-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Usłyszałeś walenie w drzwi. Po chwili wrota otworzyły się na oścież. Stanęły w nich dwie osoby. Lily i Chrysalis. - No no no, kogo my tu mamy - powiedziała Chrys. Nightmare Moon wystrzeliła w nią promieniem ogłuszającym, ale klacz go odbiła.
-
Nightmare Moon machnęła kopytem na strażników, by zabrali Deli. - Nadchodzą... - szepnęła bardziej do siebie niż do ciebie, czy strażników.
-
Nightmare wzięła Delicate i puściła Twilight. Następnie wróciła do sali tronowej. Położyła twoją córkę na podłodze przed tronem i dała jej przybory do szycia. - No dalej, Delicate - powiedziała ze złośliwym uśmiechem. - Uszyj mi moją przyszłość. Mała zachlipała, wzięła przybory i zaczęła szyć... Wyszło jej coś... Coś przypominające Lily... O której słuch zaginął po Gali... Potem zrobiła jeszcze jedną lalkę. Ta wyglądała jak Chrysalis. Deli podniosła lalki w kopytkach w twoją stronę. Chwilę potem trafił je piorun Nightmare moon, który zmienił je w proch i oparzył Deli. - To... To niemożliwe... - powiedziała. W jej głosie brzmiała złość i jakby... strach?
-
[speed na kilka dni] Ostatnie dni pod władzą NMM to był koszmar. Nie bez powodu ma ona takie imię. Codziennie przed śniadaniem i po kolacji chodziła do lochów posłuchać krzyków. "Są melodią dla mych uszu" - określiła to raz. Teraz też schodzi do lochów. Skierowała się do jednej z cel. Tam na podłodze w kącie leżała Twilight. Całe ciało miała pobite, w wielu miejscach skaleczenia. Z kącika ust ciekła jej drobna stróżka krwi. Jedno z jej skrzydeł było nienaturalnie wygięte. Tuliła ona śpiącą Deli i głaskała ją po głowie. - Będzie dobrze... Będzie dobrze... - szeptała. Malutka też była pokaleczona i pobita. Płakała przez sen. NMM weszła do celi. - Daj małą - powiedziała. Twi przyciągnęła córkę bardziej do siebie. Po chwili złapała się za szyję, jakby coś ją tam uciskało. Próbowała zaczerpnąć powietrza. Dusiła się.
-
NMM chyba już nie słyszała. Wyszła z lochów i poszła do komnat. Za oknami było już ciemno.
-
- Coś powoli łapiesz - powiedziała. Po chwili jej wygląd zmienił się na ogiera. - Nienawidzę być przeciwną płcią. Na razie utrzymam ten wygląd. Specjalnie dla nich. - wskazała drzwi na końcu korytarza. Wyszli z nich strażnicy z nieprzytomnymi klaczami na grzbietach. Wrzucili je do cel i poszli.
-
- Przyjżyj się. - rzeczywiście. Jakoś tak... Klaczowato wygląda...
-
NMM nie zdążyła odpowiedzieć. Deli zobaczyła was. - Tata... Pomoze? - zapytała. - Nie - odpowiedziała jej Nmm twoim głosem. - Tata... Nie... Nie kocha? - zapytała Deli. To chyba jej najdłuższe zdanie w życiu. - Nie - ponownie powiedziała NMM i odeszła od celi. Mała wybuchła płaczem.
-
NMM się zaśmiała. Wtedy to usłyszałeś. I zobaczyłeś. Mała Delicate we łzach siedziała w celi obok.
-
NMM jeszcze raz uniosła naszyjnik. - Może wolałbyś popatrzeć? - zapytała złośliwie.
-
Po chwili zaczęły się krzyki. Najpierw Celka... Potem Luna... Następnie Lyra... Do tego Papillon... I Twilight... Wszystkie jęczały i krzyczały.
-
Nightmare moonuniosła naszyjnik do poziomu oczu i uśmiechnęła się podle. Następnie ruszła w stronę lochów, pewnie by posłuchać krzyków.
-
Nie zapowiadało się na twój powrót. Po wyniesieniu więźniów jeden ze strażników podszed do NMM. - Wybacz, Pani, ale.. Celectia w ramach zapłaty pozwalała nam... Zabawiać się więźniami.. Czy ty też... Nie pozwoliła mu skończyć. Delikatne potrząśnięcie naszyjnikiem oznaczało pokiwanie głową. Strażnik uśmiechnął się i wybiegł.
-
Patyk nie odpowiadał. Nie czułeś jego obecności. - Wyjdźcie wszyscy i głoście powrót królowej - powiedziała. Wszyscy goście wybiegli z sali. - A wy - zwróciła się do strażników. - wtrąćcie ichdo lochów. - wskazała ludzi, księżniczki, Faruka, Twi i dzieciaki.
-
Papillon też przybiegła z Celką i Luną. Wszystkie trzy padły na ziemię nieprzytomne. Nightmare Moon uśmiechnęła się do trzymanego Patyka. Kilkunastu strażników się jej pokłoniło. Za ich przykładem poszła reszta kucy. Faruk i inni ludzie wraz z Lyrą zostali do tego zmuszeni magią. NMM puściła kilka kucy wolno. - Ogłoście Equestrii, że władczyni wróciła - powiedziała.
-
Otworzyłeś usta, ale nie wydobył się z nich żaden dżwięk. Zrozumiałeś. Jesteś w naszyjniku, któryNMM wkłada sobie na szyję. Ciszę dookoła przerwał znajomy głos rozpaczy. - Allan! - krzyknęła Twi biegnąc w twoją stronę. Po chwili przeleciała przez salę w przeciwnym kierunku i uderzyła w ścianę. - Mama! - zawołała Deli i pognała do niej.
-
Nagle wszyscy się od ciebie odsunęli. Straciłeś czucie w całym ciele. Nagle wszystko zrobiło się wielkie, albo ty zmalałeś. Kucyki patrzyły na ciebie ze strachem. Wtedy usłyszałeś śmiech NMM. Ktoś cię podniósł i zakołysał tobą. Spojrzałeś... We własną twarz z turkusowymi oczami i gwieździstą grzywą.
-
W połowie drogi zacząłeś się dusić. Oddychałeś, ale nie przynosiło ci to tlenu.
-
Tłum wydał zbiorowe 'Yaaaaay'. Wtedy poczułeś coś dziwnego. Jakbyś miał się zaraz rozkaszleś...
-
Faruk się zarumienił, Lyra też. Dobra, niedługo twoja przemowa...
-
Eeeee... Czy to Lucek się twoimi oczami bawi, czy Faruk... Jest z Lyrą?!
-
- Witaj - powiedziała i przytuliła cię jednym kopytem. Tłum zaszemrał. Wśród gości dostrzegłeś głowę Faruka.
-
Znalazłeś Papillon. Jako jedna z Władczyń musiała witać gości. A gdy gości jest kilkaset...
-
Lucek dzisiaj jakiś dziwny... Po teleporcie powiedział ci, żebyś uważał. Na gali była masa kucy i kulku ludzi.
-
Zajęcie to czytanie Deli. Wreszcie przyszedł czas, by się tepnąć na Galę. Zachód słońca...