Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Pierwszy odezwał się Violet. - Zablokowaliśmy nie to przejście, którym wchodzą one. Tam - wskazał na miejsce pod skałą. - Jest ich kilka. Nie pytajcie, dlaczego je widzę. Nie wiem. W każdym razie włażą tamtędy. Jakoś znalazły drogę, nie wiedząc że tu jesteśmy... One nic nie wiedzą. Mniejsza. Florence? Czy na skałach jest jakieś w miarę bezpieczne miejsce gdzie możemy do rana przeczekać? - Tak. I ciekawe tylko, jak ja tam wejdę. Wy macie skrzydła! - poskarżyła się.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Do szefa... - Nightmare Moon prychnęła. - Do żadnego szefa. Istnieje możliwość, że uwiężą was tam, gdzie resztę. Przynajmniej blisko. Ja odwrócę uwagę ważniejszych, a wy spróbujecie uratować te sieroty... mieszkańców Ponyville. Rzućcie się na jakąś mniejszą grupkę - rozkazała i zniknęła między gałęziami.
  3. Kobieta w pewnym momencie mignęła kilkanaście metrów przed Krusskiem i ruszyła w jedną z bardziej zadbanych ulic. Widocznie miała zamiar wtopić się w tłum w jasnej części Coruscantu. Uciekając zastanawiała się, jak jaszczur mógł ją znaleźć. Co dwa dni zmieniała miejsce pobytu, poruszając się bez żadnego planu. Od czasu feralnego spotkania z Kel Dorem starała się ukrywać. Analizowała każdą chwilę spotkania, próbując rozwiązać problem.
  4. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Spodziewam się tego, Midnighcie - powiedziała klacz cicho. Po kilku minutach marszu dało się słyszeć hałasy z Ponyville. Wszystkie kozły były już na nogach, o czym świadczyły też światła na ulicach. Nightmare Moon przystanęła i przez krzewy obserwowała krzątających się rogatych. - Teraz przetestuję ich inteligencję. Macie atakować. Ty, Twilight Sparkle masz osłaniać Midnighta. Macie sprawić, żeby was pojmali - powiedziała Czarownica.
  5. Gdy tylko Fiury podszedł do domu różowej klaczy, otworzyły się drzwi. Pinkie. Skąd ona wiedziała, że kuc ma zamiar do niej iść? - Hej, Fiury! Poczęstujesz się może ciastem? Akurat zrobiłam herbatę, możesz wejść na chwilę! - Krzyknęła entuzjastycznie.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Arrow położył się, i skuliwszy się w kłębek zamknął oczy. Szczurzy strażnicy przystanęli pod ścianami, zachowując bezpieczny dystans od kucy i nie przestając obserwować.
  7. - Coraz więcej ludzi, coraz mniej akcji... Coraz nudniej. Nie na to liczyłam... - poskarżyła się cicho Zmora.
  8. - Jestem Moth. - klacz podała Cloudsowi kopyto -Zapewne to wiesz, bo Applejack już oficjalnie mnie przedstawiła. Miło mi cię poznać. A moje notatki proszę pozostawić mnie. - Moth uśmiechnęła się i przerzuciła notatnik na pustą stronę. - Nie jest to żadna tajemnica, ale też nie mam ochoty pokazywać tego całemu światu. Na tą wyprawę udałam się dlatego, że chciałam się w pewien sposób dokształcić. Tutaj są opisy. To wszystko, co musisz na ten temat wiedzieć. Ach. Właśnie. Wiedz, że pozory mylą. Nie twierdzę że zacznę w nocy przegryzać wam wszystkim aorty, ale krzyczeć na siebie nie pozwolę.
  9. Moth wzruszyła ramionami. Po co ich przekrzykiwać, skoro i tak zrobią swoje? Zresztą... To tylko życie kuca, który nie chce już żyć. Dlaczego nie mogliby pozwolić jej na śmierć? Przecież nie mają z tego żadnego pożytku... Chyba, że jeśli chodzi o pracę fizyczną.Wtedy życie miałoby sens, ale... Dlaczego chcąc ją uratować osaczając ją? Moth widziała, jak klacz odrzuca kawałek metalu. Podeszła pod drzewo, usiadła i wyciągnęła notatnik z ołówkiem. Taką scenę należy opisać, a potem wyciągnąć odpowiednie wnioski. Pierwsze godziny w podróży, a tu już tyle zdarzeń...
