Skocz do zawartości

cAnon

Brony
  • Zawartość

    243
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez cAnon

  1. Zdębiał na te słowa odchylając się do tyłu, i z przestrachem zerknął w stronę nauczycielki czy aby nie słyszała.

    Na szczęście wyglądało na to, że nie. Była nieobecna... duchem.

    Kremowy pegaz podszedł z wolna po pączka z kosza Hatte, po czym powrócił do interlokutora.

    - Wybacz, zgłodniałem od wyjścia ze szkoły - uśmiechnął się półgębkiem i zaczął wpaszczać lukrowaną zdobycz.

  2. Przysiadł obok rozmówcy, kontynuując konwersację:

    - Jaaa... Kiedyś tylko rock i metal, ale odkąd przywieziono w nasze strony tą niezwykłą, egzotyczną muzykępatrz ponymusic, to prawie wszystkich gatunków. Mamy na zajęciach całe tony wolnego czasu, nie uważasz? - Pokazał kopytkiem naokoło, gdzie klasa rozmawiała, spała, jadła pączki i bawiła się w najlepsze, a nauczycielka sfrustrowana przeglądała papiery z coraz większą zawziętością.

  3. Kilka lat temu miałem na niego rzut, tam samo jak na Huntera, co przyszło w tym samym okresie (i w sumie nie dziwne), ale już mi przeszło. Co nie znaczy, że przestałem go słuchać...

    Główny 'riff' (bo chyba można to tak nazwać, mimo, że skrzypce?) celtycki power metal i do tego fajna, prosta perkusja. Mniej dynamiczne momenty kojarzyły mi się głównie z Mosquito Flight, te części nie przypadły mi do gustu.

    Mógłby zrobić całą płytę w takim klimacie! :fluttershy5:

    8.3/10

    R.I.P. Gary Moore, powrót do początków metalu i szalonych lat '80.

    Usłyszałem to wczoraj w radiu i mnie zamurowało.

  4. Na feryjnym wyjeździe skończyłem w try miga "Strażników Historii" - nie spodziewałem się, że tak szybko pójdzie. Jest to pierwsza książka Damiana Dibbena, i na początku wydaje się dłużyć i być absurdalnie przerysowana, ale od środka nabiera tępa i szczerze, to nie mogłem się oderwać.

    Po dwóch dniach i przeczytaniu w. w. pozycji, szukałem panicznie książek wokół mnie: znalazłem "Wałkowanie Ameryki" Marka Wałkuskiego. Niesamowita książka. :fluttershy5: Łamie stereotypy, przedstawia USA 'od kuchni', traktuje o tzw. Kulturze Broni, country - duszy Ameryki, historii i życiu przeciętnego Smitha. Naprawdę, przeczytałem tu rzeczy o których mi się nie śniło, lub myślałem, że to zwykłe urban legend.

    Sam Wałkuski to korespondent radia urzędujący w Ameryce od kilku ładnych lat, toteż uważam, że jest on wiarygodnym źródłem.

    Bardzo gorąco polecam! :TaTds:

  5. Mogę powiedzieć że w KFC na placu konstytucji wszyscy wyglądali tak jakby się dobrze bawili w zgranej paczce. Czy tak samo by było jak by byli wszyscy razem?

    Gdyby wszyscy byli w KFC nie ma szans, by każdy z każdym konwersował/whatever, jednak była by o wiele większa mobilność i możliwość zmiany interlokutora/współgracza.

    Ale nie powiem, na tym 4 osobowym meecie przypomniały mi się stare czasy... :fluttershy5:

  6. Straciliśmy wystarczająco dużo osób z fandomu przez takie pomysły.

    Myślę, że się źle zrozumieliśmy. Chodzi mi o to, że wszyscy mają rozbieżne informacje; forumowcy już się na coś umówili, podczas gdy FB zgadało się na coś całkowicie odbiegającego. Wyżej wymieniłem już pomysł "synchronizacji" tych dwóch portali.

