Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - To zabiera mi siły. Nic innego nie byłoby w stanie mnie powstrzymać. A im więcej sił zabiera, tym bardziej wszechświat staje się niestabilny. Wasze słońce staje się niestabilne. Jeśli zginę, nadejdzie nowy Architekt. Ale to, co stworzyłem odejdzie razem ze mną. Wówczas będziecie mieć swoje fajerwerki... Widziałeś dziury po drodze, prawda? Oto dowód. Materie zaczynają się mieszać i rozpadać. Okaż mądrość, mały noxianinie. Nie pozwól mi myśleć o twojej nacji tak źle jak o tych tępakach z Targonu. Są jeszcze dwie inne istoty doświadczone w sprawach kosmicznych. Jedna z nich wiecznie wędruje i nie jest zbyt rozmowna. Druga powinna być gdzieś w okolicy. Nie wiem, jak zdjąć to z siebie. Ale wierzę, że oni będą wiedzieli. Owca i wilk. Z pewnością słyszałeś opowieści... - Smok zakaszlał. Ziemia znów się zatrzęsła. 

  2. - Najcięższa. Ale trzeba być wielkim i ciężkim, żeby nie przestraszyć się wielkiego, granatowego wilka-kostuchy i jego przyjaciółki, owcy z zabójczą bronią. Wygląda na to, że jesteś lepszym rycerzem niż ja. - Chłopak cmoknął Shiro w usta, zrzucił ją z siebie na materac, a potem przyciągnął do siebie i przykrył kołdrą. 

    - A teraz postaraj się spać i nie spotykać ani przedwiecznych Wyniesionych, ani śmierci. Bo jeszcze pomyślę, że coś z tobą nie tak, wariacie. 

  3. Ezreal zamarł. Zerknął na Shiro, znów ujął jej twarz w dłonie, tym razem delikatniej i z czułością. Potem, zupełnie bez delikatności i za sprawą impulsu ją pocałował. Dziewczyna poczuła mrowienie w całym ciele.

    Kiedy pocałunek dobiegł końca, chłopak mocno objął Shiro w talii, przycisnął do siebie i oparł brodę na jej głowie.

    - Dziękuję.

  4. Ezreal objął Shiro ramionami i przycisnął do siebie. Ale zaraz potem nagle się od niej oderwał.

    - Z kim? - zapytał. Chwycił w dłonie twarz dziewczyny i uważnie się jej przyjrzał. Zaświecił nawet światło, które na chwilę obu ich oślepiło. Kiedy ujrzał stan jej twarzy, odetchnął. - Już myślałem, że zrobiłaś coś głupiego. Chyba bym ci nie wybaczył. Czekaj...

    Przyjrzał się talizmanowi i małemu, szaremu kamykowi. Zmrużył oczy. Popatrzył jeszcze raz na dziewczynę, potem przyłożył drżące palce do swojej twarzy. A kiedy nie wyczuł pod nimi pęknięć, przyłożył całe dłonie - już bez zbędnej delikatności. Wciągnął w płuca powietrze i pobiegł do lustra.

    - CO? Jak to... jak? - wrócił do Shiro, ale nie wyglądał na ucieszonego. Chwycił dziewczynę za ramiona - Jak to zrobiłaś? Jaka była cena? Czego od ciebie chciał?

  5. - Pantheon z Targonu, ktokolwiek był nim wtedy. To ta twoja korona, prawda? Szpetny i nic nieznaczący kawałek metalu, który w przypływie pychy założyłeś na głowę. Czujesz się królem, Aurelionie? Możesz czuć się królem. Królem marionetek! - sapnął Jhin i klasnął entuzjastycznie w dłonie. Mrugnięcia okiem nie zauważył.

    Oczy wielkiego smoka wyrażały przede wszystkim obrzydzenie.

    - Zaczynasz mnie denerwować, Khado Jhinie. Jesteś irytującym zlepkiem cząstek. Drwij, drwij póki możesz. Kiedy się uwolnię, będziesz jaśnieć. Bardziej przydasz się jako pył.

