Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Na pewno nie ma nikogo innego chętnego, a już na pewno nikogo bardziej odpowiedniego. Mamy nowego kapitana, moi drodzy. Prowadź nas, przewodniku - powiedziała  eks-kapitan.

    Chwilę później zabrzmiał ryk. Ryk raniący uszy i niemal przygniatający do ziemi. Z zarośli wyłonił się ogromny, szaro-fioletowy pysk. Po jego bokach osadzone były dwie pary niebieskich oczu o wąskich, poziomych źrenicach. Sama głowa była wielkości dorosłego człowieka i przypominała nieco głowę hipopotama, z krótkim, tępym dziobem na końcu. Różnica polegała też na tym, że zwierz miał w każdym możliwym miejscu grube i długie kolce.

    Za głową wynurzyła się krótka, krępa szyja i masywny tułów. Nogi stwora zakończone były bezpalczastymi stopami. Zwierz posiadał też ogon - długi, gadzi ogon zakończony okrągłą naroślą - zapewne ciężką.

    Stwór zaryczał jeszcze raz i powoli zbliżył się do grupki ludzi. Zatrzymał się niedaleko nich, nerwowo przebierając w miejscu nogami i powarkując. Był zły.

  2. Pojawiły się zakłócenia, jakby szumy. Przez nie od czasu do czasu przebijała się sugestia głosu Sombry, nie było jednak słychać nic konkretnego.

    - Odejdziesz stąd na pewną odległość, to twój przyjaciel się odezwie. Tylko ciało wiedźmy jest martwe - odezwała się Moth, drapiąca kopytem pobrzuchu Grzejnika.

  3. - Nie sądzę, żebyś miał czas na zauważenie zmian. - Odezwała się Nocturnal. Dobry pomysł, takie zniszczenie kogoś od środka. Problemem był tylko brak czasu, a na arenie czasu było niewiele.

    Jako że Nocturnal nie miała ochoty być dłużej królikiem doświadczalnym, postanowiła pozbyć się mutagenu. Włożyła rękę do swojego rękawa i wyciągnęła z niego kawałek błękitnej, falującej tkaniny powiązanej z kolejnym kawałkiem i kolejnym, i kolejnym... Kiedy już skończyła opróżniać rękaw, na arenie leżało już dość sporo związanych ze sobą kawałków.

    Zawodniczka klasnęła w dłonie, a materiał w jednym momencie wyparował, pozostawiajac po sobie smużki dymu.

    Geny zawodniczki były bezpieczne, przynajmniej na razie, albo do czasu w którym sama nie wpadnie na pomysł grzebania w biologii.

    Podeszła do magicznej bariery przeciwnika i po dłuższym zastanowieniu stuknęła w nią kilka razy palcem. Solidna, dobra robota, ale nie ma rzeczy której nie dałoby się rozwalić odpowiednio dużą bombą.

    Oprócz bomby istniały też inne sposoby, równie warte uwagi. Nocturnal uklękła i położyła dłonie na ziemi. W miejscu gdzie stykały się z gruntem powstały niewielkie, połyskujace zielenią wybrzuszenia. Z owych wybrzuszeń, pod ziemią, wysuneły się wąskie korzenie, które w nienaturalnie szybkim tempie wydłużyły się i minęły osłonę Blazing Hearta. Potem znów powędrowały w górę, aż wysunęły się na powierzchnię, gdzie też uformowały się w okrągłe kanaliki średnicy kilku milimetrów.

    Po chwili z korzenia wyszła mrówka. Za nia kolejna i jeszcze następna, aż cała armia mrówek znalazła się wewnątrz tarczy.

    Bynajmniej nie były to zwykłe mrówki, a mrówki obdarzone bardzo silnym instynktem przetrwania i sprytem. Przetrwanie natomiast idzie o wiele lepiej, kiedy wrogów wokół jest mało, albo nie ma ich wcale.

    Mrówki jedna po drugiej oblazły ciało Blazing Hearta, wiążąc go wytworzonymi przez siebie okowami. Może i był dla nich gigantem, ale owady miały plan. Kiedy już ich wróg leżał obezwładniony, zajeły się niszczeniem ochrony. Kilka z nich poległo, ale po kilku cennych minutach udało im się odzyskać wolność i wiwatując głośno (jak na mrówki) wesoło podreptały w dziurę w ścianie areny.