    Natomiast reszta może spędzać czas w innej grupie, tak aby się nie nudziła.

    Patrząc w ten sposób, niedługo meety podzielą się na nerdów, munchkinowców, RPGowców, amarenowców, tabakowców i traperów. (czy jakkolwiek można się jeszcze podzielić ^^ )

    Każdy powinien móc zaproponować dowolny sposób spędzania czasu na spotkaniu

    Popieram. :fluttershy5: Jednak nie musi to oznaczać rozdzielania meeta. My z Donardem, OleQiem czy Markiem graliśmy sobie w munchkina w miejscu A, podczas, gdy druga część... grała sobie w munchkina w miejcu B. :dunno:

  7. Znudzony, podchodzi do ogiera ze zdjętymi słuchawkami z myślą, że przydało by się mieć w klasie jednak znajomych w liczbie większej od 1.

    - Siemanko. Słuchasz czegoś? - Zagadnął - A, i... to był spokojny przelot. - dodał po chwili, odpowiadając na zadane wcześniej pytanie.

  8. Abstrahując od faktu, że osobiście nie mógł bym zostać na noc, musieliście mieć fajnie.

    Zwłaszcza placki i karaoke.

    Mimo wszystko nadal nie wiem, dlaczego całym meetem nie wybraliście się do KFC przy DH Smyk lub MDM. Brak solidarności, no cóż.

    Jeśli chodzi o rozpady grupy....to grupa podzieliła się według poinformowania co do tematyki meeta(zgadnijcie co się dzieje jak się nie poda celu meeta na FB)

    Swoją drogą to dziwne, na 'dzisiejszych' meetach naprawdę wielu bronies znajduje się na tym forum. Na zdjęciach powyżej chyba tylko Czarek i Tomek nie są tu zarejestrowani, chyba że ten ktoś kto wyżej się wypowiadał, a kogo nie znam, to jeden z nich. However.

    Wg. mnie, wiele meetów w zimę może się tak skończyć, jako że mało komu chce się czekać na resztę na mrozie. Kiedy "reszta" dociera uznają oni, że albo byli jedynymi, albo nie chce im się gonić tych pierwszych. Można by się umawiać w miejscach w których panuje temperatura pokojowa, nie koniecznie restauracjach(to się zawsze kończy posiadówą, wielkim żarciem i nierzadko grami), by tam omówić cel meeta (czyż to nie jest ze sobą sprzeczne?) bo z góry wiadomo, że panująca w stolicy polityka przyłączy się do podziału grupy. Co jeszcze ciekawsze, admini i moderatorzy grupy Bronies Warszawa na FB nie uczęszczają już tak często na meety, jak byli skłonni późnym latem/wczesną jesienią oraz przed wakacjami. Widywało się wtedy TimJawa, Ovixa czy Tosta. (z drugiej strony tej wiosny się zobaczy.)

    Myślę, że sensownym posunięciem była by próba ujednolicenia fandomu, zwłaszcza, że administracja W-wa Br rażącymi propozycjami stara się utrzymać separację. Mnie osobiście restrykcje twarzoksiążkowe nie przeszkadzają, jako, że takowej nie posiadam, ale clopowe thready i argumentacja usunięć postów typu "itr non-pony" już daje do myślenia.

    Moja propozycja jest taka, by wyznaczyć (w tym wątku) kilka osób, które w bardziej liberalnym ośrodku komunikacji i kontaktów bronies na FB jakim jest tzw. Warszawa Bronies v2, jednak także w totalitarnej grupie v1, by synchronizowały i organizowały zdarzenia. Bo potem wykwitają takie absurdy, że ludzie z forum idą tam, bo się umówili, z kolei ci z FB co innego.

    Tak, w Warszawie zdecydowanie przydało by się przekazanie władzy z powrotem w ręce ludu.

