-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Trochę czasu ją masowałeś, trochę ona cię łaskotała. Poczułeś jej magię na swoim rogu. Przyjemnie...
-
Znowu zamruczała. Zaczęła poruszać skrzydłami, powodując uczucie podobne do łaskotek. Może dlatego, że w rzeczywistości Lucy jest kawałkiem drewna?
-
Zamruczała. Rozłożyła skrzydła i nimi również cię przytuliła. A przy pierwszym razie z Lucy to chyba czułeś się, jakbyś zdradzał Twi.
-
Lucy pocałowała cię w usta. No to chyba zaczynacie. Powoli robi się wieczór...
-
Lucy uśmiechnęła się i przymknęła oczy. Nikogo dookoła nie ma. W oddali tylko widać światełka obozu. Jesteście w lesie.
-
Zwolniła kopyta i wtuliła się w ciebie. Problem, że chyba coś w tym ciele pozostało po Galaxie... Konkretniej mózg, który chyba chce tego, co Lucy...
-
Po chwili już leżałeś na ziemi, przykuty jej kopytami. Po co mówiłeś, że zrobisz wszystko... Zaraz będzie źle...
-
Zrobiła kolejne kilka kroków w twoją stronę. Za sobą poczułeś magiczną ścianę. OJOJOJOJ!!!
-
Lucy uśmiechnęła się BARDZO szatańsko i zrobiła kilka kroków w twoją stronę. Ojojojoj...
-
Uśmiechnęła się szatańsko. - Mooooooożeeee... - powiedziała. Chyba już wiesz, o czym myśli...
-
- Nie. Trzeba - wycedziła. Chyba Jest BARDZO wkurzona. Mówiąc bardzo mam na myśli Bardzo wkurzona.
-
Lucy podleciała do najbliższego kamienia. Wzięła go w kopytka i siłą zmieliła go na pył. Ojojoj...
-
- Nie tylko wparował - warknęła. Następnie poszła się przelecieć na uspokojenie.
-
Po jakimś czasie RAGEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! opadł i sierść Lucy z czerwonej wróciła do białej. Klacz oddychała spokojnie.
-
- DAJ MI MU WPIERDOLIĆ, A POTEM GO WPIERDOLIĆ! - wrzasnęła. Chyba nie wie...
-
Lucy drżała jako patyk i czułeś, że się wręcz gotuje z wściekłości. Może by tak dać jej się wyładować... Pozbylibyście się Dusta.
-
- Ał... - jęknął. - Tak o... Po... Prostu... - wyjęczał jakoś. Patyczek upadł na ziemię, ale turlał się ciągle od ściany do ściany.
-
Dust coś pisnął. Lucy uderzyła go jeszcze parę razy. Biedak skulił się mocniej i pisnął.
-
Jest piąta rano. - TEN <tu wklej najgorsze przekleństwo, jakie znasz> WLAZŁ DO MOJEGO ŁÓŻKA! - wrzasnęła Lucy. Cloudi i Visari zmyli się, by uniknąć obrażeń.
-
Rano coś cię obudziło. Konkretniej Lucy w furii, stojąca nad Dustem. Ogier był cały w siniakach, kulił się i chronił głowę.
-
Ona już ma swoje różowiutkie łóżeczko. Wzięła trochę kosmetyków i wyszła. Dust się gdzieś ulotnił.
-
- Ja już tłumaczyłem, jak, więcej powtarzać nie będę - powiedział. Lucy niechętnie się zgodziła na twój nakaz.
-
- Wiem - powiedzieli jednocześnie. I Dust dalej nadawał na Lucy. Klacz wyciągnęła słuchawki. - Wybacz, nie słyszę cię, tak ci wali z mordy, że mi uszy zwiędły - warknęła Lucy do nadającego Guna.
-
Dust wrócił z wyraźnie wkurzoną Lucy. Jednak dlaje miała słuchawki, a on dalej nadawał, czemu ona go nie słyszy, powinna iść do laryngologa i tak dalej...
-
Na łóżku Lucy było wszystko kremowe i różowe. Już leżał tam zestaw kosmetyków. Jednak jednego łóżka nie było... Dusta.