-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
W żadnym z pokoi go nie znalazłeś. Zaś w sypialni jedynie jego ślad. Zaschnięta plama krwi na łóżku. Nieduża, ale wyglądała na z wczoraj.
-
Bez problemu otworzyłeś drzwi. W środku cisza i spokój. Jakby nikt tu nie mieszkał.
-
- Dobrze - powiedziała. - Mogę spróbować ominąć zaklęcie dookoła jego domu - powiedziała spokojnie.
-
- Wiem o tym - powiedziała z uśmiechem. Chyba się cieszy z tego spotkania. - W końcu na pustyni rzadko spotyka się motyle.
-
- Też się cieszę - powiedziała cicho. - Też dlatego, że zareagowałeś lepiej niż Faruk - dodała. Uśmiechnęła się do ciebie.
-
- To miało być jedynie ciało, w którym obserwowałam tamten świat. Wspomnienia wolniej przechodzą do ciał niż dusze - powiedziała. Nie puszczała cię. To musiało dziwnie wyglądać. Alicorn przytulająca innego alicorna jak własne dziecko... Co jest prawdą.
-
- Zawsze - powiedziała i przytuliła cię jednym kopytem. To przytulenie, te oczy. Dało się je dopasować tylko do jednej osoby, a ty dobrze już wiesz, do której.
-
Papillon odwróciła się w twoją stronę. To spojrzenie mówiło aż za wiele. W tej chwili miałeś ochotę paść, nie wierzyć w to i zamknąć się samemu w domu.
-
Papillon stanęła przy oknie i wpatrzyła się w Crystalianów. Gdy już się wydawało, że nic nie zrobi, zanuciła pewną melodię...
-
Papillon milczała. Wbiła wzrok w podłogę swojego kryształowego pałacu. - Mogłam mu nie mówić - powiedziała cicho.
-
Dalej zajęta. Twilight też wróciła. Miała przy sobie torbę z wdziankami dla maluchów.
-
Po jakiejś godzinie maluchy się zmęczyły i wszystkie poszły spać. Ty też byłeś wyczerpany. Powoli zapadał zmrok.
-
Dalej nie skończyła. Tymczasem maluchy zgromadziły się dookoła ciebie z narzędziami tortur. Lily z piłką, Bolt z psim sznurkiem do zabawy w przeciąganie liny, a Deli z lalką. Wszyscy chcieli, byś się z nimi pobawił.
-
Makaron był pycha. Po chwili maluchy rozbiegły się po domu. Twilight wyszła obgadać z Rarcią sprawy ubranek dla dzieci.
-
Bolt się uspokoił. Po chwili Twilight zawołała wszystkich na obiad. Przez ciebie przebiegły wszystkie maluchy, do tego na koniec przepełzła Deli. To raczej było bolesne.
-
Po jakichś dziesięciu minutach udało ci się podmienić kopyto na pluszaka. Deli we śnie ją przytuliła. Tymczasem w korytarzu rozryczał się Bolt. Pewnie próbował zajrzeć do komórki pod schodami.
-
To teraz misja. Wyciągnąć kopytko ze szponów słodziutkiej Delicate. Mission Impossible.
-
Wciąż pracuje. A Deli zasnęła, trzymając twoje kopytko. Raczej nie miała zamiaru spać dalej, gdybyś je zabrał.
-
Niestety nie. Trzeba Deli albo położyć spać, albo pilnować cały czas. Nie ma innej rady.
-
Papillon wciąż pracuje. Deli została odwrócona w drugą... I się zblokowała przy szafce. Super.
-
Twi robi makaron, nie potrzebuje pomocy. Za to Deli zaczęła buczeć, że nie może przejść. Bez komentarza.
-
Papillon chyba jeszcze popracuje. Wieści o Faruku nie było. Lily czuwała przy komórce pod schodami, Bolt zdążył wciągnąć ci pół materacu, a Deli stała przy ścianie, trzymając przy niej główkę. Wyglądała, jakby chciała iść dalej. Tymczasem Twilight gotowała makaron w kuchni.
-
Wszędzie pozasłaniane okna. Cisza, spokój. Papillon wciąż pracuje.
-
Albo cię ignorował, albo nie było go w domu. Wciąż nikt nie otwierał drzwi. W środku cisza i spokój.