    - Kiedy już się uwolnisz, moje dzieło będzie gotowe. I pozostanie po mnie sława. Wówczas... Naprawdę, niewiele będzie zajmowało mój umysł.

    Smok zdołał wykrzesać z siebie szczątki energii, żeby podnieść kolosalną, gwiezdną łapę i pstryknąć w Jhina palcem. Morderca wylądował z hukiem parę metrów dalej.

    - Zanim się odezwiesz, to nie atak. To wypadek. Zwyczajnie go nie zauważyłem - odezwał się.

  6. - Shiro? - krzyknął Ezreal z sypialni. Wstał z łóżka i poszedł za nią do kuchni, o czym poświadczył dźwięk kroków. Poczuła jego dłoń na swoim ramieniu i drugą na pasie.

    - Coś się stało? Co ty wyprawiasz? - zapytał. W głosie rozbrzmiewał niepokój.

    Zimna woda kapiąca z włosów na ubranie otrzeźwiła Shiro, przywracając pełną świadomość. Lekko zakręciło jej się w głowie.

  7. - Kiedy już wstąpię do tej groty i wezmę to, czego pragnę, żadne konsekwencje nie będą w stanie zatrzymać mnie i mojej sztuki - odparł, jakby to było całkiem oczywiste. 

    - A więc grota. Ha. Z chęcią udostępniłbym wam przejście, a potem oglądał, jak tamtejsza magia dławi wasze małe umysły i pożera ciałka. Ale... nie zrobię tego. Nie mogę.

    Jhin pokręcił głową z niezadowoleniem. Opuścił ręce.

    - Słyszysz to? Wielki, niebieski smok, architekt gwiazd nie jest w stanie przesunąć swojego cielska. A nie jest ponieważ?

    - Ponieważ zostałem uwięziony, ty bezczelny, mały robalu o zwichrowanym umyśle. Ponieważ z każdą chwilą słabnę. Swoją drogą, noxianinie, na twoim miejscu zamordowałbym go zanim wejdzie do groty. To szaleniec. Ta współpraca nie wyjdzie ci na zdrowie.

  8. - Każdy wybór ma konsekwencje. Prędzej czy później, spotykamy każdego. Tyle, że...

    - Czasem lepiej wcześniej, niż później! Wybrałaś mu moje kły. Zapamiętaj je - Wilk kłapnął zębami przed twarzą Shiro i wyszczerzył zęby. Owca cofnęła dłoń i odeszła od Ezreala. Zanim przestąpiła przez próg, zatrzymała się, patrząc w twarz Shiro. Świetliste oczy świdrowały i zwiedzały każdy kawałek jej duszy.

    A potem wyszła bez słowa.

    Ezreal ocknął się. Otworzył oczy, zamrugał i skierował przerażony wzrok na Shiro. Szramy na jego twarzy cofnęły się powoli, aż dotarły do oczodołów, gdzie finalnie zniknęły.

  9. Adra odwróciła się w stronę dziewczyny z miną sugerującą nadejście furii. Zacisnęła szczęki i wyglądała, jakby lada chwila miała poddać się samozapłonowi i wysadzić razem ze sobą całe otoczenie. Tak się chce bawić, zabandażowana sucz? Proszę bardzo!

    - Nie masz prawa go lać. NIKT OPRÓCZ MNIE NIE MA! - krzyknęła. Obok dziewczyny w zadziwiającym tempie i z upiornym sykiem otworzył się dość spory portal, przez który przeniknęła czarna, glutowata substancja. Portal się zamknął, ale lejący się stwór pozostał. Jego narzuconym celem było pożarcie upierdliwej oponentki - powstała w nim dziura, nacierająca na dziewczynę... czy kogokolwiek, kto tkwił za maską.

  10. - Nie jesteś z Ligi - rzekł smok i kłapnął zębami tuż przed nosem Rennarda. - A ja się nie przesunę.

    - Przesuniesz - odparł Jhin spokojnie, odbezpieczając pistolet.

