Skocz do zawartości

Salmonella

Brony
  • Zawartość

    388
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Salmonella

  1. Dołączona grafika

    Best. Cosplay. Ever! :D

    Dołączona grafika

    Jakoś wolę te bez uszek, rogów i skrzydełek... Ta AJ zacna, ale nie przemawia do mnie. Jakoś nie czuć w niej tej epyldżekowości (nauczyłam się czytać dzięki gazetce na meecie ^^).

    Dołączona grafika

    I tutaj tak, jak wyżej: pokażcie mi jeden moment, w którym AJ tak by postąpiła. Bo normalnie, to conajmniej jeden z braciszków, a prawdopodobnie obaj, leżałby pod ścianą z wybitymi przednimi jedynkami. Tego cosplay'a tutaj wspiera za to bycie w jakiś sposób sceną z serialu. Pamiętam, byłam kiedyś na takiej niewiadomego pochodzenia stronce, w której ludzie robili z cosów konkretne sceny i to było świetne. Kojarzy ktoś

    No i ostatnie moje kryterium - o wiele bardziej jaram się cosplayami, które mnie krawiecko powalają (przyszła odzieżówka <3), a z tym w AJotowych ciężko. ALe i tak są cudowne!

  2. Delikatnie wzięłam, zapewne cenny, egzemplarz w pyszczek i włożyłam do torby. Już miałam ruszyć w stronę wyjścia, kiedy zdecydowałam się jednak przezwyciężyć uprzedzenia. Czułam, że jeśli komuś się nie wygadam, to pęknę.

    - Właściwie, to chciałam jeszcze... - zaczęłam niepewnie i usiadłam. Wtedy słowa popłynęły rzeką, bez zahamowań. - Ja i Mist... dołączył do mnie, kiedy samotnie wyruszyłam szukać siostry... jest wspaniały. Było nam razem doskonale, wspieraliśmy się i kochaliśmy, a teraz, od kiedy tutaj przybyliśmy... najpierw coś go dręczyło, ale nie chce powiedzieć, co... no i ucieka. Wczoraj sama widziałaś, a dzisiaj poleciał do jakiegoś Cloudsdale z tą Rainbow Dash. Chciałabym z nim więcej przebywać, ale wiem, że to jest wielka szansa i takie tam, i nie chcę go ograniczać... i tak się dla mnie poświęca... Ale... Jak myślisz Twilight, co powinnam zrobić? - zapytałam zrezygnowana.

  3. Magle przeszła mi ochota na zwierzenia.

    ~ Reakcja typowego jednorożca... "Och Celestio, kto śmie zakłócać mój spokój o tak późnej godzinie? Czyżby ktoś potrzebował pomocy? Chyba nie mogę nic zrobić, w końcu zaplanowałam na dziś wieczór hooves-cure!" A ja się łudziłam... ~[.i]

    - Ja chciałam tylko wypożyczyć jakąś, eee, mapę Ponyville... O ile masz coś takiego.

    Niepewnie przestąpiłam z nogi na nogę.

  4. Z pewną dozą niepewności ruszyłam po wąskich, zakręconych schodach. Zastanawiałam się trochę, po co przyszłam. Niby chciałam wypożyczyć jakąś mapę Ponyville albo coś takiego, ale czy na pewno? A może ślepo wierzyłam, że Twilight, nazywana przez wszystkich najmądrzejszym kucykiem, jakiego znają, poradzi mi coś na problemy z Grey'em? Tak bardzo chciałam spędzić z nim trochę czasu, porozmawiać, popodziwiać miasto... i upewnić się, że on i Rainbow nie...

    ~ Nieważne. ~

    Weszłam na piętro. Fioletowy jednorożec, odwrócony do mnie plecami, układał książki na półce.

    - Cz-cześć, Twilight?

  5. Coraz bardziej nerwowa, chodziłam tam i z powrotem. Byłam już prawie pewna, że Grey nie znalazł Flame... To trwało zbyt długo. Marzyłam, aby wyruszyć, aby nie stać bezczynnie, ale wiedziałam, że nie mogę. Jeśli Grey'owi rzeczywiście się coś stało, to pewnym było, że stanie się także następnej osobie.

    ~ Po co u licha się rozdzielaliśmy?! ~

  6. Zrobiłam kilka kroków za biały jednorożec, po czym stanęłam.

    - Bardzo cię przepraszam, Rarity, ale nie mogę... ni możemy z tobą jechać. To znaczy... - zastanawiałam się, jak nie narazić się na wyzwiska - ...twoja oferta jest naprawdę wspaniała, i to cudownie, że do nas przyszłaś, ale chcielibyśmy jeszcze zostać w Ponyville. Przepraszam... - zaczęłam się plątać. - Pójdę już...

    Odwróciłam się i oddaliłam od butiku. Mijające mnie kucyki rozmawiały wesoło w parach lub grupach przyjaciół. Czułam, że muszę ochłonąć...

    ~ Biblioteka... ~

    Rozglądałam się przez chwilę, po czym zauważyłam zaadaptowane na dom wielkie, stare drzewo. Ruszyłam w jego stronę.

