- Celestia? Inny gadający, kolorowy kuc? Byśmy wiedzieli, że takie coś istnieje, skoro jest "taaaaaakie ważne" - powiedział stwór, a drugi po prostu cię podniósł i wsadził do klatki. Zatrzasnęły się za tobą metalowe drzwiczki.
(te z kolcami i muralem)
- Lepiej sobie tu siedź - powiedział, a jego róg zaświecił się. Z sufitu wysunęły się kolce. Klacz bezceremonialnie zaszarżowała w formie tygrysa na drzwi. Uderzyła w nie, a po głuchym uderzeniu po drugiej stronie można było poznać, że strażnik walnął w ścianę.
Chrysalis spojrzała na niego.
- Z Sombrą... - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Każda pomoc się przyda. Proooszę! - żółtooki Podmieniec zrobił wielkie oczka.
- No dobra. Jeden warunek. Po wojnie opuścicie changeańską ziemię. Podmieńce nie zaatakują was, a wy nas. - podała mu zwój z miejscem na podpis.
(ci custo-cośtam to dopiero OP)
Chrysalis machnęła rogiem, ale jej magia zamigotała i znikła. Spróbowała wykrzesać choćby iskrę. Bez skutku. Dyszała ciężko. Obok niej stanął Dziurka. Sam wzniósł nową tarczę, która wypchnęła wrogów z Changei. Niestety, nie wszystkich.
Kate zrobiła facehoofa.
- Ty kretynie! - krzyknęła na ciebie. Tymczasem FireDeath odskoczył do tyłu, robiąc salto i wyjął z juk miecz. W powietrzu świsnęły dwa ostrza.