Skocz do zawartości

Zodiak

Brony
  • Zawartość

    645
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Zodiak

  1. Wiedźma Rozdział Pierwszy "O wiedźmach i sprzedawcach tytoniu" Rozdział Drugi "O szkodliwości palenia tytoniu" Rozdział Trzeci "O zaściankowości, hipokryzji i rozpuście" Rozdział Czwarty "O walce naszej, którą toczymy i o jej słuszności" Rozdział Piąty "O nienawiści, zazdrości i innych uczuciach przez miłość powodowanych" Rozdział Szósty "O drugiej stronie miecza" Rozdział Siódmy "O iskrze na prochy i feniksie, który w prochy powoli się obraca" Rozdział Ósmy "O mrocznej nocy i świcie, odsłaniającym krwawe dzieło" Rozdział Dziewiąty "O ranach, których ni czas, ni magia nie wyleczy" Rozdział Dziesiąty Część I "O smoku, feniksie i płomieniach tańczących na kurhanach ich wrogów" Rozdział Dziesiąty Część II "O drodze ku zagładzie" Rozdział Dziesiąty Część III "O zemście" Wstęp: W każdej beczce miodu zawsze znajdzie się łyżka dziegciu. Eqestria wyjątkiem nie była. Zawiść i próżność urosła w sercach arystokracji equestriańskiej po koronacji Twiligh Sparkle na księżniczkę. W swojej głupocie i pysze zrobili coś, co pogrążyło Equestrię w chaosie o jakim nie śniło się nawet Dicordowi - bożku chaosu. Lekkomyślność kosztowała coś więcej nie tylko Equestrię, ale i jej najbliższego sojusznika. Kryształowe Imperium. Z biegiem lat, bajkowy świat popadał w barbarzyństwo, ciemnotę i okrucieństwo, zapominając o swojej tradycji. Jedni chcieli to wykorzystać. Inni bronić się przed tym. Byli też i tacy, którzy wiedzieli, że brak przystosowania oznacza śmierć. Oto opowieść o jednej z nich. Wiedźma Tom II Rozdział Pierwszy "O starych wrogach" Rozdział Drugi "O zagładzie domu Goldenwoodów" Rozdział Trzeci "O przeszłości i jej wpływie na teraźniejszość" Rozdział Czwarty "O zmroku zapadającym nad Equestrią" Wstęp: Minęło lato, minęła jesień, minęła zima, nadeszła wiosna. Czy czas wyleczył rany zadane rok wcześniej? Co stało się z kucykami, których losy splotły się tamtej burzowej nocy? Co stało się z Laurelinem, który otrzymał cios w samo serce? Okazuje się, że to, co zaczęło się w Ponyville było tylko preludium wydarzeń mających zatrząsnać całą Equestrią w posadach i na zawsze zmienić oblicze świata. Zmiana nadeszła z północy, a kucyki nie były gotowe. Ani wiedźma. Ani najemniczka. Ani czarodziej. Historia miała zatoczyć koło. (A tutaj zostawiam rozdziały starego drugiego tomu. ie wyszedł mi, pogubiłem się we własnych planach i poprowadziłem opowieść tak, że zmierzała donikąd. Nie usunę ich z szacunku do Was oraz jako świadectwo mojego błędu.) Rozdział Pierwszy "O nowym dniu" Rozdział Drugi "O różnych potworach" Rozdział Trzeci "O koszmarach, co wracają" Od autora: Kucykowi wiedźmini? Czemu nie! Po inspiracji, jaką był Fallout: Equestria sam postanowiłem połączyć dwa światy. I padło na jeden z najbogatszych. Mm nadzieję, że opowieść przypadnie do gustu zarówno fanom Białego Wilka i wszystkiego, co z nim związane, jak i osobom, które tylko o wiedźminie słyszały. Zapraszam! [uwaga!] Opowieść zawiera wulgarny język, przemoc i możliwą sugestywność. Jednak nie ma tam rozbudowanych scen erotycznych czy szczegółowych opisów zabójstw ani rzucania mięsem na lewo i prawo. Fanfik przeznaczony jest raczej dla osób dojrzalszych. A tu zaczynają się opowiadania niepowiązane fabularnie z powyższą historią: "Cudowny akt pierwszego współżycia" Oficjalnie aTOM swoim komentarzem rozpoczął głosowanie na przyznanie "Wiedźmie" tagu [EPIC] Stan głosów: Takie podliczenia proszę zostawić moderatorowi działu. Popełniłeś przy nim błąd~Dolar84 Epic: 10/10 Legendary: 13/50
  2. - Mmmppfff... Wygięłam się i naprężyłam jak łuk, kiedy dildo połowy wielkości mojego kopyta spenetrowało moją zgrabną dupcię. Najlepszy seks w moim życiu! Kochałam się mnóstwo razy, ale Erynia.. jest zdecydowanie najbardziej kreatywną partnerka jaką miałam! Mmm... Te bransolet, jakkolwiek by ich nie nazwać... Świetny patent. Klacz zatrzymuje swoją delikatność i smak, a jednocześnie dostaję możliwość... danie do pieca, podkręcenia atmosfery. Tak, Erynio! Zerżnij mnie! Delikatnie zaczęłam jeździć końcówką języka po jej nabrzmiałej włóczni miłosnej, żeby ją łaskotać. Potem, gdy był już dostatecznie twardy i duży, wzięłam go w usta i zaczęłam ssać, przy okazji podgryzając. Lekko, oczywiście. Zakładam, że gdybym ją ugryzła na serio... zabolałoby i to bardzo.
