Tymczasem Podmieńce nie próżnowały. Niedaleko linii "obrony" ustawił się okoliczny zespół szkół.
- Kto nie chce, może iść do domu - nauczycielka powiedziała, ale nikt nie odszedł od grupki uczniów.
- Dobrze. Tak jak na wuefie! - krzyknęła do podopiecznych. Kilku rozstawiło dwa patyki i rozciągnęło pomiędzy nimi szeroką gumę. Postawiono jeszcze takie trzy, każde w inną stronę. Wyglądały jak proce i do tego służyły. Nauczycielka podniosła tarczę nad uczniami. Wszyscy załadowali proce szarawymi owocami.
- Przepraszam? - nauczycielka zwróciła na siebie uwagę żołnierzy. Następnie zwróciła się do maluszków.
- Ładuj, cel... PAL! - krzyknęła opiekunka, a owocki poleciały w powietrze, wybuchając na żołnierzach. Powstawały przez to kłęby usypiającego dymu.
- Szóstka za tamtego! - krzyknęła wychowawczyni, pokazując dowódcę. Po chwili leżał na ziemi. Opiekunka wyjęła dziennik i zaczęła wpisywać oceny.