Skocz do zawartości

Skrzynek

Brony
  • Zawartość

    125
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Skrzynek

  1. Oj, wątpię by alicorny powstały przez zwykłe mutacje. Znając Equestrię i to ile tam jest magii, znaczeń i nadzwyczajnych historii, stało sięwtedy coś więcej niż zwyczajne "Ups! Urodziłyy się nam jakieś dziwolągi. Co teraz?" Jak dla mnie można właśnie doszukiwać się tutaj czegoś w stylu "Przybycia" Księżniczek (już dorosłych) do Equestrii, która sama by sobie nie poradziła - z Kucykowego Nieba, Zaginionej Krainy Alicornów lub z jescze bardziej owianego tajemnicąi zapomnieniem miejsca. Albo też... No właśnie, opcji na genezę księżniczek jest naprawdę sporo. A jeśli dopuścić do tego także rozwiązania stylem pasujące do ziemskich mitologii... Celestia i Luna mogły zostać "poczęte przez słońce i księżyc - pewnego dnia pojawiła się w niewielkim kraterze malutka klaczka, która znałą tylko swoje imię - Celestia. Pewnej nocy nieco później to samo stało się w tym samym miejscu, ale pojawiła się Luna ( było Lato, noc krótsza, siła nocy była więc słabsza - stąd mniejsze rozmiary naszej Księżniczki Nocy). Te klaczki Alicornów były darem dla Equestrii od... Ciał niebieskich? WIelkiego Ducha? Esencji Harmonii? Wielkiej Elitarnej Niewyobrażalnie Fantastycznej Ligi Obrońców Nadprzestrzeni ( w skrócie WENFLON)? Cóż, na kosmologię Equestrii chyba nie czas ani miejsce, więc na tym poprzestanę w tym wyjaśnieniu. A wracając do samej historii - nieważne aż tak jest skąd pojawiły się księżniczki... dopóki nie zadamy sobie pytania. Pytania, które brzmi - czy są gdzieś na Planecie, na której leży Equestria inne alicorny poza nam znanymi? Dlaczego mielibyśmy o to pytać? Ponieważ Cadence jest mi SOLĄ W OKU! Nikt de facto nie wie skąd, jak i dlaczego się wzięła i dlaczego jest akurat alicornem. Wiem - by sprzedać ładne zabaweczki na Canterlot Wedding. Ale stało się, jest w Kanonie, pojawia się w 3 sezonie. Nie była zbiorową halucynacją. A więc... zanalizujmy ją! Gdy Twilight była mała, Cadence była wyraźnie młodsza. Wniosek? Urosła. Wniosek? Nie jest nieśmiertelna, albo starzenie zatrzymuje się po parunastu latach rozwoju organizmu. Kolejny fakt - Twórcy zapowiedizeli (tak słyszałem) że Twilight nie jest nieśmiertelna i nie przeżyje swoich przyjaciółek o setki lat. Wniosek dla Cadence - prawdopodobnie przeszła proces analogiczny do procesu Twilight. Co ciekawe, to bardzo interesujące posunięcie - kazać opiekować się Twilight (już wtedy kandydatką na księżniczkę) Cadence, któa już taki proces ukończyła sukcesem. Jakby nie wystarczyło jej bycie pupilkiem Celestii. Padawanienie lv max, nieprawdaż? Celestii musiało baaardzo zależeć aby Twily się powiodło... Hm... I żeby nie było, wszystko co powyższe dotyczy tego co działo się przed pierwszymi odcinkami serialu, więc do tematu się zalicza! Ach, nie wspomniałem jeszczcze o możliwości "awansowania" Celestii i Luny na wyższy lvl, prawda? Cóż, powiem więc że... Nie przekonuje mnie to zbytnio. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić tego jak zdobyłyby znaczki. Bo albo wykazałyby się swą księżniczkowatością/boskością już w wieku klaczek, albo byłyby blankflankami baaardzo długo, albo już w przedszkolu bawiłyby się słońcem i księżycem w kulki. O tu jest przykład: http://shepherd0821.deviantart.com/art/MLP-4Koma-13-300588167 Tak więc sądzę że albo były alicornami od początku i musiały odkryć swoje talenty właśnie PO TO aby odpędzić jakieś potężne zagrożenie (możliwe żę pod presją świata umierającego w tyranii Discorda), albo też przybyły tajemniczo do Equestrii już z ujawnionymi Znaczkami. Dalej - Wedłóg mnie Kryształowe Królestwo (Imperium) istniało już wcześnie. I mean... bardzo wcześnie. I służyło za taką "Atlantydę świata kucyków", w sensie... widzieliście może film Atlantyda - Zaginiony Ląd? No wiecie, miasto na planie koła, otoczone barierą ochronną wytworzoną przez Serce Atlantydy chroniącą przed zagrożeniami, które to uzyskiwało moc od Atlantydzian i które podtrzymywało przy życiu mieszkańców kiedy ci "zapadli się pod ziemię" na 10000 lat? Bardzo zaawansowana jak na owe czasy technologia i kultura (patrzcie Kryształowa biblioteka), piękna architektura... No jak mi powiecie że nie widzicie żadnych podobieństw to was zdzielę moją skrzynią! Nie żartuję. No ale wracajac - "kryształki" (jak lubię nazywać tę rasę) były świetnie rozwinięte już gdy Kucyki szukały nowej ziemi ścigane przez Windygo, tyle że... ekhem... Kryształki zatrzasnęły im drzwi przed nosem. BYły chronione przed mrozem przez swoją magię (Kryształowe Serce) i uważały że wpuszczając intruzów narażą Imperium na niebezpieczeństwo. Słusznie z resztą. A jako że Kryształki (naprawdę lubię ich tak nazywać ^.^ ) to dosyć konserwatywne kreatury, tendencje do całkowitej izolacji od "barbarzyńców" zostały im na dłuugo. A były w tym tak skuteczne, że nawet Discord nie za bardzo mógł u nich poszaleć (znów Kryształowe Serce). Zadowalał się więc Equestrią. Potem przyszły rządy Księżniczek, ale te nawet dzięki syplomacji nie wskórały nic a nic - stąd ich skąpa wiedza o Imperium. W końcu Kryształki upadły z powodu samozwańczego Króla Sombry - Kryształowe Kucyki tak bardzo wierzyły w to że przetrwają wieki, że nie zauważyły formującego sięzagrożenia WEWNĄTRZ, jakim był młody, ale bardzo charyzmatyczny, ambitny i potężny Kryształowy Jednorożec - Król Sombra. Był jedynym albo ostatnim ze swojego rdzaju, i to jemu przypadł w końcu zaszczyt sprawowania pieczy nad Sercem. Ale postanowił przejąć władzę, więc ukrył je i wprowadził swoje rządy. Zanim Celestia i Luna (Kryształki przyszły po pomoc) powstrzymały samozwańczego (albo nawet legalnie -i niezwykle naiwnie- wybranego) Króla, ten rzucił klątwę na Imperium, oddalającą je w niebyt/zatrzymującą w czasie/ wstaw kolejny magiczny bełkot o tym co zrobił Sombrero. No i tak Król Hiszpański Kapelusz został wycieniowany, Kenserwatywne Kryształki poszły do Czyśćca, a Celestia i Luna wróciły do Canterlotu. Tyle że to Celestię hołubiono za drugie już zwycięstwo, a Lunę jakoś dziwnym sposobem pomojano... Resztę znacie. Ciekawi mnie tylko - Jak do tego wszystkiego ma się Suddle Arabia (tak to się pisze?), gdzie były wtedy Gryfy, Batponies, Zebry, jak powstały żywe formy gwizadozbiorów (Mała i WIelka Niedźwiedzica zapewne nie były jedyne, a jeśli nie były... to gdize są pozostałe?!), Kiedy dokładnie żył Starswirl Brodaty (za Celestii i Luny czy po wygnaniu?) oraz jak powstały Elementy Harmonii. Takie tam, nieistotne, błahe pytania. Edit: jakby co, to w dyskusji o Ksieżniczce Celestii poruszany jest temat historii Equestrii. Warto by tam zajrzeć.
