Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. kapi

    Ogłoszenia graczy

    Miłego meetu
  2. - Dobrze, ma Pani rację, hej Speed zaprowadź Panią do naszej komendy, myślę, że szpital tutaj nie jest konieczny...- powiedział komendant, po czym zwrócił się do Fire. - Myślę, że z racji na godzinę powinna Pani także odpocząć, proszę pójść już spać, Pani umiejętności mogą być przydatne, ale nic Pani nie zdziała, gdy oczy się będą kleić- to powiedziawszy uśmiechnął się nieznacznie - My się tym na razie zajmiemy. PS Na skypie masz wiadomość, a w niej pytanie, które jest dla mnie ważne przy następnym odpisie i mam nadzieję ,że mi odpowiesz
  3. Thermal skierował się mężnie pośród masę kucy, gdy nagle tłum się zatrzymał. MT także już ruszał z powrotem, ale zaciekawiła go sytuacja. Przez bramę wszedł korowód kilku changelingów, prowadząc Alice, przywiązaną za szyję do kopyta jednego z żołnierzy. Ta ujrzawszy znajomych ogierów pośród tłumu rozpaczliwie rzuciła się w ich stronę. W oczach miała błaganie o życie, o wolność, o pomoc. Nie trwało to jednak długo, changeling pociągnięty za nogę przewrócił się i krzyknął, inni szybko zareagowali. Całość trwała kilka sekund, podczas których Thermal i MT oniemieli z przerażenia i nie byli w stanie pomóc przyjaciółce. Błysk, świst, od stali miecza odbiło się słońce, gdy ostrze zagłębiało się w korpus klaczy, ta tylko jęknęła cicho i zamknęła swe oczy, z których popłynęła łza. Changeling wyjął czerwoną, ociekającą krwią klingę z ciała Alice, ten przewrócony podniósł się i wziął ją na plecy i kordon dalej torował sobie drogę przez tłum, kierując się do głównego zamku. Tymczasem w podziemiach Dakelin wróciła się i dołączyła do reszty. - Dobrze, zatem ja udam się w poszukiwaniu tych dwóch maruderów, miłego dnia Paniom zyczę i radzę się udać do miejsca narady, czyli do komnaty przywódczyni.- odezwał się tajemniczy zielony ogier i zaczął odchodzić. PS Muszę poinformować, że HappyHatter nie raczył mi odpowiedzieć na PW, które do Niego wysłałem odnośnie uczestniczenia w sesji, dlatego uznaję Go za gracza, który zrezygnował z zabawy z nami (szkoda, że nie dał o tym znać, o co zawsze proszę, ale pewnie zapomniał). Jeśli zdecyduje się wrócić, zostaniecie o tym wszyscy powiadomieni, ale teraz niestety postać Alice jest bezpańska, a w związku z tym nastąpiło jej aresztowanie.
  4. kapi

    Ogłoszenia graczy

    Po pierwsze, ok miłego rozeznania Sprawa odnośnie przekleństw: Mówisz odnośnie Średniowiecznej Equestrii, w poszukiwaniu harmonii, czy i tego i tego? (Chcę wiedzieć, gdzie ogłosić Twój postulat, a konkretnie nowy przepis.)
  5. kapi

    Ogłoszenia

    Dlaczego? PS to chyba nie jest dyskusja do ogłoszeń, a jeśli już to do ogłoszeń graczy, nie uważasz Anathielo?
  6. Pokemona wraz z Magickiem weszli do karczmy, ponownie nikt nie zwrócił na nich specjalnej uwagi, przeszli na zaplecze i zapukali w przejście. Po chwili drzwi się otworzyły, a w środku ukazał się ten sam ogier, który poprzednio pytał się o powód wyjścia zielonego jednorożca. - Coś szybko wróciłeś...?- spytał podejrzliwie rebeliant, zagradzając drogę dwójce bohaterów. Tymczasem głębiej w podziemiach Grass ułożył Green i zorientował się, że porucznik poruszał się za nim. - Mam niestety złe wieści dla tej klaczy, gdyż przybyłem z rozkazem od tutejszej dowódczymi, aby zebrać wszystkich uczestników tej misji na naradę, która odbędzie się już niedługo, zatem owa dama nie będzie mogła sobie zbyt długo pospać.- powiedział ogier i również lekko, lecz przyjaźnie i szczerze się uśmiechnął.
