Skocz do zawartości

Salmonella

Brony
  • Zawartość

    388
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Salmonella

  1. Ja... ja nie wiem. Może to dlatego, że oglądałam bez napisów i może nie wyłapałam jakiś fajnych akcentów. Może to dlatego, że jestem zmęczona. Ale mimo dwóch piosenek, kilku śmiesznych momentów i całej reszty jakoś nie czuję tego odcinka. Główny Zły jako obłok wyglądał fajnie, ale czekanie za ścianą i diaboliczne rechotanie to trochę mało jak na gościa, który zagraża życiu kogokolwiek. Głównym zwrotem akcji był moment, w którym Pinkie zdjęła strój Fluttershy. Fajnie, że Spike odegrał trochę większą rolę. Fajnie, że była Luna. Fajnie, że Twilight odwróciła grawitację. Ale nie czułam dramatyzmu, nie czułam więzi między postaciami, a wygranie walki nie odbyło się za pomocą tęczy, magii przyjaźni czy siły miłości, ale przez zmiażdżenie jakiegoś kamyka kopytami. Wszystkie nowe animacje włosów Twilight są epickie.

  2. Starswirl Brodaty - mag equestriański późnego postdiscyrdyzmu, urodzony 242d./1245r. w Canterlot, zmarły 76d./1315r. tamże. Pisarz, mędrzec, czarodziej i wybitny filozof, twórca zaklęcia garnkokształtnego oraz tzw. teorii forcydejskiej*.

    Większość kucyków zna Starswirla Brodatego jako doradcę Księżniczki Celestii podczas pertraktacji z Królestwem Gryfów często wymienianego w podręcznikach do historii. Nieco bardziej zainteresowani tematem wiedzą jednak także, że zasłynął jako ojciec zaklęcia garnkokształtnego. Rozszerzenie każdego zaklęcia o formułę garnkokształtną pozwala działać nim na szerszą skalę (np. kilka kucyków naraz) i za pomocą tworzenia ścisłych strumieni energetycznych znacznie zmniejsza straty energii magicznej powodowane wpływami powietrza. Dla wielu jednorożców jego wynalazek jest wciąż bazą każdego zaklęcia, od lewitacji przedmiotów po modyfikację struktur sieci magicznej istot żywych. Słynna formuła Starswirla ułatwiła także na budowanie o wiele bardziej skomplikowanych tworów - mniejsze straty energii i większa jej koncentracja pozwoliła sięgnąć kucykom po magię dotychczas dotąd zbyt dla nich niebezpieczną**.

    Mag zyskał swój przydomek dzięki długiej, siwej brodzie zdobiącej jego twarz od młodości. Nabył ją podczas którejś ze swych eskapad do przyszłości. Tutaj wypada przypomnieć kolejną rzecz, z której słynął Starswirl, to jest istną obsesję na punkcie podróży w czasie. Nigdy nie udało mu się autentycznie przesunąć w czasie, ale całe życie poświęcił na próby. Podczas jednej z nich zdobył brodę, a podczas innej podobno coś stało się z jego uroczym znaczkiem - fakt, że nikt nigdy nie widział cutie marka brodacza, który ten skrzętnie ukrywał pod płaszczem magicznym. Z kilku niepotwierdzonych przesłanek wynika, że jego bok świecił pustkami tuż przed śmiercią w wieku 70 lat. Jednak inni, pewniejsi świadkowie mówią, że znajdowała się tam klepsydra.

    Starswirl Brodaty pod koniec życia często chorował z powodu powikłań po kolejnych podróżach. Ostatecznie księżniczka Celestia zakazała mu dalszych prób odbycia przesunięcia. Przez trzy ostatnie lata życia mędrzec nauczał wybierane przez siebie samego młode jednorożce licząc, że któryś z nich dokończy jego dzieło. Tego momentu nie doczekał - zmarł w otoczeniu uczniów siedem miesięcy przed pierwszą udaną podróżą w czasie. Aby uhonorować swego drogiego doradcę i przyjaciela, Celestia nazwała jego imieniem jedno ze skrzydeł swej okazałej biblioteki. Pośmiertnie nadano mu także tytuły Najwyższego Profesora Akademii Celestiańskiej, Wyższego Stratega Królestwa, Budowniczego Nowej Magii, oraz Przyjaciela Źrebiąt.

    ________________________________

    * Jedna z najważniejszych teorii filozoficznych drugiej połowy postdiscyrdyzmu.

    ** Kiedy zaklęcie porusza się między rogiem a obiektem docelowym, jej drobne cząsteczki są pochłaniane przez powietrze i na skutek dyfuzji aerosiłowej. W ten sposób nie dość, że do obiektu docelowego dociera magia w mniejszym stężeniu, to jeszcze niezagospodarowane cząsteczki przylepiają się do obiektów losowych (rośliny, zwierzęta, kucyki). Zbyt duże nagromadzenie takich wolnych cząsteczek na obiekcie może powodować nieprzewidziane skutki. Więcej informacji w rozdziale "Podstawowa mechanika zaklęć", strona 158.