  2. <wychyla głowę ze skrzynki> Wpisz także i mnie! <zamyka skrzynkę. Spod wieka słyszysz oddalające się kroki na drewnianych schodach>
  3. Mam taki luźny pomysł. A co, jeśliby gdzieś w dziale pojedynków zrobić, powiedzmy, wątek kantyny/karczmy dla wojowników? Tam właśnie postacie arenowiczów (np. biorący udział w zbliżającym się turnieju) mogliby spotykać swoich przeszłych lub przyszłych przeciwników, pogrozić im, wypić za dobrą rywalizację, wstawić opis jak to przekupują pracownika areny by poluzował jedną z kolumn... Dałoby się zrobić z tego przepyszne uzupełnienie dla pojedynków. Wyobraźmy sobie takiego Wiecznego Chłopca Zegarmistrza pijącego z takim Ambrożym Coufee Matalosa! Karczma, jak to karczma, rządziłaby się swoimi prawami. Ale np. nie możnaby wszczynać bójek - bo od tego jest arena. Przydałoby się też to takim użytkownikom, którzy chcieliby nadać postaci wymyślonej do pojedynkowania się odrobinę więcej osobowości. Albo dla tych, którzy chcieliby spotkać w rzeczonej karczmie postać bitewną innego usera... chociażby by poprosić o autograf! Drugim pomysłem, jaki wpadł mi do głowy, jest zrobienie działu TRYBUNY, w którym użytkownicy, jeśliby chcieli mogliby zakładać tematy w których komentowaliby publicznie jakiś trwający aktualnie pojedynek. Dlaczego nie moderatorzy? Ażeby ich odciążyć, bo całe przedsięwzięcie pojedynków już jest wymagające. Dlaczego w ogóle to robić? Na przykład aby zaangażować większą ilość osób, nie tylko tych, którzy się magiotłukują. Albo by dać obserwatorom turnieju możliwość pisania na świeżo swoich wrażeń i przemyśleń, przewidywań jak to się potoczy, a nie tylko oceniania na koniec.
  4. [przedtem była tu dłuższa wstawka, ale z racji na zawiechę przeglądarki zrobił *PUFF!*. Tak więc pozwolę sobie na razie wstawić nieco mniej epicką, ale wciąż konkretną wersję mej chęci zapisu na turniej] Urzędnik uniósł głowę znad dopiero co przyniesionego zapasowego stołu (cholerna sztabka...) i ujrzał kolejnego chętnego. Stał przed nim, dość wysoki i w miarę młodo wyglądajacy rudzielec w bogatej -i zapewne dosłownie napakowanej czarami - czerwonej szacie. W ręce zaś trzymał misternie, ale niezaprzeczalnie praktycznie wykonany magiczny kostur. Nie wyglądał jakoś szczególnie, przynajmniej w stosunku do tego, co widział już dzisiaj Urzędnik. Tu jakaś sakwa, tam wzmocnione runami naramienniki... Ot, mag żywiołów. Jedynym niestandardowym ekwipunkiem była dziwna lupa wystająca mu z kieszeni, oraz złote karwasze z długimi, jarzącymi się lekko kryształami. Ale, co dziwne, stał spokojnie i czekał na swoją kolej, uśmiechnięty uprzejmie. To niepodobne do tak młodego maga, oj nie... - Pan rozumiem na turniej magiczny? Mag tylko uniósł brew, ale dalej się uśmiechał. Urzędnik odchrząknął. - Pańska godność? - Ziguerro. Wpisowe za dwie standardowe sztuki złota?... Po zapłaceniu i wypytaniu o kilka spraw organizacji Turnieju podszedł do kąta przy otwartym oknie, by poobserwować przyszłych przeciwników. Wyjął skądś zwiewną płachtę sporych rozmiarów i rzucił w górę. Opadając utworzyła kształt fotela, jakby natrafiła tam na niewidzialny mebel (którego, ułatwiając, nie było). Następnie zasiadł, wyjął z torby mały słoiczek miodu i podjadając obserwował rekrutację.
