Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. Shadow czekała na pierwszego kuca, który zabierze głos. Okazała się nim Visionary, co nie zdziwiło dowódczyni, ani chyba nikogo z zebranych. Zaraz potem dołączył się Poison. Zgodnie z rozsądkiem należało udzielić szybkiej odpowiedzi temu, który chciał tylko informacji. Irytującym był fakt, że ten Poison musiał po pozwolenie treningu udawać się na sam szczyt dowództwa rebelii, ale Shadow nie była w humorze do kłótni. Chciała szybko wszystko załatwić i wrócić do swoich spraw. Odezwała się więc najpierw do Poisona. - Tak na prawdę nie ma ograniczeń w miejscu gdzie możesz trenować. Ważne jest, abyś po prostu nie zdradził naszej pozycji przed atakiem innymi słowy : nie wychodź poza jaskinie, oraz żebyś nikogo nie uszkodził. Znajdź jakąkolwiek pustą jaskinię, albo pójdź do miejsca, gdzie Green ćwiczył swoich ludzi, tam znajdziesz trochę spokoju by potrenować. Sandstorm podjęła decyzję, która trochę zaniepokoiła Shadow, ale klacz szanowała wybór, kiwnęła tylko głową na znak zgody. Poison i Sandstorm opuścili pomieszczenie, więc klacz została sama z Visionary, do której zwróciła się niezmąconym zimnym, choć pięknym głosem. - Słucham zatem tego co masz do powiedzenia, tylko lepiej niech to nie potrwa za długo, bo mamy kilka godzina do rozpoczęcia ataku. Tymczasem w jaskini zaopatrzeniowej Solid został poproszony najpierw o skołowanie toporków skóry i stali, kiwną głową do odchodzącego Wiktora. Zaraz potem przyszedł Magic. Ogier wysłuchał jego żądań i posłał kogoś by przyniósł ekwipunek. - Nie kojarzę cię z narady, bo na niej nie byłem, więc miałbym problm. Kuce powiadają, że wszystko bym upchnął gdzie trzeba, ale to nie oznacza, że jestem cudotwórcą żeby widzieć przez ściany. Ale cóż powiem tyle, że skoro tam byłeś to dostaniesz nawet ten twój napierśnik, choć to towar deficytowy, lepiej żebyś go na prawdę potrzebował. - powiedizął przyjaźnie ogier. Po chwili zjawił się wysłannik ze zwykłym mieczem i fragmentem zbroi. Wszystko podał Magicowi. Solid zajął się czym innym, pochłaniając się w obowiązkach. Pokemona znalazła się w bibliotece, gdzie właśnie Lenitha płakała, Wiktor przyszedł i ją pocieszał, Cermelitta wyglądała na lekko zakłopotaną tym ,że zdjęła naszyjnik z szyi pegazicy, a Dakelin pochłonęły przygotowania do swojego planu. Obok stał obojętny jak zawsze Masked. Pokemona wyjęła pierwszą książkę o czarach jaka znalazła, sprawdziła spis treści i rzeczywiście widniały w nim wymienione zaklęcia. Tymczasem do biblioteki wszedł jakiś nieznany kucyk i podszedł do Wiktora. - Oto dwa toporki 2kg stali i 6 płatów skóry w przesyłce od Pana Solida, wraz z wiadomością, cytuję: " Jak chcesz czegoś ode mnie to nie szwendaj się po całej kwaterze, żebym musiał gońców pod ciebie podsyłać. Mam nadzieję ,że przydadzą ci się te przedmioty." - to powiedziawszy położył wymienione przedmioty na ziemi obok Wiktora. Thermal włączył się do prądu przesyłu danych kuli, która wprowadziła go w samouczek. Zorientował się ,że tutaj wszystko działa bardzo logicznie i tak jak jego umysł, bo wszystko z niego pochodzi. Część niedostępna dla ogiera pochodziłą z magii i rozumu Atlantisa, ale część robocza byłą modyfikowalna i Thermal mógł ją sobie ustawić dowolnie. Mądry jednorożec zaraz połapał się w większości funkcji i uzyskał dostęp do interfejsu kreatora. Mógł teraz zmienić środowisko pracy na jemu najbardziej przyjazne prowadzić dane i rozpocząć testy, obliczenia, bądź tworzenie nowych konstrukcji czy symulacji. Atlantis udał się z Blue do jej pokoju. Była to mała kryształowa jaskinia. W środku za przytulnymi drewnianymi drzwiami paliły się dwie pochodnie, a ogień z kominka dawał przyjemne poczucie ciepła. Na środku stało łóżko, w prawdzie pojedyncze, ale na tyle duże by się w nim zmieścili. Obok stał mały stoliczek z jakimiś papierami. Atlantis zauważył na ścianie powieszone Jego magicznie utrwalony obraz, oprawiony w ramkę. Wszystko wyglądało bardzo przytulnie i miło. Blue uśmiechnęła się do Atlantisa i powiedziała: - Połóż się, odpocznij, zasłużyłeś sobie, niedługo bitwa, a Ty musisz przeżyć, bo nie wiem co bez Ciebie bym zrobiła. Dobrych snów. Blue ponownie uroczo się uśmiechnęła, odgarnęła grzywę i gdy Atlantis położył się w wygodnym łóżku, które okazało się nadzwyczaj miękkie, ona sama też się położyła... na podłodze w kącie pokoju. Tymczasem Grim wysłuchał rad Wiktora i spojrzał na te kuce które wystąpiły. Z pośród ok 2000 umiejętności i odwagę do tego miało tylko 150. Wyglądali na pierwszy rzut oka trochę porządniej w odczuciu Grima, gdyż nie prezentowali sobą stylu paniczów z dobrych domów, tylko albo okolicznych myśliwych, rolników, kończąc na tych gorzej wyglądających zbirach, czy drobnych rzezimieszkach, bądź bandytach. Ogier nie znał ich kryminalnej przeszłości, a wnioskował o ich zawodzie tylko po ekwipunku i ubraniach, jednak pozory lubią mylić. W oczach każdego z nich widział determinację i największa brawurę oraz chęć dokonania rzeczy wielkich, choć często głupich. Niektórzy patrzyli zadziornie i pewnie inni bardziej statecznie i mądrze z dystansem. Większość była młodymi młokosami, choć ze 30 było w podobnym wieku do Grima, bądź lekko starszym. MT zabrał się do pracy, wiedział , że potrwa to długo, ale z drugiej strony było warto. Wreszcie opłaciło się targać ze sobą tyle części. Nie musiał się o nic troszczyć, wszystko miał pod kopytem. Najpierw zanim jednak zabrał się do tworzenia musiał zdemontować to, co w starym projekcie nie odpowiadało nowej wizji. Dzięki temu zdobył trochę części ale ten proces zabrał mu około 10 minut. Gdy ten etap został zakończony, MT zabrał się za tworzenie połączeń z nerwami i obudowy na nie. Jego róg rozbłysł, kiedy części kolejne części były ze sobą spawane. Powoli pierwsze pręty rusztowania mechanicznego zaczynały nabierać kształtów. MT wybiega czasem trochę w przód, nie chcę żebyś czekał Solar, więc opisuję etapami, tylko miej świadomość, ze w stosunku do innych jesteś już w przyszłości, którą później będziesz musiał przeczekać.
  2. kapi

    Ogłoszenia

    Powstała kolejna nagroda w alei zasłużonych i uaktualniłem listę sesji. Equestriakorps ruszy niebawem po dopięciu wszystkiego na ostatni guzik życzę wszystkim szczęśliwego i kucykowego nowego roku.
