Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Aleja Zasłużonych Ten temat powstaje aby nagrodzić graczy, którzy jakoś odznaczyli się, lub wykazali w moich sesjach lub w ramach ich otoczki. Nie mam prawa przyznawać żadnych nagród, a wielokrotnie wielu z Was, choćby za długość grania i wytrwałość zasługuje na wyróżnienie inne niż tylko PD. Liczę, że nagrodzeni zostaną przyjęci z radością, a nie zazdrością Wstępne założenia: 1.Każdy może zostać wyróżniony 2. O wyróżnieniu decyduję ja albo wszyscy współgracze (tyczy się multisesji, należy przy tym podać powód) 3. Każda nagroda w opisie posiada niejasne kryteria przyznawania. Dany gracz może spytać konkretnie za co otrzymał odznaczenie, ale tylko po jego przyznaniu. Zapobiegnie to waśniom i wykłócaniom się o nagrody. Oczywiście gracze mogą przekazywać sobie te informacje, ale już na własną odpowiedzialność. 4. Tak na prawdę każdy, któremu nie zwróciłem uwagi za coś, co ewidentnie było karygodne (nie wliczam tutaj przypadkowych błędów w działaniu i w sesji, czy za krótkich postów albo wątpliwej gramatyki, czy interpunkcji) zasługuje aby być tu umieszczonym, ale jaki sens miałaby taka nagroda. Zapewniam, że z każdego takiego gracza jestem dumny i czuję się zaszczycony, jego obecnością na sesjach. Zasłużeni: Feniks z popiołu - przyznawane członkom Starej Gwardii, którzy przyczynili się do reaktywacji sesji lub wzięli udział w nowej sesji Arceus 1. Dwa Pióra Canterlotu - najbardziej prestiżowa nagroda, którą może mieć w danym czasie tylko jedna osoba. Jest związana z najładniejszymi postami i kreacją postaci Fisk Adored 2. Księżyc Władczyni Nocy - za ubarwianie sesji swymi pięknymi postami i odgrywaniem swych postaci Ares Prime Fisk Adored PiekielneCiastko Po Prostu Tomek Wolfast Wilcza Nati Jaenr Linnre 3. Drzewo Macintosha - za wytrwałość w sesjach Arceus Anathiela Atlantis Guardian PiekielneCiastko Po Prostu Tomek Rebon Alchemist Wilcza Nati WładcaCiemnościIWszelkiegoZła Silent Enchantress Nessie Jaenr Linnre SolarIsEpic Serox Nightmare Mark Crusader Radziecki Komandos 4. Złote Drzewo Macintosha - drugi stopień Drzewa Macintosha Arceus Ares Prime Atlantis Dakelin Peros81 Po prostu Tomek 5. Krzyż Gwardzisty - za osiągnięcie pewnego poziomu doświadczenia dowolną postacią Po Prostu Tomek Atlantis Wilcza Nati Jeanr Linnre SolarIsEpic Arceus Serox Vonxatian Nightmare Ohmowe Ciastko Dakelin 6. Złoty Krzyż Gwardzisty - drugi stopień Krzyża Gwardzisty Po prostu Tomek 7. Miecz Weterana - za udział w odpowiedniej ilości moich sesji Arceus Atlantis Guardian Jaenir Linne PiekielneCiastko Po prostu Tomek Rebon Alchemist Symphony (Hoover) WilczaNati WładcaCiemnościIWszelkiegoZła Ares Prime SolarIsEpic Thoron95 Darth Imperus 8. Blask Wschodu - najbardziej subiektywna nagroda Anathiela Arceus Guardian Jaenr Linnre Kitsun PiekielneCiasteczko Po prostu Tomek Sajback Aliquam Gray WilczaNati Wolfast Ares Prime 9. Gwiazda Archiwum - za pomoc i zaangarzowanie w zakulisową stronę sesji Atlantis Master Dash Serox 10. Czysty Kryształ - za wkład artystyczny w sesje Anathiela 11. Diamentowe Słońce - za wkład muzyczny w dział Jaenr Linnre 12. Gwiazda Wnikliwości - za pomoc w problemach związanych z forum PiekielneCiastko Anathiela Sajback Aliquam Gray 13. Tryumfatorzy Potyczki pod Dworcem Canterlockim Arceus Cień Nightmare
  2. Strażnik uśmiechnął się przyjaźnie i już otworzył usta aby wyjawić sekrety swej sztuczki, ale w tym momencie Yellow zatkał mu jadaczkę swym kopytem i coś szepnął do ucha. Grim jednak usłyszał echo, które rozbrzmiało w korytarzu. Yellow powiedział: - Cicho siedź jeśli Ci życie miłe, On tego bardzo nie lubi.