  5. Czyli ogólną tematykę nam zapewniasz. I dziękujemy Ci, lordku, jednakże... Czy rzucenie hasłem "historia" zachęca do wzięcia udziału w dyskusji? Cóż, widzę że jeden dzień minął już bezowocnie. Poruszę więc może kilka ciekawszych "podtematów" jakie w tym wątku możnaby rozwinąć: 1. Ciekawostka ciekawostkowa - Czyli, innymi słowy, co żeście o historii naszej lub cudzej słyszeli takiego, że szczęka wam opadła. Ja osobiście, na przykład, zdębiałem wszedłszy kiedyś na historycy.org , a dokładniej gdy wyczytałem iż w średniowieczu całe miasteczka potrafiły urządzić sobie orgie... Na cmentarzach. "Bo tam miejsce było"... Khem. (Wiem, wiem, pierwsza odpowiedź a ja już takim dziwactwem rzucam... Powiedzmy że liczę na to iż was tym ruszę abyście sami się podzielili czymś co najmniej równie zaskakującym!) 2. Ulubiona postać historyczna - Moim prywatnym ulubieńcem jest Józef Bem, albo, jak mówią Węgrzy, "Ojczulek Bem". Ten Polak był oficerem podczas powstania listopadowego, a potem walczył... właściwie wszędzie, ale wsławił się głównie pomocą Wegrom podczas Wiosny Ludów (1848-1849). W Polsce prowadził NIEBEZPIECZNE EKSPERYMENTY Z PROCHEM (wyobraźcie sobie gościa w goglach, osmalonego, z którego pracowni ciągle dochodzą wybuchy. I miny jego zwierzchników...) Podczas jednej bitwy ostrzelał wrogów własnej produkcji RAKIETAMI, osłaniając odwrót. Natomiast podczas jednej z bitew na Węgrzech, widząc radosnych Austriaków wchodzących do pobliskiej reduty jego podkomendnych, zaszarżował na nich SAMOTNIE, przeklinając ich po niemiecku i krzycząc (z cenzurą) "Paszał won, to moje działa!". Tak ich to zaskoczyło że wyparł ich i z powrotem ją przejął. A to tylko niewielka część jego zajebistości! Tak właściwie, to powinienem o nim więcej poczytać, bo odkryłem go dość niedawno... Ale lećmy dalej! 3. Jaki okres historyczny lubicie najbardziej? Ja średniowiecze. Tak w skrócie. 4. Gdybyście mieli gościć zwykłego człeka z jakiejś epoki przez tydzień, kto by to był i z kiedy, tak żeby było najciekawiej? Bard ze średniowiecza? Budowniczy piramid? Kraśna dziewica z czasu "Ostatniego Zajazdu na Litwie"? Czy może wolicie kogoś z przyszłości, co by wam spoilerował o katastrowach naturalnych? Zakładam że moglibyście z tym człekiem pogadać normalnie, bez bawienia się w gesty (magia i już. Zaklęcie translacyjne.), i że nie będzie to jakaś znana postać hostoryczna, jak Leonardo [di Caprio] da Vinci, albo Ryszard Lwie Serce. Ot, taki tam ciekawski (lub nie) obywatel/obywatelka, ze stanu dowolnego. Ja osobiście spróbowałbym swych sił z młodym, dziarskim i energicznym studentem z środkowego Renesansu. Ciekawią mnie jego reakcje na nasz poziom wiedzy o świecie... 5. A teraz, skoro obywateli już mieliśmy... Może jednak chcielibyście aby przez tydzień spała u was na kanapie Nefretete (która ponoć była brzydsza niż popiersie, bo rzeźbiarz głupi nie by i wiedział że fikcja bardziej się spodoba)? Albo Chyngis Chan (jak znam życie on by zabawił najwyżej dzień lub dwa, a potem zamordowałby nas i ruszył szukać swoich wojsk)? Piszcie! Mnie tam ciekawi Joanna D'Arc. Wprawdzie zginęła jak była tak ze 2 / 3 lata młodsza ode mnie, była nawiedzona i słyszała głosy... Ale właśnie dlatego byłoby epicko!... Chociaż wiecie co? Jezus też jest postacią historyczną... 6. Gdzie zdarzyło się w historii coś tak dziwnego czy niewyjaśnionego, że, według was, maczał w tym kopyta nasz Doktor? Czy znajdzie się jakiś śmiałek na tyle ogarnięty i odważny, by taki punkt wskazać? Ja na razie się wstrzymam... 7. Wasze ulubione, nieużywane już narzędzie lub element ubioru. Albo zwyczaje i nawyki, które przywrócone byłyby zabawne lub pożyteczne. Na przykład - Peleryny podróżne. Jak coś tak wspaniałego może wyjść z mody?! I jeszcze kilka haseł: 8. Ulubiony typ architektury. 9. Miejsce, w którym Doktor POWINIEN zainterweniować (oraz jak, według was, powinien to zrobić). 10. Czy znacie jakieś dobre fiki kuco-historyczne? Ja polecam "Si Deus nobiscum" Gandzi. A wy? ... No, i to by było na razie na tyle, z racji na porę i zmęczenie umysłu. Przepraszam za tekstościanową formę bez emotków, ale, tak szczerze, to mi się nie chce. Mi tam wystarczy wyobraźnia ^.^ I rozpiszcie się trochę. Dział ten ma się okopać, piąć i żyć, a nie wypinać rzyć do kopania. Znajcie różnicę!
  6. Prosisz - masz. Będę używać Spoilerów, bo oczywiście nie włączyłeś możliwości komentowania. Po prawdzie, nie mam nawet pojęcia w jaki sposób ustawiłeś taki dziwny sposób wyświetlania dokumentu... Ale mniejsza. Poniżej trochę szczegółów szczególastych: Uwagi ogólne: - nagminnie zapominasz o kropkach na końcach zdań. - myślałem że wytłumaczysz w następnych rozdziałach skąd Rainbow wiedziała o I dalej mam taką nadzieję. Bo dotychczasowe wyjaśnienie jest zrobione na "odczep się i czytaj dalej" Podsumowanie: +++ Jak na zombie apokalipsę to piszesz o tym bardzo lekkim stylem. Może to przez usuwanie tych co krwawszych scen, o którym to wspomniałeś? W każdym razie efekt końcowy jest satysfakcjonujący i miejscami przezabawny - dalej jest trochę niedociągnięć, ale nie są to żadne poważne błędy wołające o pomstę do nieba. Ot, takie tam wynikające z pośpiechu zgrzyty... Oraz kompletne zlanie kwestii wyjaśnienia SKĄD RD WIEDZIAŁA... Ale, jak mówiłem, oczekuję tego w następnych rozdziałach. Może nawet sam wyślę Ci jakieś propozycje? Anyway, ewidentnie praca zasługuje na to aby ją kontynuować. Będę miał co polecać, jak ktoś poprosi mnie o lekką wersję Zombie-Apokalipsy w Ponyville! Mam nadzieję że pomogłem.
