-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Uśmiechnęła się do ciebie. Macka zaczęła wykonywać, co kazałeś. Masz nad nimi pełną władzę, tak jak obecnie nad Lucy. Nie może nic zrobić.
-
Z ziemi wyłoniły się półprzeźroczyste macki. Złapały Lucy i unieruchomiły. Rozciągnęły ją w wannie w pozycji X . Jedna z macek owinęła jej się dookoła rogu, by nie mogła używać zaklęć.
-
Lucy odwzajemniała pocałunki. Jej róg stykał się z twoim. Lucy użyła jakiegoś zaklęcia. zobaczyłeś, że twój róóg oplata mgiełka. Zwiększa ona efekt twoich zaklęć. Pobawisz się magią?
-
Pewnie się załamie... Klacz napełniła wannę ciepłą wodą. Weszła do niej, zapraszając cię gestem.
-
Wyszczerzył zęby w twoją stronę. Teraz wybór. Wanna, czy łóżko? Raczej nie będziecie tego robić w jednym pomieszczeniu...
-
Poszła z wami. Reszta klaczy została grzecznie w sali tronowej. Po chwili dron z Deli przeniósł się z sypialni, do pokoju z Fire'em, by przy okazji się nim zająć i zwolnić wam sypialnię.
-
I Capo zrobił filmową scenkę: - NOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO! - wrzasnął na kolanach. Po chwili się uspokoił. - To idziemy? - zapytał.
-
- Rarunia moja - powiedział z uśmiechem. Podszedł do niej i ją objął. Spojrzała na ciebie, nie protestowała.
-
Capo się uśmiechnął i przybił kopyto. Deli jeszcze na moment wpadła, by zabrać swoje lalki z twojego tronu, potem poszła do sypialni.
-
Wszystkie pokiwały głowami. Deli poszła wraz z dronem. Klacze uśmiechnęły się w twoją stronę.
-
Gapił się na ciebie. Gapu gapu. Powoli pokiwał głową. Chyba średnio wierzy, że to ty. Gapi się na ciebie z szokiem.
-
Pokiwał głową. - TEACH ME, MASTER! - powtórzył. Capo chce treningu w tych sprawach.
-
- Chodzi mi o twoje codzienne dni - powiedział, dalej na klęczkach. On chyba wszędzie się z tymi kamerkami dostanie...
-
Przyszedł jeden czerwony jednorożec na klęczkach. - TEACH ME, MASTER! - to jego słowa. Gapił się na ciebie.
-
Też cisza. Chyba po prostu przyjęli twoją władzę. Do 16 przyszły jeszcze ze 3 grupki motyli z innych krain. Wszyscy domagali się jednego: zwrócenia im Papillon. Przybyło też kilka Podmieńców. Jeden groził, że Equestria umrze, jeśli nie oddasz Chrysalis. Został wyprowadzony siłą przez strażników. Ogólnie, Changea cała domaga się uwolnienia Chrysalis.
-
Po chwili strażnicy ich tam zaprowadzili. I znowu odezwało się coś w tobie... Konkretniej chęć tego, czego nie robiłeś wczoraj.
-
Po chwili osobiście do Canterlot przyszła para jednorożców. Znajoma para. - Gdzie jest nasza córka - płakała klacz.
-
Motyle odleciały. Na razie cisza. Nikt chyba nie chce audiencji.
-
No i siedzi. Po chwili ktoś przyszedł. Konkretniej dużo ktosiów. Konkretniej cała gromada motyli. Chyba chcą, byś uwolnił ich królową.
-
- Dziękuję ci - powiedział Shining, bo to jego głowa była akurat zwrócona w twoją stronę. Cadence też po chwili podziękowała.
-
Wyszedł. Cadence przytuliła go i coś mu powiedziała na ucho. Oboje zaczęli płakać ze szczęścia. Brawo, uszczęśliwiłeś rodzinę.
-
Od razu się obrócił i przywarł do krat. Księżniczka uśmiechnęła się do niego i pocałowała go przez kraty. Brakowało im siebie nawzajem.
-
Pokiwała głową. Po chwili już tam byliście. Shining stał obrócony do ściany. Cadence uśmiechnęła się, gdy go zobaczyła. Chyba już jej przeszło.
-
Pisnęła. Po chwili złapała się za brzuch i lekko skrzywiła. Chyba niezbyt przyjemne uczucie.
-
Cadance pokiwała głową. Deli uśmiechnęła się i poszła do sypialni. Chyba te lalki podniosły ją na duchu. Mimo, że nie powinny...