Skocz do zawartości

Barrfind V.

Brony
  • Zawartość

    191
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez Barrfind V.

  1. Wyglądał na złego albo po prostu próbował udawać takiego. Nie chciał pokazywać, że jest miękki dla niej.

    - No wiesz... No dobra, będzie wam wygodniej tutaj, a ja wracam do Ponyville - powiedział prędko po krótkiej przerwie. - Macie to tutaj, na ogół nie zwracam uwagi na takie rzeczy ale mam wam pomagać w tym i owym, to... - wcisnął Forestowi kartę z informacją, że szukają strażników do karawany zmierzającej do Garden Gait. - Jutro przed południem z głównej bramy. Jakiś pegaz o żółtej maści o imieniu, jak mu tam było... Coś tam Weed - odparł wzruszając ramionami. - Pewnie będzie się wyróżniał. Do zobaczenia i powodzenia - rzucił tylko przy okazji tarmosząc grzywę Midnight i odszedł w skrócie rzecz biorąc.

     

    Było dosyć późno, a musiał jeszcze wrócić co mu zajmie jeszcze z pół godziny. Znając życie jeszcze ich zobaczy i miał głęboką nadzieję, że córcia Luny nie zawiedzie ni swoich, ni ich ani nawet jego oczekiwań. Bądź co bądź zależało mu na niej, jak na kimś bliskim. W sumie to o każdym potrafił tak myśleć jak poznał wystarczająco dobrze. A ją znał od kilku lat. Forest wydawał mu się być dobrym kucem i Tempest także mimo tego kamuflażu jaki sobie sama nadaje.

  2. Pani Nocy stała niewzruszenie wysłuchując słów Foresta i Tempest, podczas gdy Midnight niemal gotowała się w środku chcąc usłyszeć ich decyzję. Było to ledwo zauważalne, gdyż jak można się spodziewać, córka księżniczki również została przeszkolona i wychowana w pałacowej etykiecie i potrafiła zachować powagę gdy tego od niej oczekiwano. 

     

    - Rozumiem więc że oboje się zgadzacie, choć ty Tempest mogłabyś tego nie kryć tak bardzo aby trzeba się było tego domyślać. - Księżniczka Luna zwracając się do Tempest zachowała zimną powagę patrząc jej w oczy, jak gdyby ganiła ją za tak krótkie, pozbawione konkretnej odpowiedzi słowa. Jednak trwało to krótką chwilę, a całość okazała się tylko szybką lekcją. Po wszystkim uśmiechnęła się do niej ciepło. Fakt, Luna była jedną z najważniejszych osób w Equestrii, jednak poznała już magię przyjaźni i tak jak nauczyła tego swoją córkę, chce przekazywać tę magię dalej.

    - Cieszę się że chcecie zabrać ze sobą Midnight, od dłuższego czasu zależy jej na takiej wyprawie, a szczerze powiedziawszy ja nie mogę jej w takowej towarzyszyć z oczywistych względów. Jak wspomniałam, zna ona wszystkie informacje które tyczą się diademu i na pewno się chętnie nimi z Wami podzieli. Gdybyście potrzebowali informacji których moja córka nie będzie Wam mogła dostarczyć, wtedy skontaktuje się ona ze mną, mamy na to swój sposób. - uśmiechnęła się do stojącej obok Midnight. - Co do jej przydatności w Waszym zespole. Zapewniam że potrafi wiele, jednak brak jej doświadczenia i obycia w nazwijmy to, "prostym świecie". - Midnight zrobiła grymas niezadowolenia, matka właśnie pomniejszyła jej wartość w oczach innych, świetnie. - Ufam że dzięki tej wyprawie się to zmieni. Dbajcie o nią i o siebie nawzajem, gdyż żadne bogactwa czy umiejętności nie zastąpią Wam przyjaźni i wsparcia innych.

    - A teraz wybaczcie, mam kilka rzeczy do zrobienia. - drzwi komnaty otwarły się od zewnątrz a w nich stanął strażnik, zapewne było to pora w której spotkanie dobiegło końca. 