  10. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Gdzieś na pewno. Niestety, pod koniec przesłuchania - cóż za szkoda - nasz przyjaciel nie był w stanie nic z siebie wydusić.Cóż. Ważne że moje metody działają. A teraz ruszajmy do Ponyville. Po drodze znajdziemy jakieś ofiary. - Nightmare Moon odwróciła się i poszła przed siebie.
  11. Ofiara jednak jakby pzewidziała ruch Krusska. Po wystrzale okazało się, że podwinęła nogi. Trandoshanin po ćpunce spodziewałby się otępienia i wolnego tempa. Ofiara natomiast w mgnieniu oka doskoczyła do okna, kopnęła deski iwywarzyła je. Rękami chwyciła ramy i wyślizgnęła się na zewnątrz.Nawet nie spojrzała na niedoszłego łowcę nagród.
  12. - Najbliżej są Pinkie i Rarity... Idziemy - rzuciła Flutterhy spokojnym kłusem ruszyła do centrum Ponyville. - Fiury... Idź do Pinkie Pie, proszę - powiedziała, uśmiechając się.
  13. - Proszę bardzo. To ty. Już cię widziałam... Na pewno cię widziałam. Chcę wiedzieć, dlaczego jesteś tak daleko od watahy. - Mruknęła Nocturne.
  14. - Zamknijcie się i zostawcie ją. Nie odbierajcie jej skalpela. Jeśli teraz weźmiecie jej ostrze, zdoła wymyślić coś, przed czym jej nie uratujecie. Zostawcie tą klacz. - Powiedziała Moth. Nie podeszła zbyt blisko zbiorowiska. Chciała, by ją słyszeli. Jeśli odbiorą jej skalpel, odbiorą jej własną wolę, a ona i tak znajdzie sposób żeby się zabić. Z drugiej strony mogła być to tylko pokazówka... Próba zwrócenia na siebie uwagi. - Rzuciliście się na nią. Ona tego nie chce. Nie chce sztucznego tłumu. Nie chce zbiorowiska. Wasze daremne pocieszenia i prośby w niczym nie pomogą. Tym bardziej zamieszanie.
  15. - Sami wariaci innymi słowy... Albo zakochani... Na jedno wychodzi - powiedziała. Mobilny psychiatryk, ale bez leków przytłumiających działanie chorób. Wspaniale. Czysta postać szaleństwa. Jego objawy i jego skutki. Coś, czego nigdy nie zaznałaby w Ponyville. Bo w Ponyville nie ma wielu psychicznie chorych, a wyjątki w niewielkiej ilości są na wymarciu i są tłumione przez normalną większość. Klacz uśmiechnęła się ciepło do przechodzącej obok Travel. Ciekawe czy i ona nie do końca jest normalna. Teraz jednak miała przed sobą Darknessa. Obiekt badawczy numer jeden... Do głowy Moth wpadła sugestia myśli, że traktuje inne kuce przedmiotowo. Została zignorowana.
  16. Wyglądało na to że wyprawa Applejack, klaczy przedstawiającej element uczciwości i wyznającej przyjaźń ponad wszelkie inne wartości zgromadziła - o, ironio - największych brutali i kuce które od dawna powinny być pozbawione wolności. Walka o przetrwanie - tak to mogło wyglądać. Teraz trzeba więc było znaleźć kogoś, kto byłby dla niej tarczą. Kogoś bez charakteru najemnika. Kogoś, komu Moth mogłaby zaufać... Marne szanse. W takim razie powinna po prostu nie rzucać się w oczy, czyli robić to co zawsze. - A więc wszyscy którzy tutaj trafiają są, albo z czasem stają się chorzy? Oprócz Applejack i jej brata... - Którzy też są szaleni, organizując tę wyprawę - Ciekawe, ciekawe...
