(no bym nie zgadła )
Kiedy się obudziłeś, zobaczyłeś śpiącego malucha obok siebie i Kate, która wypróbowała biały miecz. Uśmiechnięta siedziała otoczona murem z lodu. Podobny zrobiła dookoła was i zapasów.
(rezerwuję ciemnożółty, bo jest podobny do koloru jej oczu)
Fioletowa klaczka z zezem wstała.
- Umm... Myślę, że najlepiej jest się na początek przedstawić, aby nie doszło do nieporozumień. Ja nazywam się Pokemona.
Zarumieniła się i usiadła.
( sorry, ale jeśli chcesz 1, to ok)
Maluch spojrzał na ciebie i narysował na szybie kwiatek. Obok niego coś na rodzaj Podmieńca. Od kwiatka odchodziła strzałka do butelki. Z pąku wyłaniała się mgiełka.
Ochrona kolejnego statku zaczęła zamierać. Droidy całym szwadronem atakowały ją, bez szansy na chwilowe wyłączenie i odnowę. Po kilku minutach statek-krypta się rozpadł.
Maluch kiwnął łebkiem, a ty poczułeś się jak w raju. Zrelaksowany, wypoczęty... Jak po sesji w spa. Do tego miałeś dziwne uczucie w okolicy serca i zrobiło ci się wesoło na duszy.