  3. Padłam jej do kopyt i zanim zaczęłam szczekać wylizałam je dokładnie. No co? Każdy ma jakiś fetysz. Kopytka to też część ciała. Nie powinny być dyskryminowane. - Hau! Hau! Wrrrr... Hau! - szczekałam jak posłuszna suczka i przy okazji merdałam ogonem. Trochę głupi się czuję, ale przynajmniej wiem jak to jest. Niepokoi mnie ta bransoleta... Cóż, Erynia z pewnością nie zrobi mi krzywdy, ale coś tu brzydko pachnie. A w taki miejscu nie ma prawa brzydko pachnieć! Czyżby to coś działało jak strap-on tylko... że organicznie? Fiu... Jeśli tak to czeka nas świetna zabawa!
  4. Przed końcem września raczej tak. I zapewniam, że warto było czekać!
  5. Och, co za niewyżyte zwierzę. Co za cudowne, niewyżyte zwierzę! Chce być panią? Cholera, czemu nie! - Na twoje rozkazy.... pani! - powiedziałam i zabrałam się za wylizywanie jej muszelki niczym suczka wylizująca miskę. Argh! Co za smak! Co za zapach! I do tego jej klapsy... Mmm... Ekstaza jest blisko. Nie lubię być uległa i nigdy nie jestem. Ale teraz... Ech, cudowna cipka Erynii usprawiedliwia wszystko. Mogę być jej zwierzątkiem na tę noc! Dokładnie wylizywałam jej muszelkę zarówno od środka, jak i na zewnątrz. Kopyta miałam wolne, więc nimi akurat dogadzałam jej... hm... Jak to określić, żeby było poprawnie politycznie? O wiem! Od zaplecza. Tak! Kopytami dogadzałam jej od zaplecza.
  6. Nie pozostawałam dłużna i oddałam głęboki pocałunek z języczkiem. Ciepłe wargi Erynii były niczym soczyste maliny! Pycha! Sprzedawczyni była o cztery lata młodsza ode mnie, choć wcale nie ustępowała mi pola pod względem doświadczeń w łóżku. Całowałyśmy się jeszcze przez chwilę, w której przestrzeń pomiędzy moimi nogami zaczynała się już robić wilgotna. Słodki zapach perfum Erynii zmieszany z zapachem jej soków działał niczym narkotyk. bardzo silnie uzależniający. Tak błogo nie czułam się od dawna. No, ale miłość na ustach się nie kończy, toteż jednym wolnym kopytem złapałam Erynię za pośladek, a drugie kopyto wsadziłam jej między nogi i zaczęłam powoli i delikatnie masować jej łechtaczkę. Zanim rozpalę tam prawdziwy pożar muszę podsycić żar. Oderwałam się tez od całowania jej i... zaczęłam ssać, lizać i gryźć jej róg.