  3. (nie martw się za chwilę wszystko się zmieni zegar tyka a noc jest jeszcze młoda)
  4. Nightmare nikt nie będzie Cię zmuszać, jeśli nie chcesz to daj znać, że odchodzisz z tej sesji, oczywiście jeśli chcesz to dalej graj, bo najważniejszy punkt regulaminu jest cytuję "dobrze się bawić" Dark Commander spojrzał na przybysza. - Twojego wuja tu nie ma, właśnie sprawdzają akta, ale podejrzewam, że albo wywieźli go do ZOM, albo jeśli był wyżej postawiony, to pewnie przewieźli go razem z innymi więźniami politycznymi do Changei i pewnie dalej tam siedzi. Co do kowala, to nie ma ich w mieście za dużo, większość tych dobrych była sojusznikami księżniczek, ale mamy tam jakiegoś podrzędnego. Ma się zaraz zjawić. W istocie po kilkunastu sekundach do komnaty wkroczył stary ziemski kucyk z długą lekko przypalona brodą. Był koloru brudnej czerwieni. - Witaj Panie cóż sobie życzycie od skromnego sługi waszego?
  5. Kilka postów temu opisałem jak MT znalazł pracownie, do której szedł. Tam też jest. Znajdziesz to w którejś z moich odpowiedzi, przeleć sobie do tyłu i znajdź, jeśli potrzebujesz opisu pracowni. Będzie się zaczynać tradycyjnie od nowego akapitu, więc będzie Ci łatwiej. Pozdrawiam. Rebon wrzucił odpadki do pieca, który został mu przydzielony. Metale topniały powoli, ale systematycznie, rozgrzewając się do czerwoności. Jego czujne oko obserwowało wszystko. Sprawdzał zawartość, tak jak mówił Burning ok 90% mieszaniny stanowiło żelazo reszta była miedzią i stalą, przy czym tej ostatniej było bardzo mało. Po tytanie nie było nawet śladu. Atlantis już chciał ruszyć za swą narzeczoną, gdy usłyszał prośbę Thermala dotyczącą samouczka. Pokemona ponownie spytała Yellowa. Ten już bardziej zirytowanym głosem rzucił. - Dobra to nie ma sensu, teleportuję cię tam. Po chwili jego róg rozbłysnął żółtym światłem, a klaczkę otoczyła złota kula, gdy po chwili pękła, Pokemona znajdowała się już w skrzydle magicznym, gdzie krzątała się masa kucy przenosząc różne beczki z jakimś wywarem. Grim odpowiedział Greenowi, ten po krótkim namyśle stwierdził: - Ćwiczenia oczywiście przydadzą się tym młokosom. To są te kuce, o których mówiłem na naradzie, że ich umiejętności nie były sprawdzane, a co dopiero poprawiane. Masz jeszcze kilka godzin, żeby coś tam z nimi porobić. Pamiętaj jednak, aby zostawić Solidowi jakieś pół tysiąca do spraw oddziału zaopatrzenia, ten złoty kuc potrzebuje jednak trochę pomocy w tym magazynie. Oczywiście mogą się zmieniać. Przypominam, że trudy zdobycia arsenału w pierwszym rzędzie należą do Yellowa, który poprowadzi natarcie na koszary, z tam tond najbliżej. Twoje siły mają wspierać natarcie, a dopiero w przypadku klęski ataku na koszary mają przejąć zadania sił maga. Oczywiście wtedy należy się już liczyć z porażką, ale taki jest plan. Pamiętaj, że w walkach na ulicy nie jesteś sam, moje kuce będą wspierać newralgiczne punkty i atakować z zaskoczenia. O właśnie... Weź ten kamień, rzuć go w górę, jeśli będzie potrzebna moja pomoc na polu bitwy. To jest runa światła, podobna do tych, które świecą u nas w jaskiniach. Ta będzie dodatkowo utrzymywać się w powietrzu przez 5 minut, później spadnie. Jeśli ją złapiesz przed rozbiciem o ziemię może posłużyć wiele razy.- to powiedziawszy wręczył Grimowi mały niebiesko-przezroczysty kamyczek, a raczej kryształ z ciemnoniebieskim dziwnym symbolem. - Moglibyśmy używać rogu, le nasz wróg takimi sygnałami się posługuje, a nie moglibyśmy sobie pozwolić na błędy, więc musimy używać tych run świetlnych. Nie mam ich więcej przy sobie, ale pewnie Solid, albo Yellow będą mieli ich więcej, możesz im powiedzieć, żeby ci dali. Zielony kuc przybił kopyto rdzawemu ogierowi i oddalił się śpiesznym krokiem, wykrzykując grubym głosem nauki dla rekrutów typu " miecz się trzyma odwrotnie". Shadow spojrzała jakby lekko inaczej na Maskeda, choć bardziej było to czuć duszą niż oczami. W tym momencie doszła Carmelitta, która zastała iście napiętą sytuację na korytarzu. Shadow już coś miała odpowiedzieć, gdy odezwała się Visionary. Dowódczyni szybko i gwałtownie odwróciła głowę w jej stronę. - Naucz się, że są sprawy ważne i ważniejsze, pomysł zaraz mi opowiesz, ale teraz są inne sprawy ,a mianowicie bójka, którą ty byłaś częścią. Nie ma teraz czasu na rozstrzyganie kto co jak i gdzie, nie obchodzi mnie to, żaden z was nie jest moim kucem i nie muszę was niańczyć. Załatwcie to między sobą, ale jeśli jeszcze raz będziecie się tłuc na korytarzu to sprawca posiedzi sobie chwilę w celi. jeśli już musicie walczyć, to znajdźcie opuszczona jaskinię i tam się tłuczcie. Następnym razem w takiej sytuacji nie będzie ostrzeżenia, nawet nie zauważycie, gdy znajdziecie się związani za kratami.- Całą wypowiedź Shadow powiedziała spokojnie i miło, a jednak w jej głosie było coś takiego, że nikt nie miał wątpliwości, że nie będzie się wahała spełnić swych obietnic. W okół niej powstały znów cienie, a po chwili zniknęła razem z paroma kucami, które chciały z nią zamienić dwa słowa. Na odchodne rzuciła jeszcze szybkie zdanie: - Masked jeśli to co robisz zagrozi rebelii to twoje dni są policzone. Po teleportacji do swojego gabinetu zwróciła się do kucy chętnych na rozmowę. - Dobra po kolei kto czego chce?
  6. Mina strażnika zrzedła, spuścił wzrok, lekko dygocząc nogami. - Wypuśćcie te szkraby- stwierdził zrezygnowany. Strażnicy poucinali więzy, a małe kucyki pouciekały, niektóre z nich spojrzały na wielkiego stojącego na dwóch nogach jegomościa w zbroi. Jeden z nich, mały i niebieski zdobył się na odwagę i lekko sepleniąc wymamrotał. - Dziękuję plosę Pana. Następnie bojąc się strażników szybko pogalopował w cień ulicy, gdzie zniknęli jego towarzysze. Changelingi ze straży bojąc się spojrzeć Darkowi w oczy, spuściły głowy i zaczęły sunąć na swe poprzednie stanowiska, słuchając komendy ich pokonanego dowódcy.
