Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. Spojrzałem na Lucy. Podszedłem do niej i powiedziałem na ucho: - Ja potrafię gotować. I to nawet nieźle. Uczyli mnie tego w szkole. Nie pytaj - uśmiechnąłem się - przynieś warzywa, a ja w tym czasie spróbuję się uwinąć z podłogą. Ewentualnie ktoś mi pomoże - spojrzałem na resztę w pokoju po czym wziąłem mopa i zacząłem myć podłogę.
  2. Zszedłem z dachu, usiadłem przy stole i zacząłem jeść.
  3. - Dzięki - uśmiechnąłem się i podałem zawinięte w liść zioła - daj mu to. Po kilku pierwszych dawkach będzie czuł straszną różnice sprawnościową. Później się przyzwyczai. A teraz - ucałowałem łapę wilczycy - muszę ruszać w drogę. Powiedz reszcie, że spróbuję jak najszybciej przysłać jakiegoś wojskowego, który im wszystko wytłumaczy i tak dalej. Allons-y - krzyknąłem i ruszyłem w kierunku szamanów.
  4. Spojrzałem na watahę. Czyli nikt. No tak jak się spodziewałem. Takie życie. Nawet nie mam się z kim pożegnać. Żadnych czułych uścisków czy do zobaczenia. Bo przecież mogę nie wrócić. Wschodni i tak dalej. Dowództwo może mnie zatrzymać. Ktoś musi tu przyjść w zastępstwie. Przyśle tu jakiegoś wojskowego lekarza. Spojrzałem jeszcze raz na watahę po czym dokańczałem pakowanie.
  5. - Piękne prawda? Noc - ściągnąłem kapelusz i płaszcz z którego zrobiłem poduszkę - też tutaj śpisz - spytałem po czym położyłem się na dachu patrząc w niebo.
  6. - Tylko my nie jesteśmy jeszcze zwiadowcami. Na razie zostanę przy jednym przyjacielu, a jest nim moja maczeta - pokazałem na ostrze przy nodze - mam nadzieję, że uprzedzenie zniknie. Tylko muszę wiedzieć komu mogę zaufać - rozejrzałem się po pomieszczeniu i obniżyłem rondo kapelusza.
  7. Wskoczyłem na podwyższenie i zacząłem mówić: - Słuchajcie. Jak zapewne wiecie zbliża się wojna ze wschodnimi. Jako, że jesteśmy częścią sojuszu szamańskiego musimy wziąć w nim udział. Dlatego właśnie od jutra zarządzam trening każdego z osobna. Spróbuję wnieść wniosek o zdjęcie obowiązku wojskowego samic. Mam nadzieję, że mi się uda. Aby to zrobić muszę wyruszyć do szamanów. Trening będzie nadzorował ktoś zaufany kogo tu przyśle. Mogę wziąć z naszej watahy jednego wilka jako towarzysza i reprezentanta naszej społeczności. Faworyzuję samice - uśmiechnąłem się - Na razie na nadzorującego treningi wyznaczam Jacoba - rozejrzałem się lecz nie widziałem go w okolicy - a jego zastępcą zostanie Corra. Tak. Życzę wam powodzenia i miłego treningu - po czym odszedłem w kierunku moich rzeczy, aby się spakować.
  8. Uśmiechnąłem się po czym podniosłem rondo kapelusza. - Ja wcale nie wątpię w słuszność treningu zwiadowców. Wiem, że wymyślali go inteligentni ludzie w przeciwieństwie do rycerskiego. Co do zwierania przyjaźni. Mam pewne uprzedzenia. Zostanie zdradzonym to nic przyjemnego. Szczególnie kiedy ginie przy tym twoja rodzina więc na razie zostanę przy obserwacji - uśmiechnąłem się ponownie.
  9. Dalej stojąc oparty o ścianę przyglądałem się scence. Tak. Świetny trening zwiadowców. Znałem kilku rekrutów, którzy mówili o myciu podłóg itd. Dopiero później zaczyna się prawdziwy trening. To taka jakby selekcja naturalna. Zobaczymy.
  10. - W tych warunkach powinno to być trudne do znalezienia. Na szczęście ktoś przyniósł zioła ze starej polany. Tam powinno być wszystko. Mam to sam przygotować czy sobie poradzisz? Mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia. Do tego zaraz muszę ruszać z powrotem na polane szamanów.
  11. Pytać się? O co? W jakim celu? Znając życie i tak odpowie wymijająco. Jak to mają w zwyczaju nauczyciele. Na szczęście nikt nic ode mnie nie chce.
  12. Zginął ku chwale Hierarchi. A teraz gdzie jesteście?
  13. Czy tylko mi się wydaję czy właśnie strujecie inną postacią?
  14. Patrzyłem na całą scenę z pod kapelusza oparty o ścianę. Plebs. Nie, żebym miał jakieś uprzedzenia i się wywyższał, ale niestety plebs zachowuję się trochę inaczej od szlachty. No nic. Ja sobie poczekam, aż nasz zwiadowca wyższej rangi poradzi sobie z resztą grupy.