  3. Aik przyjrzał się wnętrzu i po stwierdzeniu braku ewentualnego zagrożenia wszedł ostrożnie do środka. Położył książkę na stoliku przy śpiącym władcy, po czym zaczął opuszczać pomieszczenie. Czarny ptak obrócił lekko głowę i ze zgrozą stwierdził , iż kuc bezszelestnie wstał, najprawdopodobniej zorientowawszy się ,ze ktoś wszedł do jego pokoju. Teraz Aik uświadomił sobie, że nie zamknął okna, a przez nie pokój zaczął szybko się wychładzać nocnym powietrzem. Kuc parzył na niego lekko zaspanym, ale bystrym wzrokiem...
  4. Magic podążał korytarzem, nie raz lekko uderzając się o w miarę miękką ziemię, gdyż było tak ciemno, że ogier nic nie widział. Tunel zdawał się ciągnąć w nieskończoność. W końcu W ciemnościach Magic usłyszał głos. - Stać, kto idzie?- pytanie zostało zadane jednoznacznie, choć miło i przyjaźnie. Magic w dalszym ciągu nic nie widział.
  5. Strażnik usłyszał co Grim powiedział i nie potrzebował ani słowa by wiedzieć, o co zwróci się do niego ogier. Podszedł do skrzyni i otworzył ją. - Proszę bardzo wszystkie Wasze rzeczy, nietknięte i kompletne, możecie je zabrać- to powiedziawszy uśmiechnął się grzecznie.
  6. Uwaga, uwaga, wiem, że czasami ciężko się połapać kto jest gdzie i w ogóle co się dzieję. Zastanawiam się jak pozbyć się tego efektu i przy następnej walce spróbuje po prostu przed każdym postem fabularnym niefabularnie opisywać sytuację. Tak więc chciałbym poinformować jak to teraz dokładnie wygląda. Tresure, Mellion i Clover są na polance w pewnym oddaleniu od obozowiska, z której nie widać innych przeciwników, a wszyscy z którymi walczyli zostali zabici. Olo przyszedł na miejsce obok altanki, gdzie przed chwilą jeszcze byłą Clover, a teraz z żywych i przytomnych pozostał On i jeden Trihoofeńczyk z tarczą i buzdyganem. Informacje dodatkowe. Na polanie, na której stoi Olo znajduje się także nieprzytomny Onyksis, a w miejscu z którego przyszedł Olo jest jeszcze jeden Trihoofeńczyk. Tak więc Kitsun, Master Dash i Anathiela mają darmową rundę, jako że ich runda przepadłą na bezsensowne w tej sytuacji akcje. Olo szybko rozejrzał się, zauważył stary spróchniały konar drzewa, szybko podszedł do niego i chwycił go. Ten okazał się być na tyle zniszczony czasem, że przełamał się na pół od samego podniesienia. Jego przeciwnik patrzył na to spokojnie, pomału podchodząc, ale nie chciał dać się wywieźć w pole pochopnym działaniem. Na jego ustach pojawił się uśmiech, gdy gałąź rozpadła się. Onyksis ruszył w pełnym galopie na wroga, ten uśmiechnął się złowrogo i także ruszył przed siebie pełnym pędem. Metal błyszczał w powietrzu. Ogier w białej, lśniącej zbroi napiął mięśnie i wycelował ostrzem morderczej kopii w Trihoofeńczyka, ten jednak z gracją nadstawił tarczę i odbił cios, tak, ze stal zsunęła się z drewnianej osłony. Siła szarży była na tyle duża, że wrogi ogier musiał zrezygnować z własnego ataku, aby utrzymać się w siodle. Przeciwnicy minęli się w morderczej szarży, a po chwili wytracili prędkość i skierowali się ponownie ku sobie. Trihoofeńczyk dalej się uśmiechał.