     

    Matka i córka objęły się, po czym uśmiechnęły do siebie patrząc sobie w oczy i tak bez żadnego słowa pożegnały się. Barrfind puknął Foresta w bok i zwrócił na siebie uwagę Tempest kiwając głową w stronę drzwi. Krótki pokłon księżniczce i wyszedł na korytarz. Był w zagłębiu na schody stojąc i oczekując ich uwagi, chciał najwyraźniej powiedzieć coś drużynie.

    - Wiecie, noc już w sumie nadeszła - zwrócił uwagę na widoczny fakt, gdyż w rzeczywistości księżyc kwitł wysoko na niebie. - Nie wiem czy chcecie od razu wyruszyć w swoją drogę czy też spać w karczmie. Ewentualnie mogę was zaprosić do siebie - wzruszył ramionami. - Pozostawiam wam decyzję. Mój rodzinny dom jest tutaj obok pałacu w dzielnicy szlacheckiej.

  3. Spoglądała na nich w zamyśleniu. Szukając odpowiednich słów i też odpowiedzi dla Tempest.

    - Dziękuję wam - odpowiedziała w końcu po dłuższej chwili. - Pierw powiem, że nie wiem szczerze jak naprawić zniszczony róg w ten sposób. Musiałam bym usłyszeć pierw historię jak to się stało - zwróciła uwagę na resztki rogu Tempest. - Zlecę też poszukiwania wszelkich informacji na ten temat i przy odrobinie szczęścia coś odkryją.

     

    Odetchnęła ciężko jakby ją coś trapiło. Myśli miała zaprzątnięte wieloma problemami, swoimi i królestwa, a teraz jeszcze kolejny, który obiecała sobie rozwiązać.

    - Jeśli pozwolicie podzielę się z wami po co was wezwałam. Pragnę abyście odnaleźli diadem mojej siostry. Został skradziony par set lat temu. Ona osobiście o tym milczy i nie chce mi powiedzieć nic o tym wydarzeniu - mówiła powoli z wyrzutem rzucają wzrokiem na obraz z księżniczką Celestią. - To byłaby wielka niespodzianka dla niej. Ma nową koronę ale to nie to samo. Poprzednia była nadana nam przez naszych rodziców i... - zatrzymała się na chwilę, pokręciła głową. - Sami rozumiecie, chce aby z powrotem ją miała i jestem gotowa zrobić wszystko aby tak się stało.

     

    Wyprostowana i twarda, spoglądała teraz na nich z góry i czuć było jej wewnętrzną energię i charyzmę.

    - Macie zrobić wszystko co w waszej mocy. Proszę tylko aby nikt niewinny przy tym nie ucierpiał. I miała bym do was drobniejszą prośbę - ponownie zamilkła na moment rzucając krótkie spojrzenie na drzwi do komnaty. - Abyście wzięli do drużyny moją córkę i się nią zaopiekowali. Nie mówcie oczywiście jej tego, tylko traktujcie jak towarzyszkę. Dbając o jej bezpieczeństwo i z pewnością będzie także cennym kompanem. Wierze, że z wami nic jej się nie stanie. A jak jeszcze by dołączył... - zaczęła spojrzawszy na Barrfinda.

     

    Rozkaszlał się kręcąc głową bo coś czuł, że tak będzie.

    - Wybacz księżniczko ale nie jestem ich członkiem drużyny - wyjaśnił na prędko. - Z chęcią bym dołączył ale jak tylko tutaj zostanie wszystko domknięte, wracam do zamku. Mam ważne rzeczy do zrobienia - dodał, a w myślach tuszując je uśmiechem "No, dała by mi popalić w domu, jakbym zniknął znowu na demony wiedzą jak długo".

     

    - Rozumiem - z żalem w głosie Luna spoglądała na nich zastanawiając się duchu. - Moja córka wyjaśni wam i da informację oraz pomoże szukać diademu. Wiem, że to trudne zadanie. Niektórzy wręcz by powiedzieli niemożliwe - na jej ustach wykwitł kpiący uśmiech. - Ale dla chcącego nic trudnego. I nie daje jakiegoś limitu czasowego ze względu na trudność tej misji.

    [Midnight Dream odpisuje pierw]

  4. Witoj. Niech moc będzie z tobą. Paradoxa EU2 uwielbiam szczerze powiedziawszy. Total War nie był grą dla mnie ale Hereos grałem. Might&Magic jednak bardziej jako, że RPG. I grałbym w Civ ale nie mam z kim. Stety. :C A samemu brak sensu, bo AI jest słabe.