    - Jeśli Twój Szept mnie zabije, niespełniony, mały artysto, zanim wydam ostatnie tchnienie, zniszczę całą waszą małą planetę. Opłaca ci się to? Nigdy więcej sławy, nigdy rozgłosu. Zna cię tylko Ionia. A i ona powoli zapomina 'złotego demona'. - Wielki smok zaśmiał się. Brzmiało jak kruszące się skały. A potem zakaszlał.

    Jhin zastanowił się przez chwilę.

    - DeWett, chcesz zobaczyć fajerwerki?

  11. - Spójrz tylko, Owieczko... Nasza mała duszka nie myśli nad dobrem jego, tylko nad swoim - rzekł Wilk, opierając głowę na ramieniu Shiro.

    - Shiro. On czuje ból. Przestaje być sobą. A ty za wszelką cenę chcesz go zatrzymać. Chcesz, aby wyglądał jak Sion? Jak Urgot? On już teraz ucieka. - Owca podeszła do śpiącego i dotknęła delikatnie jego policzka, patrząc cały czas na dziewczynę.

    - A kto ucieka, natrafia na kły.

  12. Andra poczuła, jak coś kłuje ją w serce, ładując w nie ładunek złości, zaskoczenia i niedowierzania. Pozwoliła sobie nawet na szersze otwarcie oczu. Zmierzyła nową osobę wzrokiem. Ha, co to miało być? I czemu zadawała głupie pytania? Andra nie lubiła głupich ludzi. Andra nie lubiła większości ludzi i nie było to nic osobistego. Po prostu była hipokrytką i nie uważała, że to coś złego.

    - Nie - odpowiedziała przesłodzonym tonem.

  13. - Dziecko... - zaczęła Owca i wyciągnęła dłoń w jej stronę.

    - Oddaj nam ten kamień! - warknął Wilk.

    - Umieranie jest naturalne, ale nie powrót z Zaświatów. Jeśli dasz mu ten kamień, przedłużysz jego męki. Spójrz na niego... - szepnęła Owca.

    - Nie. Nie wolno wam - powiedział Wyniesiony.

    - Nie jesteśmy snem, Śnie. Jesteśmy przebudzeniem. Możemy.

    Shiro otwarła oczy. Nie było Wyniesionego, ani nieba i skalnej pustyni. Była za to sypialnia i śpiący Ezreal. I...

    - Czy chcesz, aby cierpiał?

  14. - Nic wam do tego - odparł Wędrowiec. Mówił równie spokojnie jak Owca, ale na jego twarzy pojawił się wyraz złości.

    - Wszystko.

    - I wszyscy!  - wtrącił Wilk.

    - Zmartwychwstanie Odkrywcy nie było mu pisane. Spójrz tylko, co teraz się dzieje. To powinno dobiec końca. Pozwól nam zakończyć tę farsę - odezwała się Owca łagodnie. Wyniesiony wstał, zeskoczył delikatnie na ziemię, chwycił dłoń Shiro i wcisnął w nią kamień, z obrzydzeniem patrząc na Kindred.

    - Ktoś musi uratować świat przed przechodzeniem do niego Zaświatów.

    - Świat sam się uratuje, mój drogi Śnie. To zawsze wraca do normy.

  15. - O, tak. Woda z Shurimy działa, ale działa na żywych. Jego ciało i dusza, którą do sadzawki wrzucił mój drogi Nasus były osobno. Jedynym co go powstrzymuje przed rozpadem jest mój talizman. Ale ponieważ siłą rzeczy jest moim protegowanym, mam coś dla ciebie, żebyś dała to jemu - oznajmił. Wyciągnął zza płaszcza mały, szary kamień i wyciągnął dłoń do Shiro.

    Ale zanim kamień dotarł do jej dłoni, Wyniesionego powstrzymała mała, biała dłoń trzymająca łuk zrobiony z drewna. Łuk zagrodził drogę jednej dłoni do drugiej.

