Skocz do zawartości

kapi

Brony
  • Zawartość

    895
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kapi

  1. kapi

    Ogłoszenia graczy

    No to tutaj też napiszę, a co mi tam, powróciłem i dla każdego kto to przeczyta wielki hug cieszę się, że Was widzę
  2. kapi

    Ogłoszenia

    Dobra, wszędzie trąbie, żeby każdy wiedział, więc i tu napiszę, w sumie to chyba wszędzie to napiszę, tak oto powróciłem i się z tego bardzo cieszę. Problemy z dziwnym czymś chyba skończone więc możemy sobie pograć (o ile mnie szkołą nie załatwi)
  3. Uwaga, uwaga!!!!! Oto coś mi się naprawiło nie wiem dokładnie co, ale udał mi się tu dostać i jestem przeszczęśliwy z tego powodu. Sesja będzie wznowiona (oczywiście ogranicza mnie nawała roboty w szkole i " Pola chwały" w ten weekend). Tak więc opcja sesji przez coś innego już nam nie zagraża. Korzystając z tej okazji zrobię to co zwykle robię po dłuższej nieobecności. Pytam zatem wszystkich Was kto ma jeszcze ochotę brać udział w sesji? Widzicie pobieżnie jak to będzie wyglądało i teraz możecie powiedzieć, czy chcecie dalej brać w tym udział, czy nie. Wiem, że raczej MasterDash chce, a Fisk Adored zrezygnował (w razie pomyłki uświadomcie mnie) proszę zatem wszystkich aby zdeklarowali się co do ewentualnej kontynuacji, bądź odejścia. Pozdrawiam
  4. Tutururu!!!!!!! (wjazd na forum z kopa i fajerwerkami) UWAGA!!!! Nie mam pojęcia jak, ale forum mi wróciło, dzisiaj sprawdzałem sobie bez nadziei na poprawę swej marnej sytuacji, wchodzę, a tu się otworzyło. Ten post będzie pewnie nieskładny jak nie wiem, ale to dlatego ,że się cieszę, bardzo, na prawdę. Zaraz wszystko powiem co i jak, jakoś to ogarniemy, ale chwilowo ogłaszam wszem i wobec, że powróciłem. Bardzo się cieszę, że znowu Was wszystkich czytam, normalnie prawię płacze ze szczęścia, już myślałem, że zginę na brak RPG (bo ani w szkole ani nigdzie indziej już nie mam okazji pograć). Pozdrawiam wszystkich serdecznie i macie ode mnie huga
  5. Uwaga do wszystkich, którzy jakimś cudem jeszcze się do mnie nie zrazili i chcą grać w moje sesje, oto właśnie (nie mam pojęcia jakim cudem, bo po prostu po raz pięciomilionowy kliknąłem strone) ale w końcu otworzyło mi się forum, wielkie YAY :yay: ode mnie nie trzeba już nic kombinować z przenosinami na skypa, GG czy co innego, mam możliwość powrócenia na forum i to zamierzam, postaram się wszystko ogarnąc jak najszybciej, choć w szkole cisną, a w weekend jadę na "Pola chwały" (figur...

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. PlagueOverlord

      PlagueOverlord

      Ja również czekam na dalszą rozgrywkę Kapi.i jak mógłbyś dzisiaj albo jutro napisać to byłbym wdzięczny.

    3. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      Miło cię znowu "zobaczyć", Kapi. Cieszę się, że twoje problemy można uznać za niebyłe. Bądź zdrów.

    4. Spirlny byt Atlantis
  6. Pokemona wstrząsnęła Blue, jednak ta zamachała tylko niezgrabnie kopytkiem i odwróciła się na drugi bok. Green i Grass doszli do skrzydła medycznego. Tam zastali odmienną sytuację do tej ,której się spodziewali. Zauważyli kilka kucy odzianych w białe fartuchy, które składały liczne rozłożone tam łóżka i sprzęt, a pod ścianami stały skrzynie wypełnione, rozmaitymi materiałami, fiolkami i innymi narzędziami. Nikt nie zwrócił nawet uwagi na przybyszów. Magic podszedł do źródełka woda była czysta, a bijący od niej chłód urzekający.
  7. kapi

