-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
Ja to jeszcze co prawda nie hejtowałam, ale chyba mogę, nie? Hejt. Ostry hejt. Bulwersujący hejt. I jeszcze może jakiś inny, żeby tamtym trzem nie było smutno.
-
Avain - Nie wiem, gdzie jest mistrzyni. Nie jesteś głodny, albo coś? - zapytała Nem. - I co go może tak cieszyć? Tandekhu Statek znacznie zwolnił, kiedy przelatywał obok stacji. Reszta statków zniknęła z pola widzenia, a miejsce ich przebywania wiadome było tylko dzięki urządzeniom pokładowym. Powoli wszystkie zaczęły wchodzić w atmosferę Coruscantu, a po kolejnych minutach zawisły wysoko nad Akademią. - Panie, myśliwce i kanonierki są już gotowe do startu - poinformował jeden z żołnierzy, wskazując drogę do jednej z kanonierek. Eomeer - Zwiad, ot co. Najpierw przejdziemy się po mieście - odrzekła Mara Jade i wylądowała na jednym z lądowisk, płaskim terenie pośród łąk. Wyszła ze statku, a do niej podszedł jeden z Jedi, który nadszedł od strony budynku portu lotniczego. - Witaj, mistrzyni - rzekł i skłonił się. Mistrzyni odpowiedziała, a mężczyzna zaczął składać raport. Odszedł w swoją stronę kiedy pokonali już całą płytę lotniska. Mistrzyni ruszyła w stronę miasta, ale zamiast mnóstwa przechodniów, których można było się spodziewać, po ulicach z żółtych płyt z mnóstwem zieleni, po ładnych ulicach, chodziło zaledwie paru ludzi. Ragnesh Dihri nie odpowiedziała. Wpatrywała się przez chwilę w swoje stopy. - Podobno Mara Jade przyjeżdża dzisiaj na Naboo... - zaczęła. - Nie będzie zadowolona z tego, co tu zobaczy... Loki Darth odsunął się nieznacznie, a broń przeleciała obok jego ramienia. Spojrzał z zażenowaniem na Lokiego, po czym ruszył w jego stronę. Skoczył, kiedy był już o parę kroków od Lokiego i uniósł miecz świetlny, aby zadać cios w głowę przeciwnika.
-
Jego wiedza rolnicza była nieco mglista, ale prawie pewien był, że jeśli krowy się kładą, zwiastuje to deszcz. Jeśli zaś stoją, zapewne będzie piękna pogoda. Natomiast te krowy wzięły się za wykonywanie kolejno i uroczyście koziołków; Tyler zaś zaczął się zastanawiać, jaką to może oznaczać prognozę pogody.
-
Avain - Żyje chyba jakoś chłopak, ale lekko nie jest. - Odpowiedziała i po chwili zastanowienia usiadła naprzeciwko Avaina. - Co tam? Pokonałeś te wszystkie swoje lęki, demony i te wszystkie inne? - zapytała. Mandus Arya wtargała Mandusa na łóżko i przykryła pościelą. Jego głowy tymczasem nie trapiły żadne mroczne, ani niepokojące sny. Tylko pustka... Eomeer Mistrzyni uruchomiła wszystkie układy na statku i gdy wrota hangaru się otwarły, rachtowiec wyleciał. Ustawiła nawigację na Naboo i krótko po opuszczeniu planety wykonała skok w nadprzestrzeń. Niedługo potem zamajaczyła przed nimi sylwetka Naboo. Ragnesh - Bolą mnie płuca, boli mnie brzuch od kaszlu. Nie takie rzeczy przeżyłam, z tym też sobie poradzę - odparła. - Nie wiem tylko, jak z innymi. Trzeba im pomóc, a nie ma na tyle sprzętu. Tandekhu Po skokuw nadprzestrzeń pojawiły się sygnały, mówiące że statek został ukryty i jest niewykrywalny przez radary. Powoli zbliżali się do Coruscantu. Klony były już gotowe - podobnie jak reszta załogi.
