-
Zawartość
1887 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nightmare
-
W końcu się udało. Niewiele domów przepadło, a tobie dali małego smoczka Zaduśnego Zdecha za zachowanie czystego umysłu.
-
Ktoś zabrał kocimiętkę i pobiegł do lasu. Wszystkie smoki za nim. A kilku strażników za nimi. Jeszcze ugasić budynki i po sprawie.
-
Gdy tylko poszedłeś do smoków i otworzyłeś pudełko, wszystkie zaraz się zleciały, uznając wąchanie liści za priorytet.
-
Wepchnęła ci w kopyta pojemnik. Chyba to coś na smoki. Nie odpowiada.
-
Cisza. Po prostu płacze. Po prostu podniosła kopyto i podała ci mały pojemnik. W środku były listki jakiejś rośliny. Ostatnie, co udało jej się uratować.
-
Zaczęła szlochać. Po prostu usiadła na ziemi i płacze. Dookoła kuce panikują, ganiają, gaszą swoje domy... A ona szlocha.
-
Wyszedłeś na zewnątrz, ciągnąc kaszlącą Night. Wciąż ona chce tam iść, ratować te tony papieru.
-
Nie ma mini smoków. Za to dla niej sporo znaczą te papiery. Kaszle na strychu, obsupując je piaskiem. Tu nie ma dziur w dachu, a tyle dymu...
-
Trzeba zebrać sporo metalu, przebiec się przez całą wioskę i wyrzucić ten metal gdzieś daleko. Księżniczka jest poza miastem. Po ulicach chodzą spanikowane kucyki... Ale nigdzie nie ma znajomej fioletowej sierści z zieloną grzywą.
-
Jednorożce leją wodę z rogów na palące się domy. Ktoś tam rzuca rozkazy. Zaczęły się ewakuacje domów. W powietrzu wisi dym. Wszyscy kaszlą.
-
Trochę mało was, a smoków cała chmara. Zbierają metal i gryzą. Czasem też osmalają. Poczułeś zapach dymu...
-
Gdy wracałeś, coś zauważyłeś... Zaduśne zdechy. Zbierają metal na gniazdo. Takie małe, szare smoki. Jakiejś starszej klaczy wyrwały patelnę z kopyta i jeszcze pogryzły. Komuś zabrały siłą złoty zegarek.
-
Kiwnęła głową. Dała ci babeczki gdy wychodziłeś. Oooooo...
-
- Ja tam nigdy nie zrozumiem polityki - powiedziała. Jest już wpół do dziesiątej.
-
- Wolę na własnym terenie - powiedziała. - A ty?
-
- To tym, to tamtym... - powiedziała, pokazując dziwne urządzonko, farby, kredki, a także masę innych rzeczy, które leżały na szafce.
-
Posprzątaliście razem... Strych to skład makulatury... Zjedliście sobie sałatkę... Jak miło.
-
- Sprzątam - rzuciła,zbierając papiery i wrzucając je do kosza, który potem zanosiła na strych i wywalała tam. Nowa metoda.
-
Było "proszę"... I wlazłeś do znowu wypełnionego papierami domu. A Night jak zawsze próbowała to upchnąć do łóżka-szafy. I jak zawsze brakowało tam miejsca.
-
Jak na razie, to znasz dwie, trzy jeśli licząc tą od rydwanu. Rarcia dała ci diament za pomoc. I przytulasa. I "dziękuję". Teraz idziesz do Night.
-
Nom. Zauważyłeś Night, która gada z kucykiem, który pracuje w księgarni... Zauważyłeś Rarcię, która idzie poza Ponyville z wózkiem na klejnoty... I masę innych kucyków.
-
Pewno wielu. Silk przeniknął przez szafkę i tyle go widziałeś.
-
Książki zdążyły się wybiegać i same z nudów powracały na miejsca. Czyli dłuuuuugo...
-
Ograł cię. Zdążył się nauczyć z "Pokera i innych gier hazardowych".
-
Znalazłeś. Silk wylazł Z półki o stworzeniach mitycznych. Pierwszy raz pokazał, że jest duchem. Wcześniej zachowywał się jakby był żywy.