Skocz do zawartości

Barrfind V.

Brony
  • Zawartość

    191
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez Barrfind V.

  1. Jakbyś zobaczył gdzie ja mieszkam, to byś dopiero zrozumiał co to znaczy paranoja. xD Jakbyś czegoś potrzebował to mów. Ja tam się z każdym chętnie dzielę czym mogę. Czy to diaxy, czy wungiel albo coś tam do budowania. I współczuje temu komuś co zrobił to po złości. Ile trza mieć lat aby niszczyć w akcie desperacji komuś dom w minecraftcie. xD

    • +1 1
  2. Zdziwił się na pytanie Foresta jak tak szli, a on go zagadnął o zaklęcie.

    - Raczej nie, zaklęcia tego typu nie są moją działką - wyjaśnił i obejrzał za siebie. - Możesz mówić, chociaż szczerze powiem nie wiem czemu twoi towarzyszę mieli nie słyszeć. W końcu macie razem pracować. Taki był zamysł Discorda - odparł uważnie spoglądając na Foresta oceniając go.

     

    Ciemność umykała przed nimi. Minęli jedno przejście w prawo ale je zignorował. Miał przeczucie aby iść dalej, a ufał swoim zmysłom.

     

    - Wyłuszcz te sprawę bo wątpi aby nas usłyszeli - skrzywił się bo zapach by paskudny na dole, mimo wszystko. - Może przy okazji ten źrebak zauważy, że ktoś go szuka.

     

    Ścianki tuneli były zbudowane z cegiełek i ciągnął się w formie spłaszczonego koła, a po środku było wgłębienie na potok cuchnącej wody. Szli lewą stroną przejścia i mijali mosty na drugą stronę. Wyloty na górę z drabinami i mijali dziury w ciemności z ulotów światła z powierzchni.

     

    Tak samo dwójka z drugiej strony lecz dla nich to była prawa strona przejścia. Echo nie roznosiło się tak dobrze jak uważali. Mogło to być spowodowane albo sposobem budowy lub materiałem z jakich powstały te czeluści. Towarzyszyły im ciche dźwięki kapania czy chlupoty i momentami głosy z góry. Dawało to niesamowite poczucie zdenerwowania.

  3. - No mam nadzieję, że to mit - odparł i prędko wyłapał lecącą Tempest.

     

    Za pomocą jego telekinezy lekko wylądowała na podłodze. Wilgotną można nadmienić ale nie śliską. Kanały były zbudowane z dobrego kamienia, ciemnego, a wszystko miało taką zieloną otoczkę z jakiegoś powodu. Ale kto by się zastanawiał nad kanałami gdy trzeba działać.

     

    - Jak dla mnie to nie atakować ale wiać - dodał odwracając wzrok na chwilę od Mrocznej. - No właśnie nie wiem jak sobie damy znać. Po prostu wrócicie tutaj jak skończycie badać teren jaki wam pokazałem - podał mapę Tempest. - Możecie skorzystać z tych pochodni, a ja z Forestem damy sobie inaczej radę - zwrócił na nie spojrzenie i kiwnął głową.

     

    Rozejrzał się i wokół nich poza kręgiem światła bijącego z góry była tylko ciemność. Wyszeptał coś pod nosem i wzniósł prawe kopyto w górę. Wzbiła się z niego jasna żółta kula światła. Zrobiła się tutaj jakby cieplej i zdecydowanie jaśniej, prawie jak na powierzchni. Jeszcze tylko dywanik, stół i jakieś siedzisko. I by można było tutaj posiedzieć nawet wygodnie.

     

    - Ruszajmy, nie chce aby noc nadeszła albo raczej coś naszło naszego zagubionego - rzucił jeszcze przez ramię i poszedł w głąb tunelu, a kula światła sunęła tuż nad nim.