  7. O tak, skarbie! Deathwish właśnie wygrała życie! Och... czego ja z nią nie będę robić... Z lubieżnym uśmiechem i nieźle rozpalonym kroczem poszłam za nią na górę, już rozpinając pancerz. To właśnie jedna z sytuacji, kiedy go zdejmuję: seks i kąpiel. Nawet sen w tej zbroi jest wygodny! W każdym razie, gdy weszłam do jej pokoju i zamknęłam drzwi. Po wejściu do pokoju oblizałam się sugestywnie i zdjęłam resztę pancerza. - Następnych kilka godzin należy do nas. Czas się odprężyć i zrelaksować... Obiecuję, że po skosztowaniu narkotyku jakim jest Deathwish, nie będziesz chciała żadnego innego.
  8. - Zaufanie to podstawa, co? Nie wierzysz we mnie? Tak mi przykro. Ale nekromanta nie może mi zabrać duszy o ile nie jestem ciężko ranna. Czyli te dwie błyskotki się nadadzą. A co do tych dwóch amuletów... Wezmę ten fioletowy. I ten kamyczek ze srebrnym łańcuszkiem. To ile płacę za te dwa cudeńka? A może... odpłacę w naturze? - zasugerowałam. Doskonale wiedziałam, że Erynia nie gardzi też klaczami.
  9. Poszukuję prereadera/asystenta do crossoveru z "Wiedźminem". Lekki grimdark, oczywiście violence. Fanfik utrzymywany mniej więcej w klimacie sagi, czyli dobitnie brutalny i ponury świat, ale bez przesady. Nie jest to opowieść obrzydliwa. Nie wystąpią tu także mocne i szczegółowe opisy scen erotycznych. Opowieść będzie jednak mocno sugestywna i będzie zawierać wulgaryzmy. Moje GG: 48315123 Mój skajpaj: lagodzinski5.
  10. - Rozumiem... - pokiwałam głową. Ciężki wybór. Pierwszy amulet przyda się w sytuacjach walki z ciężkim oponentem. Z kolei drugi... musiałabym bardziej polegać na swoich zdolnościach fizyczno - magicznych. Ryzyko duże, ale nagroda... - Czy mogłabyś mi przybliżyć, co mogłoby pójść nie tak przy używaniu tego siwka? I ile kosztuje. bo chciałabym kupić jeszcze parę błyskotek ochronnych.... Między innymi coś chroniącego przed zaklęciami paraliżującymi i zaklęciami "zamka". Na przykład Więzienie Dusz. Oczywiście zapłacę. Jeśli nie teraz... Wiesz, że płacę. Zawsze. Może i nie mam zbyt dużo "honoru" w walce, ale dotrzymuję obietnic i kontraktów. No i doskonale wiem, jak to jest, gdy klient miga się od płacenia. - Wiesz, że możesz mi zaufać, stara przyjaciółko.
  11. Spojrzałam na księżyc w pełni i chmury leniwie przemieszczające się po niebie. Chłodny nocny wiatr owiewał mi twarz. Nie dało się nie widzieć nagłej szarży DWÓCH strażników. No tak, bezpieczeństwo to podstawa. I właśnie odnośnie bezpieczeństwa... Stwierdzam, że jestem mało odporna na magię. Muszę sobie kupić amulet, który by mnie jakoś przynajmniej ostrzegał. Mam jeszcze mnóstwo pieniędzy, więc to nie powinien być niemożliwy wydatek. Ale zaraz... Coś... mignęło na jednym z dachów. Ulotna sylwetka, niby cień... Ale ja wiedziałam, kto to jest. Przeczucie? Może. W każdym razie widziałam tego starucha na jednym z dachów. - Zapraszamy, pana magistra - mruknęłam pod nosem i zniknęłam w jednym z zaułków. Potem szybko jak cień pobiegłam tylko sobie znanymi przejściami wprost do sklepu z zakazanym towarem. W tym i magicznymi amuletami. Znam tamtejszą sprzedawczynię. Ona zna mnie. Jestem pewna, że coś u niej znajdę.Była noc. Ale sklep był otwarty. Właśnie w nocy. - Strzała, Erynio - powiedziałam, po wejściu. - Jak trzyma się interes?
  12. - Tchórz! - zawołałam za nim. Nieważne, jeszcze cię dopadnę... A teraz moja droga oponentka. Z radością wbiłam jej dwa pazury w oczy. Następnie szybki cios z dwóch stron głowy skutkował z pewnością pęknięciami czaszki. No i na koniec staromodne, ale jakże skuteczne ukręcenie karku. Zdychaj! Po tych kilku czynnościach oplułam przeciwniczkę i uciekłam w mrok zaułków. Potem wspięłam się kilkoma szybkimi ruchami na dach jakiegoś domu. Stąd mogę wypatrzeć, dokąd pobiegł Saladin. - Wychodź, wychodź gdziekolwiek jeeesteeeś!