    Blazing heart leżał teraz obezwładniony na ziemi.

    - Miałam wrażenie, że lubisz owady, ale mogłam się mylić. Nie miej mi za złe, jeśli niespodzianka się nie udała. Nie żebym specjalnie się przejmowała - po prostu lepiej, żebyś nie miał co do mnie specjalnych zastrzeżeń, rozumiesz.

    Nocturnal sięgnęła do sakiewki przy pasie i wyciągnęła z niej kilka drobnych, czarnych kamyków. Rozrzuciła je dookoła oponenta i odczekała chwilę.

    Z ziemi wysunęły się długie, kościste ręce o długich, pazurzastych palcach. Pochwyciły leżącego i zaczęły go szarpać. Rany po ich pazurach nie były głębokie, ale dostawał się do nich jad, powodujący halucynacje.

    W wyniku owych halucynacji Blazing Heart nie miał możliwości odróżnić rzeczywistości od fikcji, którą serwował mu mózg. Nie mógł też zlokalizować Nocturnal, bo widok przesłaniały mu słonie w szkocką kratę, krowa grająca na skrzypcach, zespół taneczny złożony z mikserów i jeden niesamowicie różowy twór podobny do kucyka, który cały czas podskakiwał w miejscu i śmiał się głośno, rozrzucając wokół konfetti.

  4. Ogień wybuchł, posypały się iskry i spalone szczątki drewna. Płomienie zaczęły maleć, aż po kilku chwilach wygasły zupełnie.

    Chata była niemal doszczętnie spalona. Wszystko na zewnątrz jak i w środku zrobiło się czarne, a dach się zawalił.

    Do Slaga przyszedł Grzejnik, osmalony, chociaż wyraźnie zadowolony.

    Tylko Moth stała rozglądając się wokoło z przerażeniem i dozą niedowierzania.

    - Musimy szybko stąd iść - powiedziała po chwili.

  5. Czar, mimo dużego zużycia energii nie zawiódł. Płomienie otoczyły staruchę, pochłaniając niemal całą jej postać. Przez ułamek sekundy Slag i Moth mieli okazję zobaczyć jej zdumione i przerażone zarazem spojrzenie. Stara wrzasnęła tak, że zabolały uszy, a potem był już tylko trzask drewna i swąd palonych tkanek.

    Ognista burza miała jeszcze jeden minus, prócz zużycia energii. Mianowicie po wykonaniu czaru ogień zajmował wszystko na co trafił,wobec czego chata w której przebywały kuce zmieniła się w wielki, płonący stos.

  6. - Nijak nie ucieknę z twojej pułapki, bo i nie mam po co. Twoja krew nic mi nie zrobi. Może i działa na ciało, ale ja swojego chwilę temu się pozbyłam. Wątpię, żeby mikroorganizmy z Twojej posoki działały na byty niematerialne - odpowiedziała. I rzeczywiście, z Nocturnal nie działo się nic złego. Żadnej wysypki, drgawek, problemów z układem pokarmowym. Możliwe, że organizm nie zareagował z powodu chwilowego braku układu pokarmowego.

    Zawodniczka rozejrzała się po arenie zasnutej dymem. Niezbyt ciekawa sceneria, w dodatku w takich warunkach jej przeciwnik zachęcał ją do trafienia w niego. Dziwny pomysł, zakładać że będzie chciała w niego czymkolwiek strzelać.

    Cała pułapla zorganizowana przez Blazing Hearta nie była zbyt przemyślana. Dym utrudniał co prawda widzenie, ale wzrok nie był jedynym zmysłem na którym można polegać. Przeciwnie - był jednym z tych mylnych i niedokładnych.

    Nocturnal podniosła rękę i spojrzała na nadgarstek, na ktorym pojawił się srebrny zegarek. Pokiwała głową i z cienia na powrót wyłoniły się jej kontury. Odzyskała ciało.

    Następnie wiedźma wyjęła zza pasa bicz i uderzyła nim o piasek. Na arenie, w miejscu uderzenia powstał płytki rów, do którego zaczął osypywać się piach.