  3. Uśmiechnęłam się lekko na myśl o Wielkiej Tajemnicy Ciasta. Następnie niezgrabnie ujęłam ciasto w kopytka i już chciałam włożyć do torby, kiedy zreflektowałam się, że mam tam książkę Twilight. Mnie samej plama czy dwie nie zrobiłyby problemu - w końcu nie utrudniały jakoś czytania - ale podejrzewałam, że bibliotekarka mogłaby okazać się mniej wyrozumiała. Ostatecznie zdecydowałam się nie ryzykować i przetransportować tomik w zębach. Skinieniem głowy pożegnałam Pinkie, która przemieszczała się pomiędzy ladą, piecem, a półkami szybciej, niż Wonderbolts. Potem ruszyłam truchtem do domu w drzewie.

  4. Ostatni obrazek świetny! Podoba mi się pomysł na przeniesienie kokardy AB z włosów na sukienkę.

    Dołączona grafika

    Znowu uszka... I te ledżinsy jakieś dziwne.

    A tutaj chyba jakaś grubsza fabuła jest :P :

    Dołączona grafika

    Dołączona grafika

    Dołączona grafika

    Dołączona grafika

    Czyżby inscenizacja wyścigu na Iron Pony Competition?

  5. Posłusznie przysunęłam do siebie talerzyk z ciastem i zaczęłam jeść... Wypiek był inny niż wszystkie, które jadłam w życiu. Truskawki zamiast oklapnąć, zmoczyć ciasto i zamienić się w nieapetyczną, czerwoną maź, pozostały czerwone, twarde i słodkie. Kawałeczki czekolady po włożeniu do ust błyskawicznie roztapiały się i mieszały z sokiem czerwonych owoców. Pulchne ciasto delikatnie opierało się przy gryzieniu, a następnie uwalniało falę gładkiego, waniliowego kremu. Westchnęłam z rozkoszą i spojrzałam błagalnie na Pinkie. - Pokaż mi, jak zrobiłaś to cudo.

  6. Wracam do Trottingham

    _________________________________

    Ziewnęłam przeciągle. Mój wzrok padł na przewodnik po Ponyville, który pożyczyłam od Twilight. Wzięłam książkę w kopyta i zastanowiłam się chwilę, po czym postanowiłam zwrócić do biblioteki. Wstałam z łóżka i nagle poczułam głód.

    ~ Będę musiała po drodze zahaczyć o ciastkarnię... ~

    Zeszłam powoli po schodach. Kiedy otworzyłam drzwi i odetchnęłam świeżym powietrzem, moje zmęczenie gdzieś uleciało. Ruszyłam w stronę Kącika Kostki Cukru.

  7. // "Bloom, twoja siostra musi zniknąć, to wtedy zdobędziemy swoje znaczki!" Oplułam monitor. Nerwowo podrapałam się po karku. Nie chciałam wyjść na super-bohaterkę i już miałam sprostować mylne wyobrażenia Zdobywców Uroczego Znaczka, kiedy te zmieniły temat. - Nie wiem - odpowiedziałam szybko, starając się nie dać po sobie poznać, że drażnią mnie pytania o Mista. - Może poszedł odwiedzić Rainbow Dash w szpitalu? - zasugerowałam.

  8. Spojrzałam niepewnie na złotą gwiazdę ozdabiającą mój bok. Wydawałoby się, że symbolizuje ona coś naprawdę niezwykłego... Trochę głupio było mi rozwiewać nadzieje dziewczynek. Westchnęłam. - To nic szczególnego... właściwie, to nie mam nawet takiego konkretnego specjalnego talentu typu pieczenie albo malowanie... - zaczęłam powoli. Najpierw wodziłam wzrokiem po wszystkich klaczkach, a po chwili zatrzymałam go na Scootaloo. - Zacznijmy od tego, że dawno temu miałam siostrę, nazywała się Primrose... po prostu Pri. Bardzo ją kochałam - przy tych słowach zastanowiłam się chwilę. Nie byłam pewna, czy mówię prawdę. - I pewnego dnia ona zniknęła. Moi rodzice wychowywali mnie na takiego bardzo wyrachowanego kucyka, takiego, który nie marnuje czasu na rzeczy, które nie mają szans powodzenia. Ale kiedy okazało się, że moja siostra została por... zniknęła, to olałam całe to wychowanie i złożyłam przysięgę, że ją odnajdę, że będę jej szukała do skutku nawet, jeśli to praktycznie niemożliwe, żeby mi się udało. I wtedy mój znaczek się pojawił. Potem robiłam jeszcze dużo takich "niemożliwych" rzeczy, i wszystkie mi się udawały, bo wierzyłam, że się udają. I chyba właśnie to symbolizuje ta gwiazda ze strzałą - że się nie poddaję. Spojrzałam na klaczki. Z ich twarzy nie potrafiłam wyczytać, czy sprawiłam im zawód. - To wszystko.

