-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- Al... Jedyne lekarstwo na to to elementy... Jeżeli jestem jednym z nich... Nie mogą mnie... Uleczyć... - płakała. Jeszcze pięć minut do przybycia strażników. - Tak Celestia wyleczyła Lunę... Zarażoną przez... Jakiegoś kuca... Użyła elementów...
-
- Allan... Ja czytałam o tym... Tego nie można... Wyleczyć... - szlochała. - To było dawno temu... Czytałam... Wszystkich chorych trzeba było zabić... By nie zagrażali...
-
Twilight się nie odzywała, tylko wciąż szlochała. Serce cię bolało, gdy to słyszałeś. Dzięki patykowi poczułeś, że strażnicy są jakieś dziesięć minut drogi od was..
-
Udało ci się ją zamknąć w czytelni, wbiegając tam, a następnie wybiegając. Twilight uderzała w drzwi. Powstała na nich rysa. Dopiero po paru minutach przestała. - A-Allan? C-co się ze mną dzieje? - zapytała swoim normalnym głosem, szlochając.
-
Twilight biegła za tobą. Za nią lewitowała lina. Zauważyłeś, że jej oczy nie były normalne. Jej źrenicy były małe, a tęczówki szare. Jedyną drogą ucieczki była czytelnia. Okna w niej były za małe by przez nie wyjść.
-
Luna rozejrzała się, jakby dookoła nie było nicości. - Wiedz jedno. Lepiej jej pomożesz, gdy nas zawołasz. Tam wciąż będzie narażona na widok innych, a u nas będzie mogła ciebie tylko usłyszeć. Gdyby ciebie zobaczyła pod koniec leczenia, całe by poszło. Teraz czeka cię dosyć niemiłe budzenie. Pamiętaj, co ci mówiłam - powiedziała i zniknęła. Gdy tylko otworzyłeś oczy, okazało się, że leżałeś na łóżku. Nad tobą stała Twilight. Patrzyła się na ciebie, jakby... miała zaraz cię...
-
Spojrzała na ciebie ze smutkiem. - Może to właśnie dlatego? Z tego, co wiem, choroba wzmacnia się, gdy pacjent kogoś widzi, a niemal zanika, gdy tylko słyszy, a nie widzi rozmówcy. Gdyby któryś od twoich ludzi został z nią sam, nie chciałby jej krzywdzić. Jednak ona pod wpływem tej choroby nie miałaby takiego zdania. Odeszła kilka kroków dalej. - Najlepiej będzie, gdy ją do nas przywieziesz. Gdy sama zachorowałam... - zamilkła i skrzywiła się do złych wspomnień.
-
- Nie będziesz musiał. U nas jest coś podobnego. Dlatego, gdy zacznie się dziwnie zachowywać, zamknij ją, a ją zabierzemy. Wtedy przytrzymamy ją do czasu, gdy będzie można ją uleczyć - powiedziała, a postać Twi zniknęła ze snu.
-
- Mogłaby... Nieważne, po prostu uważaj na nią. Nie daj się dotknąć. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale musisz ją zamknąć dla jej dobra. -położyła ci kopytko na ramieniu. - Nie martw się. Nie będzie nad sobą panować. Nie będzie miała ci tego za złe.
-
- W ostatniej chwili przed zniszczeniem, NMM oddzieliła kawałek swojej duszy. Ten złośliwy. On ocalał i opętał twojego kolegę. ucieleśnił jego najgorszy koszmar. Do tego czuł, ze jego całość byłaby dumna, gdyby zaszkodził całej Equestrii. Więc, gdy twój opętany przyjaciel... - umilkła i pokazała na Twilight, która opadła powoli na podłogę. - Cząstka duszy NMM opętała go chorobą. Chorobą, która kiedyś zdziesiątkowała Equestrię. Sama w sobie nie jest śmiertelna, przenosi się drogą płciową. Nie będę cię teraz zadręczać. Powiem ci tylko, że Twilight może się dosyć dziwnie zachowywać. Staraj się, by ciebie nie dotknęła. Spróbuj ją gdzieś zamknąć, wtedy daj nam znać - powiedziała, patrząc na alicorn. - Jednak nie martw się tak, jest pięćdziesiąt procent szans, że się nie zaraziła - zakończyła i zwróciła się w twoją stronę ze współczującym spojrzeniem.