  7. - Oczywiście, to będzie 25 monet - odpowiedział sprzedawca. Aktualnie właśnie wyjmował coś z szuflady na dole biurka i nie zauważył swojego rozmówcy. Kucyk stojący przy kasie był dość zwariowany. Nazywał się Hot Air i od dawna zajmował się wytwarzaniem balonów. Kilka lat temu postanowił wreszcie zacząć na tym zarabiać i choć nikt nie chciał kupować jego wyrobów, to radził sobie całkiem dobrze. Po prostu założył firmę transportową. Grass spotkał go już kilka razy w szpitalu, raz odwiedzał swoją chorą babcię, a raz to on spadł i rozbił się w lesie Everfree. Na szczęście wypadek dostrzegła Fluttershy, która mimo swego strachu przed mrokami puszczy pośpieszyła Hotowi na pomoc i przyniosła go nieprzytomnego do szpitala. Grass przypomniał sobie, że wtedy niebieski kucyk doznał poważnego złamania kręgosłupa, ale na szczęście jakimś cudem rdzeń kręgowy nie przerwał się. Grass użył wszystkich swych zdolności medycznych, by uratować Hota.Niebieski kuc podniósł głowę i spostrzegł z kim ma przyjemność rozmawiać. - A, to Pan, witam serdecznie- powiedział, zmieszał się lekko, po czym odchrząknął. - Tak więc poproszę 10 monet.- Grass oczywiście zauważył zmianę ceny, ale wiedział, iż Hot cały czas chce się mu odwdzięczyć za uratowanie życia, więc biały ogier udał roztargnienie i dał lotnikowi tyle,o ile poprosił. - Zapraszam do mego balonu, już lecimy. Grass popatrzył na nowe dzieło konstruktora. Balon wyglądał na prawdę solidnie. W ładnej drewnianej gondoli, stylizowanej na królewski powóz z lekkimi, falistymi liniami znajdował się stół i parę krzeseł. Każde z nich wyłożone materiałem wypchanym miękkimi piórami. Drewno pomalowano na ciemny błękit, a wykończenia na złoto. Balon na boku miał namalowaną nazwę. Każda litera zrobiona delikatnymi pociągnięciami pędzla, ozdobiona zawijasami, przypominającymi krzewy układała się w napis: " Jutrzenka poranka". Nad gondolą unosił się solidny balon, wykonany z niebieskiej tkaniny. Od przodu namalowane zostało słońce, a po przeciwnej stronie księżyc. Całość zachęcała do wejścia na pokład i wydawała się na prawdę ładna. Grass przez chwilę się przyglądał, po czym odsunął małe drewniane drzwiczki, wchodząc do gondoli. Hot dołączył po chwili, odwiązał liny i zapalił palnik. Była to wysmukła złota rura, ukształtowana tak, aby przypominała drzewo, lotnik pokręcił chwilę pokrętłami i pociągnął za dźwignię. Rozległ się lekki trzask i po chwili buchnął płomień, podgrzewając powietrze. Balon zaczął się unosić zostawiając w dole coraz to mniejsze miasteczko. Grass rozejrzał się, niedaleko majaczyły potężne góry, na których grzbietach wybudowano wspaniałą stolicę Equestrii. Nawet z takiej odległości budziła respekt i zadziwiała ilością złotych kopuł, które wieńczyły każdą wierzę. Słońce wznosiło się co raz wyżej, oświetlając bujne zielone łąki i odbijając się od kryształów górskich. Krajobraz był malowniczy i uspokajający. Grass pomyślał, że może jednak zdoła wypocząć tego dnia. Rozsiadł się wygodnie w miękkim fotelu i pozostawił kierowanie maszyną Hotowi. Siedział tak trochę czasu podziwiając widoki, aż w końcu jego wzrok skierował się w okolicę stołu. Było na nim trochę marchewek, ale ogier nie zgłodniał jeszcze od czasu śniadania, natomiast zauważył gazety leżące pod blatem. Akurat ta, którą wziął do ręki była najświeższym wydaniem "Stalliongradzkiego informatora", który w całości był poświęcony najbliższym dniom Maszyn i Technologii. Począł wertować strony z zaciekawieniem. Był tam artykuł o historii, że te dni to tak na prawdę kontynuacja targów, odbywających się w tym mieście od dawnych czasów, jeszcze gdy było ono nazywane "kuźnią Equestrii". Wtedy to znamienici płatnerze wystawili swe wyroby, a także prezentowali nowe metody obróbki magicznych kruszców. Teraz przekształciło się to w serię aukcji ,na których potężne koncerny skupują dobre i pożyteczne pomysły tamtejszych wynalazców. Na następnych stronach zamieszczono kilka przykładowych i odkrywczych maszyn, wśród których