  9. //

    - Twoje "towarzyszki" zostały odesłane również z tego powodu, że one nie potrafiłyby poświecić swojego życia dla kogoś.

    :D

    - Tak, jasne, że tak - odpowiedziałam. Tak naprawdę nigdy nie myślałam poważnie o sprzeciwianiu się ogierowi. - Przysięgam - powtórzyłam, przyciskając kopyto do piersi. Poczułam, że moje serce bije w przyspieszonym tempie, a mięśnie są napięte. Spojrzałam w stronę pegaza.

    ~ Magia... i jak zwykle same problemy. Ale tutaj nie ma innego wyjścia... ~

    Zastanawiałam się, co będzie, jeśli Aurox nie wytrzyma... Jeśli go zabiorą, albo jeśli kolejne zaklęcie całkowicie go wyczerpie? Na kim tej całej Neferet zależy bardziej: na nim czy na nas?

  10. - Możliwe. Ale to i tak już nieważne - odpowiedziałam szybko i odwróciłam wzrok. Może to i dobrze, że już go nie ma... Jeśli rzeczywiście wrócił do Equestrii, to jest teraz szczęśliwy... Bezpieczny.

    ~ "Nawet po rozpadzie możliwe jest wszystko..." ~

    Zastanawiałam się, co obce kucyki miały na myśli mówiąc, że "nawet Flame Storm" będzie wiodła spokojny żywot. Czy ona odeszła jakoś inaczej? Nie z tych powodów co reszta?

  11. ~ Nawet się nie odwrócił... ~

    Patrzyłam chwilę na miejsce, w którym zniknął Grey, po czym odwróciłam się do Auroxa.

    - Słuchaj. Wiem, że to Ty tutaj rządzisz, że jesteś z nas totalnie niezadowolony i sam przebyłbyś tę trasę w niespełna minutę... - zaczęłam mówić. Najpierw mój głos był spokojny, ale po chwili nabrałam agresji. - Ale NIE MASZ PRAWA, powtarzam, NIE MASZ PRAWA obrażać Grey'a. Robił wszystko, co mógł, rozumiesz? - mój głos stał się dziwny, gardłowy i pełen rozpaczy. Umilkłam i ruszyłam dalej.

    - W tym świecie kucyki przychodzą i odchodzą. Trzeba się pogodzić z naszym losem, nie ważne co dla nas szykuje... - leciałam teraz obok Er, tuż nad ziemią - nauczyłam się tego, kiedy moje stado mnie porzuciło. I uwierz mi. Nie musisz się mnie bać. Mówię Ci to, nie musisz się z tym zgadzać. Jednak ja nie chcę krzywdzić nikogo niewinnego - usłyszałam słowa lecącego obok mnie changelinga.

    - Spróbuję się nie bać. Będę musiała... bo chyba zostałyśmy tutaj same.

  12. - Dasz radę iść? - spytałam Grey'a, a kiedy zdenerwowany kiwnął głową, westchnęłam i dokłusowałam do pegaza oraz changelinga. W myślach nadal ją tak nazywałam. Byłam przyjazna i czułam, że nawet, gdyby pojawili się tutaj teraz Starowie, to nie miałabym większych problemów z przyjęciem ich do grupy, ale nadal nie do końca wyzbyłam się uprzedzeń. Teraz szłam w milczeniu za obcym pegazem i próbowałam wyczytać coś z jego chodu, sposobu, w jaki na nas patrzył... czegokolwiek. Nie udawało się. Przeniosłam wzrok na szarą klaczkę o filigranowej budowie. Zastanawiałam się, jak długo może pozostawać w postaci "zwykłego kucyka" i jak wygląda w tej drugiej formie. I czy to wpływa jakoś na jej zachowanie... Teraz znów rozglądałam się, usiłując zapamiętać jak najwięcej szczegółów naszej drogi, na wypadek konieczności ucieczki... która znając tego kucyka na nic by się nie zdała.

  13. Ja mam z kolei taką małą prośbę. Nie potraktujcie tego jako wypominania, ale dział CMC roi się od literówek jak Canterlot od changelingów. :trogcord:

    oragnizacja krucjat yay! (Stron: 1 2 )

    Ogloszenia Dzialowe CmC

    [zabawa] znajdź komuś cuite mark i talent (Stron: 1 2 3 4 ... 10 )

    system6

    97 1,643

    [zabawa] dopasuj piosenke

    Cuite mark crusaders pytaja

    Ogólna dyskusja Cuite mark crusaders

    O wiele milej spędzałoby się czas w dziale, gdyby na końcach wyrazów było "ą" i "ę", nazwy tematów zaczynały się od dużych liter... No i, na Celestię, TO JEST "CUTIE", a nie "CUITE"! Niby szczegóły, ale jak są w takim nagromadzeniu, to zaczyna się robić nieprzyjemnie.

    http://img.ponibooru.org/_images/b286f0697e7719e3b6e468d22a0001dc/60291

×
×
  • Utwórz nowe...