-
- Musisz uważać na Twilight - powiedziała Luna. Całe otoczenie zniknęło, prócz Twilight lewitującej kilkanaście centymetrów nad ziemią.
-
Praktycznie sekundę później otworzyłeś oczy, bez żadnego zmęczenia. Przy tobie stała Luna. Tym razem sceneria nie zmieniła się tuż po wyjściu z łóżka. Wciąż staliście w sypialni, ale to jednak był sen.
-
Badyl nie wykrył nic niepokojącego. A na ciebie zrzuciło się całe zmęczenie od momentu porwania. Lily wdrapała się po schodach i wlazła do kojca. Bolt już chrapał, śliniąc kopyto.
-
Twilight odwzajemniła. Po pocałunku zakryła pyszczek kopytem i się rozkaszlała. Następnie znowu się położyła do łóżka. Wyglądała naprawdę, okropnie jak na nią.
-
Twilight z trudem przyswajała nowe informacje. Zupełnie, jakby jej mózg nie kontaktował. W końcu się uśmiechnęła. - Wybaczam - powiedziała spokojnie i zakaszlała. Capo odetchnął, podziękował i wybiegł z domu z prędkością światła.
-
Twilight jeszcze raz spojrzała na ciebie pytająco. Widać było, że nie bardzo rozumie, co ty mówisz. Gdy do niej dotarło, patrzyła na ciebie z niedowiarzeniem.
-
Twilight najpierw spojrzała na Capo, który pocił się jak świnia, a potem na ciebie. Mimo, że nie była już zmęczona, miała wory pod oczami, co kontrastowało z bladością. Zdecydowanie nie wyglądała najzdrowiej.
-
Średnio zdążyłeś. Twilight już zdążyła zostać obudzona przez malucha, który zadowolony z siebie zwinął się w jej ramionach. Klacz chwiejąc się odłożyła go do kojca. Nie wyglądała najlepiej. Już nie zmęczona, ale blada.
-
Gdy Bolt zobaczył, że jego towarzysz przestał płakać, przeniósł się, by gdzieś indziej ryczeć. Na nieszczęście, polazł na górę.
-
- Ale i tak to zrobiłem... - powiedział, a Lily odsunęła pada by twój przyjaciel nie zalał go. Tak, znowu się poryczał. Bolt podjął temat, usiadł obok niego i też się poryczał.
-
Obudzi się dopiero za godzinkę lub dwie. Możesz też ją obudzić... Capo się tak zestresował, że zaczął przyjmować lekcje z gry w Dead Island w języku bobasowym.
-
Słyszałam o wielu modyfikacjach, ale o tym jeszcze nie. Jeśli pozwala zaznaczać Waypointy tak, jak ReiMinimap, to zgodzę się na porzucenie sprawy.
-
Luna wyglądała na zamyśloną. Powiedziała cicho "Do widzenia" i usiadła na łóżku. Wyglądała, jakby ją coś zastanawiało. Jednak po chwili się położyła. Wy znaleźliście się w domu obok śpiącej Twilight. Wyczułeś, że ból osłabł, ale wciąż trzymał się równie mocno w dolnej części ciała. Lily wdrapała się na łóżko i położyła się obok niej. Spike próbował zrzucić Bolta z ogona, biegając po całym domu, ale mały miał mocną szczękę i nie puszczał.
-
Capo pokiwał głową. Wyglądał zupełnie, jak ty po nieświadomym zgwałceniu Twilight. Jeszcze tylko brakowało by Ghost to zrobił, to by było pełne trio.
-
Lily znowu zniknęła w korytarzu. po chwili wróciła z kilkoma zdjęciami. Były na nich klacze przywiązane do łóżka. Między tymi zdjęciami była także fotka Twi. Najwyraźniej nie była pierwsza.