    Ziarenko po ziarenku dziura uwypuklała się, w końcu przybierając postać ogromnego węża o błotnisto-złotych łuskach.

    Gad u podstawy czaszki miał niewielką, czerwoną obrożę, ta zaś powiązana była ze smyczą. Nocturnal chwyciła smycz.

    - No, Puszku. Szukaj - zarządała. Wąż zasyczał w odpowiedzi i przesunął się leniwie do przodu. Kilka sekund zajęło mu zlokalizowanie ukrywającego się oponenta, który obniżył co prawda temperaturę otoczenia, ale zapomniał zadbać o obniżenie własnej.

    - Świetnie, gadzie - mruknęła wiedźma i rzuciła wężowi kawałek wyczarowanego chwilę wcześniej mięsa. Wielki gad zniknął.

    Na jego miejscu pojawił się niewyraźny, zielono-blady upiór unoszący się kilka stóp nad ziemią. W dłoni Nocturnal zmaterializowały się słuchawki, które też sobie założyła. Uśmiechnęła się z triumfem.

    Widmo otworzyło usta i zaczęło się przeraźliwie drzeć. Widzowie zabezpieczeni ochroną magiczną nie byli narażeni na moc dźwięku, w przeciwieństwie do Blazing Hearta i metalowego smoka, który po kulku minutach zaczął pękać i w końcu rozpadł się na drobne kawałki. Razem z nim, końca dobiegł chłód i dym, które momentalnie zniknęły z areny.

    Przeciwnik Nocturnal tymczasem przeżywał halucynacje i niemożliwy ból głowy, gdy zjawa dopiero rozkręcała się ze swoją symfonią. Wchodziła w coraz to wyższe tony, a Nocturnal stała oparta o ścianę, odbijając od ziemi kolorową piłeczkę.

  7. Ach, a więc to wszystko iluzja, a przeciwnik Nocturnal był niepokonany i równy bogom. Zastanawiała się, czy jest sens walczyć dalej, skoro i tak nie mogła mu nic zrobić, ani zaskoczyć. Wiedział o niej zupełnie wszystko i był po stokroć lepszy. Sprytny, inteligentny i przewidujący. Nie miała prawa się z nim równać. Po całym pojedynku chyba stworzy religię na jego cześć, taki był wspaniały. Tak, zdecydowanie takie istoty trzeba gloryfikować, bo same są zbyt skromne żeby to zrobić.

    Nocturnal ponownie wstała z areny i ponownie otrzepała się z piasku. Ubytki w krwi dawały się we znaki. Wyciągnęła rękę i rozprostowała palce - w dłoni zabłysła błękitna kula światła. Gdyby przyjrzeć się jej z bliska, wśrodku majaczył kształt podobny do ludzkiej czaszki.

    Kula uniosła się i opadła kilka razy, po czym uderzyła w twarz wiedźmy, roztaczając wokół siebie miniaturowe błyskawice i błękitne iskry. Światło znikło, a na twarzy zawodniczki pojawiły się pęknięcia, zupełnie takie jak na szkle.

    Następnym ruchem było uderzenie się w brzuch, po którym cała jej skóra popękała, skutkując efektownym rozsypaniem się całej Nocturnal. Z odłamków na dnie areny uniósł się czarny dym, który po chwili ukształtował się w kobiecą postać o zielonych, świecących oczach i szerokim uśmiechu z ostrych, trójkątnych zębów.

    Na arenie w kilku miejscach powstały takie same cienie, które rzuciły się z impetem na Blazing Hearta, powalając go na ziemię. Jeden z nich naciął skórę na jego nadgarstku i zebrał krew z niej do czarnego kubka. Następnie wstał, gdy inne bombardowały Blazing Hearta ciosami i zaniósł do Nocturnal, stojącej pod przeciwległą ścianą.

    - Odbieram to, co moje! - wypowiedziała i wypiła ciecz z naczynia.

  8. - Nie powiem ci, ścierwo marne! Zdechniesz, głupi! W męczarniach zdechniesz! Jeśli nie ja, większa ode mnie zakończy twój marny żywot - oto twoja przyszłość i jedyne, co ode mnie usłyszysz! Dziękuj! Na klęczkach dziękuj! - wrzasnęła starucha. Mimo woli Slag poczuł, jak uginają się pod nim kolana i kłania się ku starej klaczy. Moth wylądowała na ziemi w tej samej pozycji.

