-
Zawartość
691 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez kameleon317
-
- Oprócz tego, że straciliśmy kontakt z flotą to w sumie nic wielkiego - powiedziałem do dowódcy, który się mnie zapytał - mam nadzieję, że wasze oddziały są gotowe do akcji. W każdej chwili możemy się spodziewać ich ataku. Chyba, że zbombardują nas z orbity przy okazji niszcząc sobie planetę. Oczywiście to może być po prostu jakaś awaria i dlatego nie możemy się połączyć z flotą. Ale przezorność nie zaszkodzi.
-
- Dobra Nasza ja muszę się zbierać. Podziękować innym watahom i sprawdzić gotowość ich wojsk. Spotykamy się tutaj za około 6 godzin i możemy ruszać za te góry. Do zobaczenia - po czym po cichu wycofałem się do lasu.
-
- Ja najbardziej lubię mięso z woła - powiedziałem do ucha Naszy z wyszczerzonymi zębami - Byłem ciekaw czy ktoś mnie zauważy. Wszyscy witają się z nową - na środek polany wyszła Asianna - o narada. W naszej watasze nie wychodzą one najlepiej. Przenosiny za góry załatwione choć musiałem zaciągnąć wiele długów i zagrozić nawet interwencją wojskową. No, ale załatwione. Dobra słuchajmy - powiedziałem w również w kierunku Wave'a.
-
Poszedłem do budynku dowództwa aby naradzić się z dowódcami odpowiednich oddziałów i wydać rozkazy.
-
- Czyli wszyscy się zgadzają? - A Wschodnia Wataha? - Zapomniałeś, że nie są już członkiem zgromadzenia. Wszyscy się zgodzili Mordimerze. Masz nasze błogosławieństwo. Ruszaj za góry. Tylko pamiętaj o stawieniu się na mobilizacji wojsk. - Oczywiście Rado. Dziękuje - po czym ruszyłem w drogę powrotną.
-
- Jeśli zaraz nie dowiem się o waszej decyzji podejmie ją mistrz Mordimer - powiedział młody wilk.
-
- Oficjalne pobudki Wschodniej Watahy nie są jasne. Po prostu nie potrzebują już wsparcia innych watah. Chcą również by wszyscy nazywali się wschodnimi. Według historii, którą straszne wałkuję z Mistrzem Mordimerem Wschodnia Wataha co dekadę powiększała swoje terytoria o połowę. Konflikt, który odbył się 5 lat temu w którym brał udział mój mistrz tylko odsunął zagrożenie. Wschodni p prostu chcą wszystkich zniszczyć. Od zawsze - zamyślił się - więc jaka decyzja - spojrzał w niebo - muszę niedługo ruszać.
-
- Dziś rozstrzygane były ważne konflikty. Wschodnia wataha zaczęła mobilizacje do wojny. Mistrz Mordimer chciał wstrzymać się od otwartej wojny z wschodnimi do czasu aż zaatakują lecz większość zgromadzenia była za otwartym konfliktem od zaraz. Jako, że mistrz Mordimer jest członkiem najwyższej rady szamanów ma dość duży wpływ na przebieg głosowania dzięki czemu wywalczył debatę na ten temat. Kazał przekazać, że to tylko przedłużanie nieuniknionego. 2 ważna sprawa, której zgromadzenie się podjęło to ataki ludzi. Sprawa została postawiona jasno. Nie atakujemy. W razie ich ataku zostanie zwołane specjalne spotkanie najwyższej rady i umówiony atak na ludzi. Tu ponownie mistrz Mordimer został przegłosowany. To tyle jeśli chodzi o pierwszy dzień zgromadzenia. Jutro omawiane będą sprawy społeczne. Dlatego właśnie mistrz Mordimer prosi o dokładne informacje na temat przenosin tej watahy. Zanim przeniesiecie się gdziekolwiek musicie otrzymać pozwolenie od najwyższej Rady i sąsiednich watach. Tych nowych jak i starych(sąsiadów). Słucham was. Jaka jest wasza decyzja. Mistrz Mordimer spróbuję uzyskać jak najlepszy teren i sąsiadów zależnie gdzie chcecie się przenieść.