  7. MT zwinął swe skrzydła robiąc przy tym trochę hałasu, ale na szczęście nikt się nie zorientował skąd pochodzą te dziwne dźwięki. Jakiś zielony kuc z trzema marchewkami na ciutie marku wygrzewający się w słońcu otworzył z wolna oczy na pytanie Thermala. - Oczywiście proszę Pana, że wiem, musi Pan przejść tą ulicą na lewo, wyjdzie Pan do centrum miasta, a z tamtąd znów w lewo i kierować się zgodnie ze spadkiem góry. Po chwili wyjdzie Pan z wewnętrznych murów miasta do trenów podzamcza. Rozpozna Pan je przez całkowicie drewnianą zabudowę i mniejszy przepych. Główna i szeroka ulica będzie prowadziła do głównej bramy. Można też jeśli Pan woli pójść teraz w prawo, dojść do wewnętrznych mrów i po ich okręgu kierując się wraz ze spadkiem góry dojść do głównej bramy wewnętrznego miasta, a potem tą samą drogą, czyli głównym traktem dojść do głównej bramy zewnętrznego miasta.
  8. Blue zamyśliła się. - Raczej nie, chociaż oczywiście jeśli taki alikorn budziłby podejrzenia, czy sprawiał kłopoty, to raczej rasa takiego kuca nic tutaj nie zmieni, a jedynie siła obroni go przed strasznym wyżywaniem się i torturami ,a może nawet i śmiercią bez sądu z rąk tych barbarzyńców. Strażnik skłonił się bez słowa, po czym machnął kopytem, wskazując aby Magic podążył za nim. Przeszli przez korytarze kryształowych jaskiń, aż w końcu dotarli do małego ziemnego i długiego przejścia. - To tutaj... pójdź dalej sam, jakiś strażnik powinien pilnować wyjścia i jak coś to się go spytaj o potrzebne Ci informacje.
  9. Dwa domy zdecydowanie wyróżniały się z otoczenia. Oba były murowane i wysokie. Jeden miał szyld, na którym widniał napis "Karczma pod kryształowym niebem". Drugi nad głównym wejściem posiadał lekko zardzewiałą żelazną tarczę herbową, najprawdopodobniej z symbolem miasta. Prosta dedukcja wskazywała, gdzie może się znajdować tutejszy władca. Aik zajrzał przez okno do środka. Zauważył jakiegoś kuca śpiącego smacznie w łóżku i lekko chrapiącego.
  10. - Ciężko powiedzieć, mało na razie wiadomo o tej sprawie, wszystko jest bardzo tajemnicze. Moi podwładni przeszukują teraz pomieszczenie i dom, w którym ta klacz mieszkała i badają przyczynę śmierci, ale na chwilę obecną jeszcze nic nie wiemy.- powiedział zatroskany policjant, widać, że żal mu było Blue, która teraz już mniej płakała, pocieszona przez Fire, ale dalej ledwo trzymała się na nogach. - Skoro Pani przybyła, ja udam się na miejsce zbrodni, żeby pomóc, zostawiam ją Pani opiece.- to mówiąc podniósł się i zaczął powoli wychodzić.
  11. Klacz wysłuchała całego wywodu swego "gościa", jej twarz przestała wyrażać jakiekolwiek emocje, a gdy Dan skończył powiedziała: - No cóż co ja o tym myślę zachowam dla siebie, ale masz jednak pod czaszką trochę mózgu, cieszę się ,ze dogadaliśmy się w sprawie współpracy. Czy masz jeszcze coś do powiedzenia, czy wyjawienie nam istnienia strasznych istot, które zniszczyły waszą rasę było cała pomocą, jaką nam okażesz?- każdde słowo było całkowicie wyczyszczone z emocji, tak, że nie sposób było powiedzieć, czy klacz mów to na poważnie ,czy kpi sobie z więźnia.