    Ogłoszenia

    Liceum się zaczęło i nie wiem jak to będzie z moimi odpisami, choć się postaram, jednakże informacja, którą warto żebyście wiedzieli na cały weekend wliczajać piątek i poniedziałek mnie nie ma bo na obóz integracyjny jadę i nie przewiduję internetu. Mam nadzieję, że Wy w swych szkołach macie się dobrze, bądź gdziekolwiek indziej gdzie Was życie zaprowadziło. Życzę wszystkim powodzenia cokolwiek robią i pozdrawiam.
  8. - Tak oczywiście, jest 20:20- stwierdził spokojnie i uprzejmie karczmarz, wpierw zaglądając za ladę. Najwyraźniej musiał tam mieć po prostu zegar.
  9. Klacz włożyła obolały pyszczek do czystej wody. Ta szybko się zaczerwieniła, jednak barwa rozeszła się w odmętach i po chwili nie było jej widać. Ból pyszczka powoli ustawał. Rozpływał się w idealnie chłodnej wodzie. Po chwili zniknął całkowicie. Co raz więcej kucy zbierało się w tych okolicach, Green zauważyła, że rebelianci w swych tradycyjnych czarnych płaszczach mają ukrytą broń i są odziani w kolczugi i inne zbroje. Na ich twarzach nie widniał już ten sam spokój i radość co wcześniej, teraz widać było tylko suchą determinację i nastawienie na najgorsze. Rozmawiali ze sobą przybitymi tonami, i nigdzie nie było widać, śmiechu, radości, nadziei. Jakby wszystko to czym żyły te podziemia przeminęło i zniknęło bezpowrotnie jak płomyk świecy zdmuchnięty przez wiatr. Coś wisiało w powietrzu, wyczekiwanie na nieuniknione. Prawie nikogo jeszcze nie było nad jeziorkiem, ale do serca przenikała myśl, że niedługo zacznie się coś, co zmieni oblicze Equestrii na zawsze.
  10. Książka, którą począł sprawdzać Atlantis okazała się być małym podręcznikiem alchemicznym. Szybko wrócił do programowania i przygotowywał kulę do zadania, które ją czekało. Karczmarz usłyszał zamówienia. Zanim odszedł szybko rzucił w kierunku Rebona. - Jakie zebranie proszę Pana?... Nic mi o żadnym nie wiadomo. Po chwili przyniósł dwie szklanki soku jabłkowego, który lśnił na złoto w świetle pochodni podobnie jak cisto. Na to wróciły Blue i Animal, która napełniła swój bukłak. Drzwi w pokoju Shadow uchyliły się z lekka nie wiadomo jakim sposobem, a klacz tylko lekko wskazała kopytkiem, że Sandstorm może już iść. Wiktor podszedł do starych drzwi. Te uchyliły się bez żadnego problemu wydając jedynie lekki pisk. Do środka wlało się księżycowe światło lekko oświetlając wnętrze. Było na tyle mocno, by Wiktor zauważył lampę leżącą na ziemi, podniósł ją i zapalił leżącą obok zapałką. Jasny płomień zagrał w lampie, a oczom ogierów ukazał się mało przyjemny widok. Przedpokój był cały zakurzony, a wszędzie walały się rozmaite zniszczone przedmioty, takie jak książki, regały połamane krzesło, kawałki szkła z wybitego bocznego okna. Lampa, którą trzymał w kopycie Wiktor ewidentnie spadła z sufitu. Każdy krok wzbudzał tumany kurzu, tka, że po przejściu trzech metrów kuc zaczynał się krztusić. Nikt tutaj najwyraźniej nie zaglądał od długiego czasu. Od przedpokoju odchodziły drzwi w prawo i dwoje drzwi na lewo. Te po prawej stronie były na wpół wyważone i trzymały się tylko na dolnym zawiasie, górny pękł. Teraz dopiero poczuli jak tutejsze powietrze jest stęchłe. Owszem rozbite okno dawało jakieś możliwości wentylacji, ale wychodziło na wąską uliczkę otoczoną budynkami, lecz teraz gdy drzwi na plac zostały otwarte, chłodny podmuch wiatru wdzierał się do środka tarmosząc łagodnie kartkami i rozwiewając je po całym przedpokoju. Podmuch powoli zaczął ruszać również i kurz. Po chwili każdy kaszlał, nie mógł złapać oddechu a cały obraz rozmył się w barwach szarości i beżu. Wszyscy wyszli i przeczekali nawałnicę kurzu, która po trzech minutach minęła. Weszli raz jeszcze, znów poczuli drobinki w powietrzu, które utrudniały oddychanie, ale już w na tyle małym stężeniu, by egzystować w środku. Przedmioty rzucały złowrogie cienie na podłogę, napawając serca pytaniem bez odpowiedzi, " Co tu się mogła stać?"
  11. Pokemona wpadła do pokoju robiąc niemało hałasu na skrzypiącym korytarzu i schodach. Karczmarz tylko się popatrzył za nią, po czym poszedł zająć się swoimi sprawami, na jego twarzy widniał przyjacielski uśmiech. Klaczka zastała w swym pomieszczeniu mało zaskakujący widok. Blue leżała wygodnie rozłożona w nieładzie na swoim łóżku i spała, chrapiąc z cicha.
  12. kapi

