Nightmare

- Cześć - powiedział, a reszta jego pomocników nagle uznała, że ma za mało cegieł.

Akurat z kilkama innymi budował... całkiem ładną... lepiankę z cegieł.

Było o ulubionych kamieniach różnych ras, jak po kolorze łusek można ocenić wiek... Różne pierdoły.

Znalazłeś książkę o smokach. Nie była zbyt cienka, miała z 600 stron.

Maluchy po chwili spały w kojcach. Ogon Spike'a wystawał spod łóżka twojego i Twilight.

Jeszcze spały. Co dziwne, kojce były otwarte, a maluchy chrapały na dywanie.

Była dobra, ale inna niż ta, którą robiłeś.

Twilight już była najwyraźniej po obiedzie. Obok stała miska sałatki z kuskusem (taka, jak dałeś kiedyś przepis) dla ciebie.

- Acha. Jak na razie nie wiemy nic o nich, wiec niech tu nie wpadając z odwiedzinami - powiedziała i ruszyła w stronę zamku.

- My się nie chowamy przed niebezpieczeństwem - powiedziała.

- Dzień dobry - odpowiedziała.

Księżniczka doglądała pracy, czasem pomagała w kwestii kształtu i wystroju. Znów stała się tą delikatną zebrą w sukni.

Zebry już prawie skończyły, więc nie potrzebowały twojej pomocy. Szybko pracowały. Nawet dzieci, które pomagały choćby przy noszeniu narzędzi.

Maluchy spały, Twilight też, więc chyba nic nie stało za przeszkodą.

Po paru minutach skończył i poszedł na przerwę obiadową.

Akurat pomagał przy sadzeniu drzew.

Halo? Czy serwer jeszcze żyje, czy mam dzwonić po grabarza?

Dwunasta. Dokładnie.

Zobaczyłeś prawie całkiem rozwalone miasto. Jednak Zebry już wzięły się za odbudowę.

Maluchy pochłonęły swoje porcje, w tym Bolt pół porcji Lily. Maluchy znowu poszły spać.

Znalazłeś dwie miski kaszki na komodzie. Takiej rozcieńczonej mlekiem.

Obudziłeś się rano. Twilight wciąż spała. Jednak maluchy już się na ciebie gapiły, czekając na jedzenie. Spike spał.

Bolt jakimś cudem dorwał ogon Lily i właśnie go żuł. Poczułeś lekką senność.

Spike leżał w kojcu z Lily. Jakimś cudem nie zmieniła go w mielonkę.

Twilight zasnęła, czasem pokasłując przez sen, ale ty nie. Niedawno spałeś, więc byłeś rozbudzony.