godne miejsce zajmował EE. Niestety brakowało zdjęcia tajemniczego pociągu, a cała notka była bardzo ogólna i Grass nie dowiedział się praktycznie niczego. Część gazety zajmowały reklamy i wywiady z rozmaitymi urzędnikami, ale w pewnym momencie Grass natrafił na dziwny artykuł: Zaginą Destiny Horn W środę po południu zniknął prezes firmy Magic and Machine- Destiny Horn. Przyjechał do Stalliongradu na Dni Maszyn i Technologii, gdyż jego koncern wybudował nowatorski silnik do nowego pociągu koncernu Steam and Wheeles. Miał przedstawić publiczności szczegóły dotyczące tego projektu na konferencji. Wielokrotnie pytany wcześniej oznajmiał, iż jest to tajemnica, którą wyjawi dopiero za kilka dni. Świadkowie twierdzą, że widzieli go wychodzącego z jednej ze Stalliongradzkich restauracji około godziny 23:20. Od tamtej pory nie ma wieści o prezesie. Policja stara się dojść prawdy, lecz podobno nie znalazła jeszcze obiecujących śladów. Komisarz miasta prosi o pilny kontakt każdego, kto mógłby pomóc w tej sprawie. Następne zdania nie miały większego znaczenia, gdyż były to spekulacje o możliwym porwaniu dla okupu, czy inne tego rodzaju bezsensowne plotki, które maja zaciekawić czytelnika. Grass znał Destiny Horn'a. Był to stary przyjaciel rodziny. Gdy Grass bawił się jeszcze i konstruował mechanizmy z części znalezionych na wysypisku, Destyny przychodził do ich domu i pomagał finansowo, jak potrafił. Starszy ogier też był konstruktorem, który na początku borykał się z wieloma problemami, ale w końcu udało mu się osiągnąć sukces. Grass już nawet nie pamiętał co dokładnie tamten ogier zrobił, ale to między innymi jego czyny i szybkie zdobycie fortuny, skłoniły źrebaka do próby stworzenia maszyny, aby zarobić na studia medyczne. Gdy Destiny osiągną sukces, stwierdził, że przeniesie firmę do Canterlotu. Dalej przesyłał pieniądze, ale po jakimś czasie listy przestały przychodzić, a kontakt się załamał. Rodzina Grassa jednak wątpiła, żeby Destiny zapomniał o nich. Rzeczywiście, gdy biały ogier studiował medycynę w stolicy, spotkał starego przyjaciela rodziny i okazało się, że ten polecił wysyłać pieniądze swemu sekretarzowi, który wszystkie monety zabierał dla siebie. Podobno Pan Horn odkrył to i zwolnił oszusta, a nawet wysłał list z przeprosinami do domu Grassa. Tamtego dnia, gdy się spotkali porozmawiali ze sobą. Destiny opowiedział, że ostatnio poczuł się zmęczony i zaczął studiować zaklęcia oraz magię. Miał dość tworzenia maszyn, a jego dotychczasowe dzieła zapewniały mu możliwość odejścia z pracy i zajęcie się tym, na co miał ochotę. . Od tamtego czasu Grass nie widział starego ogiera, ale zapamiętał go bardzo miło. Wieść o jego zaginięciu była wstrząsem. Grass pogrążył się w myślach o tym co mogło się stać, a jednocześnie wspominał dawne czasy. Gdy ogier rozmyślał i czytał gazetę, czas mijał spokojnie. Nagle Grass poczuł lekkie szturchnięcie w ramię, odwrócił głowę i zobaczył Hota. - Już jesteśmy Panie Whisperer- powiedział tamten. Rzeczywiście lekarz rozejrzał się i ze zdumieniem zorientował się, iż musi być już sporo po 15:00, a otoczenie diametralnie się zmieniło. Cały horyzont zajmowało potężne pasmo górskie, balon wylądował na sporym pagórku, a w odległości ok 500m znajdował się Stalliongrad. Miasto na prawdę robiło wrażenie. Potężne mury, pozostałe jeszcze z dawnych czasów, zakrywały przed wzrokiem przybyszów wspaniałości metropoli wynalazców. Grass zdał sobie sprawę, że od pewnego czasu słyszał nawet stukanie i klekotanie różnych urządzeń. Nad miastem unosiły się słupy pary z maszyn, a gwar rozmów i przechadzających się kucyków, był dość głośny. Targi się jeszcze nie zaczęły, a już do Stalliongradu przybyły istne tłumy kucy. Przed wielkimi, pozłacanymi murami rozłożyło się miasteczko namiotowe, tych z nich, dla których nie wystarczyło miejsc w hotelach. Właśnie na obrzeżach tego obszaru wylądował Hot. - Udało się, szczęśliwie dotarliśmy proszę Pana, czy mogę jeszcze jakoś pomóc?- spytał grzecznie lotnik.