  9. - Nie, demokracja w tym wypadku wcale nie jest taka zła. Wiadomo, że nikt nie wybierze Zacharego, czyli tragedii nie będzie. Nie bezpośrednio. 505, pozwoliłabyś tutaj na chwilkę? Każdy głos się liczy, rozumiesz. - dodała Victoria i uśmiechnęła się do samej siebie.  W ten sposób zrzuci z siebie smutny obowiązek. Tak, to był dobry wybór.

    Wokół polany zaczęło pojawiać się coraz więcej oczu. Obserwowały czujnie, zwabione hałasem. Nigdy nie widziały takich stworzeń i nie były jeszcze pewne, co mogą o nich sądzić. Dwie największe pary oczu wgapiały się w intruzów od dłuższego czasu, warcząc. Warkot nie był słyszalny dla ludzkich uszu, bo był za niski. Bez wątpienia jednak stwór który go wydawał, nie miał zamiaru odpuszczać bezprawnego wkroczenia obcych na jego terytorium.

     

    Jacob szedł przez las, zachowując się odrobinę zbyt głośno. Toksyna która dostała się do jego organizmu zadziałała trochę jak adrenalina, dodając śmiałości. Zdecydowanie zbyt dużo śmiałości.

    Coś za nim podążało, chociaż on sam jeszcze tego nie wiedział. Coś bardzo głodnego, co zdawało sobie sprawę z tego, że nie miało wiele do stracenia. Dlatego też stworzenie śledzące go nie atakowało od razu. Nie mogło spłoszyć swojej ofiary.

  10. - Każdy zasługuje na zbawienie - odpowiedziała, odpadając od ściany. Udało jej się złapać równowagę i ustać na ziemi. Zastanawiała się, jaki sens ma takie odwracanie działania magii, skoro przywołanie danego stworzenia przez Nocturnal nie przyniesie oczekiwanego przez Blazing Hearta efektu.

    Pod oponentem zadrżała ziemia, która w następnej chwili pękła wokół niego, tworząc idealny prostokąt. Kawałek ziemi podniósł się, unosząc ze sobą również Blazing Hearta. Wokół jego kostek i nadgarstków niczym węże owinęły się metalowe obręcze, przytwierdzone grubymi, srebrnymi łańcuchami do podwyższenia. Jak powszechnie wiadomo, stworzenia z mroku srebra nie tolerują, a powiązania rodzinne Blazing Hearta nie pozostawiały niejasności.

    W tym momencie miał okazję poczuć nieznośny ból, spowodowany metalem krępującym go.

    - Waiting the hour destined to die, here, on the table of hell. A figure in white unknown by man approaching the altar of death...

    przed Nocturnal pojawiła się biała, jaśniejąca plama. Im dłużej istniała na przestrzeni areny, tym bardziej wyraźną formę uzyskiwała. Pod ołtarzem światło było już wysoką i smukłą postacią o twarzy zasłoniętej kapturem. Twór zatrzymał się tuż przy ołtarzu i uniósł sztylet, po czym dźgnął leżącego w serce.

    W chwili gdy nóż zagłębił się w klatce piersiowej, cały stwór wniknął w Blazing Hearta w towarzystwie iskier i dziwnego, ostrego blasku.

    Wtedy też ofiara poczuła pod skórą ogień, a oczy zasnuła mu mgła.

    Widział teraz swoje życie, jego najgorszy możliwy scenariusz. Ból i poniżenie były najczęściej powtarzającymi się elementami koszmaru.

    W tym czasie Nocturnal stała, niewzruszona. Wystarczyło odbić od siebie zaklęcie innym zaklęciem - zaklęciem odbicia lustrzanego. Była bezpieczna, gdy magiczna ochrona działała na nią.

     

  11. Witaj, Insomnio. Mamy naprawdę duże możliwości jeśli chodzi o życzenia, więc możemy same je sobie spełniać. Co do Twojego drugiego pytania, bardzo lubimy swoją postać, ale raz na rok miło jest postraszyć trochę kucyki zmieniając się w Nightmare Moon.

    Nie mamy nic przeciwko pomarańczom, chociaż wolimy jabłka.

