Oceny obu jurorów zaskoczyły mnie i to BARDZO. Spodziewałem się wiadra wyjątkowo zimnej wody, a tu proszę... Tekst z którego musiałem wywalić 500 słów otrzymał wysoką ocenę. Pora na wytłumaczenie się. Tak, tak, jak zwykle wszystko przez limit, ale:
- złe (smutne) zakończenie - wahałem się jakie dać. Koniec końców, kończy się "smutaśnie". Mogę się mylić, ale moim zdaniem pozytywne wymaga o wiele dłuższego opisu, na co nie miałem miejsca. Powinien pojawić się opis spotkania, tego co było później (jakiś epilog), a nie - JEB i żyli długo i szczęśliwie. Dla mnie coś takiego byłoby kiczowate w i tak już kiczowatym tekście o niespełnionej miłości. Smutne łatwiej zmieścić w opowiadaniu, które ma mieć max 1000 słów. Nie starczyło mi nawet miejsca na sensowne wytłumaczenie znaczenia róży (co i tak jest raczej oczywiste ).
- tytułowe zaślepienie - początkowo tekst był "normalnym" opowiadaniem z dialogami, ale szybko licznik zbliżał się do tysiąca. Bohaterka miała wielokrotnie usłyszeć, że jest zaślepiona, ale olewała by takie rady. Niestety, musiałem zmienić je w pamiętnik i wywalić masę rzeczy (wiele opisów).
- nagłe "zwroty akcji" - co do choroby - chciałem dać coś, co zniechęci ogierów do bohaterki. Zabrakło miejsca, żeby to rozpisać A próbowałem "naście" razy na różne sposoby.
- nagłe pojawienie się Rainbow Dash - dobra, przyznaję, mógłbym napisać "jakiś pegaz" - taka sama ilość wyrazów, ale wolałem dać Rainbow Dash. Wiadomo jaka jest gdy się wścieknie.
Podsumowując - jeszcze nigdy nie napisałem tekstu, w którym nie miałem czego wyrzucić czy skrócić. A musiałem pozbyć się 500 wyrazów na 1000 możliwych. Było cholernie ciężko, ale jakoś się wyrobiłem. Co prawda zawsze tak robię - piszę tekst nie zwracając uwagi na limit, a następnie go skracam (synonimy, skróty etc.). Zawsze działało (wywalić 50-100 wyrazów? Pikuś). Tym razem był to strzał w stopę, kolano i między oczy.
Jak to mawiają - tylko winny się tłumaczy, ale chciałem to napisać. I jeszcze raz dzięki za (zaskakująco) wysokie oceny