Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Ależ przecież Derpy jest bardzo popularna. Chyba prawie każdy brony ją zna i lubi. Jak napisał Kruczek Van Dort, ma ona swój dział dopiero od wczoraj, więc część użytkowników forum mogło tego nawet jeszcze nie zauważyć. Poza tym, nie jestem pewny, ale chyba można być wpisanym na listę fanów tylko jednego kucyka? więc może po prostu nie być ulubionym kucykiem wielu osób, zwłaszcza, że jest to postać, jak by nie było, trzecioplanowa..

     

    Słowa "Chyba" i "prawie" są dobrze użyte. Naprawdę.

    Derpy występuje w serialu tylko w tle, a dłuższa rola to zaledwie dwa zdania, więc nie, nie każdy ją lubi.

    I nie, nie nie ma czegoś takiego że można być fanem jednego kucyka.

     

     

    Nie lubię Derpy, ani jej nie lubię. Ot, kuc z tła, nic ciekawego nie oferuje. Idiotka z zezem- no co tu do lubienia? Raczej irytuje mnie liczba jej fanów- przecież to jest kuc z tła! Taka Raindrops to już tyle fanów nie ma, a o Masquarade nikt nawet nie słyszał.

     

    A Pinkie Pie jest idiotką bez zeza, a jednak bardzo wiele osób ją lubi. Raindrops i ta druga też są podejrzewam postaciami z tła, więc nie należy im się większa popularność od popularności Derpy.

  2. Mimo zmęczenia i względnie idealnych warunków na sen (ciepła noc, cisza wokoło) Darkness długo nie mógł zasnąć i ułożyć się wygodnie. W końcu jednak zasnął.

    Kiedy się obudził, słońce świeciło już jasno na niebie. Czuł się nieświeżo - widać w nocy bardzo się pocił, ale i tak lepsze to niż łażenie z bebechami na wierzchu. Rzeka była o krok od legowiska, tak więc uczucie pozostałe po nocy nie stanowiło poważnego problemu.

    Gdy tylko ogier wstał i się przeciągnął, ujrzał przed sobą jabłko. Jabłko leżące na ziemi.

    I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kompletny brak drzew owocowych w zagajniku.

  3. Tkanina zaczepiona o ogrodzenie rozerwała się, a jej właściciel stracił równowagę i upadł na ziemię. Przez chwilę nie było go widać ponad polem. Mała szansa, ale może jakoś się uszkodził... 

    Niestety, chwilę później jego twarz o niewątpliwie makabrycznej, podgniłej aparycji wysunęła się, kiedy stwór wstawał, zataczając się przy tym. Niestety, stracił cel z oczu. Nie widział Julesa ponad dachem pick-upa, a że nie orientował się widocznie w terenie, wznowił bezcelowe, mechaniczne błądzenie chwiejnym krokiem.

    Papieros tymczasem wypalił się, wbrew oczekiwaniom wcale nie sprowadzając ulgi na zestresowanego mężczyznę. Cóż, kanistry czekały, a zombie - nie. Czas na pracę.

  4. - Dobranoc - odparła.

    Dalsza, zdecydowanie za krótka część nocy minęła spokojnie, bez przerywania snu żadnego z kucyków.

    Slag obudził się z zadem salamandry na swojej twarzy. Grzejnik spał w najlepsze z otwartą szeroko paszczą. I pomyśleć, że kładł się spać zwinięty w kłębek.

    Moth tymczasem nie było. Zapewne obudziła się już wcześniej i poszła załatwić sprawy ściśle związane z fizjologią.

  5. Cóż. Odważne przedsięwzięcie z Twojej strony, Chrysiu. Z całego serca życzę powodzenia. I sugeruję:

    - Wprowadzenie ładu do działu

    - Zdecydowanie kto jest Avatarem, bo jak na razie widzę dominację userki Wilk Cassidy (co w pewnym sensie odpowiada za chaos)

    To tak na początek.

    • +1 1
  6. mlp_fim_tutorial_2_0_by_badkittyxx-d48kv

     

    Oficjalnie potępiam ten oto tutorial, i nie polecam Ci brać przykładu z niego. Mimo iż post sprzed kilku miesięcy, stwierdziłam że doczepić się muszę.

    Kuce tutaj mają za krótką szyję, za grube nogi, tułów, i ogólnie są nieproporcjonalne und do kitu, także ten. Niech to coś spłonie w piekle.

  7. - Chyba sobie odszedł. Swoją drogą, tanio się cenią czasem te duszyczki zbłądzone... No, czas wznowić spoczynek! - powiedziała i ruszyła do chatki, gdzie z powrotem ułożyła się pod swoim kocem. Faktycznie, stukot i ostrzał kamieniami ustał.

