Ukończyłem kilka(naście?) misji i prawdę mówiąc szału nie ma. Początkowo przepona boli od śmiechu, ale ta gra jest jak monotonny stand up. Wyłazi facet na scenę, na początku jest śmiesznie, a z każdą minutą jest co raz nudniej. Nic tylko rzucić zgniłym pomidorem. To samo można powiedzieć o SR3. Od strony technicznej trudno się do czegoś przyczepić. To porządna rzemieślnicza robota (to chyba najgorsze co można powiedzieć o grze). Jedyne czego mi brakuje to oznaczenie misji na wykonane od niewykonanych i poziom ich trudności. Początkowo DLC Genki Arena jest potwornie trudne, ale po "tuningu" postaci dziecinnie proste. Niestety humorystyczna strona jest jak sinusoida. Raz innym razem Najczęściej coś pośrodku. Liczyłem na więcej gagów. Bieganie "Shrekiem" z różowym afro, na golasa z wielkim dildo jako bronią? Zabawne. Przez pięć minut bo w pewnym momencie, gra zamienia się w sztampową "szczelankę nawalankę" - pseudo GTA z dodatkiem humoru. Mówiąc krótko po jakimś czasie cokolwiek autorzy nie zrobią, nasuwa się komentarz:
Na szczęście grę ratuje cała reszta. Tuning wszystkich aut (betoniarka na alufelgach, pełen wypas!), świetny model jazdy, możliwość latania, ulepszenia broni (nie ma to jak dwa potężne pistolety), gubienia pościgu za pomocą jednego telefonu czy auto na zamówienie (od motocykla do czołgu). Zobaczymy co będzie dalej, bo toczenie się gigantyczną kulką wełny jakoś mnie nie ruszyło. Większe spustoszenie siałem w Burnout Paradise.