Skocz do zawartości

Cipher 618

Opiekun Działu
  • Zawartość

    5909
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    147

Posty napisane przez Cipher 618

  1. Dla mnie odcinek nie był ani dobry, ani zły. "Momenty były", ale z drugiej strony, tak "dla równowagi" wiało nudą. Motyw: przyjaźń jest ważniejsza niż pieniądze, "darł" się tak, jak Gilda na Fluttershy. Wcześniej takie rzeczy ukazywano subtelniej, a nie tak jak tutaj. Moją ulubioną sceną było "rzucenie liny". Przypomniało mi to epizod z Asterixa, który powiedział Obelixowi: "rzuć sieć" (na ryby). Poza tym, odcinek przeleciał ot tak...

    • +1 2
  2. Marchewka

    Pietruszka

    Pieczarki.

    "Bon Bon... co ty mi tu zapodajesz. Cukierki z warzyw? Może jeszcze z sera, co? Albo kokosowo-korowe?"   :eww: 

     

    1. Telewizor

    2. Laptop

    3. Sól

     

    Trochę zbyt słone, ale Lyra zapytana o cokolwiek odpowiada tylko: "Błąd 404 - nie znaleziono odpowiedzi". Przed snem, zamiast mówić "dobranoc", odpowiada: "teraz można bezpiecznie wyłączyć Lyrę"  

     

    Loubutiny

    Martensy

    NewBalansy

    WUT? Lyrze "capi" nowymi, skórzanymi butami.

  3. Witam serdecznie. Chciałbym coś ogłosić. Opiekowałem się już kilkoma działami, ale nigdy dwoma na raz. Podjąłem wyzwanie, któremu mam nadzieję podołać. Muszę podzielić obowiązki na oba. Doszedłem do wniosku, że: ranek poświęcę "Ławeczce...", zaś wieczór "Domkowi...".

     

    PS. I jeszcze jedno. Ze względu na stan zdrowia, mogę zniknąć na dłużej, ale postaram się, zamieścić stosowną informację. Niespodziewane "zniknięcia" oraz długotrwałe braki aktywności, będą rzadkością, o ile w ogóle dojdzie do takich sytuacji, co jest mało prawdopodobne. Proszę o zrozumienie. 

     

    Triste Cordis 

  4. Witam serdecznie. Chciałbym coś ogłosić. Opiekowałem się już kilkoma działami, ale nigdy dwoma na raz. Podjąłem wyzwanie, któremu mam nadzieję podołać. Muszę podzielić obowiązki na oba. Doszedłem do wniosku, że: ranek poświęcę "Ławeczce...", zaś wieczór "Domkowi...".

     

    PS. I jeszcze jedno. Ze względu na stan zdrowia, mogę zniknąć na dłużej, ale postaram się, zamieścić stosowną informację. Niespodziewane "zniknięcia" oraz długotrwałe braki aktywności, będą rzadkością, o ile w ogóle dojdzie do takich sytuacji, co jest mało prawdopodobne. Proszę o zrozumienie. 

     

    Triste Cordis

  5. Wiesz co Triste Cordis? Może i jesteś prawie tak stary, jak moja babcia, ale zaczynam cię lubić! Dzięki tobie, znowu mogę czekać na pytania!

     

    Od tego tu jestem. I jeszcze jedno. Słowo "opiekun" lub jak kto woli "Avatar" do czegoś zobowiązuje. Aha, wystarczy samo "Triste". No dobrze, wracajmy do twoich odpowiedzi. To jak, idziemy?

     

    Ano  :)

  6. Cześć! Najgorszą rzecz w Equestrii - porcję gotowanych warzyw. Świerze są super, ale po ugotowaniu są jak papka dla źrebiąt, które nie mają jeszcze zębów. Błe...  :sick: 

  7. Witajcie. W tym temacie Apple Bloom, będzie prowadziła swój pamiętnik. Mam nadzi...

     

    Hola, hola... coś ty za jeden? 

     

    Ja również cieszę się, że Ciebie poznałem. Nazywam się Triste Cordis. Od tej pory będę Twoim opiekunem :)

     

    Co? Co to, to nie. Moją opiekunką jest Applejack, a nie ty.  :grumpybloom:

     

    No dobrze, źle się wysłowiłem, przepraszam. 