  5. Wzruszył ramionami na pytanie Foresta.

    - Nie wiem, prawdopodobnie jakiś strażnik doniósł co się dzieje. Księżniczki muszą wiedzieć gdy zdarzają się jakieś wypadki.

     

    Skończył akurat z brońmi Tempest i chował swoje specjalne dłuto.

    - No, macie wolną wolę i możesz odejść, jeśli taka twoja wola - wyjaśnił zdziwiony. - Skoro uważasz tak a nie inaczej.

     

    Aelius zerknął jeszcze na swoich chwilowych kompanów. Jego na ogół ponury wyraz twarzy chwilowo stał się bardziej neutralny. - Cóż. Nie dogadamy się. Nie będę wam psuł waszej podróży. Nie jesteście drużyną której potrzebowałem. Ja nie jestem oficerem który wam by się przydał. Powodzenia - kiwnął jeszcze głową do Arcypaladyna, odwrócił się i odszedł. Nie mówiąc już nic więcej.

     

    - Na razie - odparł machnąwszy za nim kopytem. - Ciekawe, dumny żołnierz Roamański w sumie... Myli się, oni tam są bohaterami broniąc naszych granic - popatrzył po pozostałej dwójce. - Zgaduję, że pewnie zaraz Discord się pojawi z kimś nowym. Jeśli znajdzie...

     

    - Od początku jasne było że drużyna nie przetrwa długo ale nawet ja nie myślałem że tak szybko się rozstaniemy - dorzucił od siebie Forest za odchodzącym. - Szczerze zaczynałem się do ciebie przekonywać Centurionie. Może kiedyś jeszcze się spotkamy.
     

    - No dobra, pozwólcie za mną do pałacu.

     

    Barrfind żwawo prowadzą dwójkę przez tłumne ulice Canterlot. Mimo, że nadchodziła już powoli noc, ulice miasta nigdy nie pustoszały. Zapaliły się lampy napędzane klejnotami magyi. Bez problemu dotarli pod bramę dzielącą miasto od terenów pałacowych. Nikt na nich nie zwracał uwagi, ani nie zatrzymywał. Może oprócz pod drzwiami komnat księżniczki Luny. Gdzie jeden z jej Gwardii Nocy zatrzymał na chwilę. Barrfind prędko w kilku słowach wyjaśnił sprawę i mogli wejść.

     

    Księżniczka stała przy oknie spoglądając na księżyc błyszczący na niebie. Obróciła się powoli w ich stronę gdy stanęli na środku pomieszczenia. Schludnie urządzony pokój, na ścianach zdjęcia i gobelin. Szafa, biurko, poduszki i stoliczek oraz różne tam rzeczy których brak sensu wymieniać.

     

    - Widzę, że inicjatywa Discorda daje plony - powiedziała podchodząc do nich i kiwnęła kopytem na ukłon paladyna. - Cieszę się, że widzę jego podopiecznych. Zastanawiacie się pewnie czemu was wezwałam - na każde z nich spojrzała wnikliwie oceniając każdą piędź ich jestestwa. - Zdaję sobie sprawę z zasad jakie zostały na was nałożone więc wam nie rozkazuję. Proszę was o spełnienie mojej prośby, a nagrodzę was jak tylko może księżniczka Equestrii. Wysłuchacie mnie? - spytała połyskując grzywą w świetle księżyca i mieniła się tysiącem gwiazd.

  6. Witaj i bądź pozdrowiony. Och, ludzisk od groma spotkasz i każdy wyjątkowy na swój własny sposób. Baw się dobrze i poszerzaj znajomości.

    • +1 1
  7. Witaj. Cóż, forum nabiera chyba nowego dechu coś ostatnio. Mnie samemu wydaje się być mały ruch. Ale czego wymagamy? Fandom umar, znowu. xD Ale tak szczerze to po prostu... W sumie nie wiem i jakoś don't even care. Ja żyję i jestem aktywny, jak makrela w puszce. A nowa krew zawsze się przyda.