    Ogłoszenia

    Kolejne ogłoszenie z serii tych, które niezbyt miło czytać. No cóż szkoła, szkoła, szkoła, a raczej liceum. Oto przed nami wszystkimi zaczyna się nowy rok szkolny, dla mnie nowatorski ze względu na to, że to pierwsza klasa liceum, nowa szkoła nowi ludzie itp. Nie wiem jak sobie poradzę, ale na pewno będzie to oznaczać mniej czasu niż w wakacje, tak więc uprzedzam, iż będę się starał, to jednak najprawdopodobniej moje odpisy będą się pojawiać rzadziej. Mimo wszystko chciałbym życzyć Wam wszystkim, którzy to czytacie skukcesów i szczęścia z okazji rozpoczęcia roku, nie ważne czy chodzicie do szkół
  13. -Cóż zatem ja mam zrobić Panie?- zabrzmiał głos potężnego smoka, pośród ostatniej błyskawicy tej burzy. Chmury rozrzedziły się, a światło księżyca uderzyło ciemne postacie na wierzy, oświetlając ją. Po ułożeniu tego ciała niebieskiego można było wnioskować, ze do wschodu pozostały trzy godziny. Odaviing spojrzał się pytająco na swego pana.
  14. - No cóż dobrze, coś się znajdzie- powiedział karczmarz po czym odwrócił się i wszedł do pomieszczenia, z którego wyszedł. Po chwili wrócił trzymając ładnie zwinięty, choć stary i poszarpany jasnobrązowy płaszcz z grubego materiału. - Ktoś go tu kiedyś zostawił, nie wiem kto, nie zgłaszał się po niego przez kilka lat, chyba mogę ci go dać- to mówiąc wręczył klaczce lekko dziurawy i ciężki zawiniątek. Tymczasem w bezpiecznych i wygodnych podziemiach Magic zaczął trenować swe zaklęcia, kuce pomału zaczęły wstawać, gdy ten doszedł do wniosku, że zaczęły mu wychodzić z lekka lepiej. Trenowałby dalej, gdyż tych, którzy się obudzili w dalszym ciągu nie było zbyt wielu, po prostu od czasu do czasu nad jeziorko przychodziło kilka kucy aby się umyć, jednak ogier poczuł dręczące go pragnienie, które utrudniało skupienie.
  15. Klacz znów nasunęła na oczy okulary, po czym z jej ust dobyły się kolejne słowa. - Tak, znaleźliśmy w waszym statku zapasy jedzenia. Najchętniej zabilibyśmy was wszystkich, bo wyglądacie podejrzanie, jednak gdyby wyciekły informacje o tym stracilibyśmy twarz za łamanie kodeksu galaktycznego, którego bronimy. Nie wiem po co ci politycy ustanowili coś takiego, ale nikt na tym statku nie ma uprawnień kwestionować decyzji księżniczek. No cóż jak widzisz jestem w trudnej sytuacji co do ciebie. Jednak jest proste wyjście, powiedz jaki masz pomysł co mam z tobą zrobić i z twoimi towarzyszami, albo jeśli takowych nie masz może od razu złam jakiś przepis i ułatw nam życie, tak byśmy mogli ciebie zabić. Nic do ciebie nie mam, ale stanowisz zagrożenia przynajmniej na razie, to masz jakiś pomysł, czy uznamy, że potrzebowaliśmy ochotników do zbadania uszkodzonej instalacji elektrycznej ,a wy wspaniałomyślnie się zgodziliście, jednak coś poszło nie tak i kombinezony ochronne, które dostaliście nie były do końca sprawne. No cóż wybór należy do ciebie. Masz jakiś plan geniuszu? - spytała obojętnie i ironicznie klacz, z wyraźną oznaką zmęczenia całą sprawą w głosie.
