Skocz do zawartości

L'estaca

Brony
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez L'estaca

  1. -Nie boję się was tylko z wami tam iść. Odwróciłam się w stronę Ichnesa -Skoro chcesz wiedzieć... Zaczęło się od tego jak byłam małą wilczycą nazywali mnie mścicielka, ponieważ byłam strasznie uparta i zachowywałam się strasznie dziecinnie, chciałam wszystkim dogryzać i bić się z nimi. Więc byłam wykluczona przez większość ,,mojego rocznika''. Miałam jedną przyjaciółkę, chociaż tak naprawdę po 2 latach robiła mi tylko łaskę. Pewnego razu poszłam szukać... kamieni... Wiem to idiotyczne, ale kontynuujmy... natrafiłam na nieznajomy zapach łączący się z innymi jest przypominał nieco połączone warzywa, inny kurczaka, a jeszcze inny zgniłego łososia. Poszłam więc za zapachem i doprowadził mnie pod jakiś dziwny kwadrat z trójkątem na górze - był to dom ludzi. Zobaczyłam że w jakieś coś wylazło ze ściany kwadratu i wyrzuciło jedzenie. Podbiegłam tam nieufnie, jednak jedzenie było pyszne, lepsze od umięśnionego jelenia i słodziutkiego miodu. Gdy tak jadłam wyłoniła się jakaś istota i rzuciła we mnie kamieniem mówiąc dziwnym językiem zrozumiałam tylko: -CHOLAQER WALFERA!!! I uciekłam, bo po co się narażać. Następnego dnia spotkałam znowu istotę o tej samej figurze jednak była nieco inna. Była to córka człowieka od, której prawie dostałam kamieniem po łbie. Podeszłam o dziwo nie bała się mnie. Po kilku spotkaniach ona mnie karmiła, ja się z nią bawiłam. W końcu nauczyłam się trochę języka człowieczego. Nie mówić oczywiście tylko go rozumieć. Ona także nauczyła się nawet lepiej! Mówić po naszemu! W końcu dała mi prezent obróżkę i sakiewkę z tym proszkiem. Niby zwykły proszek, a ona chciała mi pomóc przezwyciężyć mój strach przed ciemnością! Już wyjaśniam. Jest to proszek fosforyzujący, czyli świeci on w ciemności. Pewnego razu pokłóciłam się z przyjaciółką - Kirarą i pocięłam sobie łapy jakimś szkłem czego bardzo żałuję, bo zostały blizny. Kiedy byłam przed domem Wiry spojżałam przez okno leżała w łóżku, gdy nagle podeszła do okna jej siostra i prawie mnie zauważyła. Przed domem leżała jakaś czysta kartka. Odcisnęłam moją łapę i usiłowałam napisać po ludzku ,,Żegnaj'' i chyba się udało. Położyłam na miejscu gdzie się spotykałyśmy po czym odeszłam. szłam przez góry, morze, las, prawie mnie porwała rzeka, ale udało się doszłam do was. Kiedy już się tu ,,zagnieździłam'' wyruszyłam na parę dni do niej... Na szczęście udało mi się odnaleźć drogi. Puknęłam w okno - NIC czekałam w krzakach, kiedy się zjawiła rzuciłam się na nią ona się rozpłakała ze strachu. Była jakaś inna. Elegancka, wysoka i ładniejsza. Wiry zorientowała się że to ja i uśmiechnęła się ze szczęścia. -Wystraszyłaś mnie. HAHAH!!! Zachowywałam się jak pies, bawiłam się z nią. Szkoda że nie potrafiła do końca mówić po naszemu. Pożegnałam się ona mi wręczyła to co zawsze jedzenie, sakiewkę i zrobiła opatrunki. Wróciłam. Teraz idę drugi raz, tfu! Szłam do niej drugi raz >, bo wiem... że czeka. Niechcecę z wami iść tam, ponieważ ona jest za górami... A wy zabijaliście ludzi... jak już to z Naszą... prze-przepraszam Usiadłam po długiej opowieści -Chcesz coś jeszcze wiedzieć? ~~~~~ Pozwoliłam sb skopiować
  2. L'estaca

    [Zabawa] Wymyśl sztuczkę!

