-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
- No to już trzy dni nie wiem, co ze mną jest - powiedział i się znowu rozryczał. Luna przyglądała się mu ze współczuciem.
-
- Czekaj... - powiedział. - Ile czasu minęło od trafienia Ghosta do szpitala?
-
- Możesz... Możesz ty to zrobić? - zapytał między falami płaczu. Lily oddała ci pistolet.
-
Capo wstał i cię przytulił, wciąż płacząc. Luna się uśmiechnęła. Lily pozbyła się kolejnym magazynkiem "zabawek".
-
Luna stała obok. Capo się poryczał jeszcze bardziej. Wyglądał teraz jak Bolt.
-
Jednak wciąż było to łamanie obietnicy. Tymczasem Lily wróciła, ciągnąc jakiś worek. Wysypała z niego ulubione "zabawki" zboczeńców.
-
Po prostu poszedł spać u siebie. Potem obudził się z bólem głowy tutaj. Nic więcej.
-
Capo jednak dalej ryczał. Nie miał nic na swoją obronę. Zbyt wiele razy obiecałeś, że gwałciciel otrzyma karę. Nie mogłeś go ot tak puścić wolno.
-
Lily i tak pognała jak junior sprinter przez korytarz. Capo wyglądał na zaskoczonego i wręcz przerażonego. Po jakichś dziesięciu sekundach milczenia padł na ziemię i się rozryczał. - To nie ja... - powiedział przez płacz.
-
- Ja tam przed chwilą zasnąłem na leżaku - powiedział, gapiąc się na ciebie. Przechylił pytająco głowę. Lily wzięła twój pistolet i wypełzła z pomieszczenia przez drzwi.
-
- Że co? O czym ty...? - spojrzał na ciebie ze zdziwieniem. Tymczasem Lily zużyła cały magazynek na rozwalenie łóżka w drobny mak.
-
W tym momencie Capo się poruszył. - O kurna, ale mi łeb nawala - jęknął, pocierając czoło. Jeszcze was nie zauważył.
-
Luna właśnie odzyskała przytomność. - Tak...Co się stało? - zapytała, pocierając kopytem czoło, jakby ją bolała głowa.
-
Ugryziony cień rozsypał się w proch. Po chwili również i drugi. Kuc lekko się odsunął. Cień z pierścieniem nagle zamarł. Lily zestrzeliła mechaniczny róg kuca. Cień spojrzał na niego i oderwał mu skrzydła. Zdjął też mechaniczny róg. Pod nim był zwykły. Następnie rozsypał się w proch. Nagle kuc padł na ziemię i zadrżał. Uleciała z niego granatowa mgiełka i się rozpłynęła. Kuc stracił przytomność, a jego sierść zaczęła zmieniać barwę. Po chwili miałeś przed sobą nieprzytomnego... Capo.
-
Lily kopytkiem wystrzeliła w stronę jednego z cieni, który wiązał Lunę. Kula w locie zmieniła barwę na wściekle czerwoną i wniknęła w jego półprzeźroczyste ciało. Cień chwycił się za miejsce postrzału i rozsypał się w proch. Nie miałeś okazji wyjąć włóczni. Dwóch cieni cię przytrzymało. W twoją stronę szedł kuc, najwyraźniej nie wyglądał na zadowolonego. - Diabelski źrebak - rzucił i splunął w stronę Lily. Za to oberwał w nos z jej kopyta. Klaczka skoczyła na jednego z cieni, który cię trzymał i wgryzła mu się w gardło. Gdyby to był pies, to można by to jakoś wyjaśnić. Jednak to, że tak zachował się źrebak, to już nie.
-
Nie odwrócił się. Zmienił się w jednego z cieni, tego z pierścieniem. W tym samym momencie coś z tyłu tak cię walnęło, że przeleciałeś przez pokój i wpadłeś na ścianę. Lily podbiegła/podczołgała się do ciebie i wyjęła twój stary pistolet. Twoje pozostałe poleciały w kąt.
-
Byliście w tym samym pokoju, w którym ten kretyn zgwałcił Twilight. Stał sobie do ciebie tyłem. Cienie przywiązywały do łóżka nieprzytomną Lunę. Lily zlazła bezszelestnie z twojego grzbietu i stanęła obok.
-
Kuc był pod Canterlot. Jednak wciąż się przemieszczał. Po chwili stanął pod Manehattenem. Wyczułeś, że cienie wróciły do niego z Canterlot.
-
Twilight również cię przytuliła i pocałowała. Bolt dalej chrapał w kojcu, a Lily zaczęła się niecierpliwić.
-
- Trudno - powiedziała cicho, prawie szeptem. Lily podczołgała się do niej, wlazła na łóżko i ją przytuliła. Następnie znowu zlazła i wlazła na twój grzbiet.
-
Twilight spojrzała na małą Lily. Klaczka zlazła z łóżka i pół-czołgając się, pół-idąc zeszła na dół. Po chwili wlazła z powrotem, ciągnąć twój pistolet, który zostawiłeś, podczas pierwszego napadu FEAR.
-
Mała zrobiła minę, jakby mówiła: "No nareszcie!" i przelazła przez Twilight do ciebie. Gdy Bolt wciąż jeszcze siedział w pieluchach, to Lily już uczyła się mówić i chodzić.
-
- Widziałeś te cienie. One mogą nam coś zrobić, ale my im nie - powiedziała. To był jakby kolejny głos w twojej głowie by brać Lily. Ona jedyna mogła zranić te istoty, a nawet sam jej widok je przepędzał.
-
- W tej chwili to martwię się o ciebie - powiedziała, opadając na łóżko. Lily spoglądała na ciebie spod kołdry. Leżała na twoim miejscu. Coś ci mówiło by ją zabrać na wyprawę.
-
Twilight spojrzała na ciebie z lekkim uśmiechem. W jej spojrzeniu było tyle bólu, że można się rozpłakać. Spróbowała wstać, ale skrzywiła się i opadła z powrotem na łóżko. Jednak miała dość siły woli by się lekko podnieść i cię pocałować.