  12. Barman szczególnie nie zwrócił uwagi na Dark, zabrał pieniądze i podał kufel wina.
  13. Atlantis przystąpił do ponownego łączenia elementów, z uwzględnieniem zmian wprowadzonych w planie. Ponownie zanurzył się w przekazie z kuli, a jego róg tworzył kolejne części. Każda lewitowała do innej i golem pomału nabierał kształtów. (wygląd golema na życzenie Atlantisa http://www.google.pl...382356875176995) Najtrudniejsze było wytworzenie rdzenia, który musiał zawierać olbrzymi zapas mocy magicznej, jednak kryształy otaczające jaskinię bardzo ułatwiały to zadanie. Kolejne instalacje magiczne były tworzone. Tymczasem grupka kucy pod kierownictwem Blue podążała raźno z karczmy w kierunku skrzydła magicznego. "Pni przewodnik" nie lubiła najwyraźniej czekać, czy podziwiać widoków, gdyż pędziła grupę. Szybko zatem doszli do celu. Na nieszczęście Trewis jadł dalej swoją przekąskę. Głośne chrupanie twardych kamieni rozległo się po doskonałej akustycznie sali i wyrwało Atlantisa z wymagającego olbrzymiego skupienia zadania. Sytuacja z przed chwili powtórzyła się znowu magiczna energia nie utrzymywana mocą rogu rozproszyła się i pownikała do kryształów niwecząc ciężkie starania ogiera. Yellow tymczasem zrozumiał powagę sytuacji i zamilkł. Grim spokojnie obserwował ulicę. Kręciło się tam wiele kucy, w końcu był to jeden z głównych miejskich placów. Strażników także uniknąć się nie dało, ale zdawali się być kompletnie pochłonięci rozmową i nie zwracać uwagi na tłum. Co też ważne byli to żołdacy z Changeli, a nie wypaczeni nocni gwardziści Nightmare Moon. Postanowili podszyć się pod tajną policję i więźniów, licząc na powodzenie misji. Cały czas krocząc przez plac puszczali ukryte spojrzenia w kierunku strażników. Ci jednak patrzyli się na wejście do Wielkiego Teatru i gadali, nie zwracając uwagi na rebeliantów. Trzy ogiery weszły do karczmy i bez zwracania na siebie uwagi przedostały się do spiżarni a z tamtąd do kryształowych jaskiń. Gdy byli już w bezpiecznym miejscu Yellow odetchnął z ulgą. -NIe wiem czy wiecie, ale ten plan był szalony, niebezpieczny, głupi, nieodpowiedzialny, ale dobrze, że się powiódł, gratuluję...-po czym zączał głęboko sapać z psychicznego wycieńczenia.
  14. Atlantis przeanalizował wszystko i znalazł błąd, po prostu skany nie były w pełni kompatebilne z projektem golema, co zaowocowało przerwaniem przewodu. Szybka naprawa i przestawienie planów się powiodły i można było kontynuować próbę stworzenia golema. Tymczasem Blue zapłaciła i zaczęła jeść, to samo uczynił smok. Barman skinął głową, po czym odszedł. Po chwili już wszystko było zjedzone... Yellow wyraźnie zainteresował się tym, co Grim powiedział. - Co odkryłeś?- spytał głosem palącym się do poznania tajemnicy. Rdzawy ogier tymczasem wyszedł z pokoju wracając znów do bałaganu panującego w holu. Drzwi pozostawały otwarte, zapraszając ogiera do wyjścia, czego przyczyną było Jego serce przepełnione obawą o nowy skarb.
  15. Ok niech MT będzie sobie z Termalem, chyba, że masz coś przeciwko PiekielneCiastko? Thermal i MT wyszli na zewnątrz, a Red wrócił do podziemi zamykając drzwi. Ogiery ruszyły przed siebie. Otworzyły drzwi, ujrzeli schody w dół. Poszli nieśmiało, ale co raz pewniej. Po chwili wyszli na korytarz, w wzdłuż którego znajdowały się licznie drzwi. Niektóre były otwarte, a w środku znajdowały się stare fragmenty tkanin czy maszyny. Kurz zalegał w tych pomieszczeniach, a pajęczyny widać było dobrze. Po chwili dotarli do innych drzwi, na końcu korytarza, które były zaryglowane. Otworzyli je i wyszli. Tutaj już usłyszeli dźwięki. Szybko przymknęli drzwi, po korytarzu chodziło mnóstwo kucy, a zewsząd dobiegały odgłosy szycia i gwaru pracy. Maszyny do szycia pracowały pełną parą. Po chwili zorientowali się w sytuacji i intuicyjnie doszli do wyjścia z budynku. Znaleźli się na małej ruchliwej uliczce pośród straganów i innych kucyków, którzy handlowali, albo przenosili towary. Pytanie co dalej?