    Obok Wyniesionego stała mała, biała istotka w granatowej masce imitującej wilczy pysk. Maska była drewniana i wyglądała na starą, a jej okrągłe ślepia świeciły fioletowym światłem. Filigranowa istotka miała kopyta. Obok niej stał granatowy, wielki wilk utkany jakby z dymu. On również miał na pysku maskę - białą maskę imitującą pysk owcy. Jego oczy również świeciły.

    - Drzwi były otwarte. Uznaliśmy, że ta rozmowa powinna odbyć się w naszej obecności - rozległ się wysoki, kobiecy głos całkowicie pozbawiony emocji.

  16. - Tak. Tą samą. Sny należą do mnie, więc wszystko co robisz i myślisz we śnie... To również należy do mnie - odpowiedział. - Mały, ludzki Odkrywca zaanektował sobie coś, co należy do mnie. Odebrałbym to, ale... Ale skoro to ma, może być bardziej interesująco. Musisz wiedzieć, że jestem znudzony. Wasza wyprawa będzie dla mnie rozrywką, a to że jego rozkład postępuje dzięki talizmanowi wolniej jest urozmaiceniem - dodał Wędrowiec.

  17. - Albo tu, w Ionii. Albo w każdym innym miejscu, szary, zwyczajny, nic nie znaczący kłamco. Z Noxusu - odparł wielki, wężowaty typ i opuścił łeb na ziemię, która siłą rzeczy się zatrzęsła.

    -  Kosmiczny gad nie jest dziś w formie. Zmniejszyłeś się od ostatniego razu - stwierdził Jhin. Zdążył już pogodzić się ze swoim pistoletem i teraz wpatrywał się jednym okiem w wielkiego, kosmicznego smoka. - I leżysz na mojej drodze. 

    - Nie, to ty próbujesz przejść po moim leżu. A ten tutaj ci towarzyszy, kimkolwiek jest.

  18. -NIE! Nie, nie, nie! Nie! To zbyt proste, zbyt proste! - Jhin jęknął, rzucił pistolet na ziemię z furią i złapał się za głowę. - Nie powinno cię tu być! Tam jest twoje miejsce! - podniósł dłoń z palcem wycelowanym w niebo.

    - Nie. Tak - huknął niski głos. Miało się wrażenie, że może kruszyć skały. Sam w sobie wielki łeb wydawał się być nieporuszony.

    - Zniszczyłeś moje przedstawienie. Nie ukrywam, że na krótką chwilę wyrwałeś mnie z okowów nudnej i przytłaczającej rzeczywistości. Ale na końcu jesteś ty, zamiast wielkiego finału.

    - Bardzo mi przykro. Jego znam. Kim ty jesteś? - Łeb zbliżył się do Rennarda, bacznie go obserwując. Jego włosy niemal stanęły dęba i miał nieodparte wrażenie, że mógłby teraz przyciągać papier albo rzeczy z tworzyw sztucznych.

  19. Owa istota siedząca na skale była wielka - wyższa niż Shiro, niż Vi, niż jakikolwiek człowiek, czy Wyniesiony jakiego widziała. Cały był granatowoczarny, porośnięty piórami. Miał dwie pary długich rąk, zakończonych białymi, trójpalczastymi dłońmi. Ręce od łokci przechodziły w skrzydła.
    Twarz dziwnego stwora nie przypominała ani twarzy ludzkiej, ani zwierzęcej. Miał trzy pary pajęczych oczu, ale jaśniejących bladym światłem. Owe oczy obserwowały Shiro, ale nie sposób było z nich wyczytać jakiekolwiek emocje. Z tyłu głowy sterczał czub z długich piór, a tam gdzie kończyła się szczęka wisiały dwa srebrne, zdobione koła. Czubek głowy zwieńczony był wachlarzową koroną - również ze srebra. Na ramiona stwora narzucony był materiał, strukturą przypominający piasek.

    Uniósł jedną z dłoni i zapraszającym gestem wskazał Shiro wystający z ziemi, płaski kamień. Ruchy miał wolne i płynne.

×
×
  • Utwórz nowe...