Rodzice mnie ochrzcili, jestem po bierzmowaniu - miałem wybór? Wtedy byłem osobą wierzącą. Nigdy nie prosiłem o rzeczy materialne. Częściej dziękowałem. Jeśli o coś prosiłem to o odwagę czy to, żeby nie zapomnieć wyuczonych informacji. Ale modliłem się też o coś bardo osobistego, wręcz błagałem. Kto chce - link w odnośniku. Dziś jestem ateistą, ale nie jakimś świrem, który pluje na widok księdza czy śmieje się z osób wierzących. Wręcz przeciwnie. Szanuję jakiekolwiek wyznanie, o ile nie jest to fanatyzm. Miło by było, aby inni podchodzi do moich przekonań w ten sam sposób. Niestety, póki co "ateista = pomiot szatana".
Szanuję wiarę płynącą z serca, ale kompletnie nie szanuję instytucji jaką jest Kościół poczynając od parafii w przysłowiowym Wąchocku gdzie zwijają asfalt na noc, aż do samego Watykanu. Zawdzięczam to podejściu księży. Owszem, nie wszyscy są źli, ale nawet jeśli z całego serca będą próbowali poprawić wizerunek Kościoła to i tak jako małe płotki zostaną zjedzone przez "grube ryby".
Dla osób które skończyły przynajmniej 16 lat polecam szokujący dokument Deliver Us From Evil. Można go obejrzeć za darmo - tutaj
Mógłbym podać więcej przykładów, ale nie chcę budować ścian tekstu.