  16. - To jak się chcesz zamaskować moja mała?- spytała już bardziej przebudzona i spokojna Blue. Tymczasem w jaskiniach ogier odpowiedział Magicowi. - Wyjścia są liczne, może nie przy samym rynku, ale mogę pokazać wyjście do restauracji tuż przy nim.
  17. - Tak oczywiście, to nie przeszkadza Panu Burmistrzowi, siedziba rady znajduje się na piętrze, proszę pójść tamtymi schodami- to mówiąc wskazał na schody prowadzące w górę, po czym znów się skłonił. - Jeśli nie ma Pan innych życzeń to zajmę się innymi sprawami, ale w razie potrzeby jestem do usług. Tural skierował się na piętro. Minął kolejny bogato zdobiony korytarz, przepełniony obrazami i dziełami sztuki, który nagle całkowicie opustoszał ze wszystkiego. Od pewnego momentu ciągnęły się puste, gołe, białe ściany, a na końcu korytarza znajdowały się małe, solidne, choć proste drzwi. Nad nimi zawieszono herb Rady. Tural pogrzebał w pamięci. Wszystko to wskazywało na to ,że tutejszy radny musi nie przepadać za zdobieniami. Znał tylko jednego takiego, który zajmowałby aż tak wysokie stanowisko, żeby nie ruszać się z siedziby, a mimo to nie lubił dworskich uczt, zabaw, a nawet większość czasu spędzał polując na potwory. Był to baron Artens. O tej postaci Tural słyszał bardzo wiele, choć nie miał okazji zobaczyć go do tej pory. Postać bez wątpienia budziła spore kontrowersje, a zdania na jego temat zawsze były podzielone. Tural nacisnął klamkę. Jego oczom ukazał się mały pokoik urządzony bardzo surowo. Gołe ściany, specjalne wieszadło na fragmenty częściowej zbroi płytowej, na które składał się napierśnik, prawy naramiennik, rękawica i osłona prawego ramienia, a także prawy nagolennik. Obok w surowych zwyczajnych czarnych, choć porządnych pochwach wisiały trzy miecze. Jeden ogromny dwureczny i dwa małe jednoręczne. Patrząc po rękojeściach także bardzo proste, choć porządne. Po prawej szafka ze starymi, okutymi w żelazo księgami. Na środku biurko, a na nim sterta papierów, które walały się także po całej podłodze. Przy stoliku siedział brodaty około osiemdziesięcioletni mężczyzna w tunice z herbem rady, pod którą miał założoną skórzaną zbroję. Jego siwa, choć krótka broda wyglądała dość niechlujnie, a twarz choć pełna zmarszczek i blizn, dalej wyrażała zacięcie, dumę, pewność, ale także i znużenie. Silna, umięśniona ręka trzymała pióro, które wykonywało niezgrabne ruchy na papierze. Mężczyzna podniósł wzrok i spojrzał na przybysza, po chwili wstał, niedbale odsuwając krzesło. - Witam jestem Artens, co Cię tutaj sprowadza? - spytał bez ceregieli, twardym i zdecydowanym, choć wcale nie nieuprzejmym głosem.