  13. Nie odzywałam się do Saladina w myśl zasady "winny się tłumaczy". Po prostu stałam obok, patrząc ze wstrętem na tą pieprzoną sukę. Postarałam się uspokoić i przybrać mniej wściekły wyraz twarzy, po czym spojrzałam na swój cel. Pozyskanie go jako sojusznika byłoby bardzo pomocne. Szczególnie, że jest ważną personą. Mógłby załatwić ją na cacy. Tak więc nie okaleczę jej, zanim Saladin się nie opowie za mną, lub za nią. Lepiej nie stwarzać morderczego wizerunku. Na razie.
  14. Zgaduję, że dziś jest noc, w której suki giną. Mówiłam, ze nie utrzyma mnie tu długo. Teraz tylko krótka inkantacja, a potem wyrwę jej szczękę i wsadzę do cipy! - De pour... Silestro... Nt'hank... Cescna! Potężna fala energii rozeszła się wokół mnie z ogromną siłą, niszcząc nadpękniętą kulę. Ja nagle jakby... urosłam do własnych rozmiarów, rozdzierając przy tym jakąś skórzaną torbę. Pojawiłam się dokładnie przy komarzycy. Nie czekałam i natychmiast uderzyłam ją szponiastym kopytem w zęby. Ponadto zaczęłam się rozglądać za tym staruchem... Pal licho, że był tu Saladin. Teraz ON i ONA są pierwsi na mojej liście! (Dziękuję!)
  15. (Chcę tylko zaznaczyć, ze jeżeli taki stan rzeczy się będzie utrzymywał to ja się wypisuję.) - Kimś, kto obedrze cię ze skóry - syknęłam. - Wierz mi, jestem baaardzo cierpliwa, komarze. Swoją drogą, to jesteś potężną nkromantką, którą ratować muszą jakieś stare pierdoły, atakujące z zaskoczenia. Nie wiem, czy czujesz ból, ale wierz mi, postaram się jak najlepiej osiągnąć taki stan. Nie docenia mnie. Ja w przeciwieństwie do reszty społeczeństwa ziemskich kucyków czytałam o magii. Nie utrzyma mnie w tej kulce za długo. A kiedy wyjdę..
  16. Zabiję was oboje... Tylko poczekajcie... Ale póki co nie ruszać się. Nic to nie da lepiej oszczędzać siły. Tak, oszczędzać siły i obserwować. Obserwować tę sukę i tego dziada. Zabiję go. W najbardziej bolesny sposób, jaki tylko jest możliwy.
  17. Uniosłam brew, patrząc na to dziadostwo. Brawo, uziemiła mnie. Jestem pod wrażeniem... Czy mam już zacząć błagać o litość? Szarpnęłam nogami, roztrzaskując kości w drobny mak. Potem je jeszcze zdeptałam. - Było się trzymać z daleka... Graj, muzyko - powiedziałam lekko, po czym zaszarżowałam na jednorożca i wyskoczyłam w górę, chcąc nadać uderzeniu jeszcze więcej siły.
  18. Co do... Jaka szmata ma czelność zabierać mojego zakładnika?! Już nie żyją... obie! Powolnym krokiem wyszłam zza kontenera i powolnym krokiem ruszyłam jak taran na tą pizdę. - Mam nadzieję, że zmówiłaś paciorek... Bo kolejnej szansy mieć nie będziesz... A ty - zwróciłam się do zakładniczki. - Mam nadzieję, ze nie jesteś przyzwyczajona do posiadania nóg.
  19. Za kark zawlekłam ją w jedną z bocznych uliczek. Tam gdzie było cicho i spokojnie. I pusto. Tutaj nikt nam nie będzie przeszkadzał. I dobrze. bo to główne założenie planu. Co prawda miło by było zrobić mała rzeź na ulicy miasta... ale to by mi skomplikowało dalszą karierę. Rozejrzałam się po zaułku. Stał tu duży kontener na śmieci. Ogólnie nie było zbyt czysto, co był dziwne jak na standardy "wspanialej" stolicy Equestrii. Bleh. - Posłuchaj mnie teraz - syknęłam do klaczy. - Teraz masz zacząć krzyczeć i wrzeszczeć, jakby cię obdzierali ze skóry, albo gwałcili. Jeżeli nie zechcesz tego zrobić lub spróbujesz uciec... To JA zgwałcę cię i obedrę żywcem ze skóry. Rozumiemy się? No... To do dzieła - kopnęłam ją na środek zaułka i schowałam się za kontenerem.