  8. kapi

    Ogłoszenia

    11 listopada, dzień niepodległości i z tej okazji krótkie ogłoszenie. Życzę naszej Polsce wszystkiego dobrego i następnych lat rozwoju w duchu dobrych wartości, dziękuję, że Bóg obdarzył nas tak wspaniałą ojczyzną, która posiada tak piękną i wartościową historię. Dziękuję Wam wszystkim Polakom, za to że jesteście. Wszystkiego najlepszego dla naszej kochanej ojczyzny. Zachęcam do dodania czegoś od siebie do moich życzeń, dziękuję Wam wszystkim, że tworzycie naszą Polskę. Pozdrawiam wszystkich patriotycznie w tym wspaniałym dniu i niech hasło BÓG, HONOR, OJCZYZNA przyświeca dalej naszemu wspaniałemu narodowi PS Do tych, którzy mają ustawioną biłą wersję forum : początek posta napisany białymi literami, więc przeciągnijcie myszką, tak jakbyście chcieli zaznaczyć tekst jeśli chcecie przeczytać, co tam nabazgroliłem
  9. kapi

    Ogłoszenia

    Nie chcę od razu deklarować rozmaitych rzeczy, ale powiem ,że dodanie kogoś do już istniejącej sesji nie jest dużym wyzwaniem jeśli chodzi o nakład pracy w odpisywaniu, co innego z tworzeniem nowej sesji. Bo tak musiałbym odpisywać cały dodatkowy post, a przy dodaniu osoby do już istniejącej sytuacji piszę po prostu dla jednej osoby więcej.
  10. kapi

    Ogłoszenia

    UWAGA!!! ogłoszenie dla graczy multisesji "Średniowieczna Equestria" Zaproponowałem dołączenie do tej gry WilczejNati. Musicie jednak wyrazić na to zgodę. Mam nadzieję, że trochę osób czyta moje bazgroły tutaj. Jeśli zatem jesteście za, bądź nie macie nic przeciwko, aby WilczaNati dołączyła, to napiszcie (zobaczę kto czyt moje wypociny ) jeśli ktoś z jakiś przyczyn nie chce, to niech napisze, że nie, a byłbym bardzo wdzięcnzy ,gdyby jeśli nie w poście tutaj, to chociaż mi na Pw napisał powód tej decyzji. W przypadku raku odpowiedzi gracz traktowany jest jako, ktoś, kto zgadza się na dołączenie do sesji WilczejNati. Mam nadzieję, że nie ma przeciwwskazań, by nasza koleżanka dołączyła do zabawy.
  11. Blue pomogła Alantisowi wstać, tymczasem w ciemnym pokoju, gdzie przez cienie nie sposób było określić mimiki twarzy Shadow po usłyszeniu komunikatu, klacz odpowiedziała tak samo beznamiętnie jak zawsze. - Mamy inwazję do przeprowadzenia i trzeba ją skoordynować, o czas jest w ostatnich dniach trudno, ale słucham o co chodzi, Panie Hawker czy to ważna sprawa?
  12. Dakelin poczuła silne kopyto na obręczy barkowej. Odwróciła się, masywny kuc zatrzymał ją stanowczo. - Teraz możesz swobodnie poruszać się po terenie naszych podziemi, ale gdy nadejdzie narada masz obowiązek się stawić, to jest rozkaz, zrozumiano?!- kuc na początku mówił spokojnie, lecz z sekundy na sekundę jego głos stawał się co raz bardziej rozkazujący, nieznoszący sprzeciwu i autorytatywny.
  13. - Hmmm. Dziwny jesteś jak na mój gust, ale chociaż przyznać się do błędu potrafisz. Jestem Oil, tamten to Wing, Helmet i Brown, a Ty jak się nazywasz- powiedział już miłym głosem mechanik wskazując kolejno na trzy kuce, z których pierwszy był szarym pegazem, drugi krzepkim, pomarańczowym kucem ziemnym o żółtej grzywie przypominającej hełm, a trzeci brązowym jednorożcem. Następnie zwrócił się bezpośrednio z pytaniem do człowieka.