  4. Ode mnie dwa słowa. W 2015 odsunąłem się od fandomu? Coś koło tego roku, 2017 prawie koniec, wróciłem. Wtedy za dużo dramy, teraz podajże lepiej jest niż było. Żal i smutek, że to co było się skończyło ale żebym miał porzucić pucyki na stałe? No chyba nie. Warte zrobić przerwę ale zawsze wrócić trzeba. Fandom się trzyma i póki będziemy się starali, póty będzie. To od nas zależy jaki będzie jakby nie patrzeć. xD

  5. Barrfind westchnął z ulgą.

    - Kamień z serca, a co tam jest wątpię aby ktokolwiek wiedział - odparł wzruszając ramionami. - Chodźcie ze mną - dodał prowadząc ich do dziury.

     

    Dwóch strażników kiwnęło mu głową i rozstąpili się. Spojrzał w mrok kanałów i było widać tylko blask wody i słychać było kapanie na dole. W tej samej chwili przyleciał pegaz w pancerzu strażników królewskich i podał paladynowi zwoje.

    - Ha! Wielkie dzięki, to nam ułatwi sprawę - powiedział i rozwinął jeden tak aby reszta mogła spojrzeć. - Niestety tylko dwa więc dobrze abyśmy się podzielili na dwie drużyny. Ja z którymś z was pójdę w prawo, a pozostała dwójka w lewo - wyjaśnił wskazując wolnym kopytem tunele nad którym stali.

     

    A kanały wiły się i ciągnęły pod całym miastem. Można było dostać bólu głowy jakby się miało całość przeszukać.

    - Na szczęście wątpię aby daleko poszedł i zakładam, że doszedł by maksymalnie tutaj - orzekł zakreślając na mapie kółko. - Nadal sporo do przejrzenia więc się streszczajmy zanim się ściemni. Nowe kanały leża na starych, do których dostęp jest zamknięty bramami i malec ich nie otworzy. Martwi mnie bardziej ta legenda, że na dole pływa od lat kamienny krokodyl - dodał z pustym śmiechem jakby samego siebie zapewnić, że to tylko mit.

     

    Jeden ze strażników pilnujących zrzucił pare pochodni na dół.

    - Tak na wszelki wypadek, powodzenia - odparł i odszedł zagradzając ciekawskim wejście.

     

    Barrfind nie marnował już czasu. Złapał powietrze i zeskoczył w dół. Rozbrzmiał ciężki dźwięk metalu.

    - O tyle plus, że te wejścia są wygodne do zeskoku - dobiegło z dziury. - I fakt, że użyłem na sobie lewitacji. Zeskoczcie to was wyłapię także albo zejdźcie po drabinie, wasz wybór!

  6. W każdym razie, po dosyć długim czasie, odpoczynku i takich tam. Powracam i naprawiam to co było i dodaje nowe. Nawymyślałem gargantuiczne ilości szczegółów uzupełniających mój świat i z tym względem niektóre fiki tracą rację bytu jako takiego. Nadchodzą zmiany i będę dodawał powoli nowości i je zmieniał. Fiki jako takie zostają ale będę drastycznie zmieniane. Wracając do początku, oto pierwsza nowość i można by rzec Prolog do Sagi. Jest już właściwie dobra i nadaje się tej opowieści głównie sznyty wyglądu. Jakby ktoś tak przy okazji miał chęci i możliwości podania mi pomocnej dłoni w właśnie tych sznytach to będę wdzięczny. Potrafię pisać ale moje umiejętności aby to miało wygląd są wiecie, niskie.

     

    Oto Prolog, miłego czytania i oczekiwania na kontynuację.