  7. Pokemona w końcu znalazła Yellowa, który był dość zabiegany. Spojrzał na klaczkę , która zadała mu kolejne pytanie, nieco roztargniony i oderwany od swoich zajęć rzucił szybko. - Skrzydło magiczne, tam stoją regały. - Po czym powrócił do swej pracy. W jaskini Thermal wyklepał nauczoną na pamięć formułkę. Tuż przed jego rogiem nagle zaczęło coś migać, jak żarówka, prze przepaleniem. Żółte światło stabilizowało się i dawało po chwili poblask małej latarki. To było tyle, zaklęcie wyszło, niby nic, ale zawsze magia światła. Na dodatek choć nie wymagało to wysiłku dorosłych ogierów światło świeciło tylko, jeśli umysł był na nim skupiony, dlatego poświata nie znikała z rogu Thermala. Czym innym zupełnie był pocisk światła, który wyglądał na o wiele cięższe zaklęcie. Kowal mógł spróbować je wykonać, ale czuł, że może mu się nie udać. Blue popatrzyła na Atlantisa, po czym stwierdziła. - Możemy się udać do mojego pokoju, to jest dwa poziomy wyżej, co Ty na to? Ostry wzrok Burninga padł na Rebona. - Hola z tymi materiałami, są potrzebne do wyrobu masek i innego ekwipunku. Możesz od nas to uzyskać tylko przy wyraźnym zezwoleniu Shadow... ​Chociaż... Wiesz możesz przetopić odpadki produkcyjne, nie mamy teraz czasu by się z nimi bawić, więc ich nie wykorzystamy, znajdziesz w nich trochę różnych metali, żelaza pod dostatkiem, trochę stali, a jak Ci się poszczęści i ciupkę tytanu. Tymczasem Solid obrzucił Wiktora dziarskim spojrzeniem. - Hej nie marnuj sił na jakieś tam manekiny, wrogów się tłucze, a nie biedną słomę, choć umiejętności masz. Jedyne czego ci brakuje to ta dycha, co jej nie dostaniesz hahaha, bo nie mam, zgłoś się jak przeżyjesz po bitwie, coś może wtedy będę miał. Co do chleba, to nawet bym ci przyniósł ,ale czasu nie ma. Mam do rozdania każdemu kucowi w tych zatęchłych podziemiach broń jak najlepiej dostosowaną do zadania, a i teraz wszystkim odbiło na punkcie ziół do jakiś gazów, niech się fasoli najedzą, to będą mieli czego chcą, a nie ja jeszcze zielskiem będę musiał się zajmować. Nie mam czasu na chleb, przykro mi, ale jaskinia jest twoja, tylko mi stropu na łeb nie zawal. - Wypowiedź była przerywana komendami do innych kucy, na koniec Solid uśmiechnął się przyjacielsko. Wiktor poszedł do jaskini. Mała wnęka została wypełniona niepotrzebnym sprzętem i manekinami. Każdy w innej odległości. Wiktor staną na środku zawiedziony brakiem chleba. - O tak, spal to wszystko, trochę ognia od razu postawi mnie na nogi - rzucił znienacka demon, który już odzyskał większość sił po ataku magii Maskeda. Wiktor skupił się, a jego całe ciało otoczyła płonąca, cienka bariera. Częściowo przezroczysta ściana ognia, jarzyła się na żółto, pokazując ciało żołnierza, które najpierw naprężyło się, a później zaczęło pęcznieć. Z każdą sekundą stawało się co raz bardziej okrągłe. Dmuchało się jak ogromny balon, gdy osiągnęło średnicę około 3m Wiktor otworzył swe oczy, które były całkowicie czerwone, a źrenice zwęziły się, a po chwili nastąpiła eksplozja. Powietrze momentalnie nagrzało się i widać było falę gorąca rozchodzącą się wszędzie, razem z nią szedł dźwięk dość niski i pulsujący. Siła przewróciła najbliższego manekina. Następna kulista bariera, jak się rozeszła to były czerwono- żółte płomienie, które spadły na ściany i podłogę zalewając cały obszar 5m ogniem. Wszystko paliło się przez kilka sekund, po chwili zaczęło dogasać, w pokoju zrobiło się duszno i gorąco jak w sałnie. Wszystkie manekiny w odległości 4m zostały całkowicie spalone, te dalsze były albo w części poczerniałe, albo powalone na ziemię. Jedyne co mogło zastanawiać to, to że Wiktor zniknął. Ostatnie płomienie dogasały wtem, kilka z nich zmieniło swą barwę na czarno-szarą i poczęło unosić się w powietrze. Tam po kolei formowały się i już po chwili cały i zdrowy Wiktor stał na środku miejsca po wybuchu. Całe ciało go bolało, normalnie jakby coś go rozerwało, poczuł wewnętrzny ogień demona, ten wyraźnie się cieszył i odzyskał wszystkie siły. Przez chwilę włosy Wiktora jeszcze falowały na wzór ognia ,by zaraz się uspokoić, jedyne co nie mijało tak szybko to ból, który zmniejszał się bardzo powoli. Grim wstał od stołu i zabrał się za robotę, powoli w niej poznawał swoich ludzi, a oni jego. To co ogólnie zaobserwował to, to że wszyscy, nawet totalne młokosy, które w życiu łopaty w ręku nie mieli, a co dopiero miecza, odznaczali się silnym duchem. Dało się wyczuć, że ta armia nie cofnie się przed naporem changelingów, choćby i wszyscy mieli zginąć. Tylko rozkaz pchnie ich do odwrotu, albo nieznane straszne siły. Wielu z nich się bało, niektórzy mówili drżącym głosem, ale wszyscy w duchu byli uśmiechnięci. Grim widział ,ze ich dusze tego potrzebują, że potrzebują wolności. Byćmoże wielu z nich ma krewnych w więzieniach, albo w ZOMach, była to masa o wielkiej determinacji i w większości słabych umiejętnościach. Już po samej robocie wychodziła nieudolność armii. Większość była inteligencją Canterlocką, organizacja stała na niskim poziomie, bo gdyby nie ludzie Solida, którzy powtarzali jego motta jak np. "Każdy kuc w tym podziemiu to wie, że skrzynie muszą stać równo na sobie" rymy cholernie słabe, ale on przynajmniej umiał zabrać się do roboty. Główna jaskinia zatłoczyła się od podwładnych Grima. Podszedł do niego Green. - Witam Półkowniku Grim. Wszyscy Twoi ludzie się stawili, dostałeś 2100 kucy, czegoś ci trzeba, czy mogę się zająć swoimi ludźmi, Shadow rozkazała ,ze w razie kłopotów mam ci służyć pomocą. Shadow szybko dowiedziała się gdzie toczone są bójki magiczne na korytarzu i chwilę po odejściu Maskeda, obok Rockiego i Visionary pojawiły się smugi cienia wyłaniające się z podłogi, po chwili wszystko rozwiało się, po czym wróciło na miejsce formując kucyka. Ciemny płaszcz powiewał na magicznym wietrze, choć kaptur zasłaniał cała głowę. Widać z pod niego było jedynie kawałek śnieżnobiałej grzywy i lśniące oczy. Shadow szybko rzuciła pytanie o co poszło, a uzyskawszy podstawowe informacje, znów znikła pośród cieni z nikłym błyskiem pod kapturem. Gdy Masked wrócił i zaczął odprawiać rytuał, w chwili wypowiedzenia pierwszych słów pieśni usłyszał z mroku cieni, które rzucała jedna z półek skalnych powyżej. - A teraz powiedz co ty tutaj