-
Avain Zdecydował się wyjść z transu kilka godzin później. Przez niewielkie okienka w sali wpadało światło, ukazując wirujące w powietrzu drobinki kurzu. Avain czuł się dobrze. Był wypoczęty. Drzwi sali otwarły się kilka minut później i do środka wejrzała Nem. - Ty dalej tu siedzisz? Popadasz w pracoholizm, Avain. To jeszcze gorsze niż narkomania - zażartowała. Eomeer Mistrzyni przytaknęła i ruszyła w kierunku hangaru w Akademii. Po drodze witała bądź żegnała się z kilkoma innymi Jedi, aż dotarła na miejsce. Na nią i padawana czekał już przygotowany, lśniący, mały frachtowiec. Mistrzyni wsiadła do środka i wskazała siedzenie Eomeerowi. Mandus Dziewczyna przyklękła obok Mandusa i objęła go. - Nie wiem, może idź się teraz połóż, co? - zapytała. Tandekhu Rozkaz pojawił się niecałe pół godziny później i statki opuściły stację kosmiczną. Z Darthem skontaktował się jeden z przywódców, przebywających na innym statku. - Generał Myso. Uda nam się przebywać na Coruscant bez ujawniania się około pół godziny., Wystarczy to na wejście i zaatakowanie celu niepostrzeżenie. Jakieś dodatkowe rozkazy, panie? - zapytał. Ragnesh - Sprawdzimy to jeszcze. Proszę odpoczywać - zalecił medyk i wyszedł. Niezbyt gadatliwy jedi wyszedł za nim, więc w pomieszczeniu został tylko Ragnesh, Dihri i droid medyczny, mieszający jakieś substancje o różnych kolorach. - To nie złapało tylko nas - odezwała się zygerrianka. Loki Sith dalej stał tam, niewzruszony. - Wiesz, że potrafię walczyć bez zmysłu wzroku? - zapytał. Wyjął żółty miecz świetlny o dwóch ostrzach i stanął w pozycji obronnej.
-
Loki Mroczny Lord zaczął się śmiać. Rozłożył ręce i zamilkł na krótką chwilę. - Dalej. Zabij mnie - syknął.
-
Loki - Niebywale dobrze. Jakie to uczucie, gdy drapieżnik staje się ofiarą? - zapytał. Wciąż stał nieruchomo, z rękami za plecami.
-
Loki Mężczyzna ominął gmach Akademii i skierował się do wysokiego, skalnego wąwozu. Szedł jeszcze kilkanaście minut, jakby słońce w ogóle mu nie przeszkadzało. W pewnym momencie stanął i odwrócił się w kierunku Lokiego z szerokim uśmiechem na ustach.
-
Loki Wszyscy którzy stali na lądowisku wkroczyli do statków, te zaś uniosły się w powietrzu i już kilka minut później zniknął na niebie ostatni z nich. Na lądowisku pozostała tylko jedna postać. Wysoki mężczyzna rasy kage, o długich, czarnych włosach. Powoli odwrócił się i spokojnym krokiem zaczął się oddalać.
-
Nie wiem, czy można to zakwalifikować jako rock, bo za dużo tam rocka nie było, ale utwór ładny - 7/10 Fiddler's Green - Wall of Folk z albumu o tym samym tytule. Tańczmy i w ogóle...
-
- Nie aż tak - odpowiedział krótko. - Chodź. Lepiej, żebyś jeszcze na chwilę się położyła. Chyba, że wolisz żebym zostawił cię samą, ale i tak wolałbym, żebyś była w tym czasie w domu. To jak? - Położył rękę na ramieniu Sophie.
-
Twi'lekanka pokręciła głową. - Chyba nie. Nie wiem - powtórzyła. Podjęła próbę wstania na nogi - oparła dłonie o ścianę kapsuły i spróbowała się podźwignąć.
-
Zamrugała kilka razy, zastanawiając się nad odpowiedzią. - Nie wiem - pokręciła głową. - Nic nie pamiętam.
