Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. - Dziękuję, dobrze że kolejna parszywa bestia poszła do piachu. Zasłużyłeś sobie na chwilę odpoczynku, wyglądasz przyzwoicie, jak za dawnych czasów wyglądali wszyscy.- Tu na chwile przerwał, Tural miał wrażenie, że Artens zanurzył się w wspomnieniach. - Powiedz jak się nazywasz i jakiego wynagrodzenia od takiego starego dziada, jak ja?- Spytał z nutką humoru baron. Pogładził się po brodzie, podchodząc do Turala i lekko się śmiejąc. Poczał oglądać śmiałka swym bystrym i przenikliwym wzrokiem.
  2. Dan podbiegł do raptora, gdy nagle usłyszał głos jednego z techników: - Hej, a ty gdzie się wybierasz i czym ty w ogóle jesteś?- spytał jasnozielony kuc w kombinezonie mechanika. Obok niego stała skrzynka z narzędziami o dziwnych uchwytach, a on miał przypięty do kopyta klucz fuzyjny. Jego twarz wyglądała dość młodo, surowo, ale byłą również zaciekawiona przybyszem.
  3. Pokemona prawie, że się potknęła, ale na szczęście podtrzymała się o poręcz i uchroniła przed upadkiem. Po chwili stanęła pewniej już na parterze. Magic tymczasem wszedł do karczmy. Uderzyło go ciepło pomieszczenia i gwarne rozmowy. Nikt nie zwrócił na niego szczególnej uwagi. W tawernie przesiadywali kupcy i podrużni z innych rejonów Equestri rozmawiając o swoich sprawach, można było coś usłyszeć o zamieszkach w innych miastach. Cały czas ktoś wchodził i wychodził z drewnianego pomieszczenia, którego ściany zdobiły wizerunki artystów z Canterlockiego Teatru Wielkiego.
  4. (tu chodzi o ogulnie, bo jeśli ktoś jest z wami, to albo siedzi przy tym stole, albo wyszedł... Dakelin chyba siedzi z Wami, a Thermal i MT wyszli)
  5. - Wiem tyle, co każdy i nic poza tym, a co więcej nie chcę wiedzieć i Pani też radzę się do tego nie zbliżać.- odpowiedział szybko barman z trwogą na twarzy.
  6. Podczas gdy grupa rozmawiała sobie w najlepsze Rebon wreszcie skoncentrował się na transmutacji. Węgiel ponownie zaczął niknąć w powietrzu, żelazne łodygi połamały się i rozkruszyły, a powstały z nich srebrny proszek wniknął w niewidzialną bryłkę węgla. Po chwili nastąpił mały wybuch, a krąg transmutacyjny zmazał się, wcześniej błyskając intensywnie. Na ziemi wylądowała sztabka metalu o wadzę 700g. Blue pomogła Atlantisowi zdjąć kolczugę, a golem przestał się poruszać. Yellow tymczasem zaprowadził Wiktora do małego pokoju, w którym zwykle przesiadywała Shadow. Wszedł, najpierw pukając, po chwili dał znać żołnieżowi, że może wejść. Yellow skłonił się i opuścił pomieszczenie. Wiktor znalazł się sam na sam z czarną postacią o białych włosach siedzącą w cieniu przy biurku. - Słucham czego chciałeś?- powiedziała jak zwykle zimno przywódczyni.