wyrabiasz, byle szybko bo nie mam czasu na pogaduszki z jakimś czarodziejem, który nie wie co należy kiedy robić. Głos Shadow pozostał w niezmąconym spokoju, chłodny i urzekający jak zawsze, nie dało się w nim usłyszeć ani krztyny złości, czy gniewu. Klacz wyszła z cienia, nie odgarniając kaptura. Jej oczy błyszczały, a ciało zakryte było długim czarnym płaszczem. Patrzyła się na wszystkich uczestników bójki, a było ich czterech - Masked, Rocky, Visionary i Poison, każdy czuł na sobie lodowate spojrzenie, lecz zarazem oczy klaczy zdawały się nie być zwrócone w niczyją stronę. Shadow w spokoju czekała na odpowiedź. Ruby tłukła się z myślami, tyle śmierci ją czekało tyle niepewności bólu i cierpienia, ona chciała dawać radość i muzykę, a teraz miała patrzeć na rzeź, w imię wolności w prawdzie, ale rzeź. Jej kompani się kłucili, miała poczucie wszechobecnych szpiegów i złych kucy. To było dla niej za dużo, nie jak na jej nerwy, teraz miała jeszcze udać się do Nightmare Moon, do tej, która zniewoliła jej przyjaciółkę. Coś w niej pękło, rozpłakała się i niezauważona przez nikogo z przyjaciół przesiedziała kilka minut w kącie. Wzięła swój flet do reki i zagrała co miała w duszy. Wtedy flet przemówił w jej myślach. Nuty były słowami, być może na tym polegało ożywienie go. Każda nuta mówiła, by Ruby znalazła swój sposób walki by walczyła muzyką i dobrocią, a nie mieczem. Podjęła decyzję będzie dalej wspierać dobrą stronę, ale w inny sposób, tu nie było miejsce dla niej. Wstała i po prostu wyszła jednym z tajnych wyjść, Przeleciała nad murami, gdy strażnicy spali i poszybowała do innych części Equestrii, gdzie będzie toczyć swą własna kampanię przeciwko złu. Jej muzyka niosła się daleko, choć cicho, a słyszało ją tylko przychylne ucho. Chciałbym pożegnać serdecznie Anathielę, która postanowiła odejść z sesji. Towarzyszyła nam od samego początku, a jej postać dodawała światła w tych mrocznych chwilach. Życzymy powodzenia we wszystkim i osobiście dziękuję za zaangażowanie, poświęcony czas, serce i za to, że była z nami. (Jestem także wdzięczny, że powiedziała to otwarcie, a nie tak jak większość osób po prostu przestała pisać bez słowa, dziękuję i życzę powodzenia.)
  8. Kwestia z Mellionem, który poszedł: Wiadomo każdemu, że sesja na forum nie może rządzić się tymi samymi prawami co mówiona. Dlatego staramy się robić wszystko na logikę. Ponieważ PlaugePony nie mógł od razu zareagować na Wasze odejście, a zrobił to dopiero w pierwszym napisanym przez Niego poście to na logikę, przecież widział jak odchodziłyście, więc miał pełne prawo pójść za Wami. Wydaję mi się ,że tak należy rozpatrywać takie sytuacje. Bo nic mu na przeszkodzie by nie stanęło, aby tak zrobić. Sacrum i Angel szły śladami wielkich łap. Słońce podnosiło się co raz wyżej, a jego pierwsze promienie wyłoniły się zza horyzontu. Półsmoczyca sprawdziła w jukach czy ma coś do jedzenia. Na szczęście zabrała ze sobą na podróż sporą ilość chleba i różnych jadalnych roślin. Trochę mięsa też by się znalazło, ale na spokojnie miała wystarczająco dużo aby się podzielić. Angel nie miała tyle szczęścia ostatnią skradzioną rację żywności zjadła kilkanaście godzin temu. Mellion kroczył za klaczami próbując nakłonić je do powrotu. Trop zwierza stawał się co raz bardziej niewyraźny i dlatego Sacrum nie mogła się rozglądać za ziołami, gdyż musiała skupić się aby nie zabłądzić. Drzewa zaczęły się przerzedzać co raz bardziej. Rozum podpowiadał ,ze za chwilę wyjdą na jakąś bardziej otwartą przestrzeń. Treaure przeciął zwinnym ruchem liny i Aiderose mogła zabrać wszystko co chciała. Ogier wyszedł z namiotu w obawie przed Trihoofeńczykami i zaczął szukać drogi powrotnej, było to dość proste, gdyż połamane gałęzie i poodgarniane liście wyraźnie wskazywały na ścieżkę, którą przybył. Tak na prawdę mógł już ruszyć, tylko jego towarzyszki jeszcze nie wyszły z namiotu. Dalia pozostała w bezruchu, ukryta w krzakach obok obozu bandytów. Czekała tam i obserwowała, bijąc się z myślami. Na polanie Clover ucieszyła się z widoku Ola. Wyciągnęła trochę maści leczniczej i posmarowała mu obolałe kopyto. Początkowo ogier poczuł przyjemny chłód, a później jakby cały ból pomału ustępował. Środek wydawał się działać i to nawet bardzo dobrze.
  9. Strażnik na chwilę miał strach w oczach o odskoczył, jednak po chwili spoważniał. - A kim Pan jest i jakim prawem Pan nam rozkazuje? Te dzieci próbowały się włamać do budynku państwowego, czeka ich kara. Oto dlaczego czeka ich to co ich czeka! Komendant skinął i reszta członków jego oddziału podeszła bliżej kładąc swe kopyta na broni. Ciężko było stwierdzić, czy mieli kamienne twarze, bo byli aż tak zdeterminowani, czy po prostu chcieli zamaskować swój strach.
  10. - Hm rozumiem, więc w takim wypadku planujesz wrócić do swoich, czy zostaniesz z nami? Wiesz może to jest szansa dla ludzi... - zamyślił się kucyk. - Może gdyby udało Ci się przekonać jakoś nasze dowództwo, to część naszych sił mogłaby Was wspomóc. Pytanie pozostaje jak to zrobić... Skok przestrzenny był już gotowy i Dan wykonał kolejne przyspieszenie. Znów to dziwne uczucie ogarnęło wszystkich. Tym razem pojawili się obok małej gwiazdy neutronowej, która migała swym błękitnym światłem. Oil nacisnął coś, zanim Dan zdołał zareagować. -Nie martw się, wystawiłem tylko panele, aby Twoje akumulatory się naładowały, nieźle dostały w kość, gdy przyleciałeś do nas, nie ma co dobrze im to zrobi. Proponuję, abyś dalej nie skakał, na krążowniku mogą pomyśleć, że uciekasz, a wtedy raczej czeka Cię śmierć. A najlepiej już wracajmy, bo zbliża się pora obiadu - Stwierdził Oil, któremu zaczęło burczeć w brzuchu.
  11. Granat wybuchł, Larthfil poprowadził swych ludzi do szturmu na umocnienia. Przeskoczyli przez żelazne osłony w wyrwę. Marine chaosu rozejrzał się po polu bitwy. Space Marines z zakonu Krwawych Krzyżowców zostali zrzuceni na tyły armii Nurgla, siejąc spustoszenie. Wtedy usłyszał kolejny metaliczny głos. - Śmierć nadchodzi z nieba! Tuż po tym drużyna szturmowa Space Marines spadła na nich i odrzuciła Larthfila w bok błysnęły miecze łańcuchowe i polała się krew, wszystko trwało mniej niż sekundę, po jej upływie Larthfil odzyskał spokój i przytomność umysłu mógł działać.
