-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Maluch uśmiechnął się i kichnął, tworząc małą górkę lodową. Jednak on też bał się Nuln'a.
-
Nie. Chyba wszyscy, którzy żyją skitrali się w szpitalu, bo to jedyny budynek z drzwiami.
-
- Ten Szlużak to demon - powiedział chłopak i pociągnął nosem. Do ciebie podskoczył Echo z zamrażaczem.
-
Nie dużo to zajęło. I wieczorem znowu byliście wymęczeni, ale dotarliście do Manehatten.
-
Rywal prawie płakał. Pokazał ci wszystkie swoje śluzaki, czyli pięć granatników, zamrażacza, arachneta i tazerlinga.
-
Dopiero po paru minutach reszta się obudziła.
-
Po paru minutach smrodek został walnięty kilka metrów dalej. Dzieci spały smacznie dalej.
-
Masz sześć pieluch.
-
Na nieszczęście... Oba maluchy...
-
Wszyscy jeszcze spali, gdy poczułeś... Charakterystyczny smrodek...
-
Zrobiłeś. Było trochę ciężko, ale udało się.
-
Twoja kondycja z pewnością już była lepsza niż pierwszego dnia w kuczym ciele. Gdy rano się obudziłeś, wciąż wszyscy spali.
-
Gdy wystrzeliłaś, przez moment wydawało się, że nic się nie stanie. Wreszcie Nuln transformował w czarnego nietoperza, płonącego tym samym kolorem. Wydawał się wręcz być spowitym w samą ciemność. Arachnet lecący na przeciwko niego wrzasnął ze strachu i wpadł do wody. Nuln podleciał do przeciwnika i zaczął krążyć dookoła niego. Z każdym okrążeniem, za nim zbierało się coraz więcej czarnego dymu. W końcu utworzyła dookoła niego jakby osłonę, po czym śluzak opadł na ziemię i wszedł w dym. Z wnętrza dymnej osłony słychać było jakieś odgłosy, nieokreślone. Gdy wreszcie dym opadł, przeciwnik wyglądał na tak przybitego, że powiedział "poddaję się" i wybiegł z areny z płaczem.
-
Twi oszacowała czas drogi na jakieś dwa dni. Więc do wieczora szliście tylko z przerwami na krzaczek i jedzenie. Gdy wreszcie nastała ciemność i postój, byliście wymęczeni.
-
Volt wystrzelił w stronę przeciwnika wiązką elektryczności, która niestety chybiła. Facet wystrzelił zamrażaczem w ścianę, tworząc sobie półkę skalną, a następnie strzelił w ciebie Arachnetem.
-
Raczej tak. Wszyscy już wstali, Twi znalazła nawet w jednym ze sklepów juki na dzieci, więc mogliście je łatwiej nieść.
-
Gdy się rano obudziliście, Ghost już wam spakował zapasy na drogę. Niestety, z powodu skrzydła nie mógł latać.
-
Eeeee. Eeeeeee. Facet zaczął wymachiwać blasterem, do którego przyczepiła się pajęcza sieć. W końcu ją strząsnął i wystrzelił Tazerlinga w twoim kierunku.
-
W końcu się najedliście. Twilight położyła też trochę jedzenia obok śpiącej pary i sama się położyła.
-
W końcu skończyło na tym, że oboje zajadaliście bułeczki z działu z pieczywem. Do tego jakieś sałaty.
-
Sam również poczułeś głód. W końcu nie jedliście cały dzień. Lily szybko się najadła i zasnęła.
-
Sklep opustoszały. Było wciąż zasilanie i jedzenie, ale miejsce kasjera zajęło ciało.
-
Granatnik uderzył skałę, na której przed chwilą stałaś. Facet wyciągnął dwa kolejne i wystrzelił je jeden po drugim.
-
Mała najwyraźniej była głodna, bo pieluszka czysta. Niedaleko zauważyłeś spożywczaka.
-
Ghost i Shy już spali, przytuleni do siebie. Nagle Lily zaczęła cicho pochlipywać.