     

    W porządku. Powiedz mi jedno. Dlaczego piszesz w MOIM pamiętniku? I dlaczego zmieniłeś mój kolor?

     

    Hej, to po prostu pierwsza strona. Chcę wyjaśnić zasady. Potraktujmy to jako... Hmm... Wspólny, powitalny wpis, dobrze? A kolor? Nawiązuje do twojego umaszczenia.

     

    Ma sens, a reszta wpisów? To w końcu mój pamiętnik   :dry: 

     

    Masz rację. Każdy następny wpis, będzie tylko i wyłącznie twój. Pisz o czym tylko chcesz. Właśnie to chciałem wytłumaczyć, ale mi przerwałaś.

     

    Więcej nie będę. Obiecuję :angelbloom: 

    W takim razie do dzieła, moja droga.

    • +1 1
  8. applebloom_vector_3_by_ashidaru-d5lzom8.

     
    Czołem! Nazywam się Apple Bloom i chciałabym z Wami porozmawiać. Do tej pory nie mogłam, ale już mogę! Z ogromniastą przyjemnością pogadam. Z absolutnie każdym! No wiecie, nie tak jak w pytaniach, ale po prostu pogadać. Nie mogę się doczekać!   :spin:
  9. 1. Brak aktywności na forum.

    2. Desperacja.

    3. Znalezienie w internecie czegoś o nazwie "AAR".

    - Triste, weź no poszukaj w tym waszym internecie, co to jest. No te AAR. Tym bardziej, że obijasz się jak ta piłeczka od ping-ponga.

    - "Agencja Anty Reklamowa"

    - Bon Bon... trochę się boję

    Lyra w akcie desperacji, zjadła cukierka, który sprawił, że utraciła uroczy znaczek. Klnie jak szewc.

    PS. Mam nadzieję, że punkt pierwszy nie dotyczył mnie...  :twiblush2: 

     

    Pianki na ognisko

    Herbatniki

    Rzodkiew

    Lyra czyta składniki. Reakcja? Uśmiech -> ekscytacja -> "D'oh" 

     

    1. Bita Śmietana

    2. Ziemniaki

    3. Opuncja

     

    Z tych trzech składników, powstał zielonkawy krem. Lyra była zachwycona, dopóki nie spróbowała go. W szpitalu lekarz na widok Lyry idącej z szeroko otwartym pyskiem, zapytał tylko: "co tym razem?"

     

    Telefon komórkowy

    Głośnik

    Dyplom za ukończenie studiów informatycznych

    Spike traci "pracę". Od tej pory Twilight wysyła Celestii SMSy. Niestety, Lyra od czasu do czasu wibruje. Jak to mówią - coś za coś...

  10. Witajcie. Pierwszego kwietnia zorganizowałem "na Ławeczce" zabawę, o dokładnie takim samym tytule. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że żartobliwy "event" przypadł wam do gustu. Kompletnie nie pasował do działu Lyry/Bon Bon, w związku z tym przenosimy ją tutaj. 
     
    Zasady? Po prostu naciskamy Ctrl + V. Użytkownicy komputerów "z jabłuszkiem" robią to samo, ale inną kombinacją klawiszy. Mile widziane, nie kopiowanie czegoś pod ten temat. Można się wytłumaczyć, a przede wszystkim, chować to w spoilerach. To jak? Co tam ukrywacie?  :twilight7: 
     
    Żeby nie było - zaczynam:

    Coś dla kogoś, kto obchodzi dziś urodziny :)

  11. Witajcie. Mam dla Was kilka informacji.

    1. Zabawa o dziwacznych smakołykach została wyrzucona. Zrobiłem to, ponieważ była martwa. Poza tym, w zabawie "Który smakołyk..." zaczęły pojawiać się, zmyślone przeze mnie idiotyczne "smakołyki". Przepraszam, ale po ponad 10 stronach "pojedynków" typu: Mars vs. Snickers, najzwyczajniej w świecie skończyły mi się pomysły...