  18. Trihoofeńczyk jakby dostrzegł zmianę w głosie i mimice twarzy Onyksisa, jednak wydawał się tym nie przejmować, jego twarz rozjaśnił uśmiech. - Kopie, a i oczywiście dosiadamy mantykor bojowych.- stwierdził wyszczerzając oblicze złowieszczym uśmiechem żołdak. Clover zaczęła biec ile sił w kopytach, cały świat migał Jej przed oczami, czarne gałęzie muskały i uderzały Jej sierść, a Ona biegła, obejrzała się za siebie nikt się Nią nie zainteresował, zagrożenie minęło, mimowolnie nogi zwolniły tępa, ale gdy klacz odwróciła głowę zorientowała się, że właśnie wypadłą na polanę. Zobaczyła Tresur'a z ohydną krwawiącą raną, na korpusie i wstającego, osmalonego Trihoofeńczyka. W tym samym czasie Mellion właśnie wleciał na drzewo, aby znaleźć Clover, gdy tylko zorientował się ,iż klacz stoi oniemiała na przeciwnym skraju polany szybko zaczął do niej pikować. Jego rana, mimo leczenia Indis nie przestałą do końca boleć, ale wytrzymał to i wylądował obok celu. Clover obserwowała polanę, gdy nagle zauważyła cień, do niej lecący, już chciała się skulić w oczekiwaniu na cios, który zakończy Jej życie, kiedy spostrzegła, uśmiechniętą łagodnie twarz Melliona. Pegaz wylądował obok niej i zamiast zadać przewidywany przez Nią cios, napełnił Jej serce nadzieją. Tresure widząc, iż wróg próbuję się podnieść, rzucił się błyskawicznie w jego stronę z ostrym nożem. Ogiery złączyły się w morderczym uścisku, jednak nóż trafił w odpowiednie miejsce. Jego ostrze znów dotknęło szyi wroga, rozcinając tkanki. Sytuacja nie trwała długo, po chwili uścisk Trihoofeńczyka osłabł, a jego ciało zwiotczało, po czym kończyny osunęły się bezwładnie na ziemię. Tresure, cały w krwi z tętnicy szyjnej podniósł się z ziemi. Olo pobiegł w stronę, gdzie mu się wydawało słyszał krzyk klaczy. Jednak zamiast niej po szybkim galopie wpadł na miejsce, gdzie zauważył Jakiegoś Trihoofeńćzyka z puklerzem i buzdyganem podchodzącego, powolnym, ale i pewnym krokiem, do nieprzytomnego Onyksisa. Zbir już wykonywał zamach, który niechybnie miał zakończyć życie ogiera, leżącego bezbronnie u jego stóp, gdy odwrócił się, usłyszawszy odgłos łamanych w galopie, przez Boncecrushera gałęzi. Widząc nowego przeciwnika, wystawił puklerz do przodu i osłaniając się nim powoli zaczął podchodzić do swego przeciwnika. - No nie masz broni i choć wyglądasz na silnego, to szybko padniesz pod mym buzdyganem, lepiej się grzecznie poddaj, a jeśli nie to giń Equestriański podkucu!
  19. Fire biegła przez ciche, pogrążone w śnie miasto. Wszystko wydawało się teraz takie przygnębiające, mroczne i smutne, ale Ona nawet się nad tym nie zastanawiała, wiedziała, że przyjaciółka Jej potrzebuje. W końcu po paru minutach wbiegła na główny plac, z którego skręciła w kierunku oddzielonej wojskowej strefy miasta. Tuż przed wejściem do niej znajdował się główny komisariat policji. Jego wysoka biała wieża ozdobiona srebrną odznaką ze słońcem zawsze napawała serce bezpieczeństwem, które panowało w tym mieście. Jednak dzisiaj to wszystko uległo zmianie. Jakiś kucyk umarł, nie zdarzyło się to w Canterlot już od bardzo dawna. Fire poruszyła wielkie żelazne drzwi do budynku, które bezszelestnie się otwarły. Wbiegła po schodach na górę, bo jak dowiedziałą się od dyżurnego policjanta w recepcji, właśnie tam przesiadywała Blue. Wbiegła do pierwszego pomieszczenia, z którego dobiegało światło. Był to dość obszerny pokoik, w którym siedziała skulona na krześle przyjaciółka Fire. Przy ustach miała filiżankę parującej herbaty, a na przeciwko stał jakiś komendant policji. Był to wysoki biały ogier w niebieskim mundurze i zadbaną błękitną grzywą. Odwrócił od razu wzrok od Blue i popatrzył na nowoprzybyłą klacz. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć Blue wstała i dosłownie rzuciła się na Fire szlochając głośno, herbata rozlała się na podłodze, gdy klacz tuliła się do swej przyjaciółki. - Dlaczego, dlaczego to się stało...?- zadawała pytania nie wiadomo czy do Fire, czy do losu, czy morze rzucała je w powietrze, gdyż jej umysł nie dawał rady przyjąć tak nagłej i dotkliwej straty.
