- Rozejrzyj się - powiedziała. Łóżko zniknęło, a ty wylądowałeś na podłodze. Staliście w sali tronowej w Canterlot. Byliście półprzeźroczyści. Na ziemi obok tronu leżała Celestia. Na kopytach miała kajdanki. Trzymała nieprzytomną Lunę, której róg lekko się świecił.
- Szybciej, Luna - szepnęła. Po chwili znaleźliście się na jakby wielkiej mapie. Cała Equestria była zamalowana na czerwono. Plama wciąż się rozrastała. Changea również była już czerwona. Zbliżyliście się do granicy Equestrii z Mild West. Widziałeś walczące bizony, które nie miały szans z bronią palną. Pomagali im mieszkańcy Appleloosy. Fear nie poddawali się, mimo placków z jabłkami, które ich obsypywali. Ponownie się oddaliliście i zauważyłeś, że granica powoli czerwienieje. Teraz zbliżyliście się do ulic Changei. Zauważyłeś patrol żołnierzy, który jest atakowany przez grupę Podmieńców. Mieszkańcy nie mieli szans. Po sekundzie obudziłeś się w swoim łóżku na statku. Luny nigdzie nie było. Kilka kucyków powoli się budziło, a Twi wciąż spała.