  7. Yes, that pleases me. Wreszcie dorwałem żeńską wersję opowiastki w stylu "kucyk przybywa do naszego świata. Zamieszka z tobą. Będą gagi". Zaciekawiło mnie, nie powiem... Może wpierw o dobrych stronach: Humor i Randomowość. Zabawne dialogi świetnie Ci wychodzą, wstawki w rozdziale czwartym są wręcz powalające! Czyta się dość płynnie i miło, postaci Florencji i mamy są ciekawe, szczególnie ta maniakalna obserwacja... But, still. Wciąż jednak widzę trochę niedociągnięć, które postaram się wyłuszczyć. Tło jest ledwie zarysowane. O kuchni wiem tyle że jest tam stół, krzesło, lodówka. I najprawdopodobniej drzwi i sufit. TO samo z ulicą. Z pokojem niewiele lepiej. Ogółem, czuję się trochę jakby bohaterowie chodzili po green screen'ie. A szkoda, bo nie wszyscy mają dobrą pamięć, i mogłabyś za pomocą subiektywnych opisów otoczenia przypomnieć/rozwinąć stosunek Flołi do świata w którym żyje. Kolejna sprawa to reakcje Dash. Jest u ciebie bardzo pewna siebie, lekko zadziorna, ale w gruncie rzeczy przyjacielska, stara się (mimo okrutnego żartu z imienia naszej dziewoi, którego ja bym tak szybko nie zapomniał na jej miejscu) zaprzyjaźnić i być w dobrych relacjach, nawet jeśli robi to na swój Dashowy sposób. A do tego jest mocno wyluzowana i nastawiona na rozrywkę. Podoba mi się taka RD, ale jednak... Wiesz, podróże między światami, jeśli nie jesteś potężnym, znudzonym tysiącletnim półbogiem, to rodzaj "Big Deal", nie robi się tego bez powodu. Czy Equestria jest w niebezpieczeństwie, któremu zaradzić mogą wyłącznie ludzie? Czy RD została wygnana? Czy w zapanowała taka apokalipsa, że jedynym wyjściem jest spakować się i uciekać? Nie wiemy. Ale, jak sama napisałaś, dla RD jest to "trudne". A więc, skoro musiało się stać się coś dużego, i w dodatku MA być to ciężkie... to niech takie BĘDZIE. I nie chodzi mi tu o wypłakiwanie się na ramieniu, tylko np. o to, jak spogląda w zamyśleniu przez okno, jak chwilami jej oczy są jakby za mgłą... (Nie, nie jest to aluzja do nazwiska bohaterki!) Ogółem coś co przekona nas (jeszcze we wcześniejszych rozdziałach) że jej misja to nie przelewki czy coś... Chyba że się mylę i RD zwyczajnie testuje nową ofertę turystyczną Wielkiej i Przedsiębiorczej Trixie, i jedyne o co musi się martwić to utrzymanie dobrych relacji z gosposią... tfu... gospodynią, jaką jest dla niej Florissa. W ogóle mam chwilami wrażenie płaskości, mimo dobrych dialogów. I to chyb a właśnie przez te opisy, zminimalizowane do najważniejszych rzeczy jakie robią bohaterki. Za mało ruchów Flololi, za mało tików, , za mało SKUPIENIA NA OBSERWACJI. A, właśnie. Jak na dziewczynę tak skrupulatną w gapieniu się, niezwykle mało czyni tego w stosunku do swego gościa (gościuwy). Czyżby sytuacja była tak dziwaczna, że aż pozbawiła ją tego dziwactwa, przynajmniej w stosunku do RD? Nie wiem. Jeśli masz jakieś świetne wyjaśnienia fabularne apropo tego dlaczego Flobrina nie zapisała jeszcze 30 stron o Dash, albo dlaczego wspomniana jest tak zchillowana mimo PODRÓŻY DO INNEGO ŚWIATA... No dobra, tutaj miałem dać zamównie na następny rozdział. A nie powinienem, bo to nie mój fanfik... Jednakże te sprawy wydaja mi się na tyle niezamierzone i na tyle przeszkadzają mi w odbiorze twej prozy, że musiałem o tym wspomnieć. Cóż... to nie zapomnij przynajmniej o mocniejszym zarysowaniu otoczenia, światła, ruchu, nastroju, wyglądu, mimiki... Widząc jak piszesz wątpię abyś przesadziła w drugą stronę, więc puść wodze fantazji ^.^ Mam nadzieję że pomogłem zarówno logiką tutaj, jak i skojarzeniami w komentarzach samego dokumentu. Edit1: @Up - bardziej są tam zabawne skojarzenia niż czepianie się, ale co ja tam wiem...
  8. Skrzynek

    Daj swoje foto :P

    Tak sobie patrzam na wasze cudne/epickie/zabawne foty... I postanowiłem zrobić nieco konkurencji El Martinezowi. A co! Poza tym - Mr. Dżewo jest ewidentnie tą sosną na tle urwiska. Ale tego ludzia też skądś kojarzę... To chyba ten jego wafel, który czasem czyści mu korę tam gdzie on sam nie dosięga. Przydatne. Z tego co słyszałem, w zamian dostaje vouchera na szyszki i czasem trochę żywicy... w twarz, jak mu się dłuto obsunie. @DOWN Masz rację. Są głównie sosny.
  9. No wiecie co? Takie coś? Żeby moją pierwszą bardziej oficjalną publikacją w fandomie i w ogóle było takie randomowe szaleństwo jak "Virgmił"?... Chyba sam chciałem, ale mimo to ciekawi mnie co by było, gdybym zamieścił to kiedyś w CV. <> ... ta. Ciekawi mnie gdzie musiałbym składać podanie by coś takiego przeszło ^.^ Swoją drogą, to nie udałoby mi się, gdyby autorowi "W poszukiwaniu sensu" udało się skrócić swoje dzieło bez pozbawiania go... sensu. W porównaniu z jego pracą moja jest tylko bełkotem z błyskami i niezrozumiałym splotem zdarzeń. Ale cóż, limit słów... BTW- zdecydowaliście już kiedy będzie kolejna edycja? Oraz jaka będzie temetyka? Adventure? Komedia? Dramat? CLO~... znaczy Romans?
  10. Skoro już nawet drzewa mnie wyprzedzają, znak to, iż czas mi także zamieścić swą dawkę prozy. Virgmił [Random], [Crossover] Jeśliście ciekawi, to mój MS Word pokazuje równiutko 500 słów nie licząc tytułu oraz tagów... Natomiast Google Docs - 514. Z wielu powodów jestem jednak skłonny wierzyć pierwszemu programowi. Tak więc butnie stwierdzam, iż także zmieściłem się w limicie! Ha-ha! Swoją drogą, pierwszy raz tak się męczyłem - nie upiększając tekst, jak to mam w zwyczaju, ale możliwie jak najbardziej go ściskając. Ciekawe doświadczenie... Które mam nadzieję się NIE powtórzy, gdy przyjdzie do następnej edycji! ^.^ Just saying... Jeśli kogoś by to interesowało - tak, mam pomysł na dalszą część, jednakże mam zap... Urwanie głowy z prawem jazdy, jak i z pisaniem innego projektu itd., więc nie spodziewam się że wrócę do tego szybciej niż za... Powiedzmy 2 tygodnie. Jednakże wcześniej czy później to skończę, nawet jeśli nie wygra konkursu. Gdyż kreatywności musi stać się zadość... Edit: ... Dżewooo! Ja to WIDZĘ!... Chociaż, z drugiej strony... A niech Ci tam! Tylko więcej chaosu.
