-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Po prostu przemknęli się do Cukrowego kącika. Są trochę zmęczeni, ale wolni.
-
Jest cała ekipa. W tym Orange... Z opaską na jednym oku.
-
Ani tam, ani tam. W końcu zauważyłeś jakąś grupkę kucy przemykającą się do Cukrowego kącika.
-
Zapewne już się stąd wydostała, skoro całe więzienie zieje pustką.
-
Wszędzie są pustki, nikogo nie ma. Znalazłeś tylko... ciała dwóch wykastrowanych strażników.
-
Nie ma ich, a drzwi zostały wyrwane z zawiasów. Cisza. Nikogo nie ma.
-
Przecież jest w Hoofington... Jej dom stoi pusty i podniszczony.
-
A w Ponyville na ulicach walki. Niektóre domy dymią. Zauważyłeś kilka krwawiących kucyków leżących na ulicach. To już nie jest niewinny zalążek wojny.
-
- Wasz cel to róg, a skoro nie potraficie tego zrobić... Muszę załatwić to OSOBIŚCIE! - wrzasnęła Fire i rzuciła się w dół z wysuniętymi szponami. Wydała przy tym ogłuszający ryk bojowy. Jednocześnie zapaliła mały płomyczek w paszczy, by mogła w razie czego wypluć z siebie smugę ognia gotową spopielić wroga. Skierowała się w stronę wroga w szale, a z jej paszczy wydostawały się smugi gryzącego dymu. - WRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - zaryczała, uderzając szponami.
-
Zachichotała. - Może kiedyś... - powiedziała. - Lecimy?
-
Zachichotała. - Może nie teraz... - powiedziała i spojrzała w niebo. Gwiazdy świecą...
-
- Nie... Nic takiego... - powiedziała zarumieniona. Usiadła sobie na ziemi.
-
Xylyn pokiwała łebkiem. Po paru godzinach lotu w szaleńczym tempie byliście w połowie drogi. Niezły wynik. Ale teraz jesteście zmordowani.
-
- Jest dziwna... Z tym wzrokiem... - powiedziała Xylyn, kładąc uszy.
-
Zamknęła oczy i zasnęła. Jak słodko. Już nie jest taka creepy. Jest ok. A ty już się spakowałeś.
-
Gapu gapu. Gapi się. Wzięła kopytko w mordkę. Gapu gapu.
-
Ona nie mruga. Tylko się gapi. - Ładnie brzmi - przyznała Night. I w ten sposób po godzinie leżała sobie w waszym łóżku, a mała Ebony w kołysce. Leży sobie na boku i się na ciebie gapi...
-
Uśmiechnęła się i przytuliła małą, która gapiła się na ciebie wielkimi ślepiami. To się robi creepy...
-
Czyli wszystko ubierane na kolorowo.Było już wszystko przygotowane do porodu Night, który odbył się równe trzy dni później. A ty gapiłeś się na granatową pegazkę o fioletowej grzywie z jaśniejszym pasemkiem. Ma żółte oczy po mamie. To pytanie... Jakie imię jej nadacie?
-
Za miesiąc, ale już teraz ludzie się cieszą. Night sobie zdążyła zasnąć. Jutro będzie trzeba ją przenieść do szpitala. Tam będzie mogła urodzić.
-
Nie bardzo chciała. Już teraz widać, jak wszyscy zaczynają rozkładać kolorowe stragany, a w powietrzu czuć zapach smażonego ciasta. Mmmm... Będzie pysznie.
-
Już skończyła się myć i aktualnie leży, czytając.
-
"Nie ma sprawy" - odpisała na koniec. Więc załatwione, teraz pytanie, kiedy.
-
"Drogi Feather, Oczywiście, że cię przenocuję, ale zakazuję ci płacić. Propos więzienia, jest to aktualnie niemożliwe. Znajduję się w tym momencie w Hoofington, a ono w Ponyville. Przepraszam, Rarity" Takąż odpowiedź dostałeś.
-
Nie ma listów. Cisza. Więc... Co porobisz?