-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Przytuliła cię i dała ci buziaka w czoło. Nawet trochę pomogło.
-
- Chcesz, żebym cię całowała?
-
- Powiedz wprost, czego chcesz - powiedziała.
-
Pokiwała i spojrzała pytająco. Teraz wyjaśnić by nie zginąć.
-
- Podmieńce to gnidy, ale ciebie znam i ty jesteś nasz. Nie jesteś zmiennokształtnym dziadostwem - powiedziała z uśmiechem.
-
-Aha - powiedziała. Po prostu. Zero reakcji.
-
- Zależy, o co chodzi.
-
Na tę chwilę to pomaga rannym. Za kilka minut będzie wolna.
-
Zaburczało ci w brzuchu. Orange w odpowiedzi rzuciła ci nadgryzionego batonika.
-
- Ciasteeeeeeek... - jojczała. Orange to chyba irytowało, ale nie dawała tego po sobie poznać.
-
Na szczęście jest zajęta kierowaniem grupą. Dlatego nic jeszcze nie zauważyła.
-
Spędziłeś w tym mieście tydzień... Tydzień z lekkim głodem, pełen nieprzespanych nocy i ciągłych przenosin. Aktualnie jesteś już głodny i przydałaby się jakaś klacz...
-
Za budynkiem słyszałeś odgłos magicznych strzałów. Grupa bezpiecznie ewakuowała się do piwnicy butiku. Tam było już zgromadzone trochę zapasów pod deskami w podłodze.
-
Pokiwała. - Przenosimy się do butiku - zawołała. Po chwili cała ekipa była na nogach.
-
Pokiwała z uśmiechem. Nagle wbiła Orange. Na zewnątrz rozległy się strzały. - Ruszyć dupska, idziemy! - krzyknęła. Wszyscy zaczęli zbierać się z podłogi.
-
Pokiwała i cię przytuliła. - To straszne...
-
Akurat tutaj są sami więźniowie. Następnym razem przyjrzyj się lepiej. Po paru minutach wróciła przerażona Xylyn. - Oni się tam zabijają!
-
Przesłane. No to załatwione. Zieeeew...
-
- Nic nie rozumiesz, mimo, że to proste... Każdy może wejść, ale nikt nie może wyjść... Rozumiesz? - odezwał się jakiś starszy kuc, przysypiając na ziemi.
-
Westchnęła. - To jest MAGIA. Tego nie da się OMINĄĆ. - powiedziała. I zwyczajnie wyszła z pokoju.
-
- Teraz nie ma na to czasu, zrozum wreszcie. Zamknęli granice. Nikt stąd nie wyjedzie. Od teraz również ty.
-
- My sobie radzimy. Tam zebrali się bezstronni.
-
Pokiwała i poleciała. - Nami się nie przejmuj, radzimy sobie. Lepiej zajrzyj do piwnicy szpitala.
-
- Wiem tylko, że jest wojna domowa i Ponyville jest rozrywane przez kucyki, jedni wrzeszczą o Lunie, drudzy o Celestii - powiedziała.
-
Wszyscy są zmęczeni i leżą. Niektórzy przysypiają. Orange spojrzała w twoją stronę, uśmiechnęła się i kiwnęła głową.