    1 minutę temu, PervKapitan napisał:

    poznasz wielu fajnych lub mniej ludzi

    Spoiler

    5957955559_jeblem.jpg

     xD

    • +1 1
  8. Barrfind pozwolił się wyprzedzić bo wpadł na ciekawy pomysł. Za swoim ogonem słyszał wściekłe syczenie i człapanie ciężkich kroków. Nad głową w jego magii pojawiły się długi miecz i tarcza jak jego znaczek. Zaczął nim uderzać w nią wydając wibrujące dźwięki. Przeszły przez tunel podwajając jego siłę doprowadzając do zatrzymania się jaszczura. Zdębiał w pół kroku i chyba najwyraźniej nie lubił takich hałasów.

     

    To wystarczyło aby go poważnie wyprzedzić więc broń zniknęła. Dźwięki w powietrzu jeszcze brzmiały ale oni już dobiegali do światła płynącego z góry.

    - Szybko na górę - krzyknął nie wiedząc, że Aelius już akurat oddawał strażnikom malca i mógł zdecydowanie to usłyszeć.

     

    Forest goniony własnym nosem i głodem wygrzebał się po drabinie na górę. Barrfind jeszcze przed nią i u boku Tempest wyciągnął z torby przy swoim boku zwój. Rozwinął go i mogła zauważyć na nim nie zrozumiałe dla niej runy. Zwój spłonął a powietrze przed nimi zmieniło konsystencję. Krokodyl stał ledwie jedną swoją długość od nich i patrzył przed siebie. Zupełnie jakby ich nie widział, tylko stał i bujał się na boki.

     

    - Musimy wyjść zanim czar zaniknie - powiedział spoglądając krótko na Tempest i wszedł na drabinę.

     

    Weszła za nim rzuciwszy tylko szybkie spojrzenie na krokodyla. Wlepiał swoje żółte ślepia i najwyraźniej nie wiedział gdzie zniknęły jego ofiary. Na powierzchni byli już Barrfind i Forest, Aelius stał wraz z dwoma strażnikami królewskimi. Źrebak musiał zostać zabrany przez innego.

     

    - Księżniczka Luna chce was zobaczyć - odezwał się ten po prawej Aeliusa. - Jak tam byliście na dole dostaliśmy informację od jednego z jej podwładnych.

    - Heh, to ci dopiero - Barrfind był widocznie rozbawiony sytuacją. - Jeśli będą chcieli. Jakby nie było mają zapewnioną wolną wolę - odparł spokojnie wzruszając ramionami. - Zaprowadzę ich jak zdecydują więc wracajcie - dodał kiwając im głową.

     

    Odpowiedzieli salutem. Gdy odeszli paladyn wzrucił się ku trójcę.

    - W każdym razie, dam wam radę abyście jednak zdecydowali na to spotkanie. Oczywiście jeśli chcecie ale nigdy nie wiadomo co księżniczka chce, prawda? I co do tego całego - powiedział machnąwszy kopytem na już zamkniętą klapę od ścieków. - Dzięki wam za pomoc. Muszę się wam odwdzięczyć, to sprawa honoru. Mogę wam umagicznić wybraną broń. To chwila i będziecie mieć broń bardziej odporną na zniszczenia - usiadł wyciągając telekinezą dłuto ze swoich juków. - Przynajmniej tyle mogę zrobić aby was wspomóc.
     

    [Możecie do swoich teraz postów dodać, że podajecie mu wybraną broń, a on w niej dłubie przez chwilę. Broń otrzymuje kilka run w obcym wam języku(Chyba, że znacie Asseroński) i tętnią energią. Broń dla jednorożców ma wyczuwalną w sobie teraz magię. Ciężej ją stępić i zniszczyć.]

  9. N: Emm, oryginalny przynajmniej tylko ciekaw jestem co znaczy i czy to czasem nie imię tego OC.
    A: Puceł, lubię puceły. OC prosto rzecz biorąc, który nie wygląda jak nasienie zła z możliwościami boskimi ala alikorn.

    S: Nie wiem na co paczam w sumie.

    U: Nie znam ze żadnych ze stron więc nie mnie mówić cokolwiek o nim.

  10. Rany, sporo robiłeś, multiumiejętności, dobre. Dziwne tylko, że odszedłeś. Każdy ma swoje powody, ja odpocząłem od fandomu 2 lata. Czasami myślę, że to nie za mało czy za dużo. Tutaj jest tak sobie ludzi, moim zdaniem przynajmniej. Sesje też gramy i życie jakoś tutaj się posuwa. Miło cie poznać, Erik.