  7. Słońce stało już wysoko na niebie, oświetlając zielone łąki w okolicy małego miasteczka. Ciemny las Everfree nie wydawał się aż tak ponury, jak zazwyczaj, a pegazy z samego rana sprzątnęły wszystkie chmury z błękitnego nieba. Pogoda aż zachęcała do uśmiechu i wiele mieszkańców Ponyville poddawało się tej pokusie. Szczęśliwe, kolorowe kucyki chodziły po ulicach spokojnego miasta. Biały ogier leżał w łóżku, spał dzisiaj dobrze, bardzo dobrze. Powoli otwierał oczy, czuł przypływ sił związany z jasnymi promieniami słońca, padającymi na jego twarz, przez nie do końca zasłonięte zasłony. Przetarł delikatnie twarz kopytem i ułożył lekko poczochraną szaro-czerwoną grzywę. Rozejrzał się po pokoju, zapowiadał się na prawdę wspaniały poranek. Ogier umył się i zjadł z apetytem śniadanie. Wczoraj prowadził ciężką i męczącą operację ,która się powiodła. Derpy znów złamała sobie skrzydło, tym razem w trzydziestu miejscach. Problemem była przecięta tętnica, w miejscu poprzednich zszyć. Ciężko pracował, by nie doszło do wykrwawienia i ta interesująca, trochę dziwaczna, ale przyjazna klacz dalej mogła dostarczać pocztę. Właśnie zastanawiał się nad tym, żując ostatni kęs kanapki, gdy usłyszał uderzenie o drzwi, ciche "ałć", po czym zauważył list wsuwający się przez dziurę w drzwiach. Wstał i skierował się powolnym krokiem ku przesyłce. Po chwili siedział już przy stole i wyjął kartkę z ładnie oprawionej w kwieciste wzory koperty. Pierwszy rzut oka ujawnił przepiękne pismo kaligraficzne, zdobione również motywami roślinnymi. Biały ogier zaczął czytać... Witaj Zbierałam się do tej wiadomości przez długi czas, nie wiedziałam do końca co mam napisać, a też przeszkadzały mi w tym moje obowiązki. Teraz nadarzyła się okazja, więc wreszcie powiem Ci to, co zamierzałam. Chciałam Cię przeprosić, za naszą ostatnią rozmowę. Poniosło mnie wtedy, nie wiem, czy żartowałeś, czy kpiłeś sobie ze mnie, mówiąc, iż nie pamiętasz Nuta, ale przebaczyłam Ci to. Przecież to ja wtedy dzwoniłam, aby się pogodzić, a wyszło na to, że znów nakrzyczałam na Ciebie. Na prawdę bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że zechcesz mi wybaczyć. Mówię tu takze o przebaczeniu, moich ciężkich słów tamtego dnia w szpitalu, ja na prawdę nie chciałam, nie dałam sobie po prostu rady z emocjami i wyżyłam się na Tobie. W ramach przeprosin, które mam nadzieję, że przyjmiesz chciałabym Cię zaprosić do Stalliongradu na pewien pokaz. Będę coś prezentowała i chcę, abyś wziął w tym udział, jest to robione na cześć Nuta, dlatego sądzę, że byłby Ci bardzo wdzięczny, gdybyś przyjechał. Jeśli będziesz miał problem z zakwaterowaniem możesz się zatrzymać u mnie. Prosiłabym także o możliwie szybkie zjawienie się, gdyż po prezentacji mogę nie mieć czasu, a na prawdę chciałabym z Tobą porozmawiać, w końcu mamy tyle do nadrobienia. Przepraszam raz jeszcze i mam nadzieję, że zaszczycisz mnie swoją obecnością, a nasza przyjaźń się odbuduje. Pozdrawiam Cherry Do listu dołączona była kartka z oficjalnym zaproszeniem na uroczystość, wraz z datą i dokładnym miejscem. Grass przyjrzał się kartce i z lekkim zakłopotaniem stwierdził, że pokaz odbędzie się za dwa dni. Jeśli chciał spełnić życzenie klaczy, musiał pożegnać się z odpoczywaniem dzisiaj w fotelu.
  8. Życie to miłość, życie to światło, życie to radość, życie to szczęście, życie to dobro, życie to Bóg, nawet jeśli wydaję się inaczej, tak jest prawda, bo tak życie zostało stworzone i tak będzie trwało, więc gdy jest ciężko just SMILE :D