     

    Luna_eating_an_apple_by_supermatt314-d4d

    Odpowiadając na trzecie pytanie - z Discordem widzimy się raczej okazjonalnie, mimo to po jego zmianie cenimy sobie jego towarzystwo.

     

    Luno!

    Chciałbym cię z całą swoją niewielką, proletariacką uprzejmością powitać po jakże długim czasie zerowego udzielania się. Jako że jeszcze nie zostałem pokarany za pisanie do twojej skromnej osoby, postanowiłem ponownie zaprzątnąć twą cenną uwagę frapującymi mnie kwestiami.

    1. Equestria, jak właściwie każde państwo, musi prowadzić wojny. Uczestniczyłaś w jakiejś osobiście?

    2. Jak brzmi twój pełny, najbardziej pompatyczny tytuł?

    3. Czy, wedle własnego zdania, posiadasz dar zjednywania sobie innych płomiennymi przemowami?

    4. Ktoś kiedyś gdzieś mędził coś o wierze. Chyba w królewskie siostry nawet. Pytanie moje brzmi: buduje się świątynie wam poświęcone?

    5. Jako teoretyczne bóstwo powinnaś być cokolwiek poinformowana w pewnych sprawach. Mogę wiedzieć, jeśli to nie kłopot, jak wyglądają equestriańskie obrzędy związane z pochówkiem oraz opłakiwaniem zmarłych?

    6. Pytanie prywatne. Chciałabyś zobaczyć defiladę?

    Kończę na dziś. Przepraszam za ilość, ewentualnie za jakość. Wspomniano mi kiedyś o zasadzie trzech pytań, lecz naprawdę dawno nie zawracałem ci głowy. Z góry d

     

    Serdecznie witam w nieskromnych progach, Tomku.

    1. Equestria nie prowadzi wojen. Byłoby to sprzeczne z nauką Elementów Harmonii. Nie uczestniczyłyśmy w wojnie. Preferujemy pokój.

    2. Mamy wiele tytułów, ale najdłuzszym jest "Księżycowa Piękność, Widniejąca Iskra Na Gwieździstym Niebie, Diament Nocy, Bogini Galaktyk, Szafir Gwiazdozbiorów, Ta w Której Pięknych Oczach Odbija się Księżyc i Której Grzywa Odzwierciedla Noce Niebo, Pani Której Łagodne Bicie Skrzydeł Sprowadza Sen, Perła Nieboskłonu, Władczyni Nocnej Equestrii w Chwale Rządząca Jej Majestat Księżniczka Luna."

    3. Płomienne mowy należą raczej do mojej siostry, Księżniczki Celestii.

    4. Nie słyszałyśmy o budowie świątyń Nam poświęconych... Jakim prawem? To ważna kwestia, nie zapomnimy o niej.

    5. Zwracamy zmarłych ziemi. I jednorożce, i kuce ziemne, i pegazy. Potem najczęściej stawia się kamienny pomnik. Przez lata zwyczaje się zmieniały, co chwila pojawia się nowy szczegół. Dużo zależy od woli zmarłego.

    6. Widziałyśmy już kilka defilad w swoim życiu. Są bardzo widowiskowe, lubimy je.

     

     

    Księżniczko Luno, czy osobiście doglądasz szkolenia swojej Nocnej Straży czy zostawiasz to komuś innemu? I czy mogą do niej wstąpić też inne kucyki niż tylko bat-pony?

     

    Nie zawsze doglądamy ćwiczeń osobiście, chociaż staramy się często w nich uczestniczyć. Oczywiście, nie tylko kuce-nietoperze mogą wstąpić do Straży Nocnej, chociaż aby się do takowej dostać, należy naprawdę się przyłożyć.

     

     

    Czy opowiesz nam o swoich rodzicach?

     

     

    Byli dla Nas i naszej siostry bardzo dobrzy, troskliwi i opiekuńczy. Cóż więcej mówić?

     

     

    To znowu ja oraz moje pytania. Więc tradycyjnie "Droga Księżniczko Luno mam do Ciebie parę pytań"

    1. O ile dobrze rozumuję, Royal Canterlot Voice wyraża Twoją osobę oraz Twojej siostry, więc mówiąc w liczbie mnogiej mówisz także w imieniu Celestii, czyż nie?