    -Lecieć trzeba szybko w dół tak jak do sonic rainboom, ale przy samej ziemi zatoczyć koło poleniec w górę i przelecieć w międzyczasie przez chmury, które sprawią że będzie widać słońce. Następnie trzeba przelecieć przez dziury i przy ziemi zatrzymać się oraz usiąść jak gdyby nigdy nic. A do tego gdy siedzisz świeci na cb promyk słońca niczym reflektor
  3. -Niektórych osób... I nie boję się was tylko tego co byście zrobili
  4. -No cóż myślę że jestem dosyć delikatna. A i dziękuje za wybranie do drużyny właśnie mnie. Nawet nie byłam w czołówce podczas wyścigu... Dziękuję. Zajęłam się moim zadaniem, ale średnio się przykładałam, bo wiedziałam że jeśli będę się starać za bardzo nic z tego nie wyjdzie.
  5. Podeszłam do Ihnesa i z wielkim trudem wydusiłam z siebie -Przepraszam... po prostu jestem słaba i uczuciowo i fizycznie. Nie mogę tam z wami iść. Sama chdze tam często. Ale z wami się boje iść
  6. Trocęe się uspokoiłam -Nie boję się iść za góry... Boje się z wami iść za góry. Chodzę tam co kilka tygodni. A poza tym to długa historia. Po chwili wybuchłam -Czemu ja się wszystkiego boję?! Cholera! -... -chwila ciszy -Sory...-odeszłam na kamień ze swoim ego
  7. -Możemy iść za góry... Nie nie, przepraszam, nie idźmy tam, p-prosze- miałam świeczki w oczach i dopowiedziałam łkającym głosem -Możemy ominąć szamanów i skrzydlatych i pójść dalej. Jeśli pójdziecie za góry to ja idę na teren ludzi. W razie czego dnieniem głos , jestem za górami.
  8. Arka przyjaźni-Skrzynia z talizmanem, który pomaga godzić, umacnia przyjaźń i chroni ja przed nieszczęściami
  9. Usłyszałam donośny głos Asianny więc pobiegłam co tchu myśląc że coś się stało. byłam juz dosyć daleko. Dobrze że Asianna głośno krzyknęła. Zdziwiłam sie bo nie było niebezpieczeństwa tylko przywódczyni stała na skale. Byłam wściekła, bo byłam blisko potoku, już dziś nie wyruszę, bo w lesie jest niebezpiecznie
  10. L'estaca