  11. Doszedł ich obydwu ohydny zapach. Inny niż dotychczas bo leciał zgniłym mięsem. I w granice światła z ciemności wychynęła olbrzymia szara paszcza. Długa i pełna ostrych jak brzytwy zębów. Zaraz za nią na głowię, która nie miała szyi bo to było jedno ciało, widniały wredne zielone oczka. Głodne można nadmienić, a jego cielsko było pełne guzów i definitywnie był z kamienia.

     

    - Na Harmonię - wysapał zamykając usta po opadniętej szczęce. - Co ty robisz?! Biegnij, Forest, biegnij - zawołał patrząc na niego jak na wariata. Rzucił na prędko zaklęcie bariery statycznej o niebieskim połysku zamykająca przejście przed nimi. - Taktycznie wycofujemy się w trybie natychmiastowym - dodał obracając go w stronę w którą musieli wracać.

     

    Czy tego chciał czy nie, Barrfind pociągnął Foresta za sobą do momentu aż przyjął jego prędkość ruchu. Galop z uwagą aby się nie poślizgnąć wpadając do kanału obok. Było by to raczej złe. Przebiegli może z kilka metrów gdy rozległ się potworny rumor i ryk potwora za nimi.

     

    - No i po barierze - wykrzyknął lecąc przed siebie.

     

    Teraz bestia im sapała w plecy. Nie dosłownie bo mimo wszystko musiała się zmieścić co było utrudnione dla niej. Ale hałas, wrzask i tupanie było tak donośnie, że z pewnością było je słychać po drugiej stronie.

     

     

    Gdzie mały reagując ogólnym rykiem na potraktowanie ze strony Tempest. Raczej nie raczył ruszyć się. Jak go obudziła, tak zaczął płakać ze strachu. Miał z ile, może z cztery lata, czy więcej. Nie grało to różnicy i Aelius wiedział, że malec się nie ruszy więc go wziął na grzbiet ruszając za klaczą. I dzięki Mrocznej młody robił mu teraz na plecach prysznic z łez, póki co tylko z nich.

  12. Wysłuchał go cierpliwie i trochę się zdziwił oraz skrzywił na widok oka. Przynajmniej jeśli można to tak nazwać.

    - Ciekawe - wyszeptał ni to do Foresta, ni do siebie skupiając magię na tym krysztale ale tylko na ułamek sekundy. - Niestety nie jestem jakoś specjalnie obeznany z takimi artefaktami. Wybacz, na twoim miejscu zaszedłbym jednak do archeologów albo kogoś na Uniwersytecie. Mają tam na pewno kogoś co się zna tego typu rzeczach - rzucił mu przepraszające spojrzenie. - Przynajmniej rozumiem czemu reszta nie miała o tym słyszeć. Im szybciej się dowiesz, tym lepiej ale znając życie będą chcieli coś w zamian.

     

    Przeszli w tej samej chwili obok jednego z przejść w inny korytarz i stanął wryty. Postawił uszy i odwrócił się nasłuchując. Spoglądał w ciemność obok nich.

    - Mam wrażenie, że coś słyszałem i w tym tunelu coś się tam rusza poza zasięgiem światła - wyjaśnił mrużąc oczy. - Hej, przyszliśmy tu po ciebie... Młodzieńcze - dodał po chwili bo w sumie nie znał samemu imienia źrebaka. Historia była taka, że wszystko w biegu i jego rodzice nic nie wiedzą, na całe ich szczęście.

     

     

    W międzyczasie po drugiej stronie kanału. Tempest wraz z Aelusem bo dobrej wędrówce przez zdecydowanie wilgotne i trochę nawet zimne kanały. Mogli ujrzeń kształt pod ścianą tuż przed nimi. Trzęsący się i owinięty własnym ogonem. Źrebak o brązowej maści i czarnym ogonie. Chyba spał z wycieńczenia mając sobie za nic mroki i dźwięki jakby z innego świata.

    [Dla urozmaicenia, Tempest, Aelius i dopiero Forest odpisują.]

×
×
  • Utwórz nowe...