  7. Nieśmiało pomachałam Mistowi na pożegnanie, po czym głęboko odetchnęłam. W rzeczywistości byłam bardzo zawiedziona z powodu jego "wycieczki" z Dash, ale nie chciałam, aby rezygnował z wymarzonego wieczoru tylko z powodu mojego niezadowolenia. Teraz powoli ruszyłam do domu Applejack aby, zgodnie z planem, umyć się i móc w "godny" sposób powiedzieć Rarity o mojej decyzji... której znów nie byłam pewna. Z każdą chwilą złość na Mista rosła...

    ~ Gdyby nie on, już dawno byłabym w Canterlot, może nawet znalazłabym już Pri i albo siedziałybyśmy zadowolone w naszej "melinie" w Trottingham, albo mieszkały zadowolone gdzieś na obrzeżach Canterlotu... Albo wróciłybyśmy tutaj, dokładnie. I byłoby po wszystkim! Ale nie... ~

    Dokładnie wyczyściłam sierść, uczesałam i spięłam lekko wilgotną jeszcze grzywę i poinformowałam Applejack, że wychodzę. Po chwili szłam już w stronę butiku - wysoki, zdobny budynek nietrudno było znaleźć wśród innych zabudowań.

  8. Patrzyłam za Grey'em, dopóki nie zniknął w oddali. Miałam nadzieję, że uda mu się znaleźć Flame. Nie chodziło tu nawet o takie czy inne uczucia żywione do małej klaczki, ale o pegaza. Wiedziałam, że jeśli źrebakowi coś się stało, to ogier sobie tego nie wybaczy. Będzie się obwiniał... A to najgorsze, co można robić. Jeśli ktoś miałby się tu zadręczać, to ja - w końcu to przeze mnie tajemniczy pegaz uciekł, a Flame poszła go szukać i zniknęła... A Grey mnie wspierał. Spodziewałam się, że naskoczy na mnie za to zachowanie, ale nie... Może nie do końca sprawiedliwie go na początku oceniłam... Podniosłam głowę i spojrzałam na Talkavię. Właściwie wcale z nią nie rozmawiałam od początku wyprawy... - Myślisz, że mu się uda?

  9. Pokiwałam głową, starając się nie okazywać zawodu. Nie chciałam, aby Mist przepuścił taką okazję tylko ze względu na moje niezadowolenie.

    - Kup mi pamiątkę - zażartowałam. - A ja może zostawię ci kawałek babeczki - cmoknęłam go w policzek.

    Zaczęłam się zastanawiać, co zrobić po skończeniu pracy. Do butiku nie mogę iść "jak jakiś obdartus", heh... Szybka kąpiel i wyruszam. Pomyślałam nawet, że mogłabym...

    ~ ...mogłabym spytać Twilight, czy zna jakieś interesujące fakty o Ponyville? ~

  10. - Uhum - rzuciłam przez ramię. - Przy okazji przekażemy Rarity... - zastanowiłam się chwilę - naszą decyzję...

    Znów nie byłam pewna słuszności mojej decyzji. Główną rzeczą, która mnie przy niej trzymała, była lojalność wobec Applejack.

    - Rainbow mówiła ci o jakiś szczególnych miejscach w tym miasteczku? Ja tylko usłyszałam jednym uchem o jakiejś cukierni, Kąciku kostki cukru... Chętnie bym się przeszła - uśmiechnęłam się i skubnęłam żartobliwie grzywę pegaza. Potem podniosłam głowę.

    - Widać stąd Canterlot. Niedługo to wszystko się skończy...

  11. // Przepraszam za przerwę jakiś domniemanych... czytelników (?). Egzaminy gimnazjalne... Jestem już z powrotem i liczę, że uda mi się pograć trochę płynniej.

    - Zostajemy - powiedziałam nagle. O ile wcześniej zastanawiałam się jeszcze nad decyzją, to pożegnalne słowa Rarity spowodowały, że niepewność zniknęła.

    ~ Jak obdartusy, hę? Nie dość wykwintni dla panienki Rarysi? Dziękujemy panience, że się pofatygowała na naszą brudną farmę, ale, jaka szkoda, próżny trud. Ojojoj... ~

    Strąciłam jabłka z kolejnego drzewa i, uniesiona nagłym przypływem wściekłości i dumy, podjęłam jeszcze jedną decyzję.

    - Gdy skończymy z tą częścią sadu, pójdę do niej i, jakby to powiedziała, zawiadomię ją o naszych poczynaniach - wycedziłam i uderzyłam w pień kolejnego drzewa z wyjątkową agresją.