    [Konkurs] Twoja Luna

    Moja praca została wysłana
  11. skoro juz o książkach to polecam ,,Przeżyć z wilkami". Opowieść o żydowskej dziewczynce szukającej rodziców, aprzy okazji żyje z wilkami ^.^ I jest tak wspomniane o moim mieście YAY ~~~~~ -Dzięki za zrozumienie Pobiegłam, bo się ściemniało, a chciałam być przy górskim potoku przed północą
  12. -Ehhh, a możemy innym razem? Może nie powinnam walić tak prosto z mostu, ale po tym jak zabijaliście ludzi . Mam nadziej że mnie rozumiesz . Kiedyś cię zabiorę. OBIECUJĘ. -A jeśli nie będziesz chciał to cie tam zaciągnę za uszy bo obietnic staram się nie łamać Uśmiechnęłam się i poszłam szybko na wschód.
  13. Popatrzyłam z lekkim strachem jakbym chciała się rozpłakać że tu jestem, ale tylko były to myśli -Jestem Hatte, jestem tu po to żeby nauczyć się dyscypliny i zdobyć pewność siebie, a przy okazji nowych przyjaciół. Byłam dumna ze swojej wypowiedzi. Przeszły mnie ciarki po plecach, nie wiem czemu, może z podniecenia.
  14. -Tak, więc usiądź. Bo to długa opowieść. Zaczęło się od tego jak byłam małą wilczycą nazywali mnie mścicielka, ponieważ byłam strasznie uparta i zachowywałam się strasznie dziecinnie, chciałam wszystkim dogryzać i bić się z nimi. Więc byłam wykluczona przez większość ,,mojego rocznika''. Miałam jedną przyjaciółkę, chociaż tak naprawdę po 2 latach robiła mi tylko łaskę. Pewnego razu poszłam szukać... kamieni... Wiem to idiotyczne, ale kontynuujmy... natrafiłam na nieznajomy zapach łączący się z innymi jest przypominał nieco połączone warzywa, inny kurczaka, a jeszcze inny zgniłego łososia. Poszłam więc za zapachem i doprowadził mnie pod jakiś dziwny kwadrat z trójkątem na górze - był to dom ludzi. Zobaczyłam że w jakieś coś wylazło ze ściany kwadratu i wyrzuciło jedzenie. Podbiegłam tam nieufnie, jednak jedzenie było pyszne, lepsze od umięśnionego jelenia i słodziutkiego miodu. Gdy tak jadłam wyłoniła się jakaś istota i rzuciła we mnie kamieniem mówiąc dziwnym językiem zrozumiałam tylko: -CHOLAQER WALFERA!!! I uciekłam, bo po co się narażać. Następnego dnia spotkałam znowu istotę o tej samej figurze jednak była nieco inna. Była to córka człowieka od, której prawie dostałam kamieniem po łbie. Podeszłam o dziwo nie bała się mnie. Po kilku spotkaniach ona mnie karmiła, ja się z nią bawiłam. W końcu nauczyłam się trochę języka człowieczego. Nie mówić oczywiście tylko go rozumieć. Ona także nauczyła się nawet lepiej! Mówić po naszemu! W końcu dała mi prezent obróżkę i sakiewkę z tym proszkiem. Niby zwykły proszek, a ona chciała mi pomóc przezwyciężyć mój strach przed ciemnością! Już wyjaśniam. Jest to proszek fosforyzujący, czyli świeci on w ciemności. Pewnego razu pokłóciłam się z przyjaciółką - Kirarą i pocięłam sobie łapy jakimś szkłem czego bardzo żałuję, bo zostały blizny. Kiedy byłam przed domem Wiry spojżałam przez okno leżała w łóżku, gdy nagle podeszła do okna jej siostra i prawie mnie zauważyła. Przed domem leżała jakaś czysta kartka. Odcisnęłam moją łapę i usiłowałam napisać po ludzku ,,Żegnaj'' i chyba się udało. Położyłam na miejscu gdzie się spotykałyśmy po czym odeszłam. szłam przez góry, morze, las, prawie mnie porwała rzeka, ale udało się doszłam do was. Kiedy już się tu ,,zagnieździłam'' wyruszyłam na parę dni do niej... Na szczęście udało mi się odnaleźć drogi. Puknęłam w okno - NIC czekałam w krzakach, kiedy się zjawiła rzuciłam się na nią ona się rozpłakała ze strachu. Była jakaś inna. Elegancka wysoka i ładniejsza. Wiry zoriętowała się że to ja i płakała znowu tym razem ze szczęścia. Zachowywałam się jak pies, bawiłam się z nią. Szkoda że nie potrafiła do końca mówić po naszemu. Pożegnałam się ona mi wręczyła to co zawsze jedzenie, sakiewkę i zrobiła opatrunki. Wróciłam i poznałam ciebie. Teraz idę drugi raz do niej, nbow wiem ... że czeka Zbierałam się żeby już iść w drogę, zapięłam proszek przy obróżce i chciałam iść, ale miałam wrażenie że Wave chce coś powiedzieć jeszcze -Chcesz coś jeszcze wiedzieć?
  15. -W sumie jeszcze nikt nigdy się tym nie interesował. Jak masz czas to ci opowiem, bo ja mam go zbyt dużo. Czekając na reakcję stanęłam na wschodniej polanie >
  16. -Ćwiczyłam pisanie pazurem na skale, wilk by tego nie odczytał. Kiedy mi się znudziło podeszłam do grupki skaczących wilków. -Hej, wiem że nikt tu się mną nie interesują le mówię to tak na zapas. Ja idę na wschód będę wracać przez góry i morze, jekbyście się przenosili. Jak ktoś mnie nie zauważy to mu przekaż że niedługo się odnajdę. Widząc że nikt mnie nie słucha podeszłam do Mirdimiera -Ja mam sprawę. Jakby ktoś pytał to niedługo wrócę. Poszłam na wschód, wręcz biegłam od niechcenia.
  17. Poszłam ze znudzeniem, wolałam nie pytać Jackoba co mu jest, bo odburknie tylko że to jego sprawa. Nie chcę mieć tu za bardzo przyjaciół, bo sie boję że nie będę się umiała zachować, jak w mojej rodzinnej watasze. -Czego ty się boisz?- powiedziałam z niewidocznym uśmieszkiem, dziwnym, nieprzyjemnym tonem i patrząc na trzęsącą się sylwetkę dodałam -Sory, nie potrafię prowadzić nora-normalnej rozmowy. Nie masz się czego bać, nikt tu cię nie zje.-powiedziałam szybko myląc przy tym słowo Odeszłam na skałę i miałam jeden ze swoich humorków.
  18. -Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Patrzyłam na Jackoba jak pusto dopatrzy w przestzeń i idzie. Nie wiedzieć czemu mało mnie ostatnio obchdził, dlateego czułam się trochę winna. Podbiegłam do niego i szturchnęłam -Hej! Może chcesz pogadać. Albo to nie jest najlepszy pomysł. lubisz konie?-zapytałam bez zastanowienia -Ja je kocham!
  19. -Kto jedzie w końcu?- krzyknęłam tak aby wszyscy zwrócili na mnie uwagę -Ja na pewno
  20. -Kiedy się przenosimy?-zapytałam Asiannę
  21. Pokręciłam głową i się uśmiechnęłam. -No cóż. Tak to jest był ,,niespokojną duszą''
  22. Popatrzyłam z podziwem na Nocturne. Przeszkadzała mi ta ,,maź'' na ciele i miałam ochotę sie wytarzać -Jackob, miałeś się nie nadwyrężać, a ty skaczesz ze skały! Czy ty zawsze szukasz kłopotów?-Parzyłam jak robi jedną rzecz po drugiej czekając na odpowiedź
×
×
  • Utwórz nowe...