-
Na polanę wpadł zadyszany wilk, który podbiegł do zgromadzonych wilków i powiedział: - Mistrz Mordimer kazał mi przekazać kilka informacji, które wyjaśniły się podczas pierwszego głosowania. Mogę poczekać jeśli przerwałem coś ważnego.
-
Spróbować połączyć. Jeśli się uda powiadomcie mnie - po czym poszedłem do bazy dowodzenia czekając na rozwój wypadów.
-
- Coś jeszcze, Sir?
-
Nie będę nic pisał. Po prostu po powrocie podsumuję wam obrady. Także znikam z tego tematu na kilka stron ^^
-
- Kolego jeszcze jakiś miesiąc. Co najmniej - spojrzałem na Jacoba, który "bawił" się z niedźwiedziem. Wyżywa się na biednym niedźwiedziu. Trochę to podłe. No nic nie ma pytań ani nic w ten deseń więc ruszam - Allons-y! - krzyknąłem po czym pobiegłem w kierunku szamanów.
-
Ale dostanę ochrzan od rady. Dopiero co przydzielili mi nową watahę. Dobra komu w drogę temu wrotki. Wychodząc ze szpitala zobaczyłem grupę wilków przy kimś nowym i niedaleko jakiejś jaskini. Nie ma co się żegnać. W końcu idę tylko na kilka dni. W sumie jednak pożegnał bym się z kilkoma wilkami. Choć z drugiej strony nie lubię pożegnań. Dobra pójdę bo później będą mieli mi za złe, że się nie pożegnałem albo co. Wszedłem na środek polany i powiedziałem donośnym głosem. Co dziwne zawsze byłem dobrym mówcą. Niby to rodzinne: - Wasz kochany czy też wręcz przeciwnie szaman opuszcza was by ruszyć na spotkanie szamanów. Jeśli ktoś ma jakieś pytania czy problemy to szybko je ze mną załatwić.
-
- Jeśli to był oddział Garona to wysadził budynek z cywilami w środku. Niby bez powodu.
-
Samica. Nasza. - O co chodzi - powiedział Mordimer i spojrzał w kierunku Nasz, która wskazała tylko na młodego wilka stojącego przy Asiannie. - O co się rozchodzi - spytałem podbiegając do wilka. - Mistrzu, rada oczekuję cię na spotkaniu. - No tak. Beze mnie sobie nie poradzą. Biegnij nowicjuszu i powiadom radę, że przybędę jeszcze dzisiaj - po czym młody wilk pobiegł w stronę terenów neutralnych. - Idę się przygotować. W razie czego jestem w szpitalu.
-
Młody wilk podbiegł do Asianny i powiedział: - Widziała pani mistrza Mordimera?
-
- Dobrze. Narzekał jedynie na głupotę naszych żołnierzy.
-
- Postaram się, sir.
-
Ja mam za słabego kompa. To mój problem. Żaden w porównaniu z waszymi, ale dla mnie ogromny. No przy okazji jestem brzydki, leniwy i nieczuły, ale te problemy są nie do naprawienia. No i gruby - tego problemu można się pozbyć tylko patrz na 2 cechę, którą wymieniłem wcześniej. Utrudnia mi to. Współczuję wam wszystkim, którzy macie prawdziwe problemy. Przytulił bym was, ale internet jeszcze tego nie umożliwia.
-
Nagle na polane wbiegł młody wilk i biegał po okolicy jakby czegoś szukał.
-
- Zwykłe działania partyzanckie. Staramy się przeciwdziałać.
-
- Wszystko w porządku pomijając fakt, że straciliśmy kontakt z flotą. Próbujemy się z nimi skontaktować.