  12. kapi

    Ogłoszenia

    Powstał kolejny temat podobny do galerii rysunkowej poddziału, tylko tym razem chodzi o muzykę, zatem jeśli macie coś dobrego ,co chcielibyście, żeby inni także posłuchali (chodzi tu głównie o muzykę nadającą się do RPGów, bo takiej ogólnie to widziałem już dziesiątki tematów ) Zapraszam chętnych do odwiedzenia, a korzystając z okazji: Szczęśliwego Nowego Roku i bardzo wybuchowego , smacznego radosnego i odlotowego sylwestra życzę wszystkim
  13. Poproszony przez Guardiana o zrobienie tematu, który działałby analogicznie jak ten z rysunkami, tylko zawierałby propozycje muzyki do przesłuchania w trakcie trwania sesji stwierdziłem ,że to wyśmienity pomysł Dziękujemy Guardian za inicjatywę i fajny pomysł ,zatem oto ten temat, działa na zasadach galerii obrazkowej, czyli miło by było gdyby pojawiła się wzmianka do czego dana muzyka pasuje itp. (oczywiście można zamieszczać także własne utwory, jeśli ktoś jakieś ma) Wszystko musi oczywiście nie naruszać żadnego z regulaminów obowiązujących tutaj. To ja zacznę bo mam kilka propozycji: http://www.youtube.com/watch?v=jiwuQ6UHMQg Tu macie 2 godziny dobrej muzyki pasującej do RPGów w średniowieczu pełnych przygód i epickości, a przy okazji całkiem dobrze odpręża Tu daję link do strony ,gdzie za darmo można ściągać różne melodie nawet do celów komercyjnych, bez przesady z jakością, bo duża cześć to chłam, ale niektóre są dobre, można poszperać i coś dla siebie znaleźć http://incompetech.com/music/royalty-free/
  14. kapi

    Czarne zagrożenie

    Ogier wykazał lekkie zdziwienie podnosząc brwi. - No cóż spora kasa jest dość względnym powiedzeniem. Ile mniej więcej przewidujemy? A co ze szczegółami? Jakaż to armia, ile kucy trzeba sprzątnąć i co najważniejsze za co podpadłeś? - po wypowiedzeniu ostatnich słów ogier się uśmiechnął i wyszczerzył zęby. Wziął w kopyto swój kufel i wypił kilka porządnych łyków.
  15. Lothel ruszyła bezszelestnie za Aikiem. Strażnik wyciągnął kopyto, miał dość stary i zmęczony wzrok, w pobliżu oka widniała blizna po jakiejś broni siecznej. Średniej długości siwa broda opadała na starą kolczugę. Jednak ogier wyglądał całkiem krzepko i pewnie. Przeleciał spojrzeniem przez przybyszów. - Nie widziałem was tu wcześniej, co chcecie i jak się nazywacie? - spytał dość szorstko, zagradzając wejście.
  16. Dobra dobra pora znów ogarniać. Guardian powiedział mi o co w tym wszystkim chodziło i jestem za wprowadzaniem dodatkowych wątków jeśli nie psują mi wizji sesji. Trzeba do tego trochę wyczucia, ale dzięki temu sesja jest bardziej kolorowa, zatem zezwalam na zabieg zastosowany przez Guardiana i na mocy wspólnych ustaleń przywracamy poprzednią sytuację z zaplanowaną egzekucją. Dark wybiegł na dziedziniec, gdzie już czekała szubiennica. Liny dyndały złowrogo na wietrze. Dzieci stały w szeregu i podawały swoje dane osobowe, a skryba spisywał. Wtedy Dark wybiegł ze chodów, ziemia lekko drżała pod jego ciężarem. Podszedł do jednego ze strażników i rykną - Stopień i nazwisko - Emm... - zmieszał się przez chwilę strażnik odskakując, przed pędem góry idącej na niego, po chwili opanował się - Jestem Spear, to znaczy komendant 4 oddziału milicji zastępczej Canterlotu Spear. - poprawił się niepewnym głosem strażnik. Do komnaty, w której odbywała się dyskusja, a Mysthery czekała na odpowiedź wrócił Dark Commander, chciał coś oznajmić, ale zdziwiony brakiem jegomościa odzianego w stalową zbroję, zmieszał się i spytał gdzie wywiało Darka?
  17. Ogiery siedzące z nim w kabinie wyraźnie posmutniały, Oil podszedł do Dana i położył mu kopyto na ramieniu. - Nie musisz się wstydzić płaczu, jak widać w tych czasach żadna galaktyka nie jest bezpieczna, nam też wrogowie wyrządzili wiele krzywd, ale czym właściwie są ci, którzy prześladują Twoją rasę i o co poszło? My z Gryfami walczymy odkąd historia pamięta, mają inne spojrzenie na świat i chcą tylko zdobywać, nie da się z nimi praktycznie porozmawiać, niszczą wszystko i nie mają skrupułów. Ich technologia jest lekko starsza i mniej zaawansowana ,ale one są lepiej zbudowane od nas.Ciężko z nimi, to co się stało z Tobą i z tymi, którzy gonią Twój naród, od czego zaczęły się waśni?
  18. Symulacja się rozpoczęła. Larthfil wraz z kompanami spadał w kapsule desantowej, gdzie ustalił szczegóły planu. W końcu poczuli wstrząs, a klapy otworzyły się. Bolter na suficie od razu zaczął strzelać. W okół ujrzeli oddział gwardii imperialnej zmiażdżony przez kapsułę. Czerwone niebo pokryte było dymem po wybuchach i pojazdami latającymi, które siały spustoszenie. Larthfil zobaczył ,że jeden gwardzista celuje do niego, ledwo unosząc swój laserowy karabin. Szybko wycelował i jakby od niechcenia oddał strzał. Usłyszał jęk gwardzisty, który zginął. Oddział sformował się wtedy w okolicy wybuchł jakiś pocisk, obrzucając okolicę gorącą ziemią. Larthfil rzucił się z kompanami z krateru po kapsule i ujrzał wielkie pole bitwy. W pancernych okopach przed nimi siedziało mnustwo imperialnych gwardzistów, zasypując ogniem z ciężkich bolterów okolicę. Za umocnieniami znajdowała się potężna czarna twierdza, której działa nie ustawały w sianiu zniszczenia. Linie obrony zdawały się być nie do pokonania. Wtem Jeden z Thunderhawków chaosu zniżył lot i ostrzelał okopy robiąc w nich wyrwę pełną dołów po wybuchach. Wylądował i wyładował drużynę terminatorów. Ci zaczęli palić okolicę swym różowym ogniem i torować drogę dalej. W radiu dał się słyszeć głos. -Skupić natarcie na wyrwie! Za Nurgla! Wtedy na drużynie Larthfila skupił się ogień drużyny ogrynów z ciężkimi bolterami, kilku chaośników upadło po przebiciu pancerza, a reszta schowała się z powrotem do rowu. Kapsuła była już zniszczona, w okół wszystko wybuchało. Pole przed nimi było usiane rowami po wybuchach. Nagle niedaleko ich pozycji wylądowała kolejna kapsuła, jej barwy pokazywały wyraźnie symbole VI kompanii Krwawych Krzyżowców. Pojazd spadł około 50 metrów od nich. Po chwili dało się słyszeć otwieranie włazów i metaliczny głos. - Śmierć heretykom, gińcie w ogniu gniewu prawych! Znad nasypu rowu buchnęły płomienie, które po chwili ustały, ziemia tręsła się w rytm kroków najprawdopodobniej tego, co wyszło z machiny.
