Lyra nie spała całą noc, ale nie powinno to nikogo dziwić. Bo kto o zdrowych zmysłach byłby w stanie spać, wiedząc, że mogą to być ostatnie godziny życia? Na szczęście nic takiego się nie stało, nikt po nią nie przyszedł. Klacz czekała na pierwszych klientów, którzy mogliby opowiedzieć jej co się stało, kto zginął. Nie chciała jednak wiedzieć kto na kogo głosował, po prostu wolała żyć w błogiej nieświadomości.
Lyra wiedziała, że będzie ich mniej niż zwykle. Miała jednak stałych bywalców, którzy przychodzili każdego dnia. Jednym z nich był Star Dust, podstarzały, szary jednorożec. Około godziny ósmej, tak jak zawsze przyszedł, przywitał się i zamówił śniadanie. Nagle klacz zauważyła, że jest bardzo smutny, wręcz załamany. Musiało stać się coś strasznego, skoro jeden z najbardziej gadatliwych mieszkańców milczał jak grób. Spojrzał na nią, westchnął, po czym dodał obojętnym głosem:
- Przegraliśmy, Lyra...
- O czym ty mówisz? Spalili kogoś niewinnego?
- Nie o to chodzi. Nawet jeśli zabijemy wszystkie wiedźmy, a Equestria wygra, to Ponyville przegrało z kretesem. Po tym co się stało, jestem tego pewien.
- Nie rozumiem - spojrzała mu prosto w oczy.
- Lyra, przyjaźń przegrała, a czym my, kucyki jesteśmy bez przyjaźni? - nie czekał na odpowiedź. - Jest co raz gorzej. Byłem wczoraj na wzgórzu ognia.
- Kogo spalili? Tylko nie mów kto na nią głosował - uprzedziła.
- Wiem, wiem, nie powiem. Wybrali Minuette, ale tym razem było inaczej. Tym razem nie byli jednomyślni. Kłócili się, zmieniali zdanie co chwila, gdyby nie Luna i Zecora przekrzykiwaliby się całą noc. Ale nie to jest najgorsze.
- Nie!? Co może być gorszego?
- Odwiedziłem ostatnio tawernę Złoty Ząb. To co usłyszałem z ust Minuette... Celestio, zapamiętam te słowa do końca życia.
- Jakie słowa? - niecierpliwiła się.
- Powiedziała do jednego z łowców: "Po prostu zagłosuj na nich na wzgórzu i tyle". Masz pojęcie? Powiedziała to ot tak, jakby wskazywała złodzieja worka jabłek. A przecież namawiała do zamordowania kucyka, skazania na śmierć w niewyobrażalnych męczarniach. Ale to nie koniec. Szpiegowała innych, w tym ciebie.
- To tłumaczy przewrócony kosz. Dust, a kogo miała na myśli?
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Mnie, prawda?
- I Pinkie Pie.
- Kurde... Też jestem podejrzana, też mam swoje typy, ale nie namawiam nikogo do niczego. Jak można tak nisko upaść? Wiesz co? Faktycznie... Przegraliśmy. Jeśli przeżyję, to wyjadę z Bon Bon z tego cholernego Ponyville. Zamieszkamy w Kryształowym Królestwie, albo i dalej, i będziemy żyć normalnie.
- Piękne marzenia.
- Plany, panie Dust, plany. Rodzice Bon Bon wygrali pięć milionów na loterii. Wystarczy.
- W takim razie życzę powodzenia. No, ale sio do kuchni - odparł żartobliwie. - Gadaniem się nie najem.