-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Zjedliście, a Deli naprawiła mur. Ładny ten zamek nawet. Szkoda, że pewnie, gdy pójdziecie, to zostanie kompletnie zmielony...
-
Gdy was nie było, kawałek muru poszedł od uderzenia piłką. Uszkodzenia nie są wielkie. Do tego pośrodku usiadła Lily jako ochrona. Jak coś ją tknie...
-
Deli straciatella, Twi truskawkowy, Bolt waniliowy, a Dash... Om nom nom, bo o smaku gumy do żucia, czyli lody Kameleo. Om nom nom...
-
To poszliście z Deli, Boltem, Dashem i Twi. Reszta nie chce. Budka na szczęście nie daleko.
-
No niestety. Wykopaliście na nowo fosę i odbudowaliście wieżę. Troche niebezpiecznie dla zamku, że oni tak tą piłką w pobliżu rzucają.
-
Jakaś piątka wrzeszczących dzieciaków przebiegła, niszcząc do końca wieżę i zasypując kawałek fosy. Kopali piłkę z wrzaskiem.
-
koniec. I jeb. Czyjaś piłka przeleciała, zmiażdżyła jedną z wież i wylądowała trochę dalej.
-
Pomagałeś przy końcach wieżyczek i przy robieniu flag z liści i patyków. W branie stanęły kraty, a nad fosą stanął most ze związanych patyków. Dziedziniec był na tyle duży, by jeden kucyk lub człowiek mógł tam siedzieć.
-
- Nie - powiedział i się gapi. Ale jakoś pomógł. Gdy Deli poprosiła go o patyki i liście, to przyniósł. Powstał mur, zabrała się za wieżyczki.
-
Opalają się lub pływają. Deli lepi z tego piachu... Dash się gapi.
-
Za to dzieciaki się chlapały. Dash gapił się, jak Deli buduje coś ala kopiec piachu otoczone rowem z wodą.
-
Ręczniczki, piłki, Deli jeszcze tą fokę wzięła. Po godzinie wszyscy już bawiliście się na plaży.
-
No to wyjazd pojutrze. Jutro będziecie się pakować. To teraz coś poróbcie...
-
Pominąłeś rodzinę siostry Twi. Ale nie, nikt nie chce. Właściwie, to rodzinka Capo pojechała do Appleloosy. Violet, Sword i rodzice Twi są w Manehatten.
-
Przecież Chrysalis ma też sprawy własnego państwa. To możecie pojechać najpierw w tropiki/zimno, potem w to drugie, a na końcu, jeśli czasu zostanie to do Changei.
-
Kiwnęła głową. Changea ma bogatą historię... Właściwie, jeśli mamę poprosisz...
-
Kiwnęła głową. I ankieta: Beak na tropiki, Bolt, na zimno, Deli na tropiki, Lily na tropiki, Black na zimno. Dash nie ma zdania. Reszta żon uważa, że oba pomysły fajne.
-
- Dobry pomysł... Można też pojechać do Kryształowego Królestwa lub Changei, dzieciaki by się historii pouczyły przy zwiedzaniu - zaproponowała. Jak moja mama...
-
Jesteś zaspany, bo w końcu w środku nocy wróciliście do domu. Tooooooo... Gdzie na te wakacje, kiedy, czym, i tak dalej...
-
- Może kanapkę... - powiedziała. Po paru minutach zaczęliście jeść. Om nom nom.
-
- Ne - powiedziała i przytuliła cię. Jej też nie podobają się twoje koszmary. Niedługo świt.
-
- Co się stało? - zapytała. Patrzy na ciebie wystraszona. Przytuliła cię mocno.
-
Tak wstałeś, że Deli na podłogę zwaliłeś. - Tata? - pisnęła, gdy się pozbierała.
-
Milczy. A tu nagle... Jebut, wywaliło cię. Stałeś w pobliżu kapsuły leczącej w Lost Hills. W środku leżała Deli. Mała Deli z wieloma siniakami. Maszyna została włączona. Nagle Deli wstała i zaczęła tłuc kopytami w szybę. Komora zaczęła się wypełniać zielonym gazem. Deli zaczęła kaszleć, osunęła sięna podłogę. W tym momencie nastała cisza przez którą usłyszałeś jedno słowo. Słowo Deli. "Tata". Obudziłeś się o piątej.
-
Uśmiechnęła się i cię przytuliła. Odetchnęła z ulgą. To co robicie?