  14. Strażnicy dziwnie popatrzyli po sobie, gdy przez bramę przeszła uśmiechnięta od ucha do ucha klaczka i to jeszcze zezowata, ale nie zareagowali w jakiś inny szczególny sposób. Pokemona przeszła sobie spokojnie obok strażników i dostała się do głównego miasta. Biegła teraz co sił w kopytach, Magic akurat obrócił głowę w stronę bramy i zatkało go, On się martwił i stawał na głowie, żeby znaleźć Pokemone, a ta wesoło z uśmiechem na ustach paraduje przez główną ulicę. Tymczasem w podziemiach Grass zauważył pewnego czerwonego kuca. Odziany w złotą zbroję półpłytową gwardzistów Canterlockich, z tarczą na plecach i mieczem w pochwie. Pod tarczą znajdowała się lekko postrzępiona czerwona peleryna ze słońcem księżniczki dnia. Rysy twarzy miał młode i przyjazne, a zarazem już doświadczone służbą. Na pierwszy rzut oka budził pozytywne odczucia. Podszedł śmiało, raźnym krokiem do Grassa. - Witam nazywam się Red Rising, porucznik oddziału rebeliantów i wierny sługa Equestrii i Księżniczek. Czy Wy jesteście może kucami, które parę dni temu wyruszyły z Ponyville z rozkazu Księcia Whita, aby uwolnić wszystkich uwięzionych w Changeli?- spytał głosem równie przyjaznym, co jego wygląd, lecz rzeczowym i pewnym.
  15. (płot/ogrodzenie to trochę marne określenie na mury miejskie, które Canterlot posiada. Zatem mam wątpliwości co do Twojego poprzedniego posta, czy na prawdę chcesz sobie przelecieć tak po prostu nad murem miejskim, na którym stoją straże?)
  16. Shadow wysłuchała pomysłu Wiktora, po czym z zimną obojętnością odpowiedziała: - Sam pomysł oprócz tego, że niebezpieczny i ryzykowny to może się udać, a wyjście sił wroga za zamek jest bardzo pożądane. Jednakże, jak zrozumiałam planujemy atak w najbliższym czasie, nie będziesz miał dni na zdobycie informacji, atak nastąpi niebawem, a tak przynajmniej apelowali Twoi towarzysze. Jeśli będziemy chcieli przełożyć datę uderzenia musimy uczynić to na naradzie, a do tego potrzebny będzie argument. Jednakrze mozemy sobie tym nie zaprzątać głowy, my Cantelockie kuce nie po to budowaliśmy tą całą siatkę szpiegowską, żeby nie znać planów i informacji o przeciwniku na wylot. To akurat nie będzie potrzebne. Co do reszty planu, aby wywieźć siły wroga za miasto, to jeśli sam się zgłaszasz, gotów ponieść ryzyko, a nawet śmierć, być może z ręki jakiegoś rebelianta, który weźmie cię za wroga, to masz moją zgodę, ale wojska Changeli nie będą stał sobie spokojnie na dworze i urządzały pikniku, dlatego atak musi nastąpić synchronicznie z dotarciem tam sił wroga. Datę rozpoczęcia naszego ataku poznamy po naradzie. Gdy wstąpisz do wrogiej armii stracisz z nami jakikolwiek kontakt, będziesz musiał tak to wszystko wykombinować, żeby się zgrało. Zgadzm się, ale szczegóły omówimy podczas naszej prywatnej, tajnej naradzie, która odbędzie się tuż po tej głównej, zrozumiałeś?- Wszystkie słowa wypowiedziane beznamiętnie, a zarazem z głębią i ukrytą mądrością robiły wrażenie na kucach, nieprzyzwyczajonych do Shadow. - Coś jeszcze, Panie Hawker?- skwitowała. Tymczasem w skrzydle magicznym... Blue podała zmęczonemu i rozgniewanemu Atlantisowi jedzenie, pamiętała, że prosił ją o spokój, ale praktycznie emanowała gniewem i furią, w takim stopniu, iż ktoś mógłby podejrzewać, że zaraz rzuci się na Maskeda i zagryzie Go na śmierć. Kula zaczęła świecić, podała godzinę 21:50 i zaczęła obliczać zapotrzebowanie surowcowe na wersję modułową golema.