  20. Jedno zaklęcie i już Aik przemienił się w czarnego jastrzębia, jego skrzydła poruszyły się majestatycznie unosząc Go w górę. Wzleciał nad palisadę. Zaobserwował, że kilku strażników wodziło za nim przez pewien czas wzrokiem, jednak po chwili wrócili do przepatrywania terenu poza murami. Aik spostrzegł, że było to bardzo biedne miasteczko, nie posiadające prawie żadnych wygód, a zwłaszcza tych umysłowych. O bibliotece tutejsi mieszkańcy mogli pomarzyć.
  21. Gdy Dark weszłą do karczmy uderzyło ją przyjemne ciepło z kominka, a także dźwięk rozmów i przygrywań na rozmaitych nstrumentach. Nikt szeczgólnie nie zwrócił uwagi na klacz, zajmując się swymi sprawami. Barman łaził od stolika do stolika podając trunki i jedzenie. Tawerna została przytulnie urządzona. Przy ogniu leżał mały zielony dywanik, na którym można było się położyć i dobrze odprężyć, a stoły wykonane surowo, choć solidnie musiały być często myte, bo nie widać było na nich śladów jedzenia. Pod sufitem zwisał bardzo ładny świecznik na cztery świece - teraz zgaszone. Każda "odnoga: była w kształcie kuca, jedna pegaza, druga jednorożca, trzecia ziemnego, a czwarta alikorna. Przez małe i wysokie okna do środka wpadały snopy porannego światła.
  22. Klacz wstała lekko z krzesła opierając się na biurku i zbliżając swe wielkie czarne okulary do twarzy Dan'a. - Słuchaj, ty, czymkolwiek jesteś, nie wiem co tam ukrywasz, co morze zagrozić temu gwiezdnemu pancernikowi, ale wydaje się to bardzo mało prawdopodobne, aby coś takiego istniało. Jak masz coś do gadania to mów, a ja wezmę to pod uwagę w decyzji co mam z wami zrobić, jednak jeśli będziesz milczeć, to nie wróżę Ci dobrej przyszłości. Co do naszej sytuacji to się nie zamartwiam, bo nie wiem co za siła jest w stanie tej maszynie zagrozić- to mówiąc poklepała ścianę, a w pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny metalowy dźwięk. Klacz się lekko uśmiechnęła. - A teraz gadaj chłoptasiu, czy będziesz współpracować, czy nie i z szacunkiem, bo się pozbędziemy was jak śmieci.
  23. kapi

    Ogłoszenia

    Hej to znowu ja, słuchajcie szkoła znów mnie sobą przygniotła i dlatego nie odpisywałem, postaram się w weekend nadrobić, przepraszam Was za to wszystko, ale jest ciężko nie powiem, mimo to jest mi przykro i przepraszam.
  24. kapi

    Ogłoszenia graczy

    Dziękuję bardzo za pamięć i informacje miłego meetu
  25. Grass podążał wzrokiem za zataczająca się Green, klacz przeszłą kilka kroków po czym głucho upadłą na ziemię, po chwili dało się słyszeć spokojny oddech i lekkie chrapanie. Pokemona dobyła swego przepotwornego oręża i rozpocżeła łaskotanie. Blue najpierw kilka razy wierzgnęła kopytem, potem przekręcała się aż w końcu podniosła szybko głowę i wielkimy pełnymi furii oczami rozejrzała się kto śmie ją tak budzić, jednak gdy spostrzegła małą klaczkę od razu płomienie zgasły i zmieniły się w wyraz troski. - Jak Ci się spało moja słodka?- spytała bardzo miło Blue. Magic podszedł do jednego ze strażników stojących na drewnianym pomoście, którzy patrolowali okolicę i spytał się pierwszego z nich. Szary ogier odziany w czarny płaszcz i ćwierćpłytową zbroję gwardzisty, a przy boku połyskiwał miecz. Kuc spojrzał z zaciekawieniem, po czym oznajmił. - Najbliższe wyjście jest chyba do karczmy, ale tak właściwie dokąd Pan zmierza? Bo lepiej jak najwięcej pokonać przez podziemia, nie ryzykuje isę wtedy dużo.
×
×
  • Utwórz nowe...