    :twilight4:

  9. Mimo, że większość z pewnością zaneguje, to - byłem wczoraj. Co prawda zdziwiłem się, kiedy wchodząc do KFC zastałem jedynie Donarda, OleQa i Marka, to zagraliśmy 3 czy 4 partie Munchkina, w trakcie których odszedł OleQ i przyszedł, a następnie też odszedł, Twitch. Myślę, że dowiedziałem się, co było przyczyną podziału, i muszę przyznać, że obie strony dały d***. :fluttershy5:

    Udało się koniec końców spenetrować potencjalnie użytkowe miejsca spotkań i upiec placki, czy nie? :twilight4:

  10. Głowa z wolna ześliznęła mu się z kopytek, i ze skwaszoną miną zaliczył cloudface'a o chmurę, na którą z powrotem wleciała Hatte, która obiecała się nie odzywać. Kremowy pegaz zsunął się z chmury i sfrunął lekko na ziemię, straciwszy nadzieję, na jakąkolwiek rozmowę.

  11. - Pardon, wasza miłość, ale jesteśmy na pasie treningowym na zewnątrz szkoły. - nieśmiało podniósł kopytko - jeśli nasze hałasy dochodzą aż do sal lekcyjnych, to znaczy, że jesteśmy wybitnie zdolni i profesor Dash uczy nas nie bez kozery... i tak, już skończyliśmy rozgrzewkę.

    P.S.: z tego, co wiem, profesor Dash nie może rzucać żadnych zaklęć, w tym wygłuszających... can she?

  12. Kremowy ogier patrzył skonsternowany na pegazicę szczerzącą się zza chmurki.

    - Nie jestem pewien, czy to tak działa...

    Wystartował i podpłynął z wolna do chmurki, zza której wystawała głowa Hatte.

    - Jak skrzydło, widzę, że lepiej, prawda? - pytając uśmiechnął się. - Tak w ogóle witaj, zasadniczo jeszcze się nie poznaliśmy, jestem Vunlinur, ale mów mi Linur, bo i tak tego pierwszego nikt nie pamięta - zaśmiał się, po czym wciąż unosząc sie w powietrzu oparł się przednimi kopytami o chmurę. Patrzył wyczekująco na rozmówczynię niebieskimi oczyma.

  13. Widząc nauczycielkę z zaangażowaniem przeglądającą papiery, przed którą stała znudzona do bólu klasa, zainicjował:

    - Kto się ściga do tamtej chmury? - wskazał kopytkiem kierunek, gdzie płynął jedyny w okolicy obłok.

  14. Skonsternowany, zastanawiał się co jest przyczyną chichotu jego niedawnej rozmówczyni. Miał nadzieję, że nie on sam, mimo, że przez lata już się przyzwyczaił. Razem z (prawie) całą klasą skierował się w stronę nauczycielki.

    Dociekał, czy przypadkiem mózgu mu nie wywiało w locie i czy nie palnął czegoś głupiego, jak to się nie raz zdarzało.

    Spochmurniał, zdając sobie sprawę, że pewnie to wynikło to z niezrozumienia, gdyż miał tendencję do tworzenia skomplikowanych wypowiedzi. W szkołach publicznych nauczyciele często posądzali go przez to o niesamodzielne pisanie prac... Wrócił myślą na pas.

    Rozgrzewka minęła, przyleciał chyba 3, może 4. Co za różnica, to jedynie rozgrzewka. - myślał wpatrzony w ziemię - Teraz pewnie zacznie się ostre latanie. Przynajmniej wiem, czego po kim się spodziewać. Chętnie bym polatał w parach, to o wiele trudniejsze niż jakiekolwiek wyścigi. - Nie zauważył jednak, że doszli już do nauczycielki, i wciąż wpatrzony w glebę, wpadł na Lenitę lekko ją trącając opuszczoną głową.

    -Ops, pardon moi... - jednak tym razem nawet się nie uśmiechnął, jedynie przeniósł wzrok na resztę grupy.

×
×
  • Utwórz nowe...