  19. Nad lasem zaczęło powoli pojawiać się słońce poranka, wszystko stawało się co raz jaśniejsze i choć gwiazda nie zaszczyciła wszystkich swą obecnością, to pojawiła się szara łuna nad horyzontem zwiastująca poranek po długiej i męczącej nocy. Onyksis po zabiegu Clover poczuł kolejną ulgę. Złamanie przestało go w ogóle boleć, choć zapłacił za to chwilowym bólem ucisku kopyt klaczy. Jego umysł podpowiadał mu ,że ten opatrunek działa i, że niedługo kość się zrośnie. Olo skradał się w napięciu w stronę cieni. Czaił się, powoli się zbliżał. Nagle na polane przyleciał znajomy świecący ptak Silverliefa i oświetlił twarze tajemniczych kucy. Olo poczuł ulgę, gdyż pośród traw siedziała Clover i Onyksis. Klacz wzięła zioła od ptaka, a po chwili zaczęła coś kombinować z głową ogiera. Następnie wywiązała się jakaś rozmowa pomiędzy nimi, a Onyksis przytulił Clover, która posmutniała. Nagle poderwała się i wtedy jej wzrok przejechał po linii drzew. Clover rozejrzała się i spostrzegła małego kuca pośród drzew. Żelazo jego kolczugi posyłało lekkie błyski, klacz już chciała krzyczeć, albo uciekać, ale ogier podniósł się i pokazał. Clover rozpoznała w nim Ola i uspokoiła się. W namiocie w obozie wywiązała się rozmowa pomiędzy Aiderose, a Tresure. Dalia opuściła miejsce gdzie byłą więziona, tuż po wyjściu Sacrum i udała się w ślady Melliona, który udał się za półsmokiem. Sacrum weszła w las, szukała uważnie i w końcu natrafiła na sporawe obszary wgniecionej roślinności. Dziury układały się regularnie. Musiały zatem być to ślady bestii. Klacz już zaczęła iść po nich, gdy z krzaków wypadł na nią Silverlief. Spojrzała na niego i już chciała coś powiedzieć, gdy usłyszeli trzask gałęzi gdzieś z boku. Sacrum od razu poszła w tamtą stronę. Przedzierała się przez gąszcz roślin i nagle potknęła się. Podniosłą się i zobaczyła, przed sobą klacz, która skradała się przez las, za chwilę dołączył do nich Mellion, który rozpoznał w spotkanym kucyku Angel Wing, jednocześnie usłyszał ciche szmery z tyłu, odwrócił wzrok i pośród niknących cieni nocy dostrzegł Dalię.
  20. Mysthery Shadow po słowach Darka uśmiechnęła się tajemniczo, nie do końca przyjemnie. Tymczasem Dark Comander skłonił się i odszedł szybkim krokiem, rzucając na odchodne. - Sprawdzę czy mamy w lochach Twego wuja i pójdę po kowala.
  21. Uwaga drastycznie spadła długość postów, wiem że teraz był czas dialogów, tylko zwracam nieznacznie na to uwagę, bo pojawiły się niektóre jednolinijkowe, choć i tak jest bardzo dobrze Co do uwagi o Kręgu ognia, to w normalnej sytuacji musiałbym robić test, ale tu był on użyty do tworzenia klimatu i nie miał na celu ranienie kogoś, a wywarcie efektu wizualnego, bez korzyści dla gracza. W takich sytuacjach nie ma potrzeby psucia klimatu słabym rzutem kości. Natomiast teraz rzucę za wszystkie inne zaklęcia, które już były rzucone w konkretnym celu. Minęło 15 minut od końca narady a w podziemiach... W jednej z magicznych jaskini Atlantsi stał obok Thermala i obaj wydawali się odpływać z rzeczywistości. Przed nimi stała wielka niebieska kula. Oboje szeptali coś pod nosem. Kolejne próby dobudzenia ich nie skutkowały i Dakelin myślała, że zaraz się wścieknie i uderzy Atlantisa. Wtedy poczuła dotknięcie kopyta na plecach, odwróciła się momentalnie i ujrzała ładną niebieską klacz. Była to Blue, która zmartwiona wrzaskami podeszłą, aby pomóc. - Tym nic nie wskórasz. Atlantis jest teraz umysłem w tej kuli. Mało jest rzeczy, które wyrywają go z tego skupienia, to całkiem zabawne, czasami koledzy robili mu różne psikusy jak na przykład... ups za dużo bym powiedziała, no nie ważne. Na szczęście ja znam sposób na wyrwanie go z tego. Tylko uważaj, gdy będziesz z nim przebywać, ma tendencję do sprowadzania pecha na inne kuce. Co prawda zwykle musi być wtedy świadomy, więc jesteśmy chwilowo bezpieczne. Już się tym zajmuje. Blue podeszła do Atlantisa, zbliżyła głowę do jego głowy i pocałowała go. Ogier przebywający umysłem w kuli poczuł, że spada, a po chwili wylądował w jego mniemaniu o wiele lepszym miejscu, choć był bardzo zdziwiony. Poruszył się nieznacznie, gdy tylko Blue to wyczuła natychmiast odskoczyła od niego na kilka metrów, kończąc miłe chwile. - Wybacz, że Ci przerywam, ale ta oto dama pragnie z tobą rozmawiać. Tymczasem Thermal w kuli w jednej chwili rozmawiał z Atlantisem, przed jego oczami widniał wielki pasek nad którym było napisane " Postęp procesu" a na liczniku 97% i nagle jego towarzysz zniknął. Kuc przestraszył się na na żarty, zwłaszcza że chwilę po dekoncentracji biblioteka znikła, a cały obszar świadomości zamienił się w niebieskie litery i cyfry zapisane w długich kodach. Wszystko rozmyło się i zapadła ciemność. Thermal się bał i myślał ,że to już koniec, postanowił otworzyć oczy i ujrzał jaskinię, w której był przed chwilą, a obok niego Atlantisa, Blue i Dakelin. Pokemona szła mieniącym się korytarzem. Co chwila przechodzili koło niej jacyś rebelianci niosąc raz jakieś butle, skrzynie, bądź broń. Odskakiwała na bok, w końcu dotarła do magicznego skrzydła, gdzie znalazła Yellowa, wydawał głośno, acz uprzejmie polecenia, a inne ogiery krzątały się wykonując jakiś dziwny płyn. W probówkach przygotowawczych wydzielały się zielone opary. Wiktor czekał i czekał. Do jaskini znoszono powoli potrzebne materiały. Solid spojrzał na niego i powiedział - Co do ilości broni o którą pytałeś to mamy 150 muszkietów i długich broni palnych i 67 pistoletów, do tego 5000 kul i 3000 ładunków prochowych. Co do tego drugiego w formie luźnej mamy dodatkowo 8 beczek. Co do szkolenia rekrutów to nie ze mną, ja tu jestem tylko kwatermistrzem, wiem co gdzie leży i jak tego nie popsuć, bądź w razie konieczności jak to naprawić, pytaj kogo innego. Po tej wypowiedzi Wiktor usłyszał dyskusję i odszedł w poszukiwaniu (nie, nie harmonii ) towarzyszy. Niebawem Na najniższym poziomie kryjówki Rebon spytał się o dostęp do kuźni. Burning zamyślony przez dłuższą chwilę dalej wykrzykiwał rozkazy. W końcu z tego stanu zamyślenia wyrwał go Wiktor, a raczej jego sam wygląd, który zaintrygował kowala. Początkowo stanął w pozycji bojowej, ale gdy zobaczył ,że dziwna postać rozmawia z Rebonem w sposób przyjacielski