak chcesz. Możesz pisać nawet to i to ^^ > - Świat poczeka! Musisz wyglądać jakoś - powiedziała dramatycznym głosem gdy włożyła ciebie do wanny z błotem. Ona również weszła. - Czujesz to... odprężenie? - powiedziała rozmarzonym głosem.
-
- Mogę ci powiedzieć coś w tajemnicy co Apple Bloom zauważyła na lekcjach.
-
Musiałem za wszelką cholerną cenę dostać się do pałacu. Postanowiłem przekradać się przez boczne drogi.
-
< Silent Ponyville > Musiałem się schować, gdyż nie wiedziałem czy te kucyki nie będą chciały zrobić sobie ze mnie szaszłyków lub sieczki.
-
< Hmm SP? > Próbowałem się nie poddawać. Musiałem być silny... Dla Applejack, dla Equestrii do cholery...
-
- Nie ma sprawy. Tylko teraz gryzie mnie jedna rzecz.
-
Pinkie tylko pokicała za wami. Po chwili już doszliście do SPA. - Aloe, Lotos mamy sytuację kryzysową! Potrzebna natychmiast maseczka, kąpiel błotna, masaż i inne - powiedziała Rarity poważnym tonem.
-
- To co właśnie sobie obiecałeś jest najgłupszym pomysłem na jaki wpadłeś. Miłość to coś pięknego... Nie można załamywać się przy jednym nie udanym związku, gdyż to jest poddawanie się. Czy tego właśnie chcesz? Poddać się?
-
Ja jednak nie zważając na dystans postanowiłem udać się do Canterlotu. Honor to jedyna tarcza, która mi teraz pozostała.
-
Poświęcenie... To było jedyne co mogłem teraz robić.
-
- Kto wie... może nie byliście dla siebie stworzeni, ale głowa do góry. Jest wiele klaczy.
-
Łowca lekko się uśmiecha. - Kto wie towarzyszu... Kto wie...
-
- Nie sądziłam, że to zrobi. Przyznam się, że jak byłeś w szkolę to rozmawiała ze mną na ten temat, ale nie wykazała chęci do tego - powiedziała przytulając cię.
-
< Chciałem opisać ale pomyślałem: "Kur** każdy wie jak to coś wygląda* > Klacz zinfiltrowała cię wzrokiem. - No tak nie może być! Potrzebna ci porządna odnowa biologiczna w SPA! - krzyknęła oburzona chwytając cię za kopytko i wychodząc z butiku.
-
< no dzięki wiesz -_- > - Cholera... Spike idź do Zecory - powiedziałem ściągając go z pleców. Miałem zamiar biec do Canterlotu. Była to daleka droga, lecz nie obchodziło mnie to.
-
< Co ty nie powiesz? > - No jest, jest. *** PO chwili byłyście już u Fluttershy. Była akurat na dworze i zbierała się po pikniku.
-
- To znaczy, że jesteś silniejszy niż on. Uczeń przerósł mistrza...
-
Pobiegłem ponownie do lasu. Byłem zdeterminowany i przegrana nie wchodziła w grę.
-
Applejack podeszła do ciebie i usiadła obok. - Ona... zerwała z tobą tak? - zapytała.
-
Każdy właściwe postąpił tak samo. *** Po kilku godzinach impreza się już kończyła, a kucyki powoli wracały do domów. Twilight nadal nie było, a została już tylko wasza szóstka.
-
- On jest taki... mokry. Niszy moją piękną fryzurę - powiedziała oburzona.
-
- Cóż to już zależy jak cię omotał.
-
- Uwięziona chyba... A z resztą bierz książkę i wskakuj mi na grzbiet. Pobiegniemy tam.