  17. Pokemonie udało się zarzucić płaszcz, w którym wyglądała bardziej jak w za dużej kołdrze niż w ubraniu. Duże płaty materiału sunęły po ziemi za małą klaczką, utrudniało jej to też chód. Po chwili udało jej się dotrzeć do drzwi, które otworzyła znalzła się na Canterlockiej, ruchliwej ulicy. Magic wyszedł z tawerny i rozejrzał się. Stał w pewnym oddaleniu od rynku, na jednej z głównych ulic, po lewej miał bramę i zejście do podzamcza, a po prawo właśnie trakt prowadzący do centrum miasta. Pokemona poszukiwała wskazówek. Przechodziła i błądziła po ulicy bez większego składu. Podniosłą wzrok i z radością rozpoznała stojącego Magica. Zielony ogier stał za bramą wejściową do obrębu miasta właściwego. Jedyną przeszkodę stanowili strażnicy bramy, którzy przyglądali się każdemu wchodzącemu i wychodzącemu. Zielony ogier niestety nie dostrzegł tajemniczej postaci w brązowym płaszczu, sunącym po ziemi, która kroczyła jak połamana przez ulicę.
  18. Masywny kuc w zbroi, uspokoił się i poklepał Moonlight po ramieniu, a jego uderzenia były dość silne. Potem skierował się momentalnie w stronę Dakelin. - A Pani ? Przypominam o obowiązku zgłoszenia się na naradę, więc lepiej się nie oddalać. Ja udam się do kuźni w poszukiwaniu innych członków drużyn.
  19. - My, pocięliśmy?! Jak śmiesz, to ja tu na głowie staje, żeby naprawić tego gruchota, o przestarałej technologii, a ty mi mówisz o cięciu, kto w ogóle...- w tym momencie kuc przerwał swą mówioną prawie ciągiem wypowiedź, pełną oburzenia, bo głos, który rozbrzmiał na cały hangar uciszył go skutecznie. - Cicho Oil! i spokojnie, nasz gość chciał tylko zobaczyć swoją zabawkę, nie nasze to zmartwienie, więc możecie zostawić wszystko, jeśli ma o was takie słabe mniemanie, to niech sam naprawi to wszystko i się wykaże.- stwierdziła spokojnie Major. - a co do Ciebie, to masz tutaj co chciałeś Twój stateczek, nie ma broni, ze względów oczywistych, możesz się pobawić. Zostawię cię teraz, abyś się mógł nacieszyć i sprawdzę jak u Twoich kolegów, zobaczymy jak przeszli rozmowę...- Skończyła mówić, lekko rozbawionym głosem, po czym odwróciłą isę i zaczęła odchodzić wraz z mechanikami.
  20. Aik powrócił do zamku. Kiedy otworzył bramy, wszedł do środka i podszedł do portalu. Wielkie fioletowe koło, nasączone czystą mocą pulsowało miarowo. Pioruny sypały się z okręgu. Jednak wzrok Dovakhina skierował się ku podłodze. Była mokra, plamy układały się miarowo, ale po chwili zanikały. Nagle Aik usłyszał szybkie kroki zza siebie. Obrócił się, nic nie dostrzegł, a po chwili poczuł zimne żelazo przy swojej szyi. Jego krtani dotykał, lekko zakrzywiony, finezyjny, bogatozdobiony i szybki miecz, postać, która wykonała ten ruch stała teraz za nim.
  21. Grass ciężko wstał z fotela. Nie odpoczął jeszcze wystarczająco po operacji Derpy, a miał nadzieję na dzień spokoju. No cóż, los lubi płatać figle. Ciekawość przeważyła nad znużeniem i ogier powlókł się do drzwi. Pociągnął za klamkę i po chwili zalało go światło słońca, zmrużył oczy, gdyż wzrok w jego ciemnym, mieszkaniu nie przyzwyczaił się do blasku. Świeże powietrze poranka wypełniło powoli cały pokój, pobudzając ogiera. Wiał lekki miły i ciepły wietrzyk, targający grzywę. Decyzja o postawieniu kopyta poza progiem miłego i ciepłego mieszkania, była jedną z najtrudniejszych tego ranka, ale ogier przemógł ostatnie przejawy lenistwa i ruszył. Szedł powoli, witając się z niektórymi, bardziej lubianymi kucykami. Większość jego znajomych było swego czasu po prostu pacjentami doktora Whisperera, toteż pytał, jak się czują i czy dana dolegliwość im zbytnio nie doskwiera. W pewnym momencie Grass dostrzegł nawet znajomą różową klacz, która przemierzała ulicę w wesołych podskokach, śpiewając coś pod nosem. Zawsze ją