    Prawdziwe Imię

  7. Barrfind objął ich radosnym uśmiechem.

    - Witajcie, owszem Forest, ledwie pare godzin minęło i najwyraźniej było nam pisane szybko się spotkać, ponownie - powiedział spoglądając na każde z nich. - Jest to przypadek  ale szczęśliwy. Miałbym do was drobną prośbę - mówił markotniejąc i z niepewnością. - Najpierw wam powiem o Canterlot. Pod samym miastem są tunele kanalizacyjne. Olbrzymia sieć, która ponoć powstała na jeszcze starszej infrastrukturze, a samo ono ponoć jest połączone ze starymi tunelami, które łączą się z Necreopolis na samym dnie góry. Jestem zdolny w to uwierzyć mimo, że nigdy tam na dole nie byłem - dodał trąc kark w zdenerwowaniu. - A wracając do punktu sprawy - rzekł wskazując kopytem w prawo gdzie stało dwóch pegazów w złotych zbrojach włóczniami rozganiając ciekawskie kucyki i pilnując wyraźnej dziury z odciągniętą klapą obok. - Nie dawno jakiś źrebak wpadł do tunelu bo jakiś głupiec nie zamknął albo co innego. Nie wiem i nie dbam o to, dla mnie najważniejsze jest odnaleźć malca, który wpadł najwyraźniej na genialny pomysł się nimi przejść. Rozumiem, że to ciekawe ale tam wcale nie jest bezpiecznie - Odparł kładąc prawą nogę na głowie w geście desperacji. - Miałem zamiar znaleźć jakąś pomoc albo samemu tam wleźć lecz w tej samej chwili wy nadeszliście. Harmonia najwyraźniej tego chciała. Jestem gotów wam nawet zapłacić tylko pomóżcie mi odnaleźć to dziecko.

     

    Westchnął i sięgnął magią do swojej torby podróżnej.

    - Mam dla was mikstury lecznicze i wywary z bezoaru na ewentualne zatrucia - rzekł wyciągając trzy mikstury o czerwonej barwie i tyleż samo ale o zielonej. - Jeśli odmówicie nie będę miał wam za złe. Jako podopieczni Discorda macie pełną wolną wolę względem waszej decyzji i nie mnie wam wydawać rozkazy. Uznajcie to za zlecenie - dodał bez wyrazu, ni to w głosie ni to w spojrzeniu. Czekał z duszą na ramieniu na ich zdanie co do tego.

  8. Octavia pomachała im na odchodne kopytkiem i uśmiechem wdzięczności pożegnała, życząc im powodzenia w myślach jak tylko zniknęli za drzwiami. Cała trójka, z Forestem nie jako prowadzącym ich, przeszli ledwie jedną dzielnicę od karczmy. Doszli do dużego placu ze sporą ilością rozstawionych namiotów z ladami, kupcami i towarem za nimi. Ogromne ilości przeróżnych kucyków jak i przedstawicieli innych ras zawierali umowy sprzedaży i zakupu.

     

    W wyróżniającym się czerwonym namiocie, zarządzający osprzętem prawdziwych wojowników operował minotaur o potężnej posturze w fartuchu kowalskim. Za nim i przed nim na ladzie leżały przeróżne narzędzia mordu. Od toporów i mieczy po buławy oraz potężne wzmacniane lagi i włócznie. Miał przy sobie olbrzymi młot kowalski, który prawdopodobnie służył do uspokajania tych nazbyt skorych do targowania się. Nieopodal był błękitny namiocik w którym wyróżniały się artykuły czysto magiczne. Błękitny jednorożec w szatach zachwalał swe mikstury i zwoje z zaklęciami jednorazowymi, jak i produktami typowymi jak kulami i szatami dla magów. Był również namiot z ziemskim dużym kucem. O kolorze stali ogier zajmował się częściami pancerzy, tak lekkich skóropodobnych jak i ciężkich płytowych czy kolczugi. Pełen wybór sprzętu do ochrony wraz ze sporą dozą tarcz i puklerzy.

     

    No i dalej namioty z typowymi handlarzami od rzeczy do domów, od farmerów, górników, garncarze i tkacze oraz tak dalej. Naprawdę czego dusza zapragnie można by rzec, znajduje się na tym, jednym z kilku targowisk w Canterlot.

     

    Odrobinę dalej ich oczom, tuż pod ścianą jednego domów stał znajomy ogier, biały jednorożec w agatowej zbroi płytowej. Jakaś para źrebaków z nim rozmawiała, po czym pobiegły zostawiając go samego rozbawionego. Jego wzrok w chwilę potem padł na Foresta, Tempest oraz Aeliusa, którzy szli przez targ. Pomachał im entuzjastycznie z propozycją aby się zbliżyli.

×
×
  • Utwórz nowe...