  16. Błękitna klacz przekrzywiła nieznacznie głowę w zaciekawieniu otrzymanymi informacjami, po chwili jednak jej poprzedni wyraz twarzy powrócił. - Znajdujesz się teraz na jednym z 10 wielkich krążowników międzygalaktycznych. Ten nosi nazwę "Rainbow Dash". Siedzisz przykuty, bo nie wiemy coś ty za jeden i skąd się wziąłeś. Wyleciałeś z orbity tamtej planety podczas walki z krążownikiem gryfów, który został zniszczony. Co tam robiłeś i czym ty dokładnie jesteś?- spytała dość srogo tonem, jakim zwykle dowódcy wydają rozkazy swym podwładnym, lecz nie pozbawionym zaciekawienia. Na koniec uchyliła lekko w dół okulary i z nad nich spojrzała na dziwne stworzenie siedzące przed nią na krześle i wyczekiwała odpowiedzi.
  17. - No cóż coś się znajdzie, a po co Ci on?- spytał zainteresowany i wzruszony słodką miną karczmarz.
  18. Godziny mijały na dyskusji z Alter-ego. Pokemona nie zwróciła uwagi, że słońce wzniosło się pomału oświetlając większą część miasta. Trwałą tak w zadumie i myślach, odizolowując się od otoczenia. W końcu z tego stanu wyrwał ją dźwięk otwierania drzwi. Obejrzała się i spostrzegła, że te, o których ciężko było powiedzieć dokąd prowadzą uchylają się ,a z nich wyłania się lekko zaspana postać karczmarza. Ten rozejrzał się dookoła i spostrzegł małą klacz. Jego oczy rozszerzyły się, podszedł powoli i z troską zapytał: - Dzień dobry, czy coś się stało?
  19. Barman odszedł, po kilkunastu minutach przyniósł dość duży kawał kryształowego ciasta marchewkowego. Te mieniło się w blasku migoczących świateł pochodni, pokryte zostało lukrem, a z kilku miejsc wystawały większe kawałki marchewki wkomponowane w mus z tego warzywa. Ciasto przypominało szarlotkę, tyle, że z innego rodzaju rośliny. Kruche ciasto na wierzchu, już samym swym wyglądem chrupało, od całości biło przyjemne ciepło, nie za mocne i nie za słabe. W tym oświetleniu ciasto zajarzyło się na złoto. Wyglądało prześlicznie i przepysznie. Podano je na tradycyjnym szklanym Canterlockim talerzu z wytłoczonymi falistymi wgłębieniami idącymi po obwodzie naczynia. Wszystko zostało pokryte lekką warstwą białej farby, aby nadal talerz był przezroczysty, ale posiadał białe zabarwienie. - No ma Pan szczęście powoli nam się kończy, ale raczej nie będziecie zawiedzeni smakiem. Moim zdaniem jest to jedno z najlepszych ciast, jakie w życiu jadłem. Te drobinki startych kryształów nie tylko upiększają wygląd, ale i dodają całą gamę nowych nieznanych smaków, które tak zostały tutaj prześwietnie skomponowane, że jak już raz się zacznie jeść, to nie można przestać- powiedział barman przyjaźnie się uśmiechając, zarówno do Nicka, jak i do Rebona, co najwyraźniej miało świadczyć, iż nie boi się człowieka. Uprzejmie życzył smacznego i odszedł zostawiając wspaniały wyrób kryształowego cukiernictwa na stole. Tymczasem Atlantis począł przerzucać dane o Rebonie do wielkiej niebieskiej świetlistej kuli, która absorbowała i zapisywała wszystko w swej pamięci. Poziom dostępnej pojemności pokazywał się z boku w postaci wskaźnika słupkowego, który pomału, acz nieubłaganie rósł. Po 10 minutach proces kopiowania był zakończony.