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      Swoją drogą każdy może się podłamać, nawet Jezus mówił "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił..."

    3. Darth Imperius

      Darth Imperius

      "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił" jest fragmentem z księgi Hioba i oznacza odanie się Bogu i wołanie do niego. Przeciesz żydzi mówili po tym jak Jezus to powiedział "patrzcie woła Eliasza". A co do opisu bardzo piękny, Króluj nam Chryste Kapi

    4. Ryś Raindrops

      Ryś Raindrops

      Yep, just SMILE! ^^

  9. kapi

    Ogłoszenia graczy

    Spoko miłego Falkonu
  10. Blue aż kipiała ze złości. - Za kogo ty się uważasz ty przebierańcu jeden by tak wyzywać i poniżać najwspanialszego maga w Equestrii?! Sam pewnie nic nie potrafisz i... i... i w ogóle wydajesz się beznadziejny- mówiąc to tupała kopytami o ziemię. Widać było ,ze chwilowo nic mądrego nie przychodziło jej do głowy, ale wprost kipiała złością i musiała ją jakoś wyładować, słowa strzelały z jej ust niczym z karabinu, choć im dalej brnęła w to tym większe głupstwa gadała. Skończyło isę na tym ,ze ta tajemnicza książka Maskeda, musi być książką kucharską, z której nie potrafi wyczytać nawet jak zrobić rosół. Golem tymczasem przyjął rozkaz i poruszył się z wolna w stronę zamaskowanego ogiera. Rebon starał się skupić na transmutacji, ale przez paplaninę i słowotok Blue nie mógł nic zrobić.
  11. Na twarzy barmana pojawiła się nuta strachu, a oczy wyblakły, ogier lekko cofnął się i szeptem odpowiedział: - P p p przepraszam, o czym pani chce dostać informacje?!
  12. Aik skupił się i wykonał skrzydłami inkantację zaklęcia, pod sufitem pojawił się na chwilę, ledwo dostrzegalny znak snu, z którego poszły smugi przezroczystej, lekko czarnej energii do głowy każdego z kuców. Powoli zaczęli im się zamykać oczy, zasypiali jeden po drugim, jeden nawet oparł się o stół, przewracając go. Nagle jedno z dziwnych stworzeń, posiadające róg, wstrząsnęło głową, otworzyło swe oczy i podbiegło do towarzyszy. Wszyscy zaczęli się wybudzać, nieświadomi, że jeszcze przed sekundą spali. - Panowie, wyczuwam tu jakąś magię, lepiej się zgłośmy z tą księgą do Crimson Cloack'a. Mam złe przeczucia.- na te słowa czterech z nich ociągając się, na wpół przytomna podniosła się z krzeseł, reszta została i zasnęła. Na czele z żółtym ogierem z rogiem wyszli z budynku i skierowali się w stronę domu pana tego miasta.
  13. Magic wyszedł w krąg światła, znalazł się po chwili na zapleczu kraczmy, popchnął drzwi, które zaprowadziły go do kuchni. Tam kilka par oczu skierowało się ku niemu, ale po chwili odwróciło się obojętnie. Kuce powróciły do przygotowywania posiłków nie zwracajac specjalnej uwagi na przybysza. Changeling, mimo dziwnego spojrzenia klaczy minął ją i poszedł na dół, po chwili odezwały się drzwi, co świadczyło raczej o wyjściu tajemniczego stworzenia na dwór.
  14. - O to samo ja chciałem zapytać, czy był ktoś jeszcze z Wami?- powiedział rzeczowo ogier.
  15. - Ach ten twój "okręt..."- stwierdziła z przekąsem Star. - No cóż, dobrze chodź zatem, tylko nie szwendaj mi się po statku i nie próbuj uciekać, bo marnie się to dla ciebie skończy.- Klacz podeszłą do żelaznych drzwi i postała przy nich około 10 sekund. W tym czasie nastąpiła seria szybkich dźwięków, jak od wstukiwanego kodu, po chwili wrota się otworzyły z lekkim sykiem. Dan ujrzał długi i wąski korytarz, oświetlony przez rzędy białych lamp, wbudowanych w sufit i podłogę. Star kroczyła spokojnie naprzód. Wszędzie w okół były inne drzwi do innych pomieszczeń. - Znajdujemy się teraz w części więziennej statku na poziomie 24.