  20. No! Czyli wreszcie zabawa się zaczyna! Misja wykonana: cel opuścił bar. Na zewnątrz panuje noc... Chyba mam pomysł. Dopiłam swoje wino i odeszłam od lady. Podeszłam do okna, z którego widziałam ulicę. Poczekałam, aż się oddali i wyszłam z pubu. Po drodze złapałam za kark jakiąś klacz, która właśnie wchodziła do klubu. Zatkałam jej dziób i przystawiłam szpon do gardła. - Posłuchaj, złociutka... Teraz pójdziesz ze mną i zrobisz, co każę. Jasne? W takim wypadku obiecuję, że nie wyrwę ci wszystkich kończyn.
  21. O ja nie wierzę... Ha, ha, ha! Chyba padnę ze śmiechu! O rany... Och... A nie. To było żałosne. Na całą whiskey świata, co za cep. Nie, nie, nie. Ja muszę tą konwersację jak najszybciej zakończyć. Jeżeli miałabym z tym drewnem rozmawiać jeszcze chwilę, chyba bym oszalała. - Mówiłeś, ze niedługo wracasz - powiedziałam. - Nie potrzebujesz może... najemnika do ochrony? Droga stąd do Siodłowej Arabii jest długa i z pewnością najeżona niebezpieczeństwami. Pilnie potrzebuję zarobku, a to dałoby mi możliwość pozwiedzania - powiedziałam entuzjastycznie. - Gwarantuję 100% bezpieczeństwa i satysfakcji.
  22. - No właśnie, nie widuję często koni z Siodłowej Arabii. co cię przywiało, tu na północ? - spytałam. - Interesy? Och, a może jesteś tu u kogoś w odwiedziny? Masz tu jakąś rodzinę? A może po prostu zwiedzasz. Wspominałeś, że byłeś w Zebrice. To znaczy, że podróżujesz? Ach - westchnęłam. - Sama chciałabym podróżować. Chyba po raz pierwszy powiedziałam prawdę. Tak, chciałabym pojechać na Południe do kraju zebr. Zwiedzić, zobaczyć. Jakoś nigdy nie opuszczałam Equestrii. nawet w interesach.
  23. Tak się składa, że pochodzę, ale ty nie musisz o tym wiedzieć. Ale kojarzy wygląd, czyli może coś niuchać. Zdziwiłabym się, gdyby nie niuchał. Ale chyba wiem, jak można go zmylić, a przynajmniej wymigać się. - Tak, masz rację. Pochodzę z południa Equestrii. Zapewne poznałeś to po tatuażach? - uśmiechnęłam się. - Otóż, jak zapewne wiesz, nasz kraj leży tuż przy ziemiach zebr. to pamiątka po nich. Spędziłam z nimi sporo czasu i nauczyłam się paru sztuczek - odparłam z dumą.
  24. A niech to szlag trafi! Jak teraz a nim wyjdę to się zdemaskuję, albo zdobycz mi ucieknie. Ech... Wytropię cię, dziadku! Jeszcze poczujesz jak własne żebra przebijają ci płuca. Obiecuję. Tymczasem jednak muszę się skupić na ofierze. Po oczach widzę zuchwałość i butę, ale też nie widzę oznak głupoty. O tak, to będzie satysfakcjonująca egzekucja. Hm... A może by i mu osłodzić ostatnie chwile w życiu? Wiele dobrego słyszałam o ogierach z tamtych stron. Ech, głodnemu chleb na myśli. Muszę w końcu się z kimś położyć, bo zaczynam mieć głupie pomysły. - A więc jesteś z Siodłowej Arabii... Dużo dobrego słyszałam o tamtych stronach. Bogactwa, zawsze jest ciepło. Zawsze chciałam tam pojechać, ale cóż... Nie każdego stać, prawda? A tak w ogóle to jestem Bright Hoof - przedstawiłam się prawdziwym imieniem, choć go nienawidziłam. - A ty jak masz na imię?
×
×
  • Utwórz nowe...