-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Wszyscy się zebrali obok ciebie. Lucek policzył, że Najwięcej killi ma Gilda, po niej jest Visari, a na samym końcu Cloudi.
-
Po chwili miałeś już ciało, a ekipa z Luckiem cię osłaniała. Dookoła mordor i hałas.
-
Nie zwrócili na to specjalnej uwagi. Chyba uznali, że ludzie tak mają. Czekają na twój rozkaz.
-
Wszyscy zasalutowali. Patyk wyraźnie się ożywił. Chyba brakowało mu tego świata... Albo się cieszy, że jest większa akcja.
-
- Dobra. - Jasne. - Okay. I kolejne odpowiedzi. Ekipa gotowa.
-
- Eeeee... - Hę? - Hmmm? To odpowiedzi grupy.
-
Gilda i Visari się napalili. Cloudi wyglądała mniej pewnie, ale lekko się uśmiechnęła.
-
Wszyscy przyszli. Za jakąś godzinę masz ustalone u siebie, że otworzysz Restaurację...
-
Udało się, ale nic w środku nie było. Niewiadomo, czy NMM się udało, czy nie...
-
Nazbierało się tego sporo. Kiedy ona miała czas zrobić te lalki? Twi przyszła po nią po godzinie i zabrała ją do Butiku.
-
Zajęcie się znalazło. Deli chciała, żebyś obejrzał jej lalki. Żaden znaczek nie był podobny do następnego. Jakiś kwiatek, motylek, iskierki, nożyczki, ciemna chmura, pergamin, serce, lód na patyku... Sporo tego.
-
Za jakiś tydzień, w środę. Masz jeszcze czas. Tymczasem wróciła Twi z Lily i wzięła Bolta do Rarci.
-
Nie, masz jeszcze jeden ładny... Ten, co na nim byłeś na ślubie. Jeszcze pasuje!
-
Się skończyła, zanim się zaczęła. Equestriańskie władze wyszły z jego domu i poleciały do Canterlot.
-
W końcu wyszło, że ma wenę na lalki to poszła szyć. Wypróbować nowy zestaw od Twi. Tymczasem przyjechali władze do Capo...
-
Jadą z Equestrii. Tymczasem Deli podlazła do ciebie, szukając zajęcia.
-
Poinformowani, jadą do Capo. Który sobie ogląda w najlepsze "Celkę, Strażnika i banana"... Niektórym już nie pomożesz...
-
Lucek bada. Work in Progress. Po paru minutach: Eeeee... Na pewno chcesz tej informacji?
-
Tego, co ona tam miał było więcej niż gier w bibliotece Lily. Czyli na serio dużo. Deli podskakując podążała za tobą. Już nie pod skrzydłem.
-
Uuuu... Coś o Celce i Lunie... I ich strażnikach... To włączaj i zabieraj się wraz z Deli z tego skażonego Capo miejsca.
-
Wyszczerz, czyli tak. Deli tymczasem zdążyła prawie się udusić, gdy wstrzymywała śmiech. Tylko gdy mu zęby leciały to się bała i nie patrzyła.
-
Uśmiechnął się dziwnie. Pewnie to, co zwykle... Twi by nie była zadowolona, gdybyś coś takiego oglądał...
-
- Jak, kiedy się ruszyć nie mogę?! - wrzasnął. Potem seria gleb.
-
- Acha, gratulacje - powiedział. Jakoś stanął na wszystkich kopytach... Po to by za chwilę znowu leżeć na deskach. Niezła ta farba, nie ma co.
-
- Jaką? - zapytał. Zrobił trzy kolejne próby wstania. Efekty? Jeb, ząb, śliwa.