  12. + So much songs! Może nie był jakieś rewelacyjne (poza drugą wersją "Arii", tą z rozdwojonym głosem. W sumie, to cała Aria jest cudna. Sposób śpiewu Panny Poczwarki jest cudny...) + So much LUNA! Wleci do naszego świata przez dziurę ozonową, mówię wam. I wreszcie dano nam podstawy do tłumaczenia sobie, że Luna odsypia podczas ważnych uroczystości - w końcu na nocne wesele przyleciała. + Nawet dość nieprzewidywalny. Tzn... wiadomo jak się skończy, jak w każdym odcinku MLP, pytanie, jak do tego dojdzie. + Automatic Twigun! + Fakt dwuczęściowego odcinka na koniec... + Zombiedruhny :D + Fakt, że Celestia COŚ zrobiła i, co więcej, została pokonana. No i że udało się zwyciężyć bez EoH. Ogólnie odrobinę nieszablonowości się wkradło. + Fajne małe zachowania, np.: AJ z kapeluszem i Fluttershy vs Poczwary (jeszcze się nie nauczyłam, jak się pisze oryginalną nazwę) Jakieś minusy też pewnie są... Wymyślę, to napiszę. Teraz idę czekać na fanficki o głębokości postaci Chrysalis.

  13. Odwróciłam się w stronę śnieżnobiałej klaczy i zrobiłam krok w jej stronę. Byłam ciekawa, jak blisko muszę się zbiżyć, żeby wywołać u niej atak paniki z powodu brudu na mojej sierści.

    - To bardzo miła propozycja i z chęcią...

    ~ To jednorożec... Aż rak się spoufalać? Chociaż... Jeśli naprawdę chcę jak najszybciej odnaleźć Pri, powinnam się zgodzić. Mogłam pełzać przed rogatym kapitanem, mogę i... ale wtedy nie wiedziałam. A może liczy się każda chwila? Może później jej nie znajdę? Z drugiej strony Applejack... solidarność. Potrzebuje trochę naszej pomocy, nie wiadomo, czy znajdzie kogoś innego. No i co sobie pomyśli, kiedy tak zwyczajnie powiemy, że musimy znikać, i to z tą dystyngowaną damulką? ~

    - ...i z chęcią ją przemyślimy. Kiedy wyjeżdżasz?

    Nerwowo grzebałam kopytkiem w ziemi. Nie miałam pojęcia, co zrobić.

  14. Wciąż byłam zamyślona i trochę zła, ale mimo to kącik moich ust lekko się uniósł.

    - Fatalnie - zachichotałam. - Chociaż, jak na pierwszy raz... Chyba, że Twoja tajemnicza przeszłość dotyczy szkoły tańca - dodałam. Trochę rozluźniona, powiodłam wzrokiem za Flame. Przygotowywała się właśnie do lotu.

    ~ Jej cudowne umiejętności wreszcie się do czegoś przydadzą... albo napyta nam biedy. Chociaż wątpię w większą od tej, którą właśnie spowodowałam ja. ~

  15. ~ Ach tak? No cóż... nie jestem pewna, czy RD zasługuje na przebaczenie... czy którakolwiek z tych zdradliwych szkap zasługuje. Chociaż... Przyszła tutaj, przeprosiła. Sama z siebie. Więc... ale nie dowcipy. Jeszcze nie. ~

    - Dashie, mogłybyśmy spróbować zacząć od nowa. Może kiedyś nawet zaczniemy znów żartować... Tylko... nie próbuj mnie pogodzić z tamtymi oszustkami, OK? Wejdź proszę - pokiwałam głową i zaprosiłam tęczową klacz do środka.

  16. Otrząsnęłam się z odrętwienia po reakcji pegaza i odwróciłam w stronę Grey'a.

    - Tańczysz ten dziwny taniec od kilku minut. Nas w tym czasie odwiedził pewien pegaz, który prawdopodobnie mógł dać nam jakieś informacje na temat tego miejsca - objaśniłam beznamiętnym głosem.

    ~ Albo blefował... ~

    Widząc, że ogier rozgląda się lekko zdziwiony, dokończyłam historię... tę mniej korzystną część.

    - Już go nie ma. Powiedzmy, że moja reakcja była zbyt... żywiołowa... i nie za bardzo... chętna do przyjęcia tej pomocy... I odleciał. Tam - wskazałam kopytkiem na las. - Przynajmniej wiemy już, gdzie powinniśmy iść - burknęłam. Byłam wściekła na siebie - za to, że być może zniszczyłam naszą niepowtarzalną szansę na rozwiązanie zagadki tego miejsca.

  17. - Ale ja wcale nie... - zarumieniłam się. - No dobra. Przyznaję, byłam trochę... troszeczkę zazdrosna - cmoknęłam pegaza w policzek. - A teraz wybacz, ale wolałabym nie pracować po nocach.

    Jeszcze raz pocałowałam ogiera - tym razem dłużej. Na moment objęłam go, po czym posłałam mu zalotny uśmiech i wróciłam do pracy.

    - Mam nadzieję, że wieczorem nie będziesz zbyt zmęczony, aby pozwiedzać ze mną Ponyville...

    Wróciliśmy do pracy, ramię w ramię. Słońce grzało, więc założyłam moją chustkę na głowę. Rozpierało mnie szczęście...

    ~ Mogłabym tu zostać do końca życia... ~

×
×
  • Utwórz nowe...