Kolejny sen. Tym razem biegliście z Twilight i Ghostem po sawannie. Gdzie okiem sięgnąć tylko piasek i piasek. Za wami gonił mech. Ghost był wtedy jeszcze zdrowy. Wydawało się, że mech w ogóle nie biegnie, a idzie. Jednocześnie nie zmniejszał odległości między wami. W pewnym momencie nadepnął na Ghosta. Wy siłą rozpędu pobiegliście jeszcze do przodu. Gdy się odwróciłeś, zobaczyłeś, jak mech schodzi z pegaza. Cała jego część, która jest u ludzi od pasa w dół, była krwawą miazgą. Ogier krzyczał z bólu i zaczął się czołgać w waszą stronę, ciągnąc ze sobą papkę, która jeszcze kiedyś była jego nogami. W pewnym momencie jego krzyk zmienił się w niekucze wycie. Wtedy mech wgniótł go nogą w podłoże. Podniósł nogę i ponownie ją opuścił na kucyka. Zrobił tak jeszcze kilka razy. Z twojego przyjaciela została krwawa masa z mięsa i resztek grzywy.
Obudziłeś się o piątej rano. Oczywiście, standardowo zlany potem. Twilight spała, dzieciaki chrapały, a Spike jęczał coś o kryształach, również przez sen.