- rzuciła szybko dla informacji pani major. Korytarz lekko się rozszerzył i Dan spostrzegł już o wiele cięższe wrota zabezpieczone polem siłowym. Znów kilka chwil i ciężkie skrzydła otworzyły się na bok, a oni weszli do obszernego, okrągłego pomieszczenia. Przy dużym wyświetlaczu hologramowym siedziało kilka kucy. Przy ścianach stały kolejne uzbrojone w karabiny, wszyscy w mundurach. Gdy klacz wkroczyła do pomieszczenia, przywitały ich ciekawe spojrzenia. Kuce odwróciły swe głowy, zaciekawione nowoprzybyłymi. Star machnęła kopytem, na znak, że to dziwne stworzenie, które prowadzi nie jest groźne. Podeszła do windy i wepchnęła tam Dan'a zanim zdążył zauważyć więcej szczegółów. - Popodziwiasz sobie później, teraz do twojego statku...- to mówiąc przycisnęła przycisk w windzie oznaczony numerem 20, winda ruszyła, a człowiek odczuł dziwne uczucie w żołądku. Za chwile szli już korytarzem, tym razem jednak oszklonym, lub przynajmniej przezroczystym. Dan wyjrzał przez okno i oniemiał. Szli pod sufitem olbrzymiego hangaru, mieszczącego może ok 10 000 statków bojowych, a przynajmniej tak wnioskował po ich budowie. Wszędzie krzątały się kuce, robiąc swoje własne sprawy. Dan poczuł szturchnięcie kopytem, które ukierunkowało jego trajektorie chodu na kolejną windę. Star wcisnęła przycisk 20 B i zjechali lekko w dół. Wyszli na płytę hangaru, gdzie pośród rozmaitych statków człowiek zauważył swój. Był w całkiem dobrej formie, tylko majstrowały przy nim jakieś kuce...
  16. Blue szybko wstała, na prośbę Atlantisa podbiegła i okryła Go płaszczem, jednak słysząc wypowiedź tajemniczego ogiera, który po raz kolejny szydził z jej ukochanego nie wytrzymała, podbiegła do Maskeda, tarasując Mu drogę i wrzasnęła: - Jak śmiesz tak się odnosić do jednego z najwspanialszych magów w Equestrii? Czy ty rozumu nie masz, Atlantis mógłby cię zmieść w każdej chwili, a ty tak jesteś zadufany w sobie, że nawet nie dostrzegasz prawdziwych umiejętności, narysowałeś sobie coś na kopytach i sądzisz, że jesteś potężny, tak?- w jej głosie pobrzmiewała złość i chęć ratowania honoru najbliższej osoby.
  17. Pokemona skierowała się na dół, po chwili zaczęła schodzić, gdy nagle i niespodziewanie usłyszała lekki pisk drzwi. Odwróciła się odruchowo, a na korytarzu za nią stał changeling, który właśnie wyszedł z pokoju. Śpiesznym krokiem zaczął przechodzić obok Pokemony, także kierując się na dół. Nic nie mówił, tylko jego wzrok wskazywał pogardę, dla małej klaczy.
  18. Po chwili klacz oprzytomniała i otworzyła oczy, wpatrywała się prosto w twarz Fire, głucho i ledwodosłyszalnie powtórzyła pytanie: - Co tu się stało? Kto to zrobił?...
  19. Podczas gdy na odległej polanie Clover, Tresure i Indis rozmawiali, Mellion z Sacrum biegli przed siebie. Przedzierali się przez gałęzie, lecz na razie nigdzie nie doszli. W lesie w pewnym oddaleniu od altanki Olo błyskawicznie, korzystając ze skupienia się przeciwnika na czym innym ruszył na niego. Szybki zamach ręki i już potężne kopyto mknęło prosto do celu. Trihoofeńczyk najwyraźniej nie był jednak w ciemię bity i zorientował się w sytuacji. Zaskoczyła go szybkość Ola, ale sam posiadał pewien refleks. Lewe kopyto żołdaka szybko powędrowało do prawego, a tylne nogi odskoczyły w tył. W ostatniej chwili twarde drewno puklerza zasłoniło rękę z buzdyganem. Trihoofeńczyk na tyle jednak był zdezorientowany nagłym atakiem, że zapomniał o wyprowadzeniu szybkiego kontrataku. Onyksis w tym samym czasie skupił się, a jego róg zalśnił czernią. Po chwili powietrze przed ogierem stało się czarne i zaczęło się zbierać w materialną formę miecza. Czarne ostrze stabilizowało się, a po jego bokach pojawiały się kolce z żelaza. U nasady głowni pojawiła się czaszka jakiegoś potwora, a klingę poprzecinały subtelne, ciemnoczerwone, wgłębienia. Broń sama przyłączyła się do kopyta na zasadzie opaski, jak w zegarku. Opis broni: Uchwyty broni kucykowej zawsze budzą wiele