  11. [Do pokoju wchodzi biały pegaz o blond grzywie. Zachęcony twoim gestem podchodzi do biurka. Zauważasz przy tym, że jedno z kopyt wydaje trochę inny dźwięk uderzając o posadzkę... Jakby bardziej... metaliczny? Zatrzymuje się przed tobą, salutuje regulaminowo i kładzie na blaczie formularz. Wypisany jest niesamowicie równym pismem, w którym każda litera zdaje się jak żywcem wyjęta z elementarza do poprawnej kaligrafii] Podanie w sprawie Eskorty Księżniczki Celestii Imię: Sky Shield CM: Złota trójkątna tarcza wbita w chmurę. (symbolizuje ochronę przed nieuświadomionym niebezpieczeństwem.) Rasa i płeć: Ogier, pegaz. Wygląd: Umiejętności i kompetencje: ukończył Akademię Gwardzistów w Cloudsdale z wyróżnieniem. Ostatnie 2,5 roku służy w tamtejszej jednostce, od roku jako podoficer o stopniu sierżanta. Zainteresowanie magioznawstwem i kulturoznawstwem na poziomie ponadprzeciętnym. Nadzwyczajny talent do wyczuwania prawdy i kłamstwa, nawet na piśmie. Umie bronić się przed magią dzięki [fragment tekstu z jakiegoś powodu jest zamazany i kompletnie nieczytelny] pewnej właściwości z trudem nabytej. Sprawnie posługuje się mieczem i tarczą. Niestety, nie miał dotąd przyjemności ciagnąć... Królewskiego rydwanu. Gotów jest więc bez sprzeciwu poddać się przeszkoleniu Celestora. Dodatkowo: Osobowość: Perfekcjonista. Skromny. Uczciwy. Lojalny. Na pierwszym miejscu stawia służbę i dążenie do doskonałości, co odbija się zarówno w nieustającym trenowaniu swoich umiejętności dowódczych i bojowych, jak i utrzymywaniu czystych, nieskalanych prywatą motywacji. Życie prywatne: w zaniku... List motywacyjny: Księżniczko! Jestem tylko skromnym gwardzistą z Cloudsdale, pragnącym wiernie Ci służyć. I chociaż wiem że mam już swoje obowiązki jako Gwardzista, uważam, że mogę okazać się nawet bardziej przydatny jako twój przyboczny strażnik i obrońca. Mimo iż nie jestem zbyt stary stażem, nauczyłem się już wiele i zrobię wszystko co w mej mocy, aby wypełnić każde powierzone przez ciebie zadanie. Od ciągnięcia twojego rydwanu, aż po tak obcą większości kucyków - walkę. Bo musisz wiedzieć że w swej przezorności wytrenowałem się w niej tak dalece, jak pozwalały mi na to mój młody wiek oraz, niestety, brak doświadczonych trenerów. W razie zaistnienia takiej konieczności - a wiedz, Pani, że nie zwykłem rzucać słów na wiatr - gotów jestem nawet zginąć w twojej obronie. Dla dobra twojego oraz całej Equestrii! [dopiero teraz zauważasz że na blacie biurka leży jeszcze coś. Złożona kilkakrotnie, nieco sponiewierana kartka. Pisze na niej "TYLKO DO WGLĄDU CELESTII I EMRONNA" Jeśli jesteś nimi, znajdziesz ją w swojej skrzynce odbiorczej. Jeśli nie... a czy muszę od razu zdradzać wszystko o moim blondasku? :3] Edit: Ups, Double Post! Nie wiem jak to się stało że tego nie zauważyłem... Jak najbardziej chciałem wstawić ten, DOKOŃCZONY post, niż tamten. Niestety nie ogarnąłem jeszcze nowego forum na tyle by wiedzieć jak kasować własne posty. Da się w ogóle?
  12. [Do pokoju wchodzi biały pegaz o blond grzywie. Zachęcony twoim gestem podchodzi do biurka. Zauważasz przy tym, że jedno z kopyt wydaje trochę inny dźwięk uderzając o posadzkę... Jakby bardziej... metaliczny? Zatrzymuje się przed tobą, salutuje regulaminowo i kładzie na blaczie formularz. Wypisany jest niesamowicie równym pismem, w którym każda litera zdaje się jak żywcem wyjęta z elementarza do poprawnej kaligrafii] Podanie w sprawie Eskorty Księżniczki Celestii Imię: Sky Shield CM: Złota trójkątna tarcza wbita w chmurę. (symbolizuje ochronę przed nieuświadomionym niebezpieczeństwem.) Rasa i płeć: Ogier, pegaz. Wygląd: Umiejętności i kompetencje: ukończył Akademię Gwardzistów w Cloudsdale z wyróżnieniem. Ostatnie 2,5 roku służy w tamtejszej jednostce, od roku jako podoficer o stopniu sierżanta. Zainteresowanie magioznawstwem i kulturoznawstwem na poziomie ponadprzeciętnym. Nadzwyczajny talent do wyczuwania prawdy i kłamstwa, nawet na piśmie. Umie bronić się przed magią dzięki [fragment tekstu z jakiegoś powodu jest zamazany i kompletnie nieczytelny] pewnej właściwości z trudem nabytej. Osobowość: Perfekcjonista. Skromny. Uczciwy. Lojalny. Na pierwszym miejscu stawia służbę i dążenie do doskonałości, co odbija się zarówno w nieustającym trenowaniu swoich umiejętności dowódczych i bojowych, jak i utrzymywaniu czystych, nieskalanych prywatą motywacji. Życie prywatne: w zaniku... List motywacyjny: Księżniczko! Jestem tylko skromnym gwardzistą z Cloudsdale, pragnącym wiernie Ci służyć. I chociaż wiem że mam już swoje obowiązki jako Gwardzista, uważam, że mogę okazać się nawet bardziej przydatny jako twój przyboczny strażnik i obrońca. Mimo iż nie jestem zbyt stary stażem, nauczyłem się już wiele i zrobię wszystko co w mej mocy, aby wypełnić każde powierzone przez ciebie zadanie. Dla dobra twojego oraz całej Equestrii! Jest też jeszcze coś, Księżniczko. [Tutaj pismo na chwilę stało się mniej wyraźne, by szybko znowu powrócić do poprzedniego stanu.]
  13. Skrzynek

    Daj swoje foto :P

    Najlepsze było jak szarżowałem obok jakiejś starszej pary na dziewczyny siedzące na ławce i robiące zdjęcia komórkami. Oczywiście z okrzykiem w stylu "Trwóżcie się i klękajcie przed mym parasolem!". Siostra cały czas biegała za mną i kręciła film na aparacie, śmiejąc się jak najciszej, żeby mnie nie zagłuszać. Ciekawy był też moment gdy przejeżdżałem obok salonu Orange, Play czy co to tam było, zwolniłem trochę, zdjąłem kapelusz, rzekłem donośnie "Moje Uszanowanie!", po czym napiłem się z kubka i z okrzykiem "Wio!" pognałem dalej. ...To kto jedzie ze mną na Otowcki Ponymeet?
  14. Skrzynek

    Daj swoje foto :P

    @ Up: "And there shall be my new Castle! Build it, NOW!!! And Bring me more Cherry Coke, my Cup is Empty Again!" Paladyńsko w cholerę wiem, ale akurat naszedł mnie nastrój na trollowanie w miejscowej galerii. A i Kucyki się przy okazji natrafiły. Grzechem byłoby nie skorzystać! ^^
  15. Skrzynek

    Daj swoje foto :P

    Ktoś ostatnio powiedział mi, że za rzadko wychodzę z domu... Więc wyszedłem. Rezultaty widzicie poniżej.