    2. Po forum krążą plotki, że zostałem Avatarem Apple Bloom. Nie oznacza to, że zepchnę "Ławeczkę" na dalszy plan. Skoro wysłałem zgłoszenie, to musiałem przemyśleć czy dam radę. Mam nadzieję, że tak.

    3. Liczba konkursów literackich zmaleje. Powód jest prosty. Niestety, ale to już drugi, na który nie otrzymałem żadnej pracy  :sab:  Cóż... czasami życie jest do rzyci. 

     

    4. Właśnie myślę nad jakimś [Eventem] z okazji dnia dziecka, ale nie chcę kopiować cudzych pomysłów. Poza tym, myślę nad pewną dyskusją. Może pojawić się w każdej chwili.

     

    5. Nadal czekam na wasze sugestie lub zażalenia w wiadomym temacie - czyli tym. :fluttershy5:  

  12. Ostatnio obejrzałem kilka filmów.

    Hurt Locker

    Przepraszam, ale za co wychwalano ten film? I te wszystkie nagrody? Za bohatera, który mógłby "przecinać" kable od bomb zębami? Historyjka o kozaku, który mógłby usiąść dupskiem na bombie, aby ją rozbroić? Bohater był płytki do bólu. Typowy kozak, który jest lepszy od wszystkich, bo widział wszystko i jest lepszy od wszystkich. Sam film sprawia wrażenie jednej, wielkiej propagandy: idź do wojska, tam jest super, lepiej niż w Call of Duty! Mogło być ciekawie - tematyka jest genialna, ale niestety wykonanie leży i kwiczy. Główny bohater rozbroił nie tylko bomby, ale i cały film. Ten kozak podchodzi do ładunków jak do petard. Nie lubię czegoś takiego. Cytując pewnego gościa z pewnego polskiego filmu: "A co on k# jest? Robocop?"

     

    Żeby nie było - HL ma swoje zalety. Gigantyczny plus należy się za klimat. Każdy, ale to absolutnie każdy człowiek, może chować detonator. A "postronni" mieszkańcy uwielbiają oglądać pracę saperów. Momentami dało się czuć strach saperów, ciągłe wymachiwanie bronią, aby sprawdzić czy byle dzieciak nie ma czegoś przy sobie. A jeśli ma? Zastrzelisz go? Niestety to jedne z nielicznych zalet. Reszta to propaganda, którą ukryto pod postacią kozaka-sapera. A mogło być tak pięknie...

     

    Ocena 4/10

     

    Postrach jeziora

     

    Obejrzałem to z jednego, prostego powodu. Czasami takie filmy są tak głupie, że aż śmieszne. I taki jest "Postrach". O co chodzi? W okolicach... okolicznego jeziora zaczynają ginąć ludzie. Oczywiście, większość ofiar to przystojni faceci, piękne kobiety, a miejscowy szeryf to kozak ze strzelbą. Nie ma to jak filmy "made in USA", gdzie nie ma otyłych ludzi. Dyskryminacja! Dość szybko wychodzi na jaw, że "tymi złymi" są "wężogłowe ryby". Wiecie co? W trakcie reklam wpisałem nazwę i... takie coś istnieje! Oczywiście w filmie podkręcono ich umiejętności, ale mimo wszystko... Ciekawe :ohmy: Gra aktorska przypomina casting do szkoły teatralnej... gdzie do filmu wzięto tych odrzuconych. Zakończenie jest całkiem sensowne, a co więcej miło obejrzeć coś, co ma tak żenujące efekty specjalne, że docenimy inne filmy.

     

    Ocena 1+/10 (za "śmiechowość")     

     

    Pluton

     

    "War... War never changes" - znany cytat, prawda? Od siebie dodam "...but it changes people. Forever"

     

    Lubicie filmy wojenne? Po obejrzeniu tego, uznacie Szeregowca Ryana za bajkę. Już na starcie, Pluton ma u mnie "dychę". Za co? Za muzykę. Kojarzycie "Adagio for Strings" niejakiego Barbera? No właśnie... Nie dość, że użyto jej w absolutnie idealnych momentach, to potęguje ona i tak wciskający w fotel klimat. Akcja rozgrywa się w Wietnamie i ukazuje losy... Nie. Historia gościa, który zrezygnował ze studiów, aby walczyć jako patriota, schodzi na n-ty plan. Pluton pokazuje to, czego nie widzimy we współczesnych produkcjach - koszmar jakim jest wojna. W możliwie okrutny, obrzydliwy, krwawy ale niestety prawdziwy sposób. Nawet gdyby powstał wczoraj, nie zawierałby pierdyliarda wybuchów. Wielu mogłoby uznać, że "tu nic się nie dzieje, gdzie wybuchy, strzelaniny etc." Nie ma. I dobrze. Pluton jest na tyle prawdziwy, na ile im pozwolili.