lubił, wyprawiła przyjęcie powitalne na jego cześć, gdy zjawił się w Ponyville, co więcej odgadła jego duszę, gdyż impreza była kameralna - tylko on i ona. Grass nie był zbyt towarzyski, ale wtedy nie czuł się skrępowany. Zawsze zastanawiał się skąd ta klacz bierze tyle energii, ale rozwikłanie zagadki było poza jego zasięgiem. Pinkie Pie ciągnęła za sobą Twilight Sparkle, pewnego fioletowego jednorożca, który zaliczał się do elity umysłowej Ponyville, a także podobno, jak można było wywnioskować z tytułu najwierniejszej uczennicy księżniczki Celestii, może i całej Equestrii. Twilight była przyklejona kawałkami tęczowej gumy do żucia do ogona różowej klaczy, która chyba nie zdawała sobie sprawy iż miota swą przyjaciółką na prawo i lewo. Twilight krzyczała i wierciła się, ale Pinkie nie reagowała śpiewając głośno piosenkę. Zapowiadał się kolejny normalny dzień w tym spokojnym, choć czasami dziwacznym mieście. Grass zbliżył się do rynku. Wszystkie środki komunikacji jak na złość musiały znajdować się na drugim końcu miasta, więc zanim ogier dotarł ze swojego mieszkania na dworzec, musiał iść dobre 15 minut. Rozejrzał się dookoła. Nie wiedzieć czemu lubił patrzeć na ratusz. Teraz grupa kucy pracowała nad odbudową. To przypomniało mu o wczorajszej pacjentce, która złamała skrzydło właśnie na jednej z belek konstrukcyjnych, zawalając dach i dwie ściany. Na szczęście od strony, z której patrzył ogier ratusz wyglądał tak samo jak dawniej, no może poza jego dachem... Wzrok Grassa skierował się w dół i dostrzegł coś, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Na rynku stał balon. Kasa była otwarta, jak zawsze, ale zwykle trzeba było czekać parę godzin zanim to latające ustrojstwo wróci, a teraz Grass mógł wykupić bilet i od razu polecieć, zwłaszcza że nie było kolejki. Na ładnie wymalowanym stojaku obok kasy widniał napis "Promocja, Stalliongradzkie Dni Maszyn i Technologi, lot do miasta tylko 25 monet!" Grass widząc zachęcającą ofertę ucieszył się jeszcze bardziej, wczoraj dostał wypłatę, a w jego portfelu pobrzękiwało 150 tych złotych krążków. Wzrok ogiera przykuł też inny widok. Jakiś mały błękitny kucyk ciągną swoją mamę za spódnice, wołając głośno. Grass zmartwił się, czy aby nic się nie dzieje, ale następne słowa malca rozwiały jego obawy. - Szybciej mamo, bo się spóźnimy, obiecałaś, że zobaczymy jak EE przejedzie przez Ponyville!- Mówił błagalnie źrebak. Jego matka, wyglądająca na kogoś w wieku Grassa i podobnie zmęczonego ciężką pracą, popatrzyła tylko i powiedziała: - Nie martw się mamy jeszcze całe 10 minut, wejdę tylko szybko do sklepu i kupię materiał na to zamówienie z Watterburga.- po czym skierowała się w stronę stoiska sprzedawcy tkanin. EE... Grass już kiedyś słyszał tę nazwę, w sumie to musiało być niedawno. Ogier w pewnym momencie widowiskowo przyłożył sobie kopytem w twarz. Rzeczywiście ostatnio każdy w Ponyville mówił tylko o tym. EE był to po prostu Ekspres Equestriański. Podobno firma Steam and Wheeles wymyśliła nowy rodzaj parowozu wspomagany magiczną energią, nikt go do tej pory nie widział, ale pogłoski mówiły o zawrotnych prędkościach osiąganych przez to cudo. Miał być po raz pierwszy pokazany na Stalliongradzkich Dniach Maszyn i Technologii. Oczywiście nikt nie będzie teleportował czegoś, co ma służyć do transportu, więc wytyczono trasę z Modernburga, gdzie mieści się główny warsztat S&W, do Stalliongradu. Podobno każdy mógł wsiąść do tego ekspresu, na dowolnej stacji, przez którą wytyczono trasę. Ponyville dostąpiło tego zaszczytu, a zgodnie z tym co mówiła tamta klacz EE przyjeżdżał za 10 minut. Jeśli Grass by się pośpieszył, to zdążyłby na stację na czas. Bilety podobno miały być darmowe, co również dodawało atrakcyjności możliwości przejechania się EE.