    2. Kostka Rubika to dla Pani żadne wyzwanie. Ale co jeśli kostka ma wymiary 17x17x17 (1539 elementów)? Jeżeli dalej jest to proste (chyba nie jest) to radzę spróbować ułożyć to z zamkniętymi oczami i do tego za plecami :trollface: .

    Okej dalej tych tematów nie będę ciągnął bo nie ma sensu.

    3. Nie jestem pewien jak się do Księżniczki zwracać, Pani czy może Panna?

    4. Jak tam przygotowania do Nightmare Night, a może już po? Niech Księżniczka podzieli się swoimi wrażeniami :OTE2F: .

    5. Jak tam idzie Twilight nauka latania? Ile już szyb nawybijała? Radzi sobie z obowiązkami księżniczki?

     

    Na razie wszystko. Pytania się pojawią gdy czas je podsunie.

     

    Och, Mitnick. Cóż za zaskoczenie.

    1. Nie.

    2. Nie takie problemy rozwiązywałyśmy. Może zajęłaby taka chwilę dłużej, ale nie zdołałaby nas skłonić do poddania się.

    3. Zezwalam na "Wasza Wysokość", "Królowa Nocy", "Księżniczka Luna".

    4. Od pewnego czasu Nightmare Night bardzo Nam się podoba. Wszystkie oczy skupione na Naszej Wspaniałości!

    5.Te pytania należy kierować do Księżniczki Twilight Sparkle. 

    Wiele razy już padała odpowiedź na to pytanie. Jeśli nie bezpośrednio od Nas, można znaleźć też tę informację w innych źródłach.

     

     

    1.Czy będąc w czyimś śnie możesz go zmienić? (sen)

    2.Dlaczego wasze grzywy tak pięknie latają?

    3.Skoro elementy harmonii wróciły do drzewa harmonii to jak teraz będziecie używać mocy elementów?

    4.Czy bez twojej pomocy Celestia mogłaby wznieść słońce i znieść księżyc?

     

    1. Oczywiście. Jak inaczej miałybyśmy chronić kucyki przed koszmarami?

    2. Bo mogą, po prostu. Doceniamy komplement.

    3. Drzewo Harmonii ma wystarczająco mocy, żeby chronić Equestrię na miarę swoich możliwości.

    4. Udawało jej się to przez tysiąc lat, ale my robimy to LEPIEJ. I ładniej.

     

    Oto moje pytania:

    1. Lubisz mnie?

    2. Dasz huga? 

    3. Wiesz że jesteś sweet?

     

    Witam, mexawie.

    1. Nie sądzę, żebym miała wcześniej przyjemność...

    2. No, okazyjnie możemy się zgodzić na zakłócenie strefy osobistej.

    3. Nie lubimy mieszania języków. Albo mówisz w jedym, albo w drugim. Ale tak, wiemy że jesteśmy przecudowne i urocze.

     

    Na początek chciałam Cię, Księżniczko, gorąco przywitać, i ewentualnie przeprosić, jeśli zawracam ci głowę moimi głupimi pytaniami. 

    1. Nie wiem, czy już ktoś cię o to pytał, ale jak sprawiasz, że twoja grzywa unosi się i faluje? Czy jest to związane ze statutem Księżniczki?
    2. Nawiązując do pytania poprzedniego - ma to jakiś cel, czy po prostu jest na pokaz? Nie przeszkadza ci taka grzywa?
    3. Dlaczego ty i Celestia jesteście tylko Księżniczkami? To znaczy, że jest ktoś ważniejszy od was?

     

    Och, oczywiście, że nie zawracasz nam głowy, Sorrows. Chętnie odpowiemy na Twoje pytania.

    1. To nasz oryginalny wygląd. Kiedy byłyśmy małe, nasza grzywa nie miała takich możliwości. Zaczęła wyglądać tak po osiągnięciu przez Nas dorosłości.

    2. Według nas jest całkiem wygodna. Oczywiście, ma cel - dodaje Nam majestatu.

    3. Jesteśmy jedynymi władczyniami Equestrii. To najważniejszy Equestriański tytuł.

     

    Luno, czy nie denerwują Cię ludzie na forum nie przestrzegający ortografii?

