Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Dzień dobry, koleżanko - powiedziała Tori, patrząc na dziewczynę która dopiero co weszła do pokoju. Spojrzała na swoje leżące w nieładzie buty i postanowiła wstać i je ułożyć - wtedy też zachaczyła nogą o łóżko i runęła na podłogę. - AHA! Dobrze, czuję się pewniej - powiedziała usatysfakcjonowana.
  2. - Po pewnym czasie chyba i tak by się rozpadł, prawda? Chyba, że magia powstrzymuje procesy gnilne zachodzące w ciele... - zastanawiała się Tori.
  3. - Z każdym zombie się tak dzieje? Po odcięciu od magii rozpadają się na kawałki? Dlaczego? - zapytała zainteresowana.
  4. - Czasem mam ochotę zrobić coś zabawnego, ale przyznam szczerze, że najczęściej się boję. Jestem strasznym tchórzem...- wyznała. - Jak wyglądał twó kot-zombie? - zapytała.
  5. - Widziałam jak z niego wychodzisz, więc chyba się domyśliłam - powiedziała. - Tak, ja też słyszałam różne ciekawe rzeczy na temat internatu... Mam wrażenie, że zginę.
  6. - Bardzo możliwe, ale... Ale myślę, że to nie wyklucza że może być... Fajnie - powiedziała ostrożnie.
  7. - To nie było ciekawe. Zwłaszcza, że nie udało mi się tego szczura zmienić z powrotem w żelazko... Masz już lokatora? - zapytała. Tori była zaskoczona, że tak łatwo udaje jej się prowadzić rozmowę... - Tak? A co takiego słyszałaś? - zapytała.
  8. - Kiedyś przez przypadek zamieniłam żelazko w szczura - powiedziała Tori, a na jej twarzy zagościł lekki uśmiech. - Przez chwilę było całkiem zabawnie... a potem przyszła moja mama. - Spojrzała na swoją współlokatorkę. Wydawała się dość gburowata... Czas pokaże, jaka jest naprawdę.
  9. - Ożywiłeś coś kiedyś? - zapytała dziewczyna. - Jeśli mogę spytać...
  10. - Na nekromancji... Też chciałam iść na nekromancję, nawet bardzo. Ale stwierdziłam, że pójdę na Przekształcanie Magicznej Energii, bo czuję że trupy które bym ożywiła zbuntowałyby się przeciwko mnie. Teraz myślę, że to idiotyczne. Więcej krzywdy mogę wyrządzić na przekształcaniu... - zastanowiła się. - Witaj - powiedziała do dziewczyny.
  11. Tori usiadła na krześle. - Jest dobrze. To znaczy jeszcze nikt mnie nie zabił, ja nie zabiłam nikogo, nie wydarzyła się katastrofa, a jak na moje standardy to to jest bardzo dobry wynik - odpowiedziała. - A jak tobie dzień minął? Na jakiej jesteś specjalizacji?
  12. - Nie, jasne że nie. Rozgość się - powiedziała cicho. Wstała i podeszła do gościa, podała mu rękę. - Nazywam się Tori Burton, i jest mi... no, jest mi miło - mówiła. Czuła się trochę zestresowana, jak za każdym razem kiedy przychodziło jej poznać kogoś nowego... I za każdym razem, kiedy pech odpuścił jej na więcej niż godzinę.
  13. - Czy coś się stało? - zapytała zszokowana Tori. Siedziała tu już od pół godziny, a jeszcze nic złego jej się nie wydarzyło. To wzmogło znacznie poczucie niepokoju, więc teraz starała się być ostrożna...
  14. Tori nie zdążyła podziękować, ale i tak czuła wdzięczność. Przekręciła klucz i weszła do swojego pokoju. No, no. Wyglądało to całkiem dobrze... Zamknęła za sobą drzwi i poszła rozpakować swoje rzeczy.
  15. - Postaram się ją wykorzystać - obiecała i po krótkim zastanowieniu odwzajemniła uśmiech. Zabrała klucz, podziękowała i wyszła. Lewo, lewo... Która strona to lewa? A, tak. Dobrze. Tamta? Dobra, tak chyba właśnie jest... Po ustaleniu kierunku, Tori ruszyła przez korytarz do swojego nowego pokoju. Taszczyła za sobą dość sporą, brązową i skórzaną torbę z Dobytkiem Życia. Stanęła przed pokojem numer 2 i sięgnęła do kieszeni spodni po klucz, który oczywiście nieposłusznie wypadł na podłogę.
  16. Tori, bo tak miała na imię dziewczyna, zdjęła swój duży plecak z ramion i zaczęła gorączkowo szukać w nim tego, o co poprosiła kobieta. Po chwili wyjęła teczkę, a z niej wyjęła dokumenty i podała jej. - Nazywam się Tori Burton - powiedziała.
  17. Korytarz przemierzała ciemnowłosa, chuda dziewczyna. Ubrana była w czarny sweter, czarną bluzkę i czarne spodnie, a na nogach miała równie czarne glany. Mimo ubioru, ona sama wyglądała na bardzo niepewną, wręcz zlęknioną. Z wahaniem nacisnęła klamkę do dyżurki. - Dzień dobry - powiedziała do kobiety w okularach.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Howgh.

    Dzień dobry wieczór. Miło mi przywitać Waćpana na forum, życzę miłej zabawy i oferuję pomoc - w przypadku potrzeby.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    s!m4nk0

    Cześć. Jak realizujesz swoje hobby? Co robisz?
  20. Kto żyw, martwy, kto umiera, chodźcie tańczyć Makabrela

    1. Arjen

      Arjen

      Propsuje Twój nowy avek Lajti.

    2. Arcybiskup z Canterbury
  21. Arcybiskup z Canterbury

    Hard as Iron

    Sigrun i Maciej zostali obudzeni przez ogromne krople deszczu, które pojawiły się bardzo szybko i niemal bez zapowiedzi. Chłopak wstał, przeciągnął się i spojrzał na zegarek. - Jest piąta, idziemy? - zapytał po rozbudzeniu Sigrun.
  22. W takim razie jaki cel miały przeprosiny, skoro i tak Waść zrobiłeś zupełnie po swojemu?
  23. Bardzo przepraszam, możliwe że w tej - jakże głośnej sprawie - nie jest potrzebne zdanie i obecność mojego wścibskiego, regentowskiego nosa, ale... Ale jeśli Twoja decyzja nie została skonsultowana z Arjenem, to według mojego prostego rozumowania jest ona niesprawiedliwa, a przeprosiny bez wartości. Proszę nie zrozumieć mnie źle - nie chciałabym zbędnie naskakiwać i oceniać, ale tak to odczytałam. Jeśli mój tok rozumowania jest błędny, zwrócę honor i przyznam rację, ale obserwuję sprawę od pewnego czasu i w moim mniemaniu - jak już zresztą napisałam - "wyrok" jest zwyczajnie niesprawiedliwy.
  24. Arcybiskup z Canterbury

    [Zapisy] Star Wars

    http://mlppolska.pl/watek/10301-gra-star-wars-human/ <-- Rozgrywka, zapraszam.
×
×
  • Utwórz nowe...