  20. Smok w dalszym ciągu przypatrywał się wiosce. Te stworzenia z racji możliwości lotu posiadają bardzo dobry wzrok, podobnie jak i inne zmysły. Widać, że na pysku bestii maluje się zdziwienie przeplatane niedowierzaniem. W końcu przemówił, swym głosem, który ponownie odbił się echem od gór. Gardłowy i niski, a także potężny ton uderzył w mury i wprawił je w drgania. - Nie jestem pewien Panie, lecz te istoty chodzą na czterech nogach, patrząc po tych, którzy stoją na palisadzie, czy przechadzają się po uliczkach można wnioskować, że są to stworzenia przypominające kuce, co ciekawe ich ubarwienie różni się znacząco od znanych nam. Te są o wiele bardziej kolorowe i jaskrawe od naszych zwierząt. To wszystko jest bardzo zastanawiające...
  21. W chwili gdy Serox wskazał na sztylety Shadow otworzyła szerzej oczy, w których zapłonął chłodny i nienawistny ogień, który chciał po prostu spalić żywcem rozmówcę, choć jej twarz nie drgnęła nawet odrobinkę, sam wzrok wystarczyłby, żeby większość przeciętnych kucy zapomniała poprzednie pytanie, kuląc się potulnie. Serox miał wrażenie, iż już ciemny pokój nagle stał się jeszcze bardziej mroczny, a także że czarna sierść klaczy wtopiła się w ciemność i jedyne co ogier widział były świecące w ciemności i płonące błękitnym żarem oczy Shadow. Ten płomień wnikał w najgłębsze zakamarki duszy i przepalał myśli. Ciszę, która wtedy zapanowała przerwał słodki głos klaczy, w którym jednak zamknięta była bestia, mająca zamiar rozszarpać każdego i zniszczyć wszystko co kocha. Był to głos przyprawiający o dreszcze i skurcze mięśni. Kryło się w nim ostrzeżenie, groźba, a nawet istne zło. Słowa wbijały się w uszy raniąc je niewidocznie i przenikając w duszę. - To są moje sztylety i nie dostaniesz ich.- Każde słowo wypowiedziane szeptem rozdzierało ciszę, jakby wielka tam puściła i ogromna masa wody spadała z wzgórz, tak jak wielki pożar trawi hektary lasów, tak te dźwięki niszczyły cały spokój na swojej drodze. Gdy ostatni wyraz skończył dźwięcznie i sycząco odbijać się od ścian małego ciemnego pomieszczenia, znów zapanował spokój, a światła ponownie niepewnie zamigotały. Czarna sylwetka klaczy znów wyróżniała się z otoczenia, a niepowstrzymany pożar w jej oczach zgasł, jakby nigdy go tam nie było. - A to, no cóż wiele rzeczy udaje nam się skraść od wroga, ponieważ nie my to fundujemy, cokolwiek to jest sprzedajemy to po ej samej minimalnej cenie. Aktualnie na składzie posiadamy jakieś przyprawione mięso mantykor i duże ilości północnej sałaty, a także kryształowe ciasto marchewkowe - odpowiedział grzecznie karczmarz. ​Yellow uchylił lekko drewniane drzwi. Te otwarły się bezdźwięcznie, po czym pochłonęły maga. Za nimi znajdował się ciemny korytarz. Grim i Wiktor podążyli za swym przewodnikiem. Po chwili przy miejscu, gdzie korytarz skręcał w lewo ujrzeli migoczące światło, które migotało na dość starych deskach pospolitej budowli. Yellow śmiało skręcił, to samo uczyniły ogiery. Znaleźli się po chwili w przestronnej izbie wypełnionej kucami z klas niższych od chłopów po kupców, a także mieszczan, czy rzemieślników. Przy dużych okrągłych i starych stołach zapełnionych jedzeniem i trunkami najrozmaitszego rodzaju siedziało także kilkoro podróżnych. Nikt nie zwrócił uwagi na przybyszów, wejście umieszczono specjalnie w mało rzucającym się w oczy zakątku karczmy. Przy kominku stało kilkoro kucy i za pomocą pieśni opowiadało stare historie. Niestety nie słyszało się tak wspaniałych historii, jak ta o Shining Bladzie i walce z Narafnogiem, było to bowiem w tych czasach