     

    Staramy się ich ignorować, Cinku. Nie możemy pozwolić sobie na niepotrzebny stres.

     

     

    Najdroższa gwiazdo nocnego nieba, Księżniczko Luno! Mam do ciebie parę pytań, na które mam nadzieję, odpowiesz. A brzmią one tak:

     

    1. Czy lubisz spacerować nocą po zamku? 

    2. Jaką muzykę lubisz najbardziej, oraz jaki utwór najbardziej przypadł ci do gustu?

    3. Jaką porę roku lubisz najbardziej?

    4. Lubisz słychać gry na skrzypcach? Jeśli tak to czy podoba ci się ten utwór: KLIK

    5. Umiesz grać na jakimś instrumencie? 

    Mam nadzieję, iż pytania się nie powtórzyły.. Życzę ci miłej oraz spokojnej nocy  :enjoy:

     

    Z takim wstępem zawsze serdecznie witamy.

    1. Bardzo lubimy nocne przechadzki. Canterlot wygląda niesamowicie pięknie nocą.

    2. jest wiele utworów i wiele gatunków, których słuchamy. Nie mamy swojej ulubionej piosenki, chociaż bardzo lubimy te sławiące Nas.

    3. Wszystkie mają swoje piękno, jednak letnie noce uwielbiamy najbardziej.

    4. Ładny utwór, przypadł nam do gustu. Dziękujemy za polecenie.

    5. Cóż, nie miałyśmy nigdy czasu nauczyć się tworzyć muzyki... Może czas na to?

    Dziękujemy i również życzymy miłej nocy.

     

    Luno, 

    Jesteś zadowolona że już nie jesteś Nightmare Moon? 

    Co sądzisz o Chrysalis? :lunahug:  

     

    Oczywiście, że jesteśmy zadowolone z naszej przemiany. Teraz nasi poddani mają do Nas zupełnie inny, pozytywny stosunek. A Chrysalis... Cóż, słyszałam że to dość nieprzyjemna postać.

     

    -Siemka. Arcy-mag ognia przybywa z pytaniami do szefowej Nocnego Nieba.-

    1. Czy jest coś co sprawia w tobie obrzydzenie (mam na myśli zachowania bądź działania takie jak magia mroku.  :rainderp: lepszego przykładu nie miałem)

    2. Dlaczego cała 4 was alicornów mimo  bycia głową władzy trzyma tytuł księżniczki? Rozumiem to jeszcze w przypadku Cadance oraz Twilight Sparkle bo one nie są naturalnymi alicornami ale ty i Celestia powinnyście mieć tytuł królowych.

    3.  Ciasta?

     

     

                                                                                                                                                                                               Z poważaniem Kapitan Blazing Heart 

     

    Bardzo nie lubimy tak zuchwałych powitań. Kilka razy już instruowałyśmy, jak się do Nas zwracać.

    1. Obrzydzają Nas ślimaki. Zdajemy sobie sprawę z ich pożyteczności, ale nigdy za nimi nie przepadałyśmy.

    2. Nie, nie powinnyśmy. Może i w Waszym świecie najwyższym tytułem jest Królowa, ale w Equestrii jest to Księżniczka.

    3. Zawsze.

  12. - Medpac, medpac... Muszę Cię na chwilę przeprosić. Pójdę i przyniosę te medpaci. Mam nadzieję że trzy wystarczą... - rzekł i opuścił pomieszczenie.

    Zapach jedi, nie różniący się zbytnio od zapachu zwykłego człowieka, powoli zanikał. Zapewne właśnie oddalała się od Krusska.

    Chwilę później wrócił medyk, niosąc ze sobą trzy metalowe pudełka.

    - Za trzy to będzie sto pięćdziesiąt kredytów. Za opatrzenie nic.

  13. - Nie zabijaj jej! Będzie jeszcze gorzej! - powiedziała głośno Moth stojąca tuż obok. Ta koło staruchy została właśnie przygwożdżona do ziemi po uprzednim oberwaniu kamieniem, który niosła. Stara obejrzała się nerwowo, po czym skoncentrowała wzrok z powrotem na Slagu. Spod podłogi wyrosły zdrewniałe, świecące pnącza. Zaczęły zbliżać się do jednorożca.

×
×
  • Utwórz nowe...