  16. Ja... Ja... Nie... nie... Ręce mi opadują do samej podłogi. Dosłownie, ledwo je podniosłem na klawiaturę. To jest... Nie dlatego że to zły odcinek. Bo jest dobry. Ale... Gosh, DLACZEGO NIE W 2 ODCINAKCH?!?! Nie jestem w stanie przeprowadzić teraz pełnej recenzji [odcinek nie licząc ostatnich dwóch minut tak subiektywnie i na świerzo otrzymuje ode mnie... 8(9?)/10], skupię się wyłącznie na przemianie Discorda... Na czym to skończyłem? Ah, tak... ZNIEWAGA! HEREZJA! PLUGAWE, KORPORACYJNE BEZGUŚCIE! Uff, ulżyło mi. Wybaczcie, musiałem. Discord jest jedną z moich ulubionych postaci i nie zniosę takiego beztroskiego nim zarządzania. Tak, wiem że musieli zmieścić się w czasie antenowym. Tak, wiem że to ma być przejrzyste także dla dzieci. Tak, wiem że wszyscy na ten odcinek czekaliśmy, że trzeba patrzeć na jasne strony, że był chaos i trollowanie. Ja to wszystko wiem. Wiem też, że prawdopodobnie nieco przesadzam... Ale słodki Boże, jak on mnie w****ił! Dlaczego, spytacie, tak mnie to poruszyło? Ponieważ ten odcinek miał PRZEOGROMNY potencjał! Według mnie nie wykorzystali nawet połowy z tego co mógł (i powinien) zrobić Discord. Fakt, to co zrobił, było epickie, zabawne i za to ogromny plus. Jednak jak na BOGA CHAOSU, to się nie popisali. Rly? Przeklinające bobry z konstruktomanią? To jest cała dywersja, na jaką go stać? Druga sprawa: przyspieszone zakończenie odcinka. Więcej o tym nie piszę, bo tylko mieliłbym oczywistości, z których każdy tutaj zdaje sobie strawę, oraz dalej się wkurzał. A nie o to chodzi. Jedyne co nie jest takie oczywiste, to to, że Discord jest przez ten Rush pokazany jako wyjątkowo łatwy do zmianipulowania. Grrr... Trzecia sprawa: Gra aktorska. Czy tylko mi te przesłodkie minki nie pasują do Discorda? Władca chaosu robiący TAK?! Bitch Please! Poza tym, czy tylko mi się zdaje że kunszt przesławnego aktora głosowego został ordynarnie stłamszony? Wiem, że celem było uczynienie emocji Pana Chaosu bardziej zrozumiałymi dla młodszych odbiorców, ale posłuchajcie tylko końcówki sceny przy stole, albo momentu gdy się nawraca ( scenka "Friendship is Magic" się nie zalicza, jest zła nie z powodu głosu Discorda). Ewidentnie nasz Pan Q zagrał to świetnie i tak jak POWINNO być, po czym usłyszał w słuchawkach w studiu nagraniowym: - "Ee, fajnie. A teraz chcemy żebyś się wzruszył, kiedy to mówisz." - "Przecież to Władca Chaosu! Wzruszył się na swój sposób, nie było słychać?" - "Było, ale... Bardziej." - "Jak bardzo bardziej?" - "Na razie 20%, potem się zobaczy..." I w ten sposób dostaliśmy Discorda, który nie to że za szybko się zmienił. Zmienił się w sposób oczoje**y, i niesmacznie przeekspresyjny, który... Miałem się nie wkurzać, prawda?... ... Ok, wracam do pisania tego po wyciszeniu się. Powiem wam, że obejrzenie tego więcej niż 1 raz dodaje smaczku. A uspokojenie się pozwala dostrzec dobre strony, jakie pojawiły się przy okazji przemiany (która sama w sobie dalej jest źle przeprowadzona, nie miejcie złudzeń). Wiecie co, polemika z wadami dostrzeżonymi przez innych powinna sprawić, że polubię ten odcinek. A chcę go polubić. Zaczynajmy więc! Fluttershy: Dochodzę do wniosku, że ten odcinek nie miał pokazać nam tego, jak epicki jest Discord, tego, że każdy może się zmienić, jeśli wyciągniemy do niego pomocną dłoń, ani nawet zrobić kolejnego pomagacza z tła. Nie. Ten odcinek miał pokazać, jakim BADASSEM (Badflankiem, jeśli wolicie) jest Fluttershy. Oglądaliśmy aby ten sam odcinek? Co jak co, ale Fluttershy [ Lyra, odczep się! Wcale nie używam tego imienia w trzecim zdaniu z rzędu!...] w tym odcinku zasłużyła na wyj****y w kosmos witraż! Była mądra, cierpliwa, honorowa, sprytna, skromna, nieustraszona (groziła Władcy chaosu już w pierwszych minutach, a potem... przez sekundę, zanim Discordowi włączył się cwaniacyzm... Cóż, zdominowała go jak Smoka, Iron Willa, Mantykorę i Niedźwiedzia... ) Oraz zmusiła Discorda, aby przyznał przed Celestią że przyjaźń to magia [Nawrócenie oceniłem dokładniej pod koniec posta. Tutaj zaznaczam tylko, że to plus do postaci Flutterki] Pomijając RUSH, który kompletnie popsuł efekt... Gdybym obejrzał to na koniec DRUGIEGO odcinka opisującego tą historię, to najprawdopodobniej opadłaby mi szczęka, zrobiłbym pauzę i zaklaskał naszej żółtej klaczy. A jak już klaszczę, to naprawdę głośno i z uczuciem. Zapewniam. Z resztą przekonacie się na Otwockim Ponymeecie... A skoro już jestem w temacie, to uwielbiam ten moment, kiedy Fluttershy pyta pozostałe klacze czy uważają ją za naiwną idiotkę. "Priceless!" A na czyje w końcu wyszło? Nie, nasz Element Życzliwości był tak daleki od naiwności, jak to tylko możliwe. Święte słowa! Właściwie to... Jako wasz forumowy Paladyn oddaję niniejszym Fluttershy należną jej cześć. Gdyż nawet najlepszy pod słońcem Sługa Boży miałby małą szansę na okazanie TAKIEJ cierpliwości, jak ona. Co mamy dalej? Celestia: Gdybyś miał takie przygody z Celestią jak one, już dawno przybijałbyś jej brohoofa albo miał jej serdecznie dość. Dziwię się że w Equestrii ciągle utrzymuje się mit o jej dostojeństwie (mimo ich badassowych mocy trochę mnie to dziwi). A wybuch Twi? Wiesz, jej brat miał 50% udziału w pokonaniu Chrysalis. Która Celesię rozłożyła na posadzce. Właśnie dzięki mocy od jej brata... Wiecie co, już wiem dlaczego wysłała Armorka bez eskorty do Kryształowego Imperium. Nie chciała rebelii i przejęcia władzy przez niego i Kredens. No bo patrzcie jak skuteczne są Księżniczki: jedna śpi, a druga leży na podłodze pokonana, a potem nawet zwisa z sufitu w kokonie. I żadna z nich nie zauważa (nawet przez tą lunetę do poglądania Roid Rage'a pod prysznicem) armii changelingów stacjonującej jakieś 3 kroki od miasta, nie mówiąc już o samej Krysi, którą miały pod nosem. W tym samym czasie Armorek tworzy SAM barierę wokół miasta, a potem (udział 50%) wygania potwory, z którymi nie poradził sobie NIKT, nawet Powierniczki Harmonii. Like a Boss! Ale wracajmy do recenzji... "Rzuciłam na elementy zaklęcie, żeby Discord nie mógł ich zabrać i ukryć jak ostatnim razem..." :ming: Ta, bo czary Celesi były NIEZWYKLE skuteczne ostatnim razem! Na przykład te zabezpieczające jej magiczny sejf... Jeśli jeszcze nie zgadliście - gdy usłyszałem ten tekst zrobiłem pauzę i przez minutę kiwałem się ze śmiechu. Odsyłam akapit wyżej!
  17. Ja... Ja... Nie... nie... Ręce mi opadują do samej podłogi. Dosłownie, ledwo je podniosłem na klawiaturę. To jest... Nie dlatego że to zły odcinek. Bo jest dobry. Ale... Gosh, DLACZEGO NIE W 2 ODCINAKCH?!?! Nie jestem w stanie przeprowadzić teraz pełnej recenzji [odcinek nie licząc ostatnich dwóch minut tak... 8(9?)/10], skupię się wyłącznie na przemianie Discorda... Na czym to skończyłem? Ah, tak... ZNIEWAGA! HEREZJA! PLUGAWE, KORPORACYJNE BEZGUŚCIE! Uff, ulżyło mi. Wybaczcie, musiałem. Discord jest jedną z moich ulubionych postaci i nie zniosę takiego beztroskiego nim zarządzania. Tak, wiem że musieli zmieścić się w czasie antenowym. Tak, wiem że to ma być przejrzyste także dla dzieci. Tak, wiem że wszyscy na ten odcinek czekaliśmy, że trzeba patrzeć na jasne strony, że był chaos i trollowanie. Ja to wszystko wiem. Wiem też, że prawdopodobnie nieco przesadzam... Ale słodki Boże, jak on mnie w****ił! Dlaczego, spytacie, tak mnie to poruszyło? Ponieważ ten odcinek miał PRZEOGROMNY potencjał! Według mnie nie wykorzystali nawet połowy z tego co mógł (i powinien) zrobić Discord. Fakt, to co zrobił, było epickie, zabawne i za to ogromny plus. Jednak jak na BOGA CHAOSU, to się nie popisali. Rly? Przeklinające bobry z konstruktomanią? To jest cała dywersja, na jaką go stać? Druga sprawa: przyspieszone zakończenie odcinka. Więcej o tym nie piszę, bo tylko mieliłbym oczywistości, z których każdy tutaj zdaje sobie strawę, oraz dalej się wkurzał. A nie o to chodzi. Jedyne co nie jest takie oczywiste, to to, że Discord jest przez ten Rush pokazany jako wyjątkowo łatwy do zmianipulowania. Grrr... Trzecia sprawa: Gra aktorska. Czy tylko mi te przesłodkie minki nie pasują do Discorda? Władca chaosu robiący TAK?! Bitch Please! Poza tym, czy tylko mi się zdaje że kunszt przesławnego aktora głosowego został ordynarnie stłamszony? Wiem, że celem było uczynienie emocji Pana Chaosu bardziej zrozumiałymi dla młodszych odbiorców, ale posłuchajcie tylko końcówki sceny przy stole, albo momentu gdy się nawraca ( scenka "Friendship is Magic" się nie zalicza, jest zła nie z powodu głosu Discorda). Ewidentnie nasz Pan Q zagrał to świetnie i tak jak POWINNO być, po czym usłyszał w słuchawkach w studiu nagraniowym: - "Ee, fajnie. A teraz chcemy żebyś się wzruszył, kiedy to mówisz." - "Przecież to Władca Chaosu! Wzruszył się na swój sposób, nie było słychać?" - "Było, ale... Bardziej." - "Jak bardzo bardziej?" - "Na razie 20%, potem się zobaczy..." I w ten sposób dostaliśmy Discorda, który nie to że za szybko się zmienił. Zmienił się w sposób oczoje**y, i niesmacznie przeekspresyjny, który... Miałem się nie wkurzać, prawda?... ... Ok, wracam do pisania tego po wyciszeniu się. Powiem wam, że obejrzenie tego więcej niż 1 raz dodaje smaczku. A uspokojenie się pozwala dostrzec dobre strony, jakie pojawiły się przy okazji przemiany (która sama w sobie dalej jest źle przeprowadzona, nie miejcie złudzeń). Wiecie co, polemika z wadami dostrzeżonymi przez innych powinna sprawić, że polubię ten odcinek. A chcę go polubić. Zaczynajmy więc! Fluttershy: Dochodzę do wniosku, że ten odcinek nie miał pokazać nam tego, jak epicki jest Discord, tego, że każdy może się zmienić, jeśli wyciągniemy do niego pomocną dłoń, ani nawet zrobić kolejnego pomagacza z tła. Nie. Ten odcinek miał pokazać, jakim BADASSEM (Badflankiem, jeśli wolicie) jest Fluttershy. Oglądaliśmy aby ten sam odcinek? Co jak co, ale Fluttershy [ Lyra, odczep się! Wcale nie używam tego imienia w trzecim zdaniu z rzędu!...] w tym odcinku zasłużyła na wyj****y w kosmos witraż! Była mądra, cierpliwa, honorowa, sprytna, skromna, nieustraszona (groziła Władcy chaosu już w pierwszych minutach, a potem... przez sekundę, zanim Discordowi włączył się cwaniacyzm... Cóż, zdominowała go jak Smoka, Iron Willa, Mantykorę i Niedźwiedzia... ) Oraz zmusiła Discorda, aby przyznał przed Celestią że przyjaźń to magia. Pomijając rush, który popsuł efekt... Gdybym obejrzał to na koniec DRUGIEGO odcinka opisującego tą historię, to najprawdopodobniej opadłaby mi szczęka, zrobiłbym pauzę i zaklaskał naszej żółtej klaczy. A jak już klaszczę, to naprawdę głośno i z uczuciem. Zapewniam. Z resztą przekonacie się na Otwockim Ponymeecie... A skoro już o tym mowa, uwielbiam ten moment, kiedy Fluttershy pyta pozostałe klacze czy uważają ją za naiwną idiotkę. "Priceless!" A na czyje w końcu wyszło? Nie, nasz Element Życzliwości był tak daleki od naiwności, jak to tylko możliwe. Święte słowa! Właściwie to... Jako wasz forumowy Paladyn oddaję niniejszym Fluttershy należną jej cześć. Gdyż nawet najlepszy pod słońcem Sługa Boży miałby małą szansę na okazanie TAKIEJ cierpliwości, jak ona. Co mamy dalej? Celestia: Gdybyś miał takie przygody z Celestią jak one, już dawno przybijałbyś jej brohoofa albo miał jej serdecznie dość. Dziwię się że w Equestrii ciągle utrzymuje się mit o jej dostojeństwie. A wybuch Twi? Wiesz, jej brat miał 50% udziału w pokonaniu Chrysalis. Która Celesię rozłożyła na posadzce. Właśnie dzięki mocy id jej brata... Wiecie co, już wiem dlaczego wysłała Armorka bez eskorty do Kryształowego Imperium. Nie chciała rebelii i przejęcia władzy przez niego i Kredens. No bo patrzcie jak skuteczne są Księżniczki: jedna śpi, a druga leży na podłodze pokonana, a potem nawet zwisa z sufitu w kokonie. I żadna z nich nie zauważa (nawet przez tą lunetę do poglądania Roid Rage'a pod prysznicem) armii changelingów stacjonującej jakieś 3 kroki od miasta, nie mówiąc już o samej Krysi, którą miały pod nosem. W tym samym czasie Armorek tworzy SAM barierę wokół miasta, a potem (udział 50%) wygania potwory, z którymi nie poradził sobie NIKT, nawet Powierniczki Harmonii. Like a Boss! Ale wracajmy do recenzji... "Celestia rzuciła na elementy zaklęcie, żeby Discord nie mógł ich zabrać i ukryć jak ostatnim razem..." :ming: Ta, bo czary Celesi były NIEZWYKLE skuteczne ostatnim razem! Na przykład te zabezpieczające jej magiczny sejf... Jeśli jeszcze nie zgadliście - gdy usłyszałem ten tekst zrobiłem pauzę i przez minutę kiwałem się ze śmiechu. Odsyłam akapit wyżej!
  18. Skrzynek

    <<Spoilery>> sezon III

    Co do gorącego tematu przemiany Twilight w Alikorna: Prawdopodobieństwo: Hasbro już wiele razy udowodniło, że jest nieprzewidywalne. Ale nie pasuje mi parę szczegółów... Może wymienię pewne niuanse: Wahania Luny na początku sezonu 3 czy Twi jest gotowa, czarna księga, oraz teksty z reklam Hasbro: o odkryciu przeznaczenia jednego z kucyków (Twi leciała w tle ale wcale nie musi być mowa o niej. Trolling happens), o ślubie i o epickiej podróży Twi. Jak dla mnie są to tylko ochłapy, poszlaki, nie żadne pewne dowody, na których można opierać jakiś twardy pogląd. Moje zdanie jest następujące: Twi przygotowywała się do epickiego zadania, "THE Adventure!". Polegać ono miałoby wg. mnie na... odnalezieniu kucyka godnego zmienienia w alikorna, przy czym pójdzie daleko, a znajdzie bardzo blisko miejsca startu, w Ponyville. I według mnie nie będzie to nikt z Mane 6. Raczej dodadzą nowy wątek niż usuną już istniejące, złożone relacje między postaciami, wprowadzając chaos z alikornowaniem. A co, jeśli jednak: Nowe wątki, przygody... Ale i historia o dorastaniu, obowiązkach i smutnych rozstaniach. Możecie sobie mówić co chcecie, ale przyjaźń z resztą Mane 6 nie byłaby już tym samym. Mimo ukucykowienia, gagów, lekkości z jaką Hasbro opowiada historię, jest to temat chyba zbyt ciężki i odstraszający dziecięcą widownię (do któej MIĘDZY INNYMI kierowany jest serial). Najwyżej 1 odcinek, ale nie więcej. Jak w tej historii, (to chyba był jakiś mit grecki) w której król pozwolił zwykłemu człowiekowi zażywać przez jeden dzień rozkoszy władzy, po czym pokazał mu, że nad tronem cały czas wisiał nagi miecz. Na cienkim, końskim włosiu. I spytał, czy chce rządzić jeszcze jeden dzień. Koleś przełknął ślinę i odmówił. Władza boli, władza ciąży, władza niesie konsekwencje. Nie zrobiliby tego Twilight. Nie na dłużej niż jeden jedyny, bardzo klimatyczny, ale wracający na koniec do starego porządku odcinek. Poza tym, jak już wspomniałem - po co? są tysiące kucyków, dlaczego Twi nie może mieć po prostu zadania zatachania jednego na uździe przed Siostrunie? - "Hej, Twilight, chcemy powielić modny schemat, więc znowu musisz coś za nas zrobić! Aby cię zachęcić - jeśli ci się uda, walniemy o tym witraż na pół sali tronowej!" - "Where should I begin?" Jak dla mnie powyższe jest wystarczająco prawdopodobne i satysfakcjonujące, aby w to wierzyć. Jeśli się mylę - cóż, tym lepiej! Będzie to oznaczać nie mniej, nie więcej jak to, że Hasbro wciąż potrafi zaskoczyć Paladyna. Edit: 22:22. Ciekawą godzinkę ustrzeliłem.
  19. Kreski u Scoot bym się nie przyczepiał. Mi wydaje się poprawna. Niezbyt gruba, ale nie wymaga mazania. Zaś Sweetie Belle: Także fajna, jednakże jest parę szczegółów... Kreska rzeczywiście jest trochę za cienka. Szczególnie przy oczach i kończynach. Właśnie, kończyny - przednie wyglądają jakby były różnej grubości. Może być już tylko moje oko perfekcjonisty, ale warto pamiętać, aby w przyszłości zwrócić na to uwagę. Poza tym tylnie do przednich wydają się zbyt masywne. Wiem że to przez to "kolano zginające się w drugą stronę", ale mimo wszystko trochę razi. Pyszczek wygląda jak odkapslacz do butelek. To chyba najbardziej rażący i śmieszny błąd (jeśli ktoś ma takie skojarzenia jak ja). Natomiast Róg powinien być chyba skierowany nieco bardziej do przodu oraz znajdować się odrobinę wyżej. A tak poza tymi niedociągnięciami to porządny kawał kuca. Gratulacje!
  20. Ja mam tylko jedno, ale istotne pytanie... Dlaczego pomiędzy datą na rysunku AB i Scoot są aż TRZY dni różnicy?! Należy bezzwłocznie usprawnić ten aspekt twojego węglomaziajstwa, skracając do dnia. Jak już się babrać, to po łokcie! ... A tak już bez dziwnosłowotwórstwa: Phinabella wyczerpała temat, może jeszcze AB powinna mieć trochę dłuższą szyję... albo inaczej, w ogóle ją mieć. Oraz serio, nie masz czasu czy też tak długo zajmuje Ci naskrobanie jednej tylko pracy?
×
×
  • Utwórz nowe...