zbyt niebezpieczne, aby wychwalać Equestriańskich bohaterów. Nie słuchano o bohaterskich bitwach w Kotlinie Burz, czy na południu, poza Kryształowymi górami, teraz można było jedynie śpiewać o rzeczach neutralnie politycznych. Cała karczma wypełniona była ciepłym powietrzem, które łagodnie roznosiło się ogrzewając potrawy i podróżnych. Słychać było dźwięk wielu rozmów. Yellow postępował normalnie do przodu nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Jedynym kucem, który spojrzał się na trójkę rebeliantów był sam karczmarz. Ten po wypatrzeniu żółtego maga nieznacznie kiwnął głową. Po chwili drzwi wejściowe stanęły otworem i bohaterowie wyszli na zimną skąpaną w mroku uliczkę w dzielnicy podmiejskiej Canterlot. Ich ciałami wstrząsnęły lekkie dreszcze gdy opuścili ciepłą karczmę i wyszli w tą zimniejszą scenerię. - Nie ma sieczego obawiać, straże tutaj zglądają tylko większymi grupami, bo wiedzą, że to nie ich teren, da się wyczuć, iż tu mieszkają nie splugawione kuce, a obszary podmiejskie są na tyle duże, że nie da się ich patrolować- stwierdził Yellow szeptem. Ruszyli stępa po brukowanych uliczkach w dolnej części miasta. Ku nim wyglądały ciepłe światła pochodzące ze świec wewnątrz niskich drewnianych domów. Fakt jednak faktem ,że przechodzili po Canterlot. Większość budynków została pomalowana na biało, a żaden nie miał słominego dachu. Gdzieniegdzie na skrzyżowaniach widniały fontanny, czy pomniki, a raczej w większości po prostu piedestały, z których zrzucono ważne dla Equestrii postacie, takie jak Starswir Brodaty, bohaterowie dawnych bitew, czy nawet sama księżniczka Celestia. Wszystko przedstawiało trochę smutny obraz, niby całokształt nie różnił się zbytnio od pierwowzoru,, lecz brak tych ważnych symboli patriotyzmu i starych czasów budziły niepokój i zwątpienie. Kilkakrotnie musieli lekko zmieniać trasę z powodu pojawienia się złowróżbnych cieni i blasków pochodni na ścianach odległych domostw, które w połączeniu ze szczękiem kolczug i ciężkim miarowym krokiem dawały nieomylne znaki zbliżania się patrolu. Jednak Yellow miał rację, nie roiło się tu od strażników, a szerokie i długie uliczki dawały świetne możliwości wczesnego wypatrzenia zagrożenia i schowania się. Godzina w przybliżeniu 20:00 nie świadczyła wcale o zamarciu życia. Cały czas spotykali na drodze różne kucyki, które dążyły w swoich sprawach, a nawet po prostu rozmawiały siedząc na ławkach. Widać było wyraźnie, że po trzech miesiącach okupacji całkiem duża ich ilość pogodziła się ze stanem rzeczy i starała się przystosować do nowych warunków. Noc była bezchmurna, a wielki księżyc Pani Mroku świecił trupiobladym światłem, rzucając rozmaite mroczne cienie. Noce nie były już tak spokojnie odkąd Luna została pochłonięta przez Nightmare Moon, wszystko zdawało się być ciemniejsze i groźniejsze. Po kilkunastu minutach drogi znaleźli się przy wejściu do górnego miasta. Tutaj Canterlot był otoczony drugim rzędem, o wiele potężniejszych od pierwszego rzędu murów. Na noc zamykano bramy, jednak teraz jeszcze pozostawały otwarte, a stan ten nie zmieniał się do godziny 23:00. Oczywiście strażnicy zatrzymali przybyszów pytając sięczego chcą, ale tak na prawdę nawet nie zwrócili na nich uwagi