-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Zgodziła się. No to wkrótce trzeba będzie wracać... Męcząca podróż do domu...
-
Bardzo jej się podoba, a Xylyn zżera ciastka.
-
Odstawiliście teletubisie. Dobra, wytulone, a Rarcia idzie przygotować herbatę.
-
Jak dokończyła ścieg, wstała i cię przytuliła mocno.
-
- Z czegoś trzeba żyć - rzuciła. Robi suknie z rubinów i topazów.
-
- Proszę - zawołała. Znowu pracuje.
-
- Babeczki - odparła. To jej odpowiedź na wszystko. Po jakimś czasie dotarliście. Teraz robi się coraz ciemniej.
-
Kiwnął. Gody są raz do roku, na wiosnę.
-
I tak cię wygoniły. Won, klaczy się nie podgląda.
-
Dosłownie jest oblegana przez samice, którenie chcą nikogo wpuścić.
-
Dalej uważa, że lepiej nie. I masz uważać na dzieciaki.
-
On powiedział, że lepiej byś tego nie widział. Uj...
-
Materi jest w jaskini... Aha... Aha.. Tak... Zaraz... W ciąży?
-
Nie ma klaczy, za to jest Alfa ich stada. Spogląda na ciebie nieufnie.
-
Westchnęła i zaczęła cię obsypywać całusami. Jako tako podjadłeś. Maluchy w końcu się zmęczyły i zwiały w krzaki.
-
Zaburczało ci w brzuchu. Jeden skoczył, ale za wysoko i wpadł w błoto za tobą. Drugi przed tobą.
-
Ani drgnął. W krzakach pojawił się drugi.
-
Cisza. Zobaczyłeś jakiegoś źrebaka na drzewie.
-
Długo trochu. Doleciałeś po południu. Cicho i spokojnie.
-
- Jak duch - rzucił. No to się żegnaj, resztę przeba oblecieć, do Materi nie taka prosta droga.
-
Kiwnął. Wie już. Przecież ci pomagał wtedy...
-
- Wybacz, sen - rzucił. - Spocznij, książki.
-
- IDĄ PALIĆ, KSIĄŻKI DUŻE I MAŁE, BACZNOŚĆ! - wrzasnął, wstając natychmiast. Książki ustawiły się w rzędzie.
-
Ten śpi na wielkim tomiszczu depczącym po bibliotece.
-
Zarumieniła się. - Mówiłeś, że chciałeś sprawdzić, co u Materi... - powiedziała.