     

    Takie produkcje, produkcje pozostają w pamięci na lata, jeśli nie na zawsze. Po prostu pozycja obowiązkowa.

     

    Słowa: "Na wojnie zabijasz ludzi. Nie zawsze tylko wroga" dają do myślenia.

     

    Ocena 100/10 Arcydzieło... pora na "Czas Apokalipsy"

    • +1 1
  13. Do sądu, do prokuratury. Nagłośnić w mediach. A niech mają za swoje. Cymbały.

    Niestety, ale coś takiego NIC nie da. Media mają takie rzeczy w dupsku. Znam to aż za dobrze. Jedynemu "Centrum Leczenia Padaczek" na Podlasiu groziła i nadal grozi likwidacja. Na dzień dzisiejszy, jesteśmy bezpieczni do końca czerwca. A co później? Podobno trwają rozmowy z placówką w Choroszczy, pod które wspomniane Centrum podlega. Już ja widzę, jak dojdą do porozumienia... Neurolodzy specjalizujący się, w leczeniu tej choroby nie chcą pracować w Centrum. A kto by chciał za "psie pieniądze" na pół etatu?

     

    Postanowiłem działać. Napisałem do: Uwagi (TVN), Interwencji, Państwa w Państwie (Polsat)  oraz Sprawy dla reportera (TVP). I co? G-no  :burned:  Nie otrzymałem nawet zakichanej odpowiedzi na e-maile. Uwaga! wolała mówić o zakatowanym psie niż o bezradnych pacjentach. Zwierzak jest ważniejszy, niż ponad 1000 ludzi, którzy stracą neurologa specjalistę...

    Jeśli je zlikwidują to co... Dajmy na to, takie centrum w W-wie dostanie, ot tak ponad 1000 pacjentów? I jak ja tam dojadę? Wizyta w B-stoku to pół dnia "z głowy" (dojazd, kolejka). A co dopiero inna placówka, w innym województwie? Czy pan dyrektor z Choroszczy, ma chociaż odrobinę oleju w głowie? Dodam tylko, że Choroszcz jest kojarzona z "wariatkowem", ponieważ znajduje się tam taki oddział. Może pan dyrektor powinien tam trafić? Jednak Choroszcz to nie tylko "wariatkowo". Mają tam jeden z najlepszych tomografów w Polsce. Gdyby po prostu przenieśli tam lekarzy z Centrum, dali cały etat - ok, ale całkowita likwidacja, wywalenie specjalistów na zbity pysk? "Lepiej" brać jeszcze ciepłych absolwentów, którzy kompletnie nie radzą sobie w oddziale dla uzależnionych. Mają zero szacunku. 

     

    Wracając do Centrum. Owszem, była tam TV regionalna (co swego czasu wrzuciłem do "pokaż zdjęcie"), ale co oni zrobią? Będą przyjeżdżać co 3 miesiące, aby przedłużono termin likwidacji? Co innego nagłośnienie na województwo, a co innego na cały kraj.

  14. Prośba do administracji oraz ciebie... BŁAGAM... proszę... używaj "automatycznego" koloru czcionki. 

     

    Wracając do ankiety. Sam studiowałem, wiem jak to jest z tymi ankietami, ale czy taka ilość osób to nie za mało? Czy promotor nie przyczepi się? U mnie wymagano przynajmniej 100 osób (pedagogika, temat - "wpływ gier u osób w wieku 10-11 lat"), tak aby ankieta była wiarygodna. Nie lepiej wrzucić ankietę internetową? 