rozluźnił się. Następnie zwrócił się do alchemika. - Cóż mało nam zostało wolnych stanowisk, bo musimy produkować sprzęt, ale z jakieś jedno stanowisko możesz wykorzystać, nie powinno być z tym problemu, ale nie przeszkadzaj! - powiedział swym grubym głosem kowal, następnie usłyszał prośbę Wiktora - Po co kuć, zwłaszcza, że nie ma na to teraz czasu ,jeśli toporki są, spytaj o nie Solida, jakieś ci pewnie da - skwitował. Magictech szukał pracowni. Ogarniało go coraz większe rozczarowanie, gdy we wszystkich pomieszczeniach widział masę pracujących kucy. W końcu znalazł chyba jedyny zaciszny kącik inżynieryjny. Fakt że była to mała jaskinia z tylko jedną runą oświetleniową, a w środku stał stół ograbiony z większości narzędzi, a pokój nie mógł się pochwalić nawet krzesłem, jednak było to lepsze niż nic. Serox kontynuował i klarował swój plan. Shadow patrzyła na niego badawczym wzrokiem, a w końcu odpowiedziała. - Wątpię, byś w pojedynkę dał radę rozpylić gaz na całe koszary. Trzeba to zrobić w każdym miejscu, tka, żeby nikt się możliwie długo nie zorientował. Ładunki łącznie mogą ważyć bardzo dużo, wątpię byś dał radę się z nimi wszystkimi przekraść, tak samo jak z jakimś chroniącym amuletem. Tam jest pełno magów, na pewno wyczują magię i od razu zobaczą, że coś tu nie gra. Przeciwnik nie jest głupi. Sam do koszar nie pójdziesz aby rozpylić gaz. Nie miałoby to najmniejszego sensu. Jeśli już to możesz zabrać kilka ładunków i podłożyć samemu oraz pomóc naszym w dostaniu się swobodnie do środka przez podkop, który zrobi Yellow, tak jak było mówione w planie. To jest jedna możliwość dla Ciebie, drugą jest pójść na pałac. Ciężko ci będzie przejść z jednego miejsca do drugiego, bo wszystko będzie się odbywało na raz. Ruszamy na zamek dwie minuty po tym, jak Grim wyjdzie na ulicę i zacznie rozróbę. W środku twierdzy nie możemy stosować żadnej komunikacji magicznej, bo zostaniemy wykryci, więc zastanawia mnie jak chciałbyś znaleźć wtedy naszą grupkę kilku kucyków, możesz iść w pojedynkę, ale wątpię czy samemu zdziałasz coś przeciwko Nightmare Moon, a jeśli nie zdziałasz to twoja obecność tam tylko powiększy ryzyko wykrycia. Zatem musisz wybrać czy użyczasz swych talentów i ułatwiasz wejście przez podkop do koszar naszym, czy idziesz ze mną, czy po prostu wchodzisz do jakiegoś oddziału bojowego. Co do odczarowania, nie znam się na magii i nie wiem co potrafimy na chwilę obecną. Jeśli damy radę to po akcji już będziesz wolny, jeśli nie mamy magów to będziesz wolny tak szybko jak ich zdobędziemy masz moje słowo, że dołożymy starań w tym kierunku, ale to tylko pod warunkiem, że przeżyjesz i nam pomożesz. Ostatnie słowa przebrzmiały w powietrzu, Sandstorm nie zdążyła odpowiedzieć na nie, kiedy do pokoju wparował kucyk meldując o bójce. Róg Shadow błyskawicznie się rozświetlił, a w okół niej powstała kula białawego światła, która rozpadła się, a w niej już nie było dowódczyni. Przez powietrze przeleciało tylko ciche przekleństwo i parę słów o dzieciach, które nie mogą przestać się kłócić. Po chwili Sandstorm usłyszała w swej głowie - Dokończymy dyskusję za chwilę. Wyrazy jakby majaczyły w podświadomości. Korytarz zahuczał cały od potężnych magicznych zaklęć, które zostały rzucone. Najpierw Masked zaczął śpiewać swą pieśń. Kamień w jego ręku zabłysnął, a Wiktor poczuł pewien wewnętrzny ból. Z każdym słowem cierpienie narastało, ogier z przerażeniem stwierdził, że nie ma sił się ruszać, powoli opadł na ziemię i warczał z bólu, jego oczy odpłynęły, a na ich miejsce weszły czerwone ślepia demona. Nikt jednak nie zwrócił uwagi na Wiktora, za to Visionary wystrzeliła z rogu złocistym, połyskującym łańcuchem, który oplótł ciało Maskeda. Ten poczuł jak magiczna stal wrzyna się w skórę, a głos grzęźnie mu coraz bardziej w gardle. Rozproszył się, to wystarczyło, aby pieśń straciła swoją moc. Wśród jęków ściśniętego i brzęku łańcucha dał się słyszeć potężny oddech Wiktora, który odzyskał swe siły, a moc do niego powróciła, demon schował się do jego wnętrza i rzucił tylko - Zabierz mnie stąd, kiedyś go dorwiemy, ale teraz zabierz mnie! Jak ja mogłem znów dać się tak podpuścić! Wiktor poczuł przypływ gniewu, jego ręka rozjarzyła się wewnętrznym ogniem i uderzył w jakiś kryształowy sopel zwisający ze stropu, ten połamał się jakby był zrobiony ze styropianu. Żołnierz nie czół się dobrze, Już go nie bolało, ale mimo to był bardzo osłabiony. Tymczasem kilkadziesiąt metrów dalej w korytarzu... Rocky nie wytrzymał i wypuścił ze swego rogu ostrą wiązkę magicznej, błękitnej energii, ta pędziła prosto na związanego Maskeda, który już zreflektował się w sytuacji i z jego ust dobyła się kolejna pieśń. Nie widział pocisku, ten leciał niezmordowany prosto do celu. Jednak Poison zareagował natychmiast. Szybkim ruchem dobył ze swej torby dwie butelki czerwonego płynu, który rozlał się po podłodze. Jego róg zaświecił i nagle cała ciecz zaczęła najpierw kroplami, a później strumieniami unosić się do góry, gdzie formowała wielką kulę. Wszystkiemu towarzyszyły wykrzykiwane tajemnicze i złowrogie sentencje. Sciany przestały wytrzymywać natężenie magii i poczęły pękać. Przez kryształy sunęły powiększające się bruzdy, gdy zamrażający promień uderzył w kulę ochronną. Pojawił się na niej szron, a cześć struktury zamarzła, co było i tak Poisonowi na rękę, gdyż dążył do krystalizacji. Ostatnie słowa inkantacji Maskeda wybrzmiały, a ucha w świetlisto-złotym łańcuchu wybrzuszyły się i popękały uderzając w ściany ,a później rozpływając się. Wszystkiemu towarzyszył wybuch fioletu, w miejscu gdzie stał czarnoksiężnik. Po chwili ta moc przeleciała kilka metrów za Rockiego i Visionary, a następnie zmaterializował się tam Masked. Ręce zaczęły go palić, zobaczył na nich rozjarzone runy, choć czuł mniej bólu, niż się mógł spodziewać. Łańcuchy poza chwilową niewygodą nie sprawiły mu żadnej krzywdy. Stali wszyscy pośrodku korytarza o popękanych ścianach i podłodze ugiętej pod mocą niektórych zaklęć mroku. Maskeda nagle zamroczyło zobaczył czarną mgłę, która napłynęła zewsząd. Za placem boju w cieniu zakrętu podziemnej ścieżki stała tajemnicza, zakapturzona postać z błyszczącymi na zielono oczami. Było to