-
- Nie wiem. Nie pamiętam - odparła. - Nie dotykaj - powiedziała już bardziej dosadnie, a Victora poraził prąd. Jedna z metalowych "macek" poruszyła się lekko.
-
- Co robisz? - zapytała, patrząc na Sitha z bezgranicznym zdziwieniem. - Czemu wycierasz o mnie rękę? To boli.
-
Rozejrzała się po kapsule. Dopiero po tym zwróciła wzrok na Victora. - Kim? - zapytała.
-
- Kim jesteś? - padło pierwsze pytanie, kiedy już twi'lekanka opanowała jak używać języka do artykulacji słów. Próbowała podźwignąć się na rękach, aby usiąść.
-
Avain - Tak, raczej małe szanse żebym to przeoczyła - odparła z poważną miną. - Wyglądało całkiem groźnie. Nem pożegnała się z Avainem i udała się spać. Tandekhu Transportowiec wylądował w doku stacji. Niedaleko niej czekał drugi, jeszcze większy statek - to tam zmierzaly kanonierki z droidami. Oddział klonów w stalowoszarych zbrojach wmaszerował na statek Dartha Tandekhu. Ragnesh - Nie sądzę, zbyt szybko by się rozprowadzały - odrzekła Dihri. - To mało prawdopodobne, aby tak małym organizmom udało się szkodzić tak szybko. - Sprawdzimy próbki wody - stwierdził medyk. Eomeer Mistrzyni przybyła niedługo po obudzeniu się Eomeera. - Gotowy do drogi? - zapytała. Mandus Noc spędzona na medytacji mijała wolno i rano rycerz Jedi był bardzo zmęczony. Arya stanęła obok niego na tarasie.
-
Avain - Musisz go oddzielić od siebie - zakończyła rozmowę i wyszła. Nem spojrzała na Avaina z zagubioną miną. Eomeer Sen nadszedł szybko. Był to sen, który przyniósł Eomeerowi odpoczynek, którego już dawno nie zaznał. Nie pamiętał, aby cokolwiek mu się śniło. Tandekhu - Oddział klonów - odparł. - Ci czekają już na orbicie. Oddziały droidów zostaną poprowadzone przez innych generałów, z którymi będziesz miał łaczność. Czekają również na orbicie. Chciałem osobiście sprawdzić roboty... - powiedział. - Twój oddział to jedyny oddział klonów w akcji. Dbaj o nie. Mandus - A na jaką odpowiedź liczyłeś? - zapytała dziewczyna, idąc za Mandusem.
-
Nick: Nic w nim nie wyjątkowego, przez co nie mam się też do czego doczepić. Awatar: Jakiś dziwny animoczłowiek macający twarz jakiegoś animopsa. Ale jest mops, jest impreza. Sygnatura: Sam tekst. W dodatku nie za bardzo wiem, o co chodzi. Użytkownik: Nie znam tego pana, przykro mi. Ale że mnie nie drażni, to chyba wydaje się być w porządku.
-
Nick: Sam Krulig też byłby w porządku, ale jest dobrze i tak. Awatar: Fajowy, chociaż z anime, którego za cholerę nie umiem zrozumieć. Sygnatura: Całkiem urocza i ładnie się komponuje z awatarem. Użytkownik: Trochę ma mało pewności siebie, ale osoba fajna. Zajedwabista wręcz. I ładna.