     

    I jeszcze jedno. Jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy, konsultacji, sprawdzenia czy twoje pytania trzymają się kupy i pupy - pisz na PW (tytuł "ankieta", czy coś). Nie, żebym robił z siebie jakiegoś speca od ankiet, ale na "dyplomówce" katowano nas - absolutnie każde pytanie było sprawdzane przez promotora. Po n-tych ilościach poprawek, dostałem "zielone światło". Zryta psychika i godziny kombinowania, "jak sformułować to samo pytanie tak, żeby było dobrze"... A było ich "trochę".  :burned:

     

    Mam tylko dyplomówkę. Magisterka mi nie wyszła... a raczej wyszła bokiem. A temat ten sam - oczywiście, bardziej rozbudowany. Mimo to nie udało się. Dlaczego?

     

    Za pracę dyplomową miałem 5. Ba, szef zasiadający w komisji po egzaminie, podał mi dłoń i stwierdził, że tak ciekawej i napisanej własnoręcznie pracy dawno nie widział. "Widać, że kierował się pan swoją pasją" - takich rzeczy się nie zapomina.

     

    Za magisterkę, promotor non stop się czepiał - "do poprawy" - ALE CO JEST ŹLE!? Dyplomówka - "proszę sformułować to zdanie nieco inaczej, tak aby dziecko je zrozumiało". Można? Można... Co więcej, po umówieniu się na korespondencję mailową, byłem kompletnie olewany przez promotora. "Nie otrzymałam od pana żadnej wiadomości"  :lie:  Po pierwsze, współpraca z promotorem była katorgą, a po drugie w sekretariacie wprowadzono mnie w błąd. ("Można zmienić promotora?" - "Nie". Dzwoni do mnie koleżanka i mówi, że w sekretariacie dla studentów dziennych powiedziano, że wystarczy napisać podanie, które jest formalnością. Innymi słowy, zmiana jest możliwa, o ile ten wyrazi zgodę). Wolałem zrezygnować, niż płacić za opóźnienia i czesne.

  15. Wpis #16


    Pisałam tak dawno, że musiałam wyczyścić pamiętnik z kurzu. Pomijam dwa pająki, które siedziały na pajęczynie tuż za nim. Dobrze, że nie wcisnęłam go do końca. Miałabym na sumieniu dwa paskudztwa. Być może są pożyteczne - zmniejszyły populację komarów w naszym domu o dobre 54%, ale mimo to są wstrętne. Z wyglądu rzecz jasna. Gdyby Fluttershy dowiedziała się, o "nieumyślnym spowodowaniu śmierci", pewnie by mnie zahipnotyzowała swoim wzrokiem i kazała wąchać skunksy. Podobno samice śmierdzą bardziej. Czy ona sprawdzała to na własnym nosie? Mam nadzieję, że przeczytała o czymś tak "interesującym" w książce... Kurcze, nawet jeśli przeczytała, to jej autor musiał to zrobić. Lub powołać się na kogoś innego. Tak czy inaczej, ktoś to przebadał... wąchał skunksy. A podobno to ja mam świra.
    • +1 1
  16. Wpis #15


    Sama nie wiem, dlaczego nieustannie piszę o tym, co zrobiła Lyra. Może dlatego, że jest moją współlokatorką, a za razem najlepszą przyjaciółką? Z drugiej strony, każdego dnia daje mi powody, żebym to robiła. Dziś, dla żartu podmieniła krem na pastę do zębów. Mogłoby się wydawać, jakim cudem tego nie zauważyłam? Ja, profesjonalistka. Klacz, której przeznaczeniem jest cukiernictwo. Odpowiedź jest prosta. Napis na cieście miał być biały o zapachu mięty. Byłam dumna ze swojej pracy, tym bardziej, że przyozdobiłam je cukierkami. Niestety, zmieniła się ona w frustrację, gdy klient wrócił i cisnął nim mi w pysk. Dopiero wtedy poczułam, że zapach jest dość dziwny, aczkolwiek znany. Spróbowałam "kremu" i pierwszym, co przyszło mi na myśl, a raczej gardło było... LYRA!!!  :flutterage:  Ta oczywiście uznała, to za niewinny żarcik: "Nie dość, że zje coś smacznego, to przy okazji wymyje zęby"  Może to i było zabawne, ale nie kosztem mojej reputacji...
    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...