  8. Wstać. Opanować się. Żyć. Znaleźć jakiegoś człowieka, bo dłużej sama nie pociągnie. Liza dawno tak bardzo się nie bała. Kątem oka zobaczyła, jak monstra idą w jej stronę. Zerwała się na nogi - tętno nagle wzrosło, a zadrapania na kolanach dały o sobie znać jeszcze mocniej, niż dotychczas. Nigdy nie bała się śmierci, aż do teraz, kiedy była tak blisko niej. Spojrzała szybko na twarze trupów, i z przerażeniem popędziła przed siebie. Oby się zgubiły i żeby tylko nie udało im się nadążyć. Zaczęła się modlić, w dalszym ciągu mając nadzieję, że cała sytuacja jej się śni. Pamiętała coś, co pomagało odróżnić jawę od koszmaru - ilość palców w dłoni. Spojrzała na swoje pocharatane ręce - liczba palców się zgadzała. Cholera.

  9. - Dla mnie spalenie tego nie jest groźbą. Ja tylko staram się dobrze radzić... Zorganizuję jakiś porządny kawałek głazu - powiedziała i zniknęła między drzewami.

    Wróciła dziesięć minut później, a u jej boku leżał duży, płaski, pochyły głaz wielkości kucyka.

    - I jak? Mogiła gotowa?

  10. I jeszcze ten się tutaj napatoczył, jakby mało było inwazyjnych działań nad jeziorem. Czego chciał? Na rybach egzorcyzmy przeprowadzać? Elizabeth Hempstock przez dłuższą chwilę zastanawiała się, czy nie zignorować gościa, ale po chwili rozsądek wrócił. Przecież jeszcze niczym jej nie zaszkodził, prawda?

    Na wszelki wypadek go unieruchomi, żeby nic nie zepsuł. To był dobry plan.

    Jako że Seraph stanął tuż nad wodą, podłoże nagle zaczęło robić się miękkie, a kiedy zauważył że piach i muł go wciągają, było za późno. Proces wciągania zatrzymał się, kiedy przybysz był zagrzebany do połowy ud.

    - Witam serdecznie nad jeziorem, w czym mogę pomóc? - zapytała topielica, a dopiero potem zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo ironicznie to brzmiało. Trudno.

  11. Kawałek deski który prawie trafił Slaga był wystarczającym oświadczeniem, że nie.

    - Czy ty kiedyś mu w jakiś sposób zaszkodziłeś? - zapytała Moth. grzejnik w tym czasie miotał się, poirytowany i chodził cały czas w kółko, powarkując.

  12. I zaniosłeś je do samochodu, a potem z wysiłkiem włożyłeś na tył pickupa. Najbliższy zombie zaczepił się kawałkiem zszarzałego ubrania o kawałek drutu wystającego z ogrodzenia i szamotał się z furią, wpatrując w Julesa. Był widocznie głodny, chociaż zombie właściwie zawsze odczuwały głód. Swoją jedną ręką próbował dosięgnąć mężczyznę nie zważając na dystans kilkudziesięciu metrów, który ich dzielił. Drugiej ręki nie było - z ramienia ziała tylko czarno - bordowa rana z wystającym kawałkiem kości. Widać było, że nie umarł dawno - skóra nie zdążyła jeszcze zejść z poszarzałej twarzy.

  13. - Na moje oko to to żadna iluzja nie jest, tylko nasz gość jest niewidzialny. Trwale niewidzialny. - Odpowiedziała, i w tym momencie Grzejnik postanowił zadziałać, spluwając w dach kulą ognia. Nie skutkowało to jednak zajęciem się dachu, a rozpryśnięciem płomieni i efektownym syknięciem.

    - Bardzo możliwe, że to jest... - wiedźma nie dokończyła, bo zmuszona została do odsunięcia się przez nadlatujący kamień. - Możliwe że to duch, poltergeist znaczy się. Pewnie tej kupki kości w rogu, ale pewności nigdy nie ma. Nie wiem jak zadziałać w takich przypadkach. Radziłam sobie ze zwykłymi duchami, ale te wystarczy tylko przekonać, że nie żyją, podczas gdy ten tutaj nie wydaje się skory do dyskusji...

  14. Były ciężkie, ale dla kogoś kto znaczną większość życia spędziła na farmie, nie były zbytnim wyzwaniem. Jules zaniósł je więc do samochodu. W chwili kiedy miał wyjść ze stodoły, coś mocno uderyło w przeciwległą ścianę.

    Przez deski widać było zarysy trupa, i słychać jego charczenie. Zapewne zatoczył się idąc, i - cóż - spotkał z deskami. A teraz widział, lub czuł mężczyznę niosącego paliwo i próbował z bezsensownym uporem przecisnąć się przez deski, albo po prostu je rozwalić. Bogu dzięki, że po śmierci nie wracał im rozum.

×
×
  • Utwórz nowe...