  15. - Wracając do twoich pytań. Moi synowie mają się dobrze. Jeden w wojsku, drugi u szamanów, a trzeci oficjalnie jest podróżnym szamanem. Jego prawdziwe zadanie jest tajne. Co do ziółek. Wzmacniają układ odpornościowy, regenerują komórki i takie tam. Głównie mało chorujesz i żyjesz dłużej. W sprawie tej samicy. Mam nadzieję, że Nasza coś z niej wyciągnie i może przekona ją do naszych zwyczajów. Wyostrzone zmysły? To może być wszystko, a jednocześnie nic. Także na razie nie ma co się denerwować. A teraz muszę zająć się Mougrimem - podbiegłem do mojego pacjenta, który powiedział coś o gorączce Angbadu - A co to na duchy przodków jest? Mam to leczyć jak zwykłą grypę czy co innego?
  16. Imię: Mordimer Cechy: inteligentny, świetny taktyk, muskularny, umiejętności w posługiwaniu się maczetą, lojalny i honorowy Wygląd: młodzieniec ubierający się w kapeluszach i płaszczach. Blizną przechodzącą przez prawe oko. Skończyłem na 6 książce(nudy) więc proszę o wyrozumiałość ze znajomością uniwersum. Pisane na komórce. Nigdy więcej.
  17. Pierwsze o czym musimy pororozmawiać to zachowanie względem samic. - Ja myślę, że możesz nam pomóc. Zapewniam cię, że Nasza lepiej sobie poradzi z nawiązaniem znajomości z obcą wilczycą. Jeśli oczywiście nie był by to problem - spojrzałem na Nasze - dyskretne przesłuchanie. Wierzę w twoje umiejętności, teraz jeśli pozwolisz Corra ma ze mną coś do omówienia.
  18. Pierwsze co zrobiłem to ucałowałem zdrową łapę samicy i się przedstawiłem. Spojrzałem na niego. - Pamiętam jak z takim wyrazem pyska podszedł do mnie jeden z moich synów. Chodziło mu o to jak się rozmnażamy. Mam nadzieję, że chcesz porozmawiać o czymś innym - uśmiechnąłem się - Zobaczmy tą łapę. Hmmmm... nie wygląda tak źle. Poprawię trochę opatrunek i... gotowe. A teraz, o czym chciałeś pogadać?
  19. (WaveX ta scenka była niepotrzebna. Wystarczyło napisać, że kończysz albo co. Chyba, że to jakiś super misterny plan i masz powiązania z Jezusem. To co innego. Co do rozbrajania i dobijania - w sensie negatywnym czy pozytywnym?) Mougrim nie był skory do wyznania swojej choroby, dlatego postanowiłem go przebadać. Tak... gdyby to było takie łatwe. Podczas badań upewniłem się, że to coś z płucami. Tylko co? Tyle chorób. Po dokładniejszym przebadaniu mojego pacjenta zostały mi dwie choroby. Gruźlica albo rak płuc. Nic przyjemnego. - Chłopcze. Wezmę cię ze sobą podczas następnej podróży do szamanów za jakieś 2 dni. Tam cię wyleczą, przynajmniej taką mam nadzieję - włożyłem mu do ust ziółko usypiające, po czym ruszyłem w kierunku Corry.
  20. Cały czas wyliczając różne możliwe choroby jakich mógł nabawić Mougrim, przestraszyłem się Jacoba, który schował się za mną i mówił coś o jakiejś samicy. Zaraz za nim wyskoczyła wspomnianaw wilczyca i pytała o niego. Chciałem jej odpowiedzieć, ale podszedł do mnie Corra i wspomniał coś o kolejnej samicy tym razem do rozru... przesłuchania. I czym się teraz zająć? Poczułem się jak wcześniej wspomniane samice zamknięte gdzieś z 3 samcami podczas godów. Dobra. - Jest za moimi plecami. Wielki wojownik, a boi się samicy. Jestem ciekaw czego od niego potrzebujesz. Zaraz zajmę się rozru... tfu przesłuchaniem- ciemnie myśli krążą mi po głowie. W sumie dawno tego... - tej samicy. A ty Mougrim mów co ci dolega.
  21. Zasalutowałem. Wybuch na pewno odwrócił uwagę obcych. Muszę się stąd wydostać i znaleźć naszych. Zacząłem szukać ukrytej turiańskiej częstotliwości. O ile jeszcze działa. - Czy jest ktoś na tej częstotliwości?
  22. - Zwykle watahy po prostu sobie żyją. Rozmnażają się, polują itd. , ale ja musiałem trafić na watahę przewlekle chorych i bojowych wilków - pomstowałem w drodze do Mougrima - wiesz co to za choroba - spytałem się go - krew z płuc, tak na pierwszy rzut oka. Radzę się nie zbliżać, może być zakaźne. Gruźlica, cukrzyca, rak płuc - zacząłem wymieniać możliwe choroby czekając na odpowiedź Mougrima.
  23. Ja prosiłbym o mój nick. Tylko tyle lub aż tyle. Kolory dowolne. Zdaję się na twoją łaskę
  24. Mam się zoperować sam? Fajnie mnie urządzili. To ja sobie tutaj poczekam. Aż wszyscy się rozgoszczą czy co tam mają w planach i zainteresują się starcem. Przy okazji wciąż muszę ogłosić stan wojny z wschodnimi. Tylko, że połowa naszych nie jest tam gdzie być powinna...
×
×
  • Utwórz nowe...