  17. Trandoshanin zastał otwarte drzwi do jednego z pokoi. Odór stęchlizny i kurzu wciskał się do nozdrzy Krusska. Pomieszczenie za drzwiami było pokryte kurzem, a zniszczone meble zagracały je, powodując że trudno było przejść i nie potknąć się o nic. Na jednym z zdezelowanych foteli ktoś siedział. Cel. Kobieta w wytartym, szarym kombinezonie o potarganych włosach nieokreślonego koloru. Podkrążone oczy wybijały się na tle szarej, niezdrowej cery. Poruszyła się, kiedy Krussk wszedł do środka. Ciekawe dlaczego Kel Dor mówił o niej jak o mężczyźnie... - Czego tu szukasz, kretynie? - padło pytanie.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Raczył. Mam swoje sposoby na to, żeby mówili prawdę. Nie wie dokładnie, kim jest ich przywódca. Nikt ze zwykłych, szarych żołnierzy nie wie. Wiedzą dowódcy. Generałowie. Ale oni tej wiedzy chronią. Ktoś bardzo dba o swoją anonimowość.
  19. - Wspaniale. Za chwilę przyjdzie moja znajoma... Powinna przyjść. A teraz musimy zawiadomić Twilight, Applejack, Rarity, Rainbow i Pinkie... - powiedziała żółta pegazica. Razem z Discordem wyszła z domu i zamknęła drzwi.
  20. Klacz kiwnęła głową i znów chwyciła piłę. - Dlaczego tutaj jesteś? To znaczy... Dlaczego wziąłeś udział w tej wyprawie? I jeśli jesteś tu od początku... Powiedz mi, co się w ostatnim czasie działo. Mam wrażenie, że nie narzekaliście na nudę - powiedziała i spojrzała Darknessowi w oczy.
  21. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    Twilight kiwnęła głową. Zapadła bardzo niezręczna cisza, pełna oczekiwania na wynik przesłuchań kozła przez Nightmare Moon. Fioletowa klacz zaczęła nerwowo chodzić po polanie. Wreszcie szelest drzew oznajmił przybycie Księżycowej. Wyszła sama, bez kozła. Zapewne przestał być przydatny.
  22. - Wampiry chyba też są żywymi trupami. A skoro mogę tu być ja, ty, Loca i to takie dziwne - wskazała na konsumenta wiewiórek. - To mumia tym bardziej nie zaszkodzi.
  23. Odprowadziła rannego kuca wzrokiem. Wspólne interesy... Pokaz zaprezentowany przez pegaza o masochistycznych zapędach zrobił na niej wrażenie. W dość ciekawy sposób kuce tutaj ukazywały swoje uczucia. Nic tak nie wzmacnia przyjaźni jak przejeżdżanie komuś scyzorykiem po szyi. Kiwnęła głową na słowa Darknessa. Im szybciej skończą, tym więcej czasu będzie na poważne rzeczy. Chwyciła więc piłę i tym razem wzięli się do pracy. Pierwsze drzewo poddało się ostrzu piły i w akopaniamencie trzeszczenia upadło na ziemię.
  24. Moth uśmiechnęła się lekko. Jest lepiej niż oczekiwała. Pierwszy kuc którego napotkała jest kucem o mocno odmiennej mentalności i sposobie bycia. Nie uśmiechał się, w odróżnieniu od wielu innych. Ciekawe. - Oczywiście, marzę o ogniskach, śpiewach, grach zespołowych i przyjaźni. Oczywiście - zmrużyła oczy i spojrzała na drzewo i narzędzie pod nim leżące. - Mam nadzieję że długość piły która nas dzieli jest w pełni wystarczająca. Obyś tylko nie zdziwił się kiedyś, kiedy znajdziesz się po niewłaściwej stronie z ostrzem przy szyi. Chociaż... - urwała - Nie, to ci nie grozi. Piła jest wyjątkowo nieporęczna dla jednego kucyka. A i raczej nie zdarza mi się źle stawiać kopyt.
  25. - Kim jest ten biały jednorożec i dlaczego tamten kuc taszczył ten kawał kamienia? - zapytała Moth. Zgodnie z oczekiwaniami Darknessa szła za nim. Siekiera własnozębnie zdjęta z wozu leżała kilka metrów za nią, i przez chwilę klacz zastanawiała się, czy zostawienie jej było dobrym pomysłem. Nie było. Zdecydowała że po odpowiedzi towarzyszącego jej kuca wróci po nią. Najpierw jednak... Odpowiedź. Jeśli będzie miła, uprzejma i przyjacielska, nabiorą do niej zaufania. O to chodziło.
×
×
  • Utwórz nowe...