Skocz do zawartości

L'estaca

Brony
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez L'estaca

  1. -Słusznie Szliśmy i gadaliśmy, a w końcu pojawił sie mały biały kwadrat. -To jej dom
  2. Pokręciłam głową -Ty to masz szczęście...
  3. Jak wspominałam. Byłam tam raz i szłam ta drogą. Pamiętam, że było tu drzewo co wyglądało jak potwór - wskazałam na drzewo
  4. Gdy się trochę ogarnęłam odpowiedziałam: -O nic... I znów zaczęłam się chichrać. -Czasem muszę komuś coś zrobić. Choć jesteśmy niedaleko! Jescze.. - zaczęłam liczyć na patykach - ze 150 metrów jeśli nie więcej
  5. Przez chwilę szliśmy w milczeniu, ale już nie mogłam wytrzymać i popchnęłam Jacoba w krzaki, położyłam się na plecach i nie mogłam opanować śmiechu.
  6. -Co nie znaczy, że możesz sobie od tak uciekać nie wiadomo gdzie. Jesteśmy ponad 200 metrów od chatki. Mogłeś zapytać, albo chociaż powiedzieć, gdzie idziesz. Wiedziałam, że wychodzisz, ale musiałam pilnie odpisać na list. Dlatego, ze to pierwszy dzień daruję sobie zwolnienie was z nauki u mnie, ale żeby to się nie powtórzyło! Mestia była bardzo zdenerwowana, ale za razem spokojna. Zaprowadziła uczniów za kołnierze do domu. Gdy wrócili usłyszała stwierdzenie Cienia i skinęła głową. -Teraz wychodzę. Macie się położyć, bo słońce już zaszło. Jeśli ktoś z was dziś coś jeszcze zrobi, obiecuję, że wyleci przy pierwszej lepszej okazji - powiedziała to ze spokojem na koniec dodała ,,Do zobaczenia rano'' i uśmiechnęła się. Kiedy wchodziła usłyszała wrzaski Jacoba i westchnęła, a następnie dosiadła konia i ruszyła bezszelestnie galopem
  7. -Idźcie już spać. Późno się zrobiło i ciemno. Znajdę tylko waszego kolegę i koleżankę. Mestia wymknęła się szybko sprawdzając co chwilę czy chatka się nie zamieniła w porcelanę, a uczniowie w słonie. Złapała dwójkę uczniów za ramiona i ich przestraszyła -Zacznijmy od tego dlaczego tak bardzo się oddaliliście.
  8. -Chyba źle mnie zrozumiałeś... Na zwiadowcach można polegać. Sam się kiedyś o tym się sam przekonasz. Mestia mówiąc to popatrzyła w okno i się lekko uśmiechnęła. -I właśnie moim zadaniem jest cię nauczyć cierpliwości i milczenia. Powiedziała to średnio poważnym głosem do Cienia.
  9. Nauczycielka pochyliła się lekko i zapytała chłopca opartego o ścianę -Powiedz, czemu nie zapoznajesz się z innymi? Pewnie sporo słyszałeś o zwiadowcach? Ćwiczenia należy odstawić na później. Wiem, ze pewnie chcesz już zacząć praktyki, ale wiem co robię... dlatego stosuj się jak najbardziej do komend. Podziwiam twoje zaangażowanie, ale z doświadczenia wiem, że czasem przyjaźń jest ważniejsza niż obserwacje. Praca zwiadowcy nie polega na tym żeby być jak sęp niemowa. Mestia czekała na odpowiedź ucznia na jej pytanie
  10. Spuściłam głowę -Na początku nie chciałam żebyś ze mną szedł, ale teraz ci ufam. Jeśli chcesz to chodź Zapraszałąm ruchem łapy i uśmiechem na twarzy
  11. Uśmiechnęła się serdecznie. -Poznać nowych przyjaciół Był to pierwszy prawdziwy uśmiech jaki uczniowie widzieli na twarzy mentorki.
  12. -Kto powiedział, ze gdzieś wyruszamy? Do pracy! To robią uczniowie od jutra zaczynamy pracę. A teraz dam wam jeszcze trochę czasu wolnego. Mestia odeszła do papierów i zrobiła dziwną minę czytając kartkę ze złamaną pieczęcią - jak można się domyśleć królewski list
