-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
Kiedy się obudził był środek nocy, a przez okno wpadało światło księżyca.
-
Maluch przytruchtał do Grima. Zostało mu jeszcze pieniędzy na dwa bilety i jeszcze mu zostanie. Kasjerka podała mu bilety i niemal natychmiast rozległ się krzyk konduktora: - Proszę wsiadać!
-
Najwyraźniej AJ została zamknięta w krysztale przez jakieś zaklęcie.
-
Maluch pokiwał łebkiem i pobiegł na stację. Oczywiście było tam mnóstwo kucyków unoszących wysoko głowy.
-
- Spokojnie, wojny nie możemy wypowiedzieć. Jesteśmy pokojowo nastawieni. Poza tym, oni mają większe siły. Nie narażaj się. Żołnierze uratują ich. - do Celestii podbiegła szara klacz i coś jej wyszeptała na ucho. - Wybacz, muszę iść. Obowiązki. - poszła za klaczą, a Luna usiadła na tronie.
-
Maluch gapił się na księżniczki, ale nie podnosił kaptura. - To dziwne... - zastanowiła się Celestia - Ostatnio mieliśmy wiele zgłoszeń o porwaniach... Nie martw się o przyjaciela. Wyślemy tam jeszcze kilka szwadronów żołnierzy, aby uwolnić porwanych. - skinęła głową na strażników stojących przy drzwiach. Wybiegli galopem z zamku.
-
(jak chcesz) Dom był tam, gdzie zawsze. Słońce powoli schodziło z nieboskłonu, aby ustąpić miejsce księżycowi.
-
- Co to? - zapytała Asianna. Szybkim ruchem wyjęła strzykawkę i położyła na trawie.
-
W końcu proces się zakończył. Światło opadło, ujawniając postać. Nie wyglądała w pełni jak NMM. Bardziej jak czarna Celestia z jej znaczkiem i oczami. Tarcza opadła. Klacz jednorożca zmieniła się w błękitną chmurkę i została wchłonięta przez postać. Nie zauważyła cię. Zmieniła się w cień i wyleciała przez okno, zostawiając cię z AJ w krysztale.
-
- Acha, to ty. Dostaliśmy już wiadomość. - złożyli skrzydła, pozwalając wam wejść. Sala tronowa była ogromna. W oknach były witraże upamiętniające ważne wydarzenia z historii Equestrii. Na tronach ustawionych obok siebie siedziały one. Celestia i Luna. - Witaj, Grimie. Dostałyśmy wiadomość, że przybędziesz z ważną sprawą. - Celstia wstała z tronu. Luna zrobiła to samo.
-
Asianna bez słowa wepchnęła mu woreczek do pyska. Jacobowi zakręciło się w głowie i zasnął.
-
Była to jedna z mniejszych wież, bez żadnych mebli, czy zdobień. Nagle przedmioty zaświeciły się, a klacz odsunęła od nich. Zbroja i róg zaczęły się łączyć, utworzyły miniaturową czarną dziurę, która rosła, aż jej wysokość była równa dwóm dorosłym kucom. Zaczęła się formować w kształt klaczy alicorn.
-
[ZAKOŃCZONE]W_objęciach_Chrysalis: Pomoc nadchodzi! (by inka2001)
temat napisał nowy post w Nightmare
- N-nie. Tylko t-trochę się b-boję. - maluch usiadł na dywanie. -
Maluch naciągnął mocniej kaptur i wszedł na schody. Strażicy rozłożyli po skrzydle, tak, że zagrodzili im drogę. - Ktoś ty? - zapytał Grima.
-
- Uspokójcie się oboje! - wrzasnęła tak głośno, że było ją słychać na polanie, a obecne wilki musiały zakryć uszy. - Jacob, albo się uspokoisz, albo będę zmuszona tego użyć! - pokazała mały woreczek z liści.
-
[ZAKOŃCZONE]W_objęciach_Chrysalis: Pomoc nadchodzi! (by inka2001)
temat napisał nowy post w Nightmare
Maluch szybując na swoich dziurawych skrzydłach, zszedł na ziemię. Widać było, że wilczek go wystraszył na śmierć. -
Maluch pokiwał łebkiem, a następnie wyszedł z krzaków.
-
(skojarzonka? ) Okazało się, że jednorożec wytworzył dookoła siebie i przedmiotów tarczę. Nagle z artefaktów zaczął ulatywać błękity dymek.
-
avatar mode: on Chrysalis przechadzała się po ogrodach w towarzystwie Dziurki. Już dawno zakopała wspomnienie jego śmierci. Teraz liczyło się to, że żył, że był obok niej. Nagle podbiegł do niej strażnik i coś wyszeptał na ucho. - Wybacz mi, mały, muszę iść. - przytuliła go jeszcze raz i nakazała strażnikowi odprowadzić go do jej komnaty. Sama ruszyła w stronę centrum stolicy. Tak jak mówił strażnik, na środku ulicy szalał niebieski stworek z dużym rogiem na czole i gigantycznymi skrzydłami. Rozrzucał wszędzie małe tęcze i burzowe chmury. Wydawał się świetnie bawić. - Albo natychmiast przestaniesz, albo ja cię do tego zmuszę! - krzyknęła Chrysalis. Stworzenie zatrzymało się, ale wystrzeliło jeszcze kilka tęczy i chmur, a następnie rozłożyło skrzydła i odleciało. Chmury zniknęły po kilku minutach, ale widać było szkody. Chrysalis zawołała strażnika i kazała mu, aby część armii zajęła się naprawami. Następnie teleportowała się do zamku. Tymczasem Rawind odleciał w stronę kapsuły i uruchomił ja ponownie, a następnie, korzystając z kilku chmur, odleciał w stronę, z której przyleciał.
-
Asianna nagle stanęła przed Jacobem. Szybkim ruchem przyparła go do ziemi. - To, co chcesz zrobić, to samobójstwo. Jesteś ranny i musisz iść do szamana, choćbym miała cię tam ciągnąć siłą. - za nią był zawalony pień z dziurą, w której leżały dwie sarny.
-
Dookoła ciebie były budynki, na które określenie "zagrożone zawaleniem" to za mało. Gdzieniegdzie leżały puste butelki. Dostrzegłeś błysk w jednym z budynków. Kiedy tam dotarłeś, zauważyłeś, że to wypchana po brzegi zbrojownia, zachowana w dobrym stanie.
-
Podmieniec zastanowił się i wbiegł w krzaki. Potem udawał, że kogoś śledzi.
-
Pokemona zebrała liście i ułożyła je w zgrabne kupki. Przywiązała zwierzaka do drzewa, tak by miał dostęp do źródła i do owoców. Następnie ułożyła się na jednej górce liści i pokazała ci drugą.
-
- Oki, doki, loki! - uśmiechnęła się i wepchnęła mu w kopytka pudełko z tęczowymi babeczkami.
-
Z przedmiotów leżących na poduszce rozpoznałeś pancerz NMM, którego zdjęcie było w gazecie oraz róg Sombry.