i trzy ogiery przeszły dalej bez nieprzyjemności. Ta dzielnica zbudowana byłą w iście wspaniałym stylu. Każdy budynek wybudowany z białego marmuru i o złoconych dachach, a także bogatych płaskorzeźbach. Z daleka widoczne były wspaniałe budowle znane na cała Equestrię, takie jaki Wielki Teatr Canterlocki, którego kryształowo-szklana kopuła emanowała zawsze, także i tej nocy tęczowymi odblaskami. Trzy ogiery zatrzymały się na głównym placu, gdzie na piedestale stał ogromny pomnik Nightmare Moon. Otaczały ich same cuda architektury. Za plecami znajdowała się główna brama, białą i ogromna jak wielka śnieżna góra, która nie ugnie się pod żadnym atakiem, a jej wielkie żelazne skrzydła, zabezpieczone wieloma ryglami, o każdej porze strzeżone przez wielu obrońców wydawały się nie do zdobycia. Od tego obiektu odchodziły potężne mury mające ponad 15m. Za nimi znajdował się olbrzymi pałac królewski, a także koszary i Archiwum Canterlockie. Wielki i wspaniały budynek pałacowy świecił w blasku księżyca, gdyż jego ściany były wygładzone i zbudowane z najlepszego rodzaju marmurów. Tuż obok znajdowała się Wielka Biblioteka, wybudowana w stylu starodawnym z wieloma kolumnami, a także kopułą również z marmuru. Dwa pomniki alikornów witają zawsze czytelników tam wchodzących. Zbiory tego budynku przyćmiewają większość innych obiektów. Przy tm placu znajduje się także Teatr Canterlocki, a również wiele innych budynków mniej charakterystycznych, które równierz imponowały każdemu, swymi wysokimi biało złotymi wieżami. Tymczasem Atlantisowi zajęło 10 minut wykonanie maszyny myślowej, a gdy skończył zegar wskazywał godzinę 19:50.
  22. Przepraszam Cię , ale a prawdę nie wiem co mam na to odpisać, nie pokieruję Twoją postacią, bo to jedyna rzecz do której jako MG nie jestem upoważniony. Nie mogę kierować Twoją postacią, więc w sytuacji, w której nie piszesz mi co robisz ja po prostu nie wiem co mam z tym dalej zrobić. Jeśli nie masz pomysłu to albo się zapytaj na PW, albo przemyśl sytuację i odpisz coś potem bo takie posty jak ostatnio są dla mnie ciężkie, bo nic z nimi nie mogę zrobić. Mam nadzieję , że rozumiesz moją sytuację. Jak masz jakieś pytania to pytaj śmiało, ale ja tu na prawdę nie mogę nic odpisać, no chyba że bym wprowadzał jakąś nową sytuację, ale skoro przed chwilą Ci zarysowałem misję, do której ma dążyć Twoja postać ,aby uzyskać władzę, to wprowadzanie czegoś następnego nie jest pewną rzeczą. Powiedz co byś chciała, albo zastanów się co chciałaby zrobić Twoja postać. Pozdrawiam
  23. - Miałem wyrazić tylko co o tym sądzę. Rzeczywiście dałoby się to wszystko naprawić. Hmmm... jakby się nad tym zastanowić to jest to całkiem dobre miejsce, a zatem Panie co zamierzasz teraz zrobić?- Ciągnął swój wywód wielki smok, po czym ułożył się i skulił z lekka na wielkiej kamiennej wieży. Kolejne błyskawice cichnącej burzy oświetlały okolicę. Wielki zwierz spojrzał w dal jakby myśląc o czymś, a jego wzrok jakby pogrążył się w odmętach nowej krainy wypatrując czegoś w okolicach miasteczka.
  24. Ból rozlał się po kończynie, tak, że Dark aż syknęła.
  25. kapi

    Ogłoszenia

    Dzisiaj i jutro rano mnie nie ma jestem u kolegi. Życzę miłego spędzania czasu
×
×
  • Utwórz nowe...