-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Ponownie patyczek ci pomógł, bo oznajmił ci wcześniej, że Twilight za minutę się obudzi. Jak na razie to przez sen mruczała tylko: "Nie... Zostaw mnie...". Lily wciąż leżała przy niej.
-
- Dalej nie mam bladego pojęcia, co robić. Nie miałem, co robić pożytecznego, więc gotuję herbatę - powiedział, pokazując czajnik.
-
Spike podskoczył. - Nie strasz! - krzyknął urażony. - Żadnych problemów. Przylazł tu tylko jakiś dziwny cień... Dziwne było, że jak tylko zobaczył Lily, to się rozpłynął.
-
Twilight mamrotała coś przez sen. Przy każdym ruchu się krzywiła. Spike coś gotował w kuchni.
-
- Dobra. Przecież dzięki tej włóczni możesz go wyczuć wszędzie. Może najpierw wróć do Twilight? Uspokój się, potem ją, a na koniec wyeliminuj tego kuca - powiedział spokojnie i poszedł do magazynu, kontynuować pracę.
-
- Na pewno bym się nie wkurzał po nic. Lepiej wyładuj te wkurwienie nie na mnie, tylko na tego kuca - odpowiedział. Wydawał się urażony twoimi wrzaskami.
-
- Uspokój się - powiedział. W ciągu kilku sekund już rzeczy do tortur były gotowe. W gniewie ledwo usłyszałeś, jak zmordowana Twilight zasypia, mrucząc coś przez sen. Lily zwinęła się w kulkę obok niej i również zasnęła. Bolt uczepił się ogona Spike'a i łaził za nim.
-
Przemieszczał się z nienaturalną szybkością do Canterlotu. Po chwili przemieścił się w centrum Equestrii. Tam się zatrzymał. Do tego dowiedziałeś się, że Spike nie ma bladego pojęcia, co robić.
-
Nie ma, ale patyczek chyba chciał cię przeprosić, że ci ostatnio nie pomógł. Przerobił go na twój rozmiar. Po chwili byłeś obładowany bronią. Znowu w głębi świadomości odezwał się głos. Tym razem znowu jęczącej Twilight. Jej ciało było obolałe, niezdolne do jakiegokolwiek ruchu.
-
Braciszek spojrzał na ciebie, jakby ci nie wierzył i ruszył w stronę jednego z domków. Chyba bardziej mu się wydawało, że szukasz pretekstu by wziąć broń w kopyta. Gdzieś w głębi świadomości usłyszałeś jęk budzącej się Twilight.
-
Faruk akurat pomagał przy podpisywaniu skrzyń w magazynie. Nie zdziwił się, gdy cię zobaczył. - Wyglądasz, jakby ktoś zgwałcił Twilight, dokładnie tak wkurzony - powiedział.
-
Spike najzwyczajniej czytał książkę. Czasami podgryzał klejnoty. Cała reszta leżała na biurku Twilight.
-
Gdy tylko wyszliście do piwnicy Lily rzuciła jakimś słoikiem w przycisk. Guzik się rozwalił, a drzwi rozpłynęły. Twilight na szczęście nie musiała iść do szpitala, bardziej wyglądała na zmęczoną niż ranną.
-
Lily nie wiadomo jak wyprowadziła was stamtąd. Stanęliście przed żelaznymi drzwiami. Lily podskoczyła i nacisnęła przycisk przy drzwiach. Laser nad drzwiami ją przeskanował, po czym drzwi się otworzyły... W waszej piwnicy. Mogłeś przysiąc, że wcześniej ich tam nie było.
-
Na największe w świecie szczęście nie. Ogier zrobił tyle dobrego, że się zabezpieczył. Kajdanki rozpadły się w pył, uwalniając klacz.
-
Za późno. Pomieszczenie było małe z granatowymi ścianami i niebieską podłogę. Pod ścianą stało coś ala łóżko, tylko bardziej drewniane i bez materacu. Do rogów były poprzyczepiane kajdanki, które trzymały nieprzytomną Twilight na kształt X. Ktoś jeszcze na szybko zarzucił na nią prześcieradło. Dzięki kochanemu patyczkowi dowiedziałeś się, że na czas gwałtu była przytomna i krzyczała. Dopiero kilka minut temu straciła ponownie przytomność. Ogiera nie było w pomieszczeniu, ale na lewo od drzwi stał kolejny debil-cień.
-
Na dole znów był korytarz. Lily bardzo pewnie wybierała drogę na rozwidleniach. Po paru minutach dotarliście do jakichś drzwi.Obok nich stał jeden z cieni. Tyle, że nie stał jak jakiś ochroniarz, ale bardziej jak bezmyślny debil, bo nie zrobił nic by was zatrzymać.
-
Mała zrobiła minę o tłumaczeniu "Seriously?" i wcisnęła przycisk windy. Otworzyła się bez dźwięku. Ze spojrzeniem, które nie znosiło sprzeciwu pokazała ci metalowe wnętrze windy.
-
Korytarz się rozwidlił. Lily bez namysłu pociągnęła cię w lewo. Przy następnym rozwidleniu w prawo. Tam była winda. Mogła jechać tylko w dół na piętro -1.
-
Lily złapała jakiś sznurek i oplotła ci przednie kopyto. Zaczęła cię ciągnąć korytarzem. Raczej nie zamierzała odpuścić.
-
Bolt się rozryczał z tobą, a Lily podreptała do wózka, na którym przed chwilą leżała Twilight. Raczej nie podreptała, tylko podczołgała się. - Ta...! Ta..! - krzyknęła z korytarza.
-
Nie zdążyłeś. Kuc gdy zobaczył jak łapiesz klatki skoczył ku jednemu z cieni i wraz z nim zniknęli. Pojawili się obok stołu z Twilight i ponownie zniknęli, zabierając ją ze sobą. Został tylko skrzypiący stół. Gniew ustąpił miejscu rozpaczy. Moc cię opuściła, a klatki opadły na podłogę.
-
Cień z pierścieniem i dwóch innych poszli ze stolikiem Twilight przez korytarz. Dwaj próbowali cię unieruchomić. Klopsiki im wyszły. Twoje więzy pękły jak nitki. Gdy wstałeś, kuc złapał klatkę z Boltem i rzucił ją w twoją stronę. Po chwili rzucił klatką z Lily.
-
Więzy tylko drgnęły. Tymczasem kuc oderwał łeb od klatki, w której widać było wgniecenie. Warknął na małą i się odsunął. Potem podszedł do ciebie i dźgnął cię igłą w brzuch. Nic nie drgnąłeś. Kuc podszedł do Twilight, a dookoła niego pojawiły się 4 cienie. - Zabierzcie ją do mojej komnaty. Potem się nią... Zabawię - powiedział. Bynajmniej nie chodziło o podrzucanie piłki.
-
Tyle, że twarzy nie widziałeś. Zobaczyłeś oliwkowe kopyto ze strzykawką, które dźgnęło nią brzuch Twilight. Inny kucyk nie poczułby tego, ale Twilight ma delikatniejszy brzuch po tym całym kopaniu, jakiego doświadczyła. Drgnęła i odruchowo spróbowała się skulić. Jednak znikąd pojawiła się reszta cieni i ją przytrzymała. Kucyk podszedł do klatek z maluchami. Zobaczyłeś tylko zielone oliwkowe ciało z ciemniejszą grzywą. Miał mechaniczne skrzydła i róg. Zbliżył głowę do klatki z Lily. Mała złapała go za uszy, pociągnęła do siebie i odepchnęła. Tak kilka razy. W efekcie kuc rąbnął z dziesięć razu głową w klatkę.