-
Avain Foshanka patrzyła przez chwilę na Avaina, milcząc. - Nie sądziłeś chyba, że zamierzam ci tę zasłonę podarować, prawda, chłopcze? - Zapytała, wpatrując się w niego przenikliwym wzrokiem. - Najpierw musisz nauczyć się go od siebie oddalać, oddzielać. A przez to musisz go znaleźć. Widzę już, jak wyglada to wszystko u ciebie. Jutro popracujemy nad twoją ochroną. Mistrzyni po kilku minutach pożegnała się i opuściła salę treningową. Eomeer Mistrzyni nie odezwała się, więc Eomeerowi nie pozostało nic innego, jak szybko pójść spać. Loki Nie musiał nic odpowiadać, ponieważ Loki zauważył niedaleko lądowisko i spory tłum ludzi na nim. To tam musiał przebywać Mroczny Lord, jego cel. Tandekhu - Witam. To jest twój statek. Przy stacji na orbicie czeka jeszcze jeden transportowiec na kanonierki. Znasz już wszystko, co trzeba robić. Nie, nie lecę z wami, zostaję tutaj. Mam dość sporo pracy związanej z małą planetą Naboo... Ragnesh - Pasożyty. Też je mam. Zastanawiam się, skąd się wzięły w naszych plucach...- powiedziała.
-
Ragnesh Medyk założył Ragneshowi przezroczystą maskę, zasłaniającą usta i nos. - Nie utrudnia mówienia, ale chroni przed rozprzestrzenianiem się tych pasożytów i pomaga powstrzymać ich... inwazję - poinformował mężczyzna. Drzwi otwarły się i weszła przez nie Dihri, z podobną maską na twarzy. Odtrąciła rękę robota, który próbował ją podeprzeć i siadła pod ścianą, na krześle. - Jak tam? - zapytała. Eomeer - Możliwe. Ale wszystko zależy od niej. - Ruszyła w stronę schodów, a po kilkudziesięciu minutach biegu dotarli do Akademii. - Idź spać. Jutro kolejny pełen ćwiczeń dzień - nakazała Mistrzyni. Avain - Nie "podobno" - odparła foshanka. - Mogę uciszyć głos w twojej głowie. Nie na zawsze, ale na dość długo. W zależności od tego, jak bardzo silny jest - wytłumaczyła. Mandus Kyle spojrzał na Mandusa z dezaprobatą i pokręcił głową. - Miejcie się na baczności - odpowiedział i widocznie uznał rozmowę za zakończoną. - I dobrej nocy. Tandekhu Na lądowisku obok Akademii stał już przygotowany transportowiec X 70-B. Obok stał Mroczny Lord, rozdając ostatnie instrukcje żołnierzom i droidom. Czarny transportowiec nie był jedynym statkiem w pobliżu. Niedaleko stało też kilka kanonierek.
-
Ragnesh Ból w płucach ustał, podobnie jak drapanie. Od razu poczuł się lepiej. - Zastanawiam się nad zatrzymaniem was tutaj... - stwierdził medyk, drapiąc się po głowie. Mandus - I co cię w tym tak cieszy? - zapytał Kyle. - Człowiek chciałby przeżyć kilka lat spokojnie, a nie może, bo kolejni popaprańcy stwierdzają, że dobrze byłoby przejąć władzę nad Galaktyką. I będą mordować, żeby w Galaktyce zapanował pokój i zmuszać nas do tego samego. Dla mnie to nie jest atrakcyjna wizja. Eomeer - Tak, ale to wszystko zależy od nich. Nie od żywych. Nie można zmusić żadnego ze zmarłych, żeby cokolwiek zrobił. Nie ma dla nich bariery cielesnej - odrzekła Mara. - Wracamy do Akademii, robi się późno. Avain Holokron nie uruchomił się. Foshanka wyrwała go z rąk Avaina, gdy upadł, podniosła go z podłogi i powoli przyciągnęła do siebie. Lepiej, żeby nie został wykorzystany w zły sposób... - I jak idzie walka z samym sobą? Wygrałeś? - zapytała obojętnie. - Robi się dość późno... Tandekhu Wczesnym rankiem jeden z droidów strzegących pałacu przekroczył próg komnaty dartha Tandekhu. - Panie, wzywają cię - przekazał. Przed pałacem czekał niewysoki, młody człowiek. Loki Loki miał szczęście, że natknął się nachłopaka, ponieważ na Korriban trudno natknąć się na kogokolwiek, kto nie przebywa w danym momencie w Akademii. - A w jakiej sprawie chcesz spotkać się z Lordem? - zapytał.