jedyne, co dało się zobaczyć spod jej czarnego jak noc płaszcza. Po chwilo ozwał się świszczący głos, który wydawał się bardzo nienaturalny, spokojny, choć złowrogi. - Interesujące, gdzie się chowałeś przed wzrokiem potęg tego świata? Gdzie byłeś do tej pory? Twoje umiejętności są zastanawiające, tak samo jak to co robisz pośród tych, którzy boją się potęgi. Wszystkie pytania są bez znaczenia w porównaniu do wieczności, której jak widzę pragniesz... postać zamilkła na chwilę i uśmiechnęła się. - Jeszcze się spotkamy... i to niebawem. Tajemnicza postać zniknęła, a wraz z nią cała mgła Masked ocknął się po dłużącej się sekundzie i powrócił umysłem do bierzącej bitewnej sytuacji. (klacz i mgłę widział i słyszał tylko Masked, nikt inny) Wiktor wrócił do magazynu, choć wyglądał na nieco zbitego z tropu. Podszedł do niego Solid Box. - Sale już masz gotową, mundur też mamy, ale wątpię czy będzie na ciebie pasował, fakt wielu chciałoby mieć twoją posturę, ale raczej nie wciśniesz się w to ubranie, a na dodatek rękawy są w złym miejscu- stwierdził miłym i żartobliwym tonem kwatermistrz, po czym obdarzył żołnierza swojskim uśmiechem. Barman podawał kolejne kufle cydru Grimowi, oczywiście na koszt firmy. W głównej sali zbierało się co raz więcej kucy, a że wszystkie były w różnych miejscach, gdyż odpoczywały zgodnie z rozkazem ich przełożonego, Grim nie dawał już rady ustalić ich liczebności. Pod wielkie kryształowe ściany zwożono w skrzyniach pierwsze maski przeciwgazowe, a w wielkich butlach zielony płyn, najprawdopodobniej z przeznaczeniem na gaz bojowy. Cały czas przy tych zapasach krzątały się dziesiątki kucyków, przenosząc je i zabierając do innych jaskini aby coś dodać, coś przelać i tym podobne. Grim spostrzegł również, że niektóre kuce noszą uzbrojenie i rozdają je jego siłom. Dało się wyczuć narastające napięcie i choć te widoczne oznaki przygotowania do boju były niczym kropla w morzu, to z każdą chwilą pojawiało się coraz więcej uzbrojenia i zaopatrzenia. Dobra wznawiamy sesję
  22. Dobra odpisuję więc na razie stop pisanie, sesja zostanie wznowiona wraz z moim odpisem.
  23. - Tak jest, już biegnę- powiedział służalczym tonem Dark Commander i zerwał się, ale po chwili stanął i zwrócił się do górującego nad nim Dark Heart'a. - Jak się nazywa twój wuj?- spytał z odrobinką zakłopotania w głosie, choć nadal twardo. Tymczasem Mysthery Shadow przypatrywała się uważnie wielkiemu Dark Heartowi. Czuł jej ciekawe i bystre spojrzenie na sobie. Nie odzywała się, a tylko obserwowała, po chwili odwróciła się do Quantuma, czekając na odpowiedź.
  24. Lothel słuchała uważnie, rzadko się odzywając. Nie lubiła najwyraźniej mowy, nie zadawała także dużo pytań, a jeśli już to było ono bardzo rzeczowe i krótkie. Słonce powoli wstawało oświetlając całą krainę. Od kryształowych gór zaczęły odbijać się rozszczepione tęczowe promienie, sprawiając niezapomniane widowisko świetlne ładniejsze niż zorze polarne. W świetle słońca zauważyli, że każdy kolor w tym świecie jest nad wyraz pełny i nienaturalnie czysty. Trawa była o wiele bardziej zielona niż u nich, a niebo o wiele bardziej błękitne. Szli wąską ścieżką, mniej więcej tyle ile zapowiedział Aik. W końcu ujrzeli majaczący obraz budzącej się do życia wioski. Tradycyjne odgłosy rannej krzątaniny dobiegały gwarnie zza zaniedbanej palisady, w której brama, a raczej spora furta była już otwarta, a przed wejściem czekał strażnik, obserwując ścieżkę. Lothel w końcu się odezwała. - Te stworzenia wpuszczają tak po prostu, czy będziemy musieli się tam zakraść?
  25. Komputer szybko obliczył współrzędne, a po chwili wszystko rozmazało się. Planety i gwiazdy prawie że znikły na krótką chwilę, a człowieka i ogiery wbiło w fotele. Wszystko ustało, gdy przebyli opisaną przez Dana odległość. Byli w innym sektorze opisanym na mapie jako sektor Far Ordanion. W okół podwójnej gwiazdy krążyły cztery planety, które tak na prawdę były wielkimi kulami rozgrzanej magmy, z których wystrzeliwały olbrzymie pióropusze rozgrzanych skał. - Ach pamiętam ten sektor, kiedyś była tu wielka gwiazda, służyłem już wtedy na "Rainbow Dash", wysłano nas, abyśmy sprawdzili pogłoski o flotach gryfów na rubieżach, nikt się nie spodziewał, że owe pogłoski są prawdziwą i potężną inwazją ponad 50 krążowników i wielu mniejszych statków międzygwiezdnych. Rozpętała się bitwa. Udało nam się zestrzelić kilka ich statków, ale uszkodzenia naszej jednostki zaczynały być krytyczne. Wtedy to do tego systemu przyleciała ich nowa broń. Wielki niszczyciel, składający się głównie z działa nazywanego "Zabójczym Wichrem". Zaczęło w nas celować, admirał podjął wtedy decyzje o odwrocie, jednak zamiast wykonać technologię podróży wewnątrzgalaktycznej, przekierował cała moc na nasze silniki zwykłe. Schował się za gwiazdą i tam szykował skok. Nie wiem czy raz uruchomione działo gryfów musi strzelić, czy chcieli to zrobić dla pokazania siły, jednak "Zabójczy Wicher" wypalił prosto w gwiazdę, za którą się chowaliśmy. Mówię ci takiego blasku w życiu nie widziałem, potem rozległ się huk jak sto diabłów, gdy gwiazda rozpadła się w pył. Tuż potem wykonaliśmy skok i uciekliśmy. Wybuch gwiazdy zniszczył nam wiele systemów i aby naprawić nasz megakrążownik musieliśmy powrócić do kuźni na planetach centralnych. W życiu się tak nie bałem, gdyby ten promień antymaterii w nas uderzył z "Rainbow Dash" zostałby tylko pył. Ta podwójna gwiazda i te planety uformowały się niedługo potem ze szczątków wielkiej gwiazdy, jest to bardzo młody układ. - Oil trochę rozkojarzył się przez tą historię, wspominając dawne czasy, czasami aż wzdrygał się od niektórych słów, które wypowiadał, jakby przez potworne wspomnienia. W końcu jednak wrócił do siebie i lekko potrząsnął głową. - A własnie, dokonując napraw oczywiście nie omieszkałem podrasować również Twojego napędu 8 lat świetlnych to bardzo mało, bałem się jednak, że Twój statek nie przetrzyma więcej, więc zamontowałem naszą technologię, dość przestarzałą, więc się nie przejmuj jak zniszczysz, która pozwoli ci na skoki o 20 lat. Tylko nie odlatuj tyle teraz, bo uznają, że uciekłeś. - stwierdził zielony ogier i uśmiechnął się nieznacznie.
×
×
  • Utwórz nowe...