  13. <Sterujemy tylko sobą chyba, że jest to cos oczywistego np: jak kogoś popchniesz to możesz napisac, że się przewrócił, ale nie możesz sterowac tym co mówi, robi z własnej woli!!!Nic się nie stało. Uznajmy, ze tego nie było> -No to ostatnia szansa! Jakieś pytania?
  14. -Więc, kiedy byłam młodym wilczkiem, nie byłam zbyt lubiana, wdawałam się czasem w bójki i zachowywałam jak o trzy lata młodsza od rówieśników, rodzice się na mnie wyrzywali. Ale pewnego razu w skrócie natrafiłam na dziwczynkę zaprzyjaźniłam się z nią, ona nauczyła się kilku ,,słów'' wilczych od leśniczego. Moje życie zmieniło się na lepsze. Zyskałam przyjaciół a nawet miałam partnera*zarumieniłam się*. Planowaliśmy razem przyszłość, naszą jaskinię, małe wilczki... Ale pewnego razu ojciec dziewczynki nas zobaczył razem i zabronił jej wychodzić na dwór bez nadzoru,a szczególnie jak sa te ,,bestie'' na dworze Całe życie mi się powaliło. Ja odeszłam od watahy, bo nikt mnie nie lubił, nawet sobie pocięłam łapy - wolałam ból fizyczny od psychicznego. Natrafiłam na was. Ostatnio ja poszłam do niej to zmieniła się bardzo, ale mnie poznała. Bawiłyśmy sie razem. Ona mi dała ten proszek* pokazałam obróżkę z woreczkiem*. Świeci w nocy! Obiecałam jej, że wrócę i wracam... Nazywa się Wiry. Jakieś pytania?
  15. Melia rzuciła na cienia nieprzyjemne świdrujące spojrzenie, które mówiło ,,Lepiej się zachowuj!'' -Czy wszyscy już są? Jak nie, to mają dojść. Więc zacznijmy może od tego czy macie jakieś pytania? Kobieta patrzyła się na każdego po kolei swoimi szarymi oczami. Zdjęła kaptur. Miała przeciętną urodę. Owalna twarz i proste blond świetnie się ze sobą komponowały, ale oczy psuły całą kompozycję.
  16. Popatrzyła obojętnie na uczniów. -Do baronów, mistrzów, królów trzeba się zwracać Panie. Przypominam. Mestia szturchnęła lekko nogą Cienia i innych nieposłusznych, ale tak żeby nie wyglądało to nietaktownie. Z pod płaszcza wyłoniły się buty koloru dębowego mebla. Były trochę podniszczone, ale nie chodziło w nich o to żeby były piękne
  17. -Czy ktoś powiedział, że już koniec zbiórki? - Mestia wstała z drewnianego krzesła i zastała tylko Lucy. Była młodą kobietą, mającą najwyżej 38 lat. Lucy mogła też zauważyć cienkie blond włosy wystające spod płaszcza i opaloną lekko cerę. Szła praktycznie bezszelestnie, lecz gdyby się wsłuchać słychać było trzeszczenie podłogi.
  18. -Nie potrzebujemy wart. To, że stoi jedno łóżko, nie znaczy, że jest jedno. - Mestia powiedziała to bardzo powoli zajęta czytaniem jakichś dokumentów.
  19. -Kto powiedział, że śpi na podłodze?
  20. -Teraz już wiesz czemu wtedy tak broniłam ludzi... Albo właściwie to nie wiesz. Jeśli pozwolisz to wyjaśnię...
  21. Patrzyłam przerażona na Jacoba -Proszę nie mów tak. Proszę....
  22. - Człowiek - powiedziałam surowym tonem, bojąc się już reakcji Jacoba
  23. -... - nic nie mówiłam, nie wiedziałam co powiedzieć - Idziemy do pewnej osoby - powiedziałam to cicho z naciskiem na słowo ,,osoby''.
  24. -Witam. Rozgośćcie się w sowich pokojach. Możecie się dobrać dwójkami. - znowu Mestia się wyłoniła i znikła z taka sama szybkością, wracając do swoich spraw. -Zbiórka za pół godziny, wykorzystajcie dobrze czas wolny.
  25. -Witam was Lucy i Marcinie, zapraszam do naszej chatki - Mestia wyłoniła się tak, że jej nikt nie zauważył, pokazała ruchem ręki - to wasz pokój - uczniowie wiedzieli już, że nie będzie to łatwa nauka... -Chyba nie przeszkadza wam to, że macie wspólny pokój, właściwie to nie może wam to przeszkadzać...
×
×
  • Utwórz nowe...