kontrowersji. Ja mam kilka odpowiedzi na to, a jedną z nich jest właśnie to, jaka została zastosowana w przypadku ostrza Onyksisa. Jest to opaska, taka jak w zegarku ( w tym wypadku rozszerzona mniej więcej do rozmiarów karwasza). Przy mocowaniu posiada blokadę na kilka pozycji - uniesiona do góry, razem z kopytem umożliwia swobodne poruszanie się, bieg, nie zawadzając o ziemię, a postawienie jej w dół, bądź do przodu umożliwia walkę. Pomiędzy tymi trybami można w dowolnej chwili przestawiać broń, co umożliwia płynną walkę. W przypadku zastrzeżeń, innych propozycji, czy czegoś co by Wam do głowy przyszło apropo wyglądu broni kucykowej z chęcią wysłucham, choć pragnę zaznaczyć, że podany tutaj przykład nie jest jedynym i poszczególne inne bronie wyglądają inaczej.
  20. - Jestem Dedly Star major Equestriańskiej floty kosmicznej na dalekich rubieżach.- powiedziała obojętnie klacz.
  21. Czarny ptak wejrzał przez okno, do budynku straży. Siedziało tam przy stole kilkoro kucy. Grali w karty, rozmawiając. Książka leżała na środku stołu, na którym leżała pula. Aik policzył, w pokoju było pięcioro grających i jeden siedzący za biurkiem, który coś pisał. Kilka pochodni na ścianach oświetlało pomieszczenie.
  22. Nagle w sposób zupełnie niespodziewany do pokoju wkroczyła pewna klacz. Otworzyła łagodnie drzwi, zaczęła mówić coś w rodzaju, już jestem, ale urwała w połowie słowa i zaniemówiła. Wyglądała prawie zupełnie jak matka Blue, tylko grzywę miała lekko inaczej uczesaną. Fire nie mogła uwierzyć w to podobieństwo, miała wrażenie jakby przed nią stała prawdziwa i żywa Pani Skittle. Nowo przybyła klacz wyszeptała, rwącym się głosem: -Cc c ccooo tu się stało?- po czym przednie kolana ugięły się pod nią i runęła lekko na ziemię z głuchym odgłosem.
  23. Dark odczekała pół minuty, aż barman skończy podawać właśnie zamówione trunki ,po czym nie za bardzo śpiesznym krokiem podejdzie do klaczy. - W czym mogę pomóc?- spytał grzecznie.
  24. Blue nie wytrzymała: - Dobrze radź sobie w takim razie sama! A teraz daj mi spać...- po wypowiedzeniu tych ostrych słów nakryła się kocem. Strażnik zastanawiał się krótko, po czym odrzekł: - Dobrze, możesz wyjść, tylko pamiętaj uważaj na siebie i nie daj się złapać. Światło z jego rogu rozbłysnęło jaśniej oświetlając także i jego samego. Był to dość młody kuc w czarnym płaszczu i zbroi wyglądający typowo jak strażnik, choć z twarzy można było wyczytać, że nie widział jeszcze rozlewu krwi. Sięgnął do swych juków i wyciągnął klucz dużych gabarytów. Włożył go w, teraz lepiej widoczne pod wpływem światła, drzwi zrobione z ciężkiego i porządnego żelaza i pociągnął. Magic usłyszał poruszanie się mechanizmu zapadek i po chwili uderzyło go jaśniejące światło jakiegoś korytarza. Oczom ogiera ukazał się mały, dość ciemny jak na standardy powierzchni, ale z drugiej strony teraz oślepiająco jasny korytarzyk, który prowadził dalej. - Jesteśm na tyłach spiżarni karczmy, jeśli pójdziesz dalej tym korytarzem dojdziesz do drzwi, które zaprowadzą Cię do kuchni, wszyscy pracownicy to nasi ludzie, więc nie musisz się obawiać, gdy wyjdziesz z karczmy dostaniesz się na główny plac, przy Wielkim Teatrze Canterlockim.
  25. Ciemnozielony ogier początkowo wydał się lekko zaskoczony odpowiedzią, jednak wyrazy emocji szybko znikły z jego twarzy. Spojrzał się na Ruby i odrzekł: - Chciałem poinformować o ważnej naradzie organizowanej przez zarząd tutejszej placówki rebelianckiej, pod przywództwem Shadow Lightning. Będą w niej omawiane ważne sprawy i wszyscy z drużyny, która niedawno otrzymała swe specjalne zadanie od samego księcia mają się tam stawić, to jest rozkaz.- ostatnie sformowanie wypowiedział podkreślając znaczenie wiadomości i jej wagę, ale nie było w tym ani odrobinki nieuprzejmości.
×
×
  • Utwórz nowe...