  22. Tak tylko chcę powiedzieć, że Twoja ocena swoich dzieł jest zbyt krytyczna, drzewa są fajne, a piszesz ładniej ode mnie, rysunki fajne, podobają mi się i dzięki za pokazanie ich. Pozdrawiam
  23. Na polanie, którą delikatnie oświetlało światło księżyca Indis wyjawiała najpilniej strzeżone tajemnice z innego świata. Treasure przysłuchiwał się uważnie feniksowi, podczas, gdy mądra Pani Scamp rozejrzała się dookoła. Las wydawał się być spokojny, może trochę za spokojny, ale na to teraz nic się nie poradzi. Przejrzała swą księgę i ujrzała w niej zapis zaklęcia obezwładniającego. Uścisk Paraliżu Zaklęcie obezwładniające stworzenie rozumne. W zależności od potęgi maga i przeciwnika trwające od 5 sekund przy pomyślnym rzuceniu do kilkunastu minut. Magiczna energia wytworzona przez maga opiewa rozum przeciwnika blokując połączenia nerwowe z ciałem, przez co ten zastyga w bezruchu. Często skutkuje również utratą równowagi. Aby je wykonać należy zgromadzić moc, a następnie dokonać jej przesyłu do głowy przeciwnika. Mag powinien skupić się na blokadzie umysłu, dla bardziej zaawansowanych możliwe jest rozbudowanie zaklęcia o dodatkowy bełkot w głowie wroga, co dekoncentruje przeciwnika i wydłuża czas działania czaru. Gdy Clover doczytała bogato zdobioną kartę swej księgi, zanotowała trzask gałęzi w pobliżu i szybkie kroki, poderwała się na kopyta i już chciała alarmować swoich kompanów, gdy ujrzała wynurzającego się z lasu Melliona, który wrócił dokładnie z tej strony, w którą poszedł. Wyglądał na całkowicie osłupionego widokiem tej polany, co mogło świadczyć, że zgubił się w lesie i nie poszedł w dobrym kierunku. Za chwile jednak lęk padł na serce młodej klaczy, która dostrzegła tajemniczą postać z czerwonym okiem, stojącą za srebrnym pegazem. Treasure i Indis też po chwili zorientowali się w sytuacji. Tymczasem w pewnym oddaleniu wśród drzew panowała napięta sytuacja, korzystając z błędu Trihoofeńczyka Olo naparł na niego i założył swe kopyta za puklerz wroga. Pociągnął, wkładając w to wiele siły, poczuł, że paski tarczy nie chcą ustąpić, znalazł się w dramatycznej sytuacji, ujrzał jak przeciwnik zamachuje się buzdyganem, wiele myśli przeszło przez umysł Boncecrushera, szybka decyzja i Olo włożył całą swą siłę w oderwanie tarczy, dosłownie pociągnął, a potem jeszcze zawiesił się na niej. Paski naprężyły się, Trihoofeńczyk syknął z bólu, gdy wiązania wbijały się w jego kopyto, po chwili skórzane rzemyki nie wytrzymały i przerwały się z charakterystycznym odgłosem. Olo odleciał do tyłu z taką szybkością, ze buzdygan chybił. Boncecrusher toczył już wiele potyczek i opanował sztukę szybkiego wstawania. Błyskawicznie podniósł się w bezpiecznej odległości od wroga, a w kopytach trzymał puklerz z przerwanymi rzemykami. Trihoofeńczyk stał osłupiały nie rozumiejąc co się stało, tą chwilę wykorzystał Onyksis. Czarny miecz świsną w powietrzu i z łatwością charakterystyczna dla magicznych broni zagłębił się w prawą tylną nogę przeciwnika. - Aaaaawghhhhhhh... ty equestriański pomiocie, zapłacisz za to!- Wrzasnął wróg i odskoczył nieznacznie, przez co mało nie upadł przez ranę w nodze. Jego tunika pomału czerwieniała od krwi, lecz znów ustawił się w dobrej pozycji, szykując się do odwetowego ciosu. W jego oczach płonął pożar zemsty i gniewu. Onyksis przestraszył się początkowo gardłowego i ochrypłego ze złości głosu Trihoofeńczyka, przez co jego miecz, nad którego utrzymaniem musiał się skupiać, rozpadł się na kawałki, z dźwiękiem rozbijanego szkła. Odłamki broni padały na ziemię i rozpływały się w czarną, zanikającą mgłę.
  24. Aik szybko zleciał w dół i swymi szponami błyskawicznie uchwycił księgę. Poderwał się do góry, gdzieś przez myśl przeszedł mu głos kuca, który wołał "co do Celesti...?" Dovakhin szybko zmienił kierunek lotu i wylądował w lesie, gdzie odmienił się z powrotem w swą ludzką postać.
  25. Kuc podszedł do Moonlight. - Czy w domu cię nie nauczyli szacunku do przełożonych?- spytał ostro i oschle, z minął kamienną, choć przerażającą, drzemało w niej